SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024

28 lipca 2017

Top 5 Które kosmetyki AMWAY zużywam do końca?

Zauważyłam, że bardzo lubicie czytać recenzje kosmetyków firmy Amway dlatego postanowiłam zamieścić spis tych, które zużywam do samego końca i/lub sięgam po kolejne opakowanie. W tym wpisie przypomnę też linki do wybranych opisów a zarazem najczęściej odwiedzanych.

Jest to zarazem małe podsumowanie produktów wywierających na mnie największe wrażenie, działające na ogromny plus.
"Nie ma nic bardziej żałosnego od niespełnionych marzeń o pięknej cerze.
Zacznijmy od postaw czyli od oczyszczania - pierwszego etapu 
właściwej pielęgnacji"- Katarzyna Zamielska

Inspirowane naturą mydło w kostce do mycia twarzy G&H Nourish+ w nowej, lepszej odsłonie.



 
Warto spróbować szczególnie, jeśli:

✔ jesteście tradycjonalistami

✔ macie uczucie, że mydło w kostce o wiele lepiej oczyszcza twarz niż żel czy pianka

✔ lubicie eksperymentować z nowymi kosmetykami

✔ macie skórę normalną

✔ cenicie minimalizm

Luksusowy korektor wielofunkcyjny ukrywający niedoskonałości i działający rozświetlająco z ARTISTRY.




Po aplikacji wciąż pozostaje wyczuwalny na skórze (co mnie cieszy), nie wysycha (pomimo tego wykazuje dużą odporność na ścieranie), nie osadza się w zmarszczkach na twarzy, maskuje rozszerzone pory, można stosować go również jako baza pod cienie do powiek, by zwiększyć przyczepność produktu i podkręcić kolor.

Woda perfumowana ARTISTRY Flora Chic.




Długo czekałam na nowość perfumeryjną od ARTISTRY. Pewnie jesteście ciekawi z czym kojarzy mi się Flora Chic..? Otóż mając na sobie te perfumy przenoszę się 60 lat wstecz, do romantycznych lat 50tych ub. wieku w USA. Wówczas „romanse” były luksusem dostępnym dla ludzi posiadających dużo wolnego czasu, kiedyś prawdziwa miłość naprawdę istniała. Flora Chic zniewala mnie emocjonalnie i wplata w niekończącą się pętlę zachwytu. Owa miłość nadaje mojemu życiu sens a efektowna Flora Chic jest znakomitym łącznikiem. Sprawdźcie dla przekonania.

Ochronny krem do rak G&H PROTECT+ zmieści się w każdej torebce.




Konsystencja kremu jest delikatna, szybko się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając uczucia lepkości. Aby czuć ten specyficzny „film”, tzw. okluzję, ponawiam aplikację i nie martwię się już o kondycję skóry dłoni. Składniki aktywne stojące za wymienionymi zaletami to nawilżająco – odżywczo – wygładzający miód z kwiatów pomarańczy, bogate w witaminy A, E, F masło shea, chroniący przez negatywnym wpływem czynników zewnętrznych olejek z pestek dyni. W opakowaniu znajdują się 3 kremy po 30ml każdy. Jeden mam w torebce, drugi w pracy a trzeci na łazienkowej półce. Zapach ma bardzo przyjemny, miodowo – maślany.

Dezodorant w sprayu G&H PROTECT+ dla odświeżenia w ciągu dnia.




Najważniejsze co przyciągnęło moją największą uwagę to oczywiście unikalny zapach: świeży, sportowy, chłodny, herbaciany, lekko kwiatowy, uniwersalny, nie koliduje z wonią perfum, ciekawie zmienia się na męskiej skórze – staje się cytrynowy, taki „zielony”, ogórkowy, zaś na kobiecej wpada w subtelnie słodką tonację. Musicie sami sprawdzić, bo przecież każda skóra inaczej reaguje na kompozycje zapachowe. W miarę upływu czasu niknie, ale nie pozwala przykremu zapachowi „przejść przez niego”, maskuje go skutecznie.

Dezodorantem w sprayu zamyka się Top 5 ulubieńców Amway z ostatnich miesięcy a zarazem takich, po które sięgam po raz kolejny.


Używacie kosmetyków firmy Amway? Który jest Waszym ulubionym? Który z wyżej zaprezentowanych produktów zwrócił Waszą największą uwagę?

26 lipca 2017

Czego nie lubi biust? 8 największych wrogów piersi!

