Niemal każdy z nas posiadał kiedyś kalendarz "zdzierak" lub już zakupił na 2012r. Moja Mama, wierna swoim przyzwyczajeniom, takowy już posiada i oto co znalazłam nt. perfum. Na wstępnie nadmienię tylko, iż Babcia Alina - najbardziej znana autorka współczesnych polskich poradników - po kilku latach nieobecności postanowiła się przypomnieć i powrócić do Czytelników. Jest z nami od 1985r. W Internecie znalazłam tylko jedną ilustrację.
Foto ze strony potrawyregionalne.pl
Zatem w kalendarzu na 2012r. "Tajemnice zdrowia i urody" czytamy (fragment):
"Najłatwiej i najpełniej wyczarujemy swój własny zapach, jeśli wonności wcierać będziemy w kark, skórę za uszami, w zgięciu łokci, wierzch dłoni, wewnętrzną stronę przegubu oraz pod kolanami". Pondato, Babcia Alina poleca, aby nie perfumować odzieży, "(...) z wyjątkiem chusteczki do nosa". Co więcej, "trzeba bardzo uważać, aby zapach dezodorantu i lakieru do włosów nie kłócił się z zapachem perfum" i "o podstawowej zasadzie stałego kontaktu z wodą i mydłem przed stosowaniem pachnideł, pisać nie wypada". Babcia Alina nadmienia, iż "erotyzujące działanie przypisuje się wszystkim perfumom" a tym samym wyjaśnia, że "różnica między perfumami a wodą toaletową polega na stężeniu, w jakim występuje koncentrat zapachowy". To znaczy "perfumy zawierają od 1 do 20 procent esencji zapachowej, wody od 8 do 10 procent". Dalej czytamy zalecenia: "jeśli nie stać nas na dobre perfumy, kupujmy mniej kosztowne wody toaletowe; zawsze lepiej się odrobinę "niedoperfumować" niż uperfumować przesadnie; elegancką panią otaczać powinna subtelna mgiełka zapachu, nic ponadto".
Perfumy są drogie, mimo to przepadamy za nimi, natomiast prezent w tej postaci jest bardzo wytworny. Babcia Alina pamiętać każe, iż istnieją ogólne zasady, tj. "osoby bardzo młode używać powinny perfumy delikatne i lekkie". Do brunetek pasują pachnidła "zdecydowane i lekko gorzkawe", a do blondynek "subtelne i słodkie". Oczywiste jest, aby przy wyborze perfum, zwłaszcza na prezent, uwzględnić temperament, styl życia i indywidualność osoby obdarowanej. Perfumy towarzyszyły i będą towarzyszyć miłości a węch to iście prymitywny zmysł, który wówczas nie łatwo poddaje się świadomej kontroli.
SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW
Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024
12 grudnia 2011
03 grudnia 2011
Oriflame - Precious Moments
Jeżeli dysponujesz kwotą do 30zł, co więcej, uwielbiasz zapach Kenzo - Flower i zwyczajnie nie stać Cię na niego - zapisz się TUTAJ do klubu Oriflame i sięgnij po łudząco podobny Precious Moments tejże właśnie firmy.
Mam w tej chwili natłok myśli, o wszystkim chciałabym Wam napisać, ale trzeba wszystko zebrać w jedną całość i wybrać najważniejsze fakty. Zaczynając od opakowania. Moment, w którym otworzyłam zafoliowane pudełko i zaaplikowałam kroplę tego pachnidła, uważam za przełomowy. Powrócił zapach starych dobrych czasów, wówczas królowały perfumy Flower. Owszem, dziś nadal są "niezniszczalne", chociaż może nieco zapomniane. Niemniej jednak Precious Moments początkowo jest niemalże taki sam jak Flower. Ta sama świeżość, soczystość, chłód. Kiedyś pisałam Wam, że w sklepach sprzedawano odpowiednik Flower zwany po prostu Eau de Tokyo. Powstaje więc pytanie: czy Oriflame ma coś wspólnego z firmą Blue up? Gdyby ktoś zakrył mi oczy mogłabym przysiąc, że Eau de Tokyo i Precious Moments to jedno i to samo.
Oriflame proponuje używać Precious Moments zimą, w okresie karnawału. Ja uznaję to pachnidło jako świetną "broń" przed upalnym latem. Jak wspominałam jest to zapach bardzo zimny, rześki, soczysty, nawet nieco gorzki, pozbawiony elegancji, wyrafinowania. Nie kojarzy mi się z wytwornymi przyjęciami do białego rana jak sugeruje reklama. To ratunek dla rozgrzanego ciała, moment wytchnienia w ciągu gorącego dnia, chwila dla wyciszenia zmysłów. Chwila, rzekłam... Precious Moments nie jest trwałym zapachem, co pozwala na częstsze jego używanie. Na dnie flakonika widzimy biały pyłek diamentowy, gdy potrząśniemy flakon (przypomni się Wam śnieżna kula z Mikołajem od wujka z Ameryki :-) i spryskamy opaloną skórę, włosy, czarną sukienkę lub czarne rajstopy, otoczymy się srebrzystymi, błyszczącymi, brokatowymi drobinkami. Pewne nowatorstwo, aczkolwiek trzeba pamiętać, aby lepiej nie nosić tych perfum w torebce. Pyłek może przedostać się do dozownika i zablokować możliwość aplikacji. A gdybyśmy przypadkiem zapomniały założyć błyskotki, flakon ma w zanadrzu regulowany srebrny pierścionek w kształcie kwiatu. Niektóre panie myślą, że to czterolistna koniczyna. Kto wie, może przyniesie szczęście.
