SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

31 marca 2011

Kate Moss Velvet Hour

Czary - mary. Po pierwszym zapachu Kate Moss, który ponoć okazał się hitem, przyszła kolej na Velvet Hour. Pisząc tę recenzję, mam przed sobą (dzięki uprzejmości Ewy K.) najmniejszy flakon z resztą zawartości i próbuję zebrać myśli, by coś sensownego napisać. Założenie producenta jest banalne, Velvet Hour ma przywodzić na myśl seksowną i wytworną atmosferę wieczoru. Modelka, o twarzy niewinnej nastolatki, próbuje przekonać mnie, że kobiecość trzeba odkrywać każdej nocy. Czyli co? Coty, fabryka słodziaków, tym razem zaskakuje.

Reklama reklamą, nie zawsze się sugeruję. Sam zapach okazał się dosyć nietypowy, przestrzenny aczkolwiek pozostający przy skórze. Mimo tego, przez kilka poprzednich dni, ku mojej uciesze, zbierałam komplementy. I tutaj mamy haczyk, zapach ten delikatnie zmienia się pod wpływem zmiany temperatury ciała, snuje się wokół właścicielki, pretenduje do miana zapachu z "ogonem", wyczuwam wtedy pieprz. Ogólnie Velvet Hour to perfumy, które w pierwszej chwili przywodzą na myśl tylko i wyłącznie kadzidło i orient, ale po upływie godziny stają się lżejsze. Poza błękitnym pieprzem i kadzidłem, w składzie mamy m.in. drzewo sandałowe, ambrę, paczulę i frezję. Ogólnie można określić to jako drzewno - kwiatowo - pieprzną kompozycję, która z pewnością urzeknie wszystkie panie, aczkolwiek (jak w przypadku każdych perfum) ciągłe stosowanie przyczyni się do szybkiej adaptacji ciała/nosa do zapachu. Zatem najlepiej używać na wyjątkowe okazje. Pora roku, wiek, styl właściwie nie ma znaczenia. Niektórym paniom kojarzy się z Midnight Poison, gdyż oba emanują chłodem, lub... tanim zapachem z kiosku, od którego boli głowa. Dla mnie Velvet Hour jest poniekąd tajemniczy, drapieżny, uwodzicielski, aczkolwiek nigdy nie zajmie pierwszego miejsca wśród ulubionych pachnideł, bo w porównaniu z innymi (np. totalnie seksownym Womanity, Angel czy Coco) czyli o zupełnie odmiennych komponentach, okazuje się być płaskim, banalnym, wręcz śmiesznym, w tandetnej, taniej oprawie.

15 marca 2011

Salvador Dali - Eau De Ruby Lips

 
Zapach czystości, świeżości. Subtelny, codzienny, uniwersalny, polecany energicznym paniom. Nie kusi, nie ukrywa żadnej tajemnicy, ale ujawnia odrobinę elegancji, choć z pewnością nienarzucającej się. Należy do kategorii perfum przezroczystych, sezonowych tak samo jak wcześniej opisywany Pure White Linen z Estee Lauder. Przywołuje uśmiech na twarzy, delikatnie chłodzi skórę, otula rześką mgiełką, kilkakrotna aplikacja podczas upałów jest jak najbardziej wskazana. Nie ma obawy przed przedawkowaniem, Eau De Ruby Lips zawiera bowiem "bezpieczne" aromaty grejpfruta, konwalii, magnolii. Okazał się średnio trwały, jednakże ma tendencję do przechodzenia na ubranie. Mimo tego, iż w składzie znajduje się ananas, miód owocowy oraz piżmo, zapach nie jest wcale słodki, także amatorki totalnych słodyczy nie znajdą tu nic dla siebie, powieje bowiem nudą. Zapachem w podobnym stylu będzie obecnie sprzedawany Pure by GAP. Eau De Ruby Lips nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia, jest zwyczajny, cena wynosi: 105 zł za 100ml.

14 marca 2011

Jimmy Choo - Jimmy Choo


Testowałam wiele nowych i starszych perfum, jednakże, jak do tej pory, debiutanckie damskie pachnidło od Jimmy`ego Choo rozczarowało mnie najbardziej. Nie piszę tego bynajmniej, by wywołać popłoch i złość...

Owy debiut nazywam zapachem dwupoziomowym. Dlaczego?, zapytacie. Otóż, zamiast trzech nut zapachowych, wyczuwam jedynie dwie, najpierw kwaskowatość potem słodycz, walczą ze sobą, trwają krótko, w dodatku nie zmieniają się. Perfumy te nie są zbyt trwałe, nawet na ubraniu nie wytrzymują dłużej niż dwie godziny, aplikację trzeba powtarzać kilkakrotnie w ciągu dnia. Pachną tanio, zwyczajnie, bez rewelacji, ponadto faktycznie dosięgnął mnie (tak jak pisze Czytelniczka Angela) efekt deja vu, skądś je znam. Nie sądzę, aby stały się tak bardzo rozpoznawalne jak, np. Angel czy Euphoria aczkolwiek znajdą określone rzesze wielbicielek, poszukujących świeżo - słodkich zapachów na wiosnę. Taki jest Jimmy Choo. Świeży, rześki, przezroczysty a także słodki, zarazem cierpki i musujący. Początkowo owa słodycz zachwyciła mnie, później stała się nie do zniesienia mimo, że moja ulubiona orchidea znajduje się w składzie. Od początku ubóstwiany albo znienawidzony. Przypomina mi nieco Touch of Pink od Lacoste.

Poniższą reklamę interpretuję dwojako. Kobiecie jest tak przyjemnie, że pragnie czuć te perfumy bardziej i bardziej. Druga interpretacja, zapach jest tak brzydki, że aż ciało boli. W każdym razie reklama wprowadziła mnie w błąd. Ale gdzie zatem znaleźć złoty środek? Dla mnie przygoda z pierwszym zapachem marki Jimmy Choo była jednorazowa. Lepiej niech produkuje tylko galanterię. Pisząc zapowiedź, spodziewałam się słodko - świeżej kompozycji, aczkolwiek w momencie aplikacji oczekiwałam jednak totalnej, wyrafinowanej, zmysłowej, nie kończącej się słodyczy, aż do przesady. Zmylił mnie flakon, który do złudzenia przypomina buteleczkę z Flowerbomb.

Nie jest to zapach ani zmysłowy ani luksusowy tylko codzienny, dla pań w każdym wieku. Zgodzę się ze stwierdzeniem, że zawiera w sobie nutę prowokacji, z pewnością przez cierpkie akordy, aczkolwiek nie przywodzi na myśl (podaję za opisem z Sephory) stylu, blasku i wyjątkowości czerwonego dywanu.

Składniki: gruszka, orchidea, pomarańcze, paczula, toffee (którego praktycznie nie czuję). Zalety? Ładne, estetyczne, nowoczesne opakowanie. Wady to m.in.: zbyt wysoka cena (około 390zł za 40ml), słaba trwałość.

Udanych testów.

 

13 marca 2011

Estee Lauder - Sensuous


Każdy człowiek definiuje kobiecość w inny sposób. To pewność siebie, takt, zmysłowość, troskliwość. Sensuous jest zbiorem tych wszystkich cech. To zapach wielowymiarowy, zmysłowy, ciepły, otulający, elegancki, świetlisty. Nieskomplikowany, po prostu bardzo ładny, bezpieczny, o dosyć dobrej trwałości a przecież o to przede wszystkim chodzi podczas poszukiwania idealnych perfum. Idealny na dzień i wieczór, na ślub czy spotkanie biznesowe. Wielbicielkom takich perfum jak Samsara, Notorious, Reveal czy Amarige - Sensuous na pewno się spodoba a przynajmniej nie przejdą obok niego obojętnie. Zauważyłam jednak, że jest mało popularny, przez co wydaje się jeszcze bardziej wyjątkowy. Początkowe nuty nie są zbyt ciekawe, drażnią, wydają się być bardzo ciężkie, typowo wieczorowe, dopiero po upływie 30 minut odkrywają swoją tajemnicę, udowadniając, że kobieta może być zmysłowa w każdym wieku. Zatem mamy m.in.: nuty drzewne, ambrę, miód, czarny pieprz, jaśmin. Słodycz jest tu dozowana bardzo oszczędnie, dzięki czemu Sensuous nie jest nudny ani intensywny. Odpowiedni na każdą porę roku. Uniwersalny. Reklama zapachu ma inspirować oraz przekonywać, iż każda z nas powinna go nosić na własny sposób. Cena: 350zł za 100ml. Bardzo polecam wszystkim paniom.

 

11 marca 2011

Słynne Japońskie Perfumy

Kataklizm w Japonii. Tsunami zalewa port, budynki płoną. Trzęsienie ziemi niszczy domostwa. Rośnie liczba ofiar. Moim marzeniem było zwiedzić Japonię, jednak dziś zdaję sobie sprawę, że legło w gruzach. Wyrażam szczere współczucie dla tych ludzi, którzy potracili swój dobytek a co za tym idzie pracę, najbliższych.

W tym miejscu chciałabym przedstawić słynne przedsiębiorstwa kosmetyczne i projektantów, którzy poza kosmetykami i modą wylansowali także piękne perfumy. Teksty pochodzą głównie z Wikipedii.

Shiseido - "Jego nazwa pochodzi z konfucjańskiej "Księgi Wróżb". Już w roku 1893 istniała apteka Shiseido, której założycielem był farmaceuta Arinobu Fukuhara. W roku 1915 jego syn - Shinzo Fukuhara, zmienił profil przedsiębiorstwa z farmaceutycznego na kosmetyczny i rozpoczął produkcję perfum. W 1924 przedsiębiorstwo zaczęło wydawać gazetę "Shiseido Geppo" (później jej nazwę zmieniono na "Shiseido Graph", następnie, w 1937, na "Hanatsubaki"). W 19271957 rozpoczęła sprzedaż w Tajwanie, Singapurze, Hongkongu i Hawajach, wktórce także na Haiti. W 1965 powstał oddział przedsiębiorstwa pod nazwą Shiseido Cosmetics America. Wkrótce rozszerzyła zasięg sprzedaży na Europę, Australię i Oceanię. W 1981 przedsiębiorstwo wydało perfumy Nombre Noir, które szybko zyskały dużą popularność". wikipedia


  

Kenzo - "ten dom mody założył Japończyk Kenzo Takada urodzony 27 lutego w 1939 w mieście Himeji. Przedsiębiorstwo powstało w 1964. Początkowo działało pod firmą Jungle Jap. W 1988Kenzo Perfums i współuczestniczył w tworzeniu perfum: Kenzo de Kenzo, Kenzo pour Homme, Parfum d'Été, Le Monde est Beau, Jungle Elephant, L'Eau par Kenzo, Jungle pour Homme, L'Eau par Kenzo pour Homme oraz Flower by Kenzo. Natępnie stworzył linię Kenzoki. W 1998 główną kolekcję Kenzo zaprojektował Gilles Rosier, który wkrótce stał się dyrektorem artystycznym przedsiębiorstwa. Kenzo należy do francuskiej grupy dóbr luksusowych LVMH". wikipedia


  

Hanae Mori - do swoich kolekcji odzieży włącza tradycyjne japońskie motywy. Zaprojektowała suknię ślubną dla księżniczki Masako.

Inne: Issey Miyake, Masaki Matsushima

 

Estee Lauder - Pure White Linen

 
Pure White Linen czyli Czysta Biała Bielizna.. Która z nas by nie chciała zawsze czuć się świeżo w upalne dni? Jest to zapach radosny, przejrzysty, odświeżający, poprawiający nastrój, pozwala poczuć się komfortowo w trudnych sytuacjach. Niewątpliwie należy do sezonówek, nie jest zapamiętywany jako zapach na całe życie. Młodym jasnowłosym paniom oraz wielbicielkom takich perfum jak Green Tea - Elizabeth Arden, Art - Masaki Matsushima czy Close - Gap (ale tej dawnej wersji) z pewnością od razu przypadnie do gustu z uwagi na delikatność i świetlistość.
Pure White Linen jest jak wiatr..szybko przemija, raczej nie jest zbyt trwały, polecam stosować go rano, po kąpieli, tylko na skórę, razem z balsamem do ciała z tej samej linii oraz kilka razy w ciągu dnia, by dopełnić efekt. Ulotność sprawia, że może wydawać się jednolity, bez wyrazu, aczkolwiek jeśli chcemy poczuć się beztrosko i nie robić wokół wrażenia wymuszoną elegancją a co za tym idzie być anonimowe, pozostać w cieniu otoczenia, to ten zapach okaże się niezastąpiony. Nie uwodzi, nie wzbudza pożądania, nie jest tajemniczy.
Pojawia się następna kwestia, czy pomimo negatywnych opinii tak na prawdę warto go mieć w swojej kolekcji? Jeżeli kolekcjonujesz perfumy tylko dla posiadania flakoników to tak. Natomiast jeśli planujesz zakup jakiegoś "świeżaka", w którym nie ma bitwy między kwiatami a cytrusami tylko składniki płynnie przenikają się, to sięgnij raczej po któryś z wyżej wymienionych. Moja znajoma poleciła mi, bym podczas upałów włożyła flakon Pure White Linen do lodówki na kilka godzin. Sprawdzę co z tego wyniknie. Skoro mowa o flakonie, jest niezwykle prosty, klasyczny, ale czy ponadczasowy? Składniki zapachowe to m.in.: lilia, biała frezja, tulipan, róża, perlista malina, mandarynka, grapefruit, drzewo sandałowe. Cena: od 120zł za 30ml wody perfumowanej. Cena balsamu do ciała zaczyna się od 35zł za 75ml.


 

08 marca 2011

Ralph Lauren - Notorious

 

W klasycznym flakonie, właściwie nie przyciągającym zbytniej uwagi, kryje się zapach mocny, bo pikantny, z nutami orientalnymi i kwiatowymi,które sprawią, że każda kobieta poczuje się elegancko, wytwornie i wyjątkowo. Niby banalny opis a jednak z pewnością zachęcający. Założeniem marki podczas produkcji i promocji Notorious było złożenie hołdu kobiecości, ale tej drapieżnej, niebezpiecznej. Ja rzekłabym tak, nasza kobiecość to przede wszystkim sposób bycia, subtelność w zachowaniu i wypowiedziach oraz lekka powściągliwość w okazywaniu mężczyznom zainteresowania z jednoczesnym upodobaniem do flirtowania. Od zarania dziejów kobiety były natchnieniem poetów i muzyków uznających je za jednoznacznik piękna i ciepła, toteż używając tego zapachu warto zrzucić maskę silnej, niezależnej baby i nie brać życia za bary a odkryć wrażliwość, romantyzm, szykowność z odrobiną prowokacji. Przecież mamy wiele twarzy… Notorious jako dopełnienie naszego wizerunku, od początku czaruje,nie jest ciężki a słodki, stąd moje powyższe skojarzenia.

Smutne, iż niektórym ten zapach kojarzy się z pogrzebem, kurzem a flakon z płytą nagrobkową.Najlepszym pomysłem wydaje się być próba skreślenia złych wspomnień i otworzenie się na nowe, lepsze życie, może nawet osławione..? Nuty zapachowe:   czarna porzeczka, bergamotka, piwonia,goździk, różowy pieprz, paczula, piżmo, fiołek. Trwałość bardzo dobra. Polecam wszystkim paniom. Raczej na późne jesienne lub zimowe popołudnie i wieczór. Dla mnie piękny i zmysłowy. Cena:około 200zł za 30ml.


 


01 marca 2011

Max Factor Blase

Blase należy już do klasyki, ale broń Boże do przeszłości. Wciąż świetnie się sprzedaje, kobiety są w stanie wiele zrobić, by go dostać. W 2010 roku ktoś zapoczątkował plotkę, jakoby te perfumy wycofano z produkcji. Nie prawda, nadal są dostępne, trzeba tylko poszukać w osiedlowych drogeriach, ewentualnie w internecie. Co mogłabym powiedzieć o samym zapachu? Prawdziwie kwiatowa kompozycja, pasująca szczególnie jesienią i zimą, dla pań trzydziestoparoletnich, odpowiednia na wielkie wyjścia lub na co dzień. Niegdyś zapach ten wzbudzał sensację, dziś kupowany jest raczej z przyzwyczajenia, z sentymentu. Niemniej jednak potrzeba czasu, aby się z nim oswoić, polubić dziwne nuty zapachowe, które skłaniają do określania ich aldehydowymi. Dziwne nuty... ale z pewnością niepowtarzalne, bodajże nigdy nie kopiowane, poniekąd tajemnicze i odurzające. Mimo, że premiera nastąpiła w 1975 roku, Blase kojarzy mi się z latami 90tymi, wtedy kiedy kobiety zaczynały czuć się jakby wyzwolone, towary zaczynały być dostępne dla wszystkich a perfumy były po prostu luksusem. Opakowanie jest bardzo proste, ale wnętrze nie jest zwyczajne. Nawet największy flakon z powodzeniem możemy włożyć do torebki, nie będzie przeszkadzał. Jeżeli zależy nam na trwałości, wybierzmy najmniejszą wersję Blase, wówczas zapach tak szybko nie będzie się ulatniał. Trwałość dobra, ale na ubraniu, nijaka na skórze suchej. 

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024