O debiutanckiej damskiej wodzie perfumowanej Lovingly wylansowanej przez aktora Bruce`a Willisa opowiadałam na spotkaniu Poszukiwanie idealnego zapachu. Poznajcie historię jak ją zdobyłam i jak pachnie.
Lubię oglądać telewizyjne reklamy perfum, wiele mówią o danym zapachu a czasem są jedynie podpowiedzią, mogą być inspiracją, nawet niespełnionym jeszcze marzeniem. W każdym razie wywołują u mnie określone emocje, które niejednokrotnie są trudne do opisania.
Kiedy zobaczyłam reklamę wody perfumowanej Lovingly zwróciłam szczególną uwagę na piękne suknie, rezydencję i spokój jaki w niej panował. Czyli coś co chcę mieć. Spokój i wolność. Nie ukrywam, że marzę o wystąpieniu w reklamie perfum, ale póki jestem młoda, by tą młodość zatrzymać.
Pamiętam jak poszukiwałam Lovingly tygodniami. Początkowo myślałam, że jest dostępny tylko w Stanach. Szukałam. Nie było go w żadnej stacjonarnej perfumerii czy drogerii w Polsce, bałam się jednak kupować na aukcjach z niewiadomego źródła, pytałam znajomych czy coś o nim wiedzą. Nikt nic nie wiedział a ja przecież musiałam go mieć. Nie miałam pojęcia jak pachnie, wyobrażałam sobie jego aromat sugerując się obejrzaną reklamą i opisem nut. Ludzie powiadają, że marzenia się spełniają tylko trzeba "chcieć". Dla mnie "chcieć" to zbyt mało, właściwie to nic nie znaczy. Co z tego, że chcę, jak okoliczności nie sprzyjają otrzymania tego? Po kilku tygodniach zapomniałam o tym zapachu.
Pewnego dnia wybrałam się na kawę do restauracji Giovanni Rubino w Warszawie. W oczekiwaniu na zamówienie wzięłam do ręki leżący przy barze katalog produktów firmy LR Health & Beauty. Otworzyłam i moim oczom ukazała się reklama Lovingly. Byłam zdumiona i w pewnym sensie poczułam ulgę, bo zapach był tak blisko mnie. Następnego dnia złożyłam zamówienie i po krótkim czasie cieszyłam się już nowymi perfumami w mojej kolekcji.
https://www.youtube.com/watch?v=wf6LrkWQ2k0
Woda perfumowana Lovingly jest specyficzna; pachnie na mnie piżmowo (czyt. "zwierzęco"), drapieżnie, naprzemiennie pudrowo i kremowo (zwłaszcza w ciepłym pomieszczeniu), balsamicznie, w tle gdzieś do głosu dochodzi nuta ziemista i cytrusowa, ale jest ledwo wyczuwalna, nie dodająca całości chłodu a swoistej głębi. Nie czuję tej "zieleni" jak obiecuje producent, lecz widzę ją oczyma wyobraźni.
Lovingly jest kompozycją ciepłą, intymną, bliskoskórną, która jeśli dobrze się wsłuchacie dzieli się na dwie części, w zależności od odległości. Głębia lekko słodka i delikatna przykryta jest pudrową świeżością, również subtelną, dzięki czemu niniejsze perfumy zaproponowałabym do noszenia na dzień, jak nie na specjalne okazje. Panie preferujące świeże kompozycje niech zwrócą uwagę na Lovingly zwłaszcza, że opakowanie ich jest urocze i delikatne, ale szczerze powiedziawszy czuję, że miłośniczki słodkich pachnideł będą bardziej zainteresowane. Bowiem za słodkimi perfumami przemawia owe ciepło, które Lovingly oferuje. Kolory, które widzę w wyobraźni po użyciu tych perfum to biały, zielony, bursztynowy. Poznajcie zatem składniki, z których skomponowano opisywany zapach. Cytrusy, białe kwiaty, drzewo sandałowe, piżmo.
Czy ostatecznie Lovingly to zapach, który mi się podoba? Jest przyjemny, najlepszy ze wszystkich w ofercie LR, ale szczerze powiedziawszy myślałam, że będzie bardziej świeży i świetlisty, coś w charakterze Lubin Gin Fizz. Niemniej jednak nie rozczarowałam się, słyszę komplementy, podkreśla niewinność; jest taki "spokojny" i "grzeczny". Roztacza aurę zmysłowości i romantyczności. Jest dowodem miłości Bruce`a Willisa dla żony Emmy...
Jak z trwałością? Wiem, że o to zapytacie. Otóż, kreowanie kompozycji zapachowych to dla firmy LR Health & Beauty tradycja już od ponad 25 lat. Lansując zapach wykreowany przez gwiazdę nie mogą sobie pozwolić na podanie byle czego. Lovinlgy trwa na mnie od 5 do 7 godzin, stopniowo słabnąc. Formuła nie wnika tak szybko w skórę, wobec czego zapach utrzymuje się na mnie dłużej. Napis na flakonie jest słabo widoczny, trzeba ustawić go pod odpowiednim kątem. Buteleczkę wykonano z masywnego szkła, ozdobiono perłową kokardką, tym samym zachowując minimalistyczny styl i podkreślając charakter ukrytego w nim zapachu. Pojemność: 50ml. Opakowanie kartonikowe, białe, nie zabezpieczone folią.
Co sądzicie o tym zapachu po przeczytaniu mojej opinii? Macie chęć na pudrowo - ciepłą, romantyczno-zmysłową przygodę olfaktoryczną? W razie pytań piszcie na maila: perfumella@interia.pl
niepożenienie
OdpowiedzUsuń