Koreanki od dawien dawna wiedziały, że kompleksowe podejście do urody i racjonalna dieta dają spektakularne rezultaty. Od kilku sezonów w świecie kosmetyków trwa szał na koreańskie maseczki piękności.
Postanowiłam nieco bliżej przyjrzeć się kilku specyfikom dostępnym jedynie w sieci perfumerii Sephora. Uwielbiam maseczki, wierzę w ich dobroczynne właściwości - błyskawicznie przywracają świeżość i blask cery, niwelują zmęczenie i posępny wyraz twarzy.
Maseczka w słoiczku marki SKIN FOOD z dodatkiem odżywczego ekstraktu z ryżu działa odżywczo, zmiękczająco, nawilżająco, pozostawia przyjemny, subtelny zapach przypominający świeże, kwiatowe perfumy. Aplikacja zajmuje sporo czasu, dla pożądanych rezultatów trzeba przez 10-15 minut masować skórę, dokładając delikatne warstwy produktu, aby był poślizg. Następnie spłukać ciepłą wodą z dodatkiem ulubionego żelu do mycia twarzy.
Producent proponuje nakładać na wysuszoną po umyciu skórę, ja zawsze nakładałam na lekko wilgotną, zroszoną, np. wodą termalną ( by lepiej można było wykonać masaż). Konsystencja jest aksamitna, kremowa, zawiera grudki - drobniutkie ziarenka ryżu pilingujące skórę, co widać na załączonym zdjęciu.
Warto wieczorem poświęcić te kilkanaście minut na gruntowną pielęgnację, rano obudzimy się "w lepszym stanie" - cera nie będzie wyglądać na przemęczoną. Choć niniejsza maseczka ma działanie pilingujące, używałam jej co drugi dzień, nie mogąc nacieszyć się efektem. Dokładnie oczyszcza, nie podrażnia skóry, likwiduje grymas z twarzy; zapach działa relaksująco, używanie tego kosmetyku daje poczucie luksusu i niezmarnowanych chwil, bycia "tu i teraz". Piękne uczucie, odczuwalne jedynie wtedy, gdy całkowicie się temu poddaję.
Jeżeli komuś z Was nie chce się wykonywać automasażu twarzy, nawet przy relaksującej muzyce (kiedyś też tak miałam, pracując w korporacji), może sięgnąć po ekspresową maseczkę w płacie nasączonym substancjami aktywnymi. Marka TOO COOL FOR SCHOOL proponuje dwa jednorazowe warianty dla leniwych, maseczki w zabawnych opakowaniach kryją w sobie cenne ingredienty.
Pierwsza z nich to Pumpkin 24K Gold Mask - maseczka z dodatkiem ekstraktów z dyni i 24-karatowego złota i białego złota. Zawartość enzymów usuwa zanieczyszczenia i obumarłe komórki skóry, odsłaniając cerę odświeżoną, pełną blasku, wygładzoną, o udoskonalonej teksturze. Bez obaw, nie pachnie dynią. Z kolei Coconut Ceramide Mask - z wodą kokosową i ceramidami rozjaśnia cerę, "prasuje" zmarszczki, tworzy ochronną i nawilżającą barierę na skórze.
Obie propozycje mają podobne właściwości; obie mocno nasączone są kremowym, chłodzącym serum, czasem zsuwały się i nie przylegały do twarzy (zwłaszcza w okolicach brody / żuchwy co widać na zdjęciu tutaj). Pierwsze rezultaty można już osiągnąć po około 10 minutach, sprawdźcie i przekonajcie się sami!
Moją ulubioną z trzech wyżej opisanych jest ryżowa maseczka SKIN FOOD. Obecnie nie potrzebuję rozjaśniania czy wyrównywania kolorytu, chcę zawsze mieć skórę pełną blasku i solidnie nawilżoną - chociażby kosztem czasu poświęconego na dbanie o siebie. Wolę cieszyć się długotrwałym, systematycznie budowanym efektem niż chwilowym, szybko osiągniętym. Serdecznie polecam!!
Gdzie kupić te wszystkie maseczki? Podaję Wam linki do sklepu internetowego Sephora:
http://www.sephora.pl/Too-Cool-For-School/BTCFS
http://www.sephora.pl/Skinfood/BSKINF
Mają całkiem fajne opakowania, ale lepiej sprawdzają mi się przynajmniej ostatnio te maski w płacie, np z Bentona snail bee. Nie brudzą tak i łatwo je zdjąć :)
OdpowiedzUsuńZ ciekawością to przeczytałem
OdpowiedzUsuń