Jaki rozmiar biustu podoba się facetom? Tego nie wie nikt. Wiadomo jednak, że skóra w okolicach dekoltu jest wyjątkowo delikatna, od jej kondycji zależy wygląd piersi - ich jędrność, sprężystość, kształt.

Ten nieodłączny atrybut kobiecości wymaga specjalnego traktowania.

Zabawa z nim umacnia relacje w związku, zaś odpowiednia pielęgnacja pozwala na zachowanie pięknego wyglądu. Czego nie lubi biust? Poznajcie jego największych wrogów.

Nie lubię dostarczać złych wieści, ale niestety trzeba prawdzie spojrzeć w oczy.

8 WROGÓW BIUSTU


Te porady zabrzmią jak musztra, ale są tak oczywiste, że warto sobie o nich przypomnieć.


1 Garbienie się

Aby tego uniknąć plecy muszą być wyprostowane, brzuch wciągnięty, wówczas biust staje się bardziej wydatny, proporcjonalny, natomiast sylwetka lżejsza i szczuplejsza.


2 Znaczne zmiany wagi

Szybkie tycie powoduje mocne powiększanie się piersi a co za tym idzie powstają rozstępy, a przez szybkie chudnięcie robi się obwisły i traci jędrność. Wprowadź dietę dla piersi zawierającą cytrusy, owoce takie jak ciemne winogrona i warzywa.


3 Gorące kąpiele

Zastąp kąpiele w wannie krótkim prysznicem, aby nie wymyć ze skóry dobroczynnych lipidów chroniących przed wiotczeniem i wysuszeniem. Masowanie piersi chłodną wodą przez 5 minut dziennie sprawia, że skóra staje się bardziej elastyczna, napięta, świetlista, po prostu atrakcyjna. Tylko czy ktoś to wytrzyma? Lepiej zacząć od, np. 30 sekund na początek.


 
Źródło foto: kobieta.onet.pl
 
4 Brak dobrej pielęgnacji

O skórę piersi trzeba dbać codziennie, wybór kosmetyków jest naprawdę ogromny (balsamy ujędrniające, kremy push-up tworzące na powierzchni niewidzialną siateczkę napinającą, olejki do masażu). Wystarczy poczytać skład; nawilżająco - wygładzający kwas hialuronowy, odżywcze witaminy i oleje, naturalne ekstrakty pobudzające krążenie skóry. Piersi potrzebują też delikatnego złuszczania i najlepiej zrobić to pod prysznicem. Smarowanie piersi super specyfikami i palenie piersi - rezultatu nie będzie, koło się zamyka.


5 Brak aktywności fizycznej

Istnieje wiele propozycji fajnych ćwiczeń na poprawę wyglądu biustu, ale ten jeden najprostszy, który można wykonać wszędzie najlepiej poprawia napięcie i ładnie modeluje. Usiądź na podłodze lub krześle. Złączcie dłonie na wysokości piersi, łokcie na zewnątrz, postawa wyprostowana, przyciskajcie dłonie mocno do siebie i policzcie do 10 razy. Wykonajcie serię 5-10 powtórzeń. Polecam oczywiście przy muzyce.


6 Opalanie się

Przez nadmierne wystawianie się na słońce lub korzystanie z solarium skóra dekoltu szybciej się starzeje, matowieje, staje się cienka jak pergamin. To prawda stara jak świat. Absolutnie niewskazane jest opalanie się topless. Można zrobić wyjątek jeśli ktoś ma atopowe zapalenie skóry i alergia pojawiła się na piersiach. Słońce w tym przypadku leczy zaognione rany, ale zawsze pamiętajmy o umiarze.

 
Źródło foto: kobieta.onet.pl

7 brak samobadania piersi

Regularne i poprawne samobadanie się pozwoli uchronić się przed chorobą. Każda kobieta powinna zwracać uwagę na wszelkie zmiany w wyglądzie biustu i robić usg piersi.


8 Źle dobrany biustonosz


JAK ZATEM DOBRZE DOPASOWAĆ BIUSTONOSZ?


Oto złote zasady według firmy Panache

Miseczka powinna być tak dopasowana, aby jej fiszbina okalała całą pierś u jej podstawy, natomiast środek biustonosza ma przylegać gładko do mostka. Czasami pojawiają się wyjątki wynikające z budowy klatki piersiowej. Niektóre Panie mają budowę bardziej wystającą, zaś inne bardziej wklęsłą. W tych wypadkach środek biustonosza nie będzie przylegać gładko, co nie oznacza, że stanik jest źle dobrany.

