Shiro z języka japońskiego oznacza po prostu Biel. Shiro, zamknięty w designerskim, nowoczesnym flakonie, miał być zapachem unikalnym, eleganckim, harmonijnie łączącym wyrafinowanie ze spokojem i równowagą, symbolizującym relaks i odprężenie a okazał się dla mnie nic nie znaczącą próbą powrotu do nieskazitelnej czystości duszy, która tkwi gdzieś pośród zakamarków próżności, nadmiaru i przepychu.
Shiro jest kompozycją charakteryzującą się świeżością, jednakże nie ma w nim zapowiadanej delikatności i ciepła. Początkowo przypominał słaby aromat zielonych ogórków w śmietanie z cukrem, później stał się bardzo intensywny, ostry, niespokojny, momentami przezroczysty, zimny, przeplatany pudrowymi, jakby różanymi akcentami. Trudno węchem "wydobyć" poszczególne nuty a podobno w składzie znajdują się m.in.: bawełna, róża, fiołek alpejski, irys, piżmo. Dla miłośniczek wymienionych nut zapachowych, znamienną, korzystną cechą Shiro jest jego bardzo dobra trwałość.
Trudno jest mi powiedzieć, że Shiro to klapa, zważywszy, że mam ogromny sentyment do marki Masaki Matsushima.
Shiro jest kompozycją charakteryzującą się świeżością, jednakże nie ma w nim zapowiadanej delikatności i ciepła. Początkowo przypominał słaby aromat zielonych ogórków w śmietanie z cukrem, później stał się bardzo intensywny, ostry, niespokojny, momentami przezroczysty, zimny, przeplatany pudrowymi, jakby różanymi akcentami. Trudno węchem "wydobyć" poszczególne nuty a podobno w składzie znajdują się m.in.: bawełna, róża, fiołek alpejski, irys, piżmo. Dla miłośniczek wymienionych nut zapachowych, znamienną, korzystną cechą Shiro jest jego bardzo dobra trwałość.
Trudno jest mi powiedzieć, że Shiro to klapa, zważywszy, że mam ogromny sentyment do marki Masaki Matsushima.