Moja kolekcja zapachów zazwyczaj oscyluje w granicach 90-105 flakonów różnych marek. Perfumy napływają do mnie same; są prezentami urodzinowymi, gwiazdkowymi, imieninowymi, wygranymi w konkursach, znajduję je w mojej skrytce pocztowej lub pod poduszką jako niespodziankę od ukochanego. Wzbudza to zazdrość i zawiść, zupełnie niepotrzebnie, bowiem z własnego doświadczenia wiem, że posiadanie tak dużej ilości zapachów bywa frustrujące. Absolutnie nie czuję się bogata, choć mogę sprawiać takie wrażenie.
Szkoda wyrzucać tyle pięknych flakonów, żal sprzedawać co się wygrało i co ważne, że nie były podarowane w związku z przeprosinami i nie są przesiąknięte złą energią. Oczywiście nie neguję posiadania nawet 500 buteleczek, ale jeśli czytają ten post rasowi kolekcjonerzy pachnideł niech potwierdzą lub zaprzeczą poniższym faktom. A może nawet ten tekst i ciebie też dotyczy?
5 faktów dlaczego posiadanie dużej ilości perfum jest frustrujące
1 Brak miejsca. Małe mieszkanie, kawalerka, łazienka połączona z toaletą, niewielka kuchnia. Zmieści się szafa, łóżko, komoda pod tv i stolik. Wybranek serca denerwuje się, że wszędzie pełno stojących, leżących perfum, swoisty skład "zabawek", które nawet jak się pięknie ułoży, będą zagracać. Wobec czego lądują w różnych pojemnikach albo na półce w łazience, gdzie szybciej tracą jakość. Nie daj Boże w piwnicy. Denerwujesz się, że niczego nie możesz znaleźć. U zwolenników minimalizmu to fakt nie do zaakceptowania.
2 Gdzie Twój signature scent? Posiadanie ogromnej ilości flakonów daje możliwość wyboru zapachu w zależności od stroju i nastroju, ale nie jest wtedy kwintesencją osoby, która go używa. Frustrujące jest, jeśli nie wiemy co na siebie włożyć a perfumy są jak ubranie, jeśli nie będą do nas pasować, będziemy źle czuli się przez cały dzień. Kto chce być zapamiętany przez otoczenie, kojarzony z profesjonalizmem, z czymś pozytywnym, znanym, lubianym niech wybierze jeden ulubiony zapach, będący jego osobistym podpisem, kodem, znakiem. Jak cię czują, tak cię piszą.
3 Brak cierpliwości. Posiadanie dużej ilości perfum osłabia naszą cierpliwość. Chciałoby się jak najszybciej zużyć ten 100ml flakon, zapachy niektórym z nas szybko się nudzą albo nie są już modne. I odwrotnie, szkoda nam szybko zużyć, w obawie, że nie będziemy mogli sobie pozwolić na kolejne. Koło się zamyka. Oszczędzanie i trzymanie perfum na tzw. "czarną godzinę" w tym przypadku dobre nie jest, zapachy też mają swoją datę przydatności.
4 Uzależnienie. Wydaje się pozytywne, ponieważ znajomi chwalą kolekcję, testują twoje zdobycze, robisz masę fotek i puszczasz na znany serwis społecznościowy, liczysz lajki i gratulujesz sobie, jak masz dobrze. Miałeś z galerii wrócić z nową kurtką na zimę i bucikami dla synka a wracasz z nowymi perfumkami od projektanta. Wychodzisz z założenia, że skoro nie pijesz, nie palisz, nie wydajesz dużo na jedzenie to cię stać, po prostu nie możesz się oprzeć i tyle. Powoli otwierasz pudełeczko z magicznym płynem w środku, psiukasz na nadgarstek i po chwili z rozżaleniem stwierdzasz, że jednak to nie to co chciałeś, jakoś inaczej teraz pachnie. Frustracja i żal, bo to kolejne, setne perfumy, które nie spełniają twoich oczekiwań. Polecam wrócić do punktu nr 2.
5 Lęk. Niech zgadnę; nie zaprzeczysz (jeśli naprawdę kochasz i kolekcjonujesz perfumy), że przynajmniej raz w życiu nie pomyślałeś o tym co byś począł gdyby coś się z nimi stało; kradzież, zdarzenie losowe. Perfumy to niewątpliwie dzieła sztuki, którymi wypada się chwalić, ale trzeba z nich też korzystać póki nie będzie za późno.