Za podtrzymanie w 80%-ach odpowiedzialny jest obwód, który powinien być co najmniej o 5 cm mniejszy niż obwód mierzony miarą krawiecką, ponieważ materiał, z którego wykonany jest pas biustonosza naddaje i rozciąga się. To samo dotyczy zapięcia na haftki. Nowy biustonosz zapinamy na pierwszą haftkę, dzięki czemu przedłuża się jego żywotność.


Jeśli zapewnimy takie dopasowanie i komfort piersiom, wówczas ramiączkami można delikatnie wykończyć ostateczny wygląd. Należy przy tym pamiętać, aby ramiączka były tak wyregulowane, żeby boleśnie nie wbijały się w ramiona ani nie spadały.


Ważną informacją jest także to, że ramiączka są odpowiedzialne za 20% podtrzymania biustu. Trzeba pamiętać, że przy wyborze biustonosza należy sugerować się obwodem i rozmiarem miseczki, i że obwód wraz z miseczką stanowi nierozłączną parę.

Wystarczy chcieć. Prawda stara jak świat. A brafitting jest teraz w modzie więc z pewnością uda się znaleźć ten idealny stanik. Może by tak wreszcie od jutra poważnie zacząć dbać o siebie? Decyzja należy do Was.

Do którego z powyższych punktów najszybciej się dostosujecie? Jak dbacie o biust?

24 lipca 2017

Jacques Battini Selection najbardziej orientalne męskie perfumy z tej marki

Czasem odnoszę wrażenie, że jedynie słodkie, pikantne, zdecydowane, tajemnicze perfumy piszą (w moich myślach) historie niesamowite. Świeże są przewidywalne, szybko odsłaniające swe oblicze choć niewątpliwie pobudzające do działania.

Zapomniane orientalne akordy przypomina w swojej najnowszej perfumowej kolekcji firma Jacques Battini proponując wyrafinowaną i długotrwałą wodę toaletową Selection, dedykowaną śmiałym, eleganckim i wytwornym mężczyznom.











 
Wyraz męskiej siły i charyzmy.

Kartonikowe opakowanie i flakonik najnowszych perfum Jacques Battini nawiązują do charakteru kompozycji (jest intensywna, korzenna, z akcentami tytoniu) oraz do zawartych składników (drzewo cedrowe, kardamon). Klasyczny, prosty kształt buteleczki wygodnie leży w dłoni, przyozdobiono prawdziwym kryształkiem Swarovskiego. Spray działa bez zarzutu, przy jednym psiknięciu wydostaje się soczysta mgiełka.


Skład perfum Selection Jacques Battini:


Nuta głowy: bergamotka, kardamon, cynamon, geranium, goździki, grejfrut, kolendra.

Nuta serca: jaśmin, paczula, róża.

Nuta bazy: drzewo cedrowe, piżmo, wanilia, wetiwer.

Początek jest mocno owocowy (dojrzały osłodzony grejfrut), przełamany cynamonem i posypany wyrazistą, anyżkową kolendrą, której woń zmienia się w akord skórki pomarańczowej, co daje podmuch prawdziwej świeżości, ale "przygaszonej" upojnymi kwiatami i mocą drzewa cedrowego z podążającą za nim wanilią.

Zaskakujące, że za sprawą wetiwerii niniejszy zapach podczas upałów odświeża, zaś w chłodne dni staje się słodszy, ostrzejszy, natomiast gdzieś w tle miesza się z zapachem tytoniu, palonego cukru, koniaku. Dzięki temu staje się uniwersalną kompozycją na każdą porę roku, wystarczy wiosną i latem dozować mniej a jesienią i zimą dodatkowo otulić się nim jak ciepłym, miękkim szalem.


Składniki jakie wyczuwam najdłużej to: cynamon, kardamon, grejfrut, drzewo cedrowe, wanilia, wetiwer.


Za sprawą wyjątkowej intensywności łączy w sobie zmysłowość i wyrafinowanie.

Pasja łamania tabu? Obsesja? Intensywne doświadczenia? Selection od Jacques Battini jest tak zagadkowy, że na wszystkie pytania odpowiem na tak.


