SZMINKA CZY BŁYSZCZYK?
Pamiętam jak rozpoczynałam moją przygodę z makijażem, było to w połowie lat 90tych, w magazynach dla pań podkreślano, że błyszczyk jest dedykowany na dzień, zaś szminka zarezerwowana tylko na wieczór. Na szczęście dziś nie ma śladu po dawnych "zaleceniach" i stosujemy te kosmetyki w dowolny sposób.
Szminka od zawsze była moim ulubionym produktem do makijażu, mogłabym nie mieć tuszu czy fluidu, ale pomadka zawsze musi zajmować honorowe miejsce w kosmetyczce. Ciemne okulary oraz dobra jakościowo szminka i to mi wystarczy.
W niniejszym wpisie prezentuję Wam dwa produkty do ust z Dr Irena Eris Provoke, które ostatnio zwróciły moją największą uwagę jeśli chodzi o opakowanie i wygląd na ustach. Który kosmetyk lepiej się sprawdził?
BŁYSZCZYK DO UST DR IRENA ERIS PROVOKE
Błyszczyk pachnie kremowo-truskawkowo, "smakuje" podobnie, aczkolwiek wraz z upływem czasu i tak zapominam o zapachu; ma pół kryjącą, raczej gęstą formułę, która dobrze przylega do ust, nie powodując wysuszenia po długich godzinach stosowania. Jeżeli nie macie przy sobie ochronnej pomadki, spokojnie można go użyć, daje komfort i nawilżenie a przy tym dodatkowo wygładza, ujędrnia i regeneruje - zawiera specjalną formułę wzbogaconą o Volulip Complex zapewniającą pełniejszy wygląd ust.
Numer, który posiadam to 11 Candy Pink; z racji tego, że moje usta są blade, wygląda na nich jakby to była zgaszona, ciepła czerwień, lekko wpadająca w róż i pomarańcz. Aparat nie oddaje w pełni rzeczywistego koloru, pozostaje Wam uwierzyć mi na słowo. Podejrzewam, że u pań, których czerwień wargowa jest wyrazista odcień ten będzie mało widoczny, trzeba by zastosować najpierw odrobinę podkładu (co w podczas specjalnych wyjść sprawdza się znakomicie, bo przedłuża trwałość błyszczyka) i dopiero pomalować usta.
Jeżeli chodzi o pędzelek to jest dosyć "ruchliwy", giętki i płaski więc makijaż zajmie trochę czasu i wymaga lusterka; podczas aplikacji dopasuje się do kształtu warg, bo jest miękki, jednakże ma tendencję do wychodzenia poza obrys zatem posiadaczkom małych ust polecałabym wklepywać go palcami, aby uniknąć pobrudzenia skóry, ewentualnie aplikować produkt czubkiem pędzelka (najczęściej tak robię), zaczynając od narysowania konturu i późniejszemu wypełnieniu środka (konturówka jest wówczas zbędna).
W przypadku bardzo suchych ust efektu "lepienia się" nie będzie, podobnie jak pomalowanych uprzednio podkładem bądź bazą. Niewątpliwie jest to przyjemny w stosowaniu błyszczyk, nadający niesamowity, wręcz lustrzany połysk, ale zachowujący elegancki, taki "bezpieczny" styl (w dużej mierze znaczenie ma sam kolor) - przynajmniej mi się tak wydaje. Stosuję go na dzień i na większe wyjście. W przyszłości skuszę się na inny odcień, być może jaśniejszy i bardziej wpadający w róż aczkolwiek porównując zdjęcia produktu, jak pisałam wyżej, u mnie wygląda na róż.
SZMINKA DR IRENA ERIS PROVOKE
Opakowanie niniejszej szminki przyciąga wzrok jak magnes i działa jak magnes, bowiem po zakończeniu makijażu ust nie musimy jej dociskać, sama się domknie i "kliknie". Posiadam nr 505 Rouge Illusion (z franc. czerwona iluzja) z linii nabłyszczającej, posiadającej delikatne, rozświetlające drobinki oraz właściwości nawilżające, ochronne i przeciwzmarszczkowe (zawartość Witaminy E). Na ustach daje ciepłą mieszankę odcienia pomarańczowo - brązowo - złotego. Na zdjęciach użyłam produktu na podkład, aby rozjaśnić nieco ten odcień.
Producent podaje iż formuła jest zapachowa, ja wyczuwam subtelny zapach czekolady, również "w smaku". Pomadka tuż po nałożeniu otula wargi kremowym, satynowym, nawilżającym "filmem", który przyczynia sie do wygładzenia powierzchni, uzyskania natychmiastowego uczucia komfortu i jedwabistej miękkości. Konsystencja podczas aplikacji jest lekka, kremowa, śliska i "silikonowa", łatwo i przyjemnie rozprowadza się na ustach, sam kształt szminki dobrze dopasowuje się do warg, nie mam potrzeby użycia konturówki. Ten kolor optycznie wypełnia, powiększa usta, maskuje niedoskonałości w postaci poszarpanych skórek czy zmarszczek.
Nigdy nie ścierajmy szminek czy błyszczyków dynamicznym ruchem, ręcznikiem itp., przez to usta ulegają podrażnieniu i wysuszeniu przez co błędnie przypisujemy im wady.
KTÓRY KOSMETYK JEST LEPSZY?
Pod względem koloru wybieram błyszczyk, gdyż bardziej pasuje do mojego typu urody. W brązach na ustach nigdy nie czułam się dobrze, w niektórych okolicznościach zwracają niepotrzebną uwagę podobnie jak odcienie fuksji. Ale mam na to sposób, mieszam kolory, nakładam w różnej kolejności oraz jak wspomniałam - podkład. Jeżeli chodzi o aplikację i efekt, tutaj moim zdaniem bezkonkurencyjna jest szminka, usta prezentują się najlepiej, ona jakby przywracała im piękny kształt, ale aż się proszą, aby użyć innego, jaśniejszego odcienia. Pochwałę za trwałość otrzymuje ponownie szminka, choć "nie wpija" się w usta (bo to w dużej mierze jest obecnie uznawane za pewniak), ściera się stopniowo, nie tworząc wzdłuż konturu nieestetycznie wyglądającej otoczki. Natomiast porównując jakość nawilżenia, komfortu to oba produkty oceniam na tym samym poziomie.
GDZIE KUPIĆ BŁYSZCZYK I SZMINKĘ DR IRENA ERIS PROVOKE?
Podam Wam bezpośrednie linki do sklepu internetowego, tak będzie najlepiej - po prostu szybciej wejdziecie.
A Wy na co zwracacie największą uwagę podczas zakupu produktów do ust? Znacie błyszczyki i szminki z Dr Irena Eris? Co według Was lepiej wygląda na moich ustach porównując zdjęcia - błyszczyk czy szminka?