Tak więc Precious Moments to propozycja 3 w 1. Perfumy, ozdoba ciała diamentowymi drobinkami i biżuteria. W składzie mamy czarną porzeczkę, jeżynę, poziomkę, magnolię, jaśmin oraz piżmo i karmel. Mimo, iż wymieniłam poziomkę i karmel, nie ma w tym zapachu żadnej nuty słodyczy. Zdecydowanie polecam na lato. Raczej tylko młode panie uznają go za "swój", nieinwazyjny, przyjazny. Starsze uznają brokat i pierścionek za totalną tandetę a zapach jako mało zauważalny, nie innowacyjny. Do miana "przebojowy" wiele mu brakuje, ale w końcu nie jest to propozycja z najwyższej półki. Tylko buteleczka i diamentowy pył przywodzi na myśl zimę i Święta Bożego Narodzenia. Czy warto kupić? Na wstępie wspomniałam o podobieństwie do Kenzo oraz o niewielkiej kwocie. Za 50ml, jako konsultantki zapłacimy nawet 23zł, natomiast klientka zapłaci nawet 99zł.
Mam w tej chwili natłok myśli, o wszystkim chciałabym Wam napisać, ale trzeba wszystko zebrać w jedną całość i wybrać najważniejsze fakty. Zaczynając od opakowania. Moment, w którym otworzyłam zafoliowane pudełko i zaaplikowałam kroplę tego pachnidła, uważam za przełomowy. Powrócił zapach starych dobrych czasów, wówczas królowały perfumy Flower. Owszem, dziś nadal są "niezniszczalne", chociaż może nieco zapomniane. Niemniej jednak Precious Moments początkowo jest niemalże taki sam jak Flower. Ta sama świeżość, soczystość, chłód. Kiedyś pisałam Wam, że w sklepach sprzedawano odpowiednik Flower zwany po prostu Eau de Tokyo. Powstaje więc pytanie: czy Oriflame ma coś wspólnego z firmą Blue up? Gdyby ktoś zakrył mi oczy mogłabym przysiąc, że Eau de Tokyo i Precious Moments to jedno i to samo.
Oriflame proponuje używać Precious Moments zimą, w okresie karnawału. Ja uznaję to pachnidło jako świetną "broń" przed upalnym latem. Jak wspominałam jest to zapach bardzo zimny, rześki, soczysty, nawet nieco gorzki, pozbawiony elegancji, wyrafinowania. Nie kojarzy mi się z wytwornymi przyjęciami do białego rana jak sugeruje reklama. To ratunek dla rozgrzanego ciała, moment wytchnienia w ciągu gorącego dnia, chwila dla wyciszenia zmysłów. Chwila, rzekłam... Precious Moments nie jest trwałym zapachem, co pozwala na częstsze jego używanie. Na dnie flakonika widzimy biały pyłek diamentowy, gdy potrząśniemy flakon (przypomni się Wam śnieżna kula z Mikołajem od wujka z Ameryki :-) i spryskamy opaloną skórę, włosy, czarną sukienkę lub czarne rajstopy, otoczymy się srebrzystymi, błyszczącymi, brokatowymi drobinkami. Pewne nowatorstwo, aczkolwiek trzeba pamiętać, aby lepiej nie nosić tych perfum w torebce. Pyłek może przedostać się do dozownika i zablokować możliwość aplikacji. A gdybyśmy przypadkiem zapomniały założyć błyskotki, flakon ma w zanadrzu regulowany srebrny pierścionek w kształcie kwiatu. Niektóre panie myślą, że to czterolistna koniczyna. Kto wie, może przyniesie szczęście.
Tak więc Precious Moments to propozycja 3 w 1. Perfumy, ozdoba ciała diamentowymi drobinkami i biżuteria. W składzie mamy czarną porzeczkę, jeżynę, poziomkę, magnolię, jaśmin oraz piżmo i karmel. Mimo, iż wymieniłam poziomkę i karmel, nie ma w tym zapachu żadnej nuty słodyczy. Zdecydowanie polecam na lato. Raczej tylko młode panie uznają go za "swój", nieinwazyjny, przyjazny. Starsze uznają brokat i pierścionek za totalną tandetę a zapach jako mało zauważalny, nie innowacyjny. Do miana "przebojowy" wiele mu brakuje, ale w końcu nie jest to propozycja z najwyższej półki. Tylko buteleczka i diamentowy pył przywodzi na myśl zimę i Święta Bożego Narodzenia. Czy warto kupić? Na wstępie wspomniałam o podobieństwie do Kenzo oraz o niewielkiej kwocie. Za 50ml, jako konsultantki zapłacimy nawet 23zł, natomiast klientka zapłaci nawet 99zł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)