Skojarzenia, jakie przychodzą mi do głowy w związku z tym zapachem to:

✔ zapach intymny i potężny

✔ zdecydowany, intensywny, trwały

✔ orientalny, w którym świeżość ma małe prawa

✔ najlepszy męski orientalny zapach Jacques Battini

✔ spodoba się również paniom, ukradkiem będą się nim spryskiwać, aby przypominać sobie piękne chwile spędzone z idealnym mężczyzną

✔ życie to przygoda, którą warto przeżyć tylko we dwoje

✔ zapach silnego, inspirującego, pełnego sekretów mężczyzny

✔ są zasady, ale nie ma rutyny

✔ Selection czyli z ang. wybór - wybór bycia eleganckim, szykownym, tajemniczym


Zapach Selection przylega do ciała niczym druga skóra, ciepłe akordy kontrastują z chłodnymi, stanowi doskonałe określenie orientu, nieco przydymiony, z pewnością ciepły i lekko ostry, podążający jednak w tą spokojniejszą stronę.


Czytelnicy wydają opinie o Selection Jacques Battini:

Paweł (47) - garnitur lub smoking, markowe buty, droga restauracji albo kolacja w luksusowym apartamencie, innych okoliczności sobie nie wyobrażam. Selection by Jacques Battini to niesamowicie elegancki zapach. Nieśmiałemu mężczyźnie doda pewności siebie.

Bartosz (39) - zachwycający, tajemniczy, słodki, ziemisty, ciepły. Adidasy i bluza odpadają, koszula, marynarka ewentualnie jakiś monokolorowy sweter i ciemne jeansy. Wybieram na spotkania z ukochaną. Trwałość znakomita.


 
Gdzie kupić perfumy Jacques Battini Selection?

Czuję, że Jacques Battini wydał męską wodę toaletową Selection w odpowiedzi na damską propozycję zatytułowaną Night Dream, uwielbianą przeze mnie do dziś. Podobne składniki, ta sama moc, te same przeżycia towarzyszące podczas stosowania.

Selection wywiera na mnie silny wpływ, mój mężczyzna w okamgnieniu staje się atrakcyjniejszy a ja łagodniejsza i to właśnie w tym pachnidle najbardziej ubóstwiam; tak bardzo mnie zmienia.

Stymuluje sprawiając, że się czerwienię, podkręca atmosferę. Sprawdźcie ten zapach przy najbliższej okazji jak będziecie w drogerii hebe i oceńcie czy mam rację. Ewentualnie jeśli zaciekawił Was niniejszy opis zajrzyjcie do sklepu internetowego www.sklepjacquesbattini.pl

Lubicie orientalne, ciepłe, słodkie zapachy?

 

16 lipca 2017

Intensywnie kojące masło do ciała Vianek

Może trudno Wam uwierzyć, ale latem częściej używam maseł do ciała niż zimą, po prostu lepiej się sprawdzają, lubię stosować je po depilacji. Obecnie te produkty nie są tak wolno wchłaniające się jak kiedyś. W tym wpisie przedstawię zalety intensywnie kojącego masła do ciała polskiej marki Vianek.

Słoiczek zawiera 150ml produktu i należy go zużyć do 3 miesięcy po otwarciu; znajdują się w nim składniki pochodzenia naturalnego; produkt nie był testowany na zwierzętach.


 
Składniki aktywne i zapachowe to:

✔ masło avocado

✔ masło shea

✔ wosk pszczeli

✔ skwalan (przeciwutleniacz)

✔ olejek sojowy

✔ gliceryna

✔ emolienty

✔ ekstrakt z borówki brusznicy

✔ olejek lawendowy


Systematycznie stosowane (po kąpieli i najlepiej kilka razy w ciągu dnia) sprawia, że skóra jest delikatna, miękka, zregenerowana i wzmocniona. Po depilacji przyjemnie odświeża, łagodzi ewentualne podrażnienia (również spowodowane czynnikami środowiskowymi), zapobiega przesuszaniu, zaś używane co kilka godzin (zwłaszcza, jeśli przebywam w pomieszczeniu klimatyzowanym) stwarza ochronną barierę na skórze, specyficzną osłonę, którą czuć w dotyku i stymuluje komórki skóry do odnowy. Zastosowane wieczorem, w nieco większej dawce, uwalnia aromat olejku lawendowego. Zapach utrzymuje się długo, jest kojący, ziołowo - świeży oraz słodki naprzemian.


 
 
Pełny skład Inci intensywnie kojącego masła do ciała Vianek:

Aqua, Glycine Soja Oil, Persea Gratissima Butter, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Glyceryl Stearate, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Cera Alba, Vaccinium Vitis-Idaea Leaf Extract, Squalane, Cetearyl Alcohol, Xanthan Gum, Lavandula Angustifolia Oil, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid, Linalool, Hexyl Cinnamal, Limonene.


Zalety

✔ aksamitna kremowa konsystencja, "nie marze się" na ciele podczas aplikacji

✔ szybko się wchłania od razu nawilżając i zmiękczając skórę

✔ intensywny zapach

✔ łagodzi, odświeża, hamuje proces starzenia

✔ optycznie wygładza skórę wyrównując koloryt i systematycznie stosowane upiększa ciało

✔ dedykowane dla bardzo wymagającej skóry - przesuszonej i skłonnej do zaczerwienienia

✔ wmasowywane okrągłymi ruchami przyczynia się do zwiększenia elastyczności

Ogólnie trudno mi zmobilizować się do używania masła do ciała, panuje nade mną czas a raczej jego brak. Po depilacji muszę posmarować ciało, nie ma przebacz, inaczej ewentualne suche skórki zaciągają rajstopy, skóra mnie swędzi, łuszczy się, staje się szara i matowa.

Wymyśliłam sobie, że kiedy danego dnia nie depiluję, np. nóg, masło do ciała nakładam jeszcze będąc od prysznicem, dokładnie wmasowuję i spłukuję, następnie delikatnie wycieram się i zakładam ubranie, nie martwiąc się o tłuste plamy.

Zastanawiam się jak marka Vianek osiągnęła nietłustą konsystencję w maśle do ciała? Już nawet sama nazwa masło kojarzy mi się z kosmetykiem ciężkim, trudno rozprowadzającym się, nie wchłaniającym, mocno natłuszczającym aż zostawiającym tłuste plamy i dającym efekt lepiącej się skóry. Na szczęście opisywane masło do ciała takie nie jest, co jest dużym plusem dla mnie, choć faktycznie lubię wyraźnie czuć, że coś przyjemnie nawilżającego i odżywczego na skórze pozostaje.

Pomyślę jeszcze czy ponownie po nie sięgnę, bo póki co moim ulubieńcem po depilacji i po kąpieli jest oliwa z oliwek. Aczkolwiek na pewno zabiorę Vianek w podróż. Poza właściwym działaniem, zastosuję je również jako krem do rąk i stóp.



Na stronie Vianek.pl znajdziecie więcej informacji na temat tego masła oraz całej linii kojącej. Zajrzyjcie również na stronę showbiznesodkuchni.com - tam udzielam się również na temat kosmetyków.


Używacie maseł do ciała? Czy robicie to regularnie? Które jest Waszym ulubionym?

 

14 lipca 2017

Najlepsze mydło do twarzy? G & H NOURISH+ BY AMWAY

Używam od kilku lat, świetnie zmywa pozostałości po mleczku kosmetycznym i maseczkach. W 2017 roku powraca z bogatszą formułą - kompleksem odżywczym G&H NOURISH+, zapewniającym delikatniejsze oczyszczanie skóry całej rodziny. Poznajcie kultową kostkę myjącą od firmy Amway w nowej, jeszcze lepszej odsłonie.

Zmiękczające i odświeżające mydełko posiada specjalną formułę, która poprawia wygląd i ogólną kondycję skóry, utrzymuje naturalną równowagę wilgoci, po umyciu nie czuję efektu ściągania a subtelny film ochronny.

Unikalna formuła odżywcza składa się z wyjątkowych wygładzających właściwości kwiatu pomarańczy, odbudowującego masła shea i olejku z pestek dyni, chroniącego przed powstaniem uszkodzeń na skutek wpływu czynników zewnętrznych.



Wszystko co chcielibyście wiedzieć o zapachu mydełka


Jako fanka kosmetyków Amway, nie mogłabym nie zwrócić uwagi na kompozycję zapachową. Zapach niniejszego mydełka jest taki sam jak dawniej i bardzo mi to odpowiada, powracaj fajne wspomnienia; jest intensywny, miodowo - landrynkowy, ze świeżym powiewem kwiatu pomarańczy, nieco gorzkawy i orientalny. Przyjemny, uniwersalny, długotrwały.


INSPIROWANE NATURĄ

Mydło z wyglądu przypomina ręcznie robione, na wagę; cