SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

14 marca 2011

Jimmy Choo - Jimmy Choo


Testowałam wiele nowych i starszych perfum, jednakże, jak do tej pory, debiutanckie damskie pachnidło od Jimmy`ego Choo rozczarowało mnie najbardziej. Nie piszę tego bynajmniej, by wywołać popłoch i złość...

Owy debiut nazywam zapachem dwupoziomowym. Dlaczego?, zapytacie. Otóż, zamiast trzech nut zapachowych, wyczuwam jedynie dwie, najpierw kwaskowatość potem słodycz, walczą ze sobą, trwają krótko, w dodatku nie zmieniają się. Perfumy te nie są zbyt trwałe, nawet na ubraniu nie wytrzymują dłużej niż dwie godziny, aplikację trzeba powtarzać kilkakrotnie w ciągu dnia. Pachną tanio, zwyczajnie, bez rewelacji, ponadto faktycznie dosięgnął mnie (tak jak pisze Czytelniczka Angela) efekt deja vu, skądś je znam. Nie sądzę, aby stały się tak bardzo rozpoznawalne jak, np. Angel czy Euphoria aczkolwiek znajdą określone rzesze wielbicielek, poszukujących świeżo - słodkich zapachów na wiosnę. Taki jest Jimmy Choo. Świeży, rześki, przezroczysty a także słodki, zarazem cierpki i musujący. Początkowo owa słodycz zachwyciła mnie, później stała się nie do zniesienia mimo, że moja ulubiona orchidea znajduje się w składzie. Od początku ubóstwiany albo znienawidzony. Przypomina mi nieco Touch of Pink od Lacoste.

Poniższą reklamę interpretuję dwojako. Kobiecie jest tak przyjemnie, że pragnie czuć te perfumy bardziej i bardziej. Druga interpretacja, zapach jest tak brzydki, że aż ciało boli. W każdym razie reklama wprowadziła mnie w błąd. Ale gdzie zatem znaleźć złoty środek? Dla mnie przygoda z pierwszym zapachem marki Jimmy Choo była jednorazowa. Lepiej niech produkuje tylko galanterię. Pisząc zapowiedź, spodziewałam się słodko - świeżej kompozycji, aczkolwiek w momencie aplikacji oczekiwałam jednak totalnej, wyrafinowanej, zmysłowej, nie kończącej się słodyczy, aż do przesady. Zmylił mnie flakon, który do złudzenia przypomina buteleczkę z Flowerbomb.

Nie jest to zapach ani zmysłowy ani luksusowy tylko codzienny, dla pań w każdym wieku. Zgodzę się ze stwierdzeniem, że zawiera w sobie nutę prowokacji, z pewnością przez cierpkie akordy, aczkolwiek nie przywodzi na myśl (podaję za opisem z Sephory) stylu, blasku i wyjątkowości czerwonego dywanu.

Składniki: gruszka, orchidea, pomarańcze, paczula, toffee (którego praktycznie nie czuję). Zalety? Ładne, estetyczne, nowoczesne opakowanie. Wady to m.in.: zbyt wysoka cena (około 390zł za 40ml), słaba trwałość.

Udanych testów.

 

5 komentarzy:

  1. zgadzam się, cierpki,lekko świeży.

    OdpowiedzUsuń
  2. zapach rewelacyjny!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny zapach, 40 ml 199 zł w sephorze.Na mojej skórze wyczowam toffi i to mie do niego coraz bardziej zbliza. A przy tym jest przyjemny dobrze układa sie na skórze nie jest dominujacy.

    OdpowiedzUsuń
  4. zapach jest piękny, bardzo trwały.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie artykułu. Zapraszam do skomentowania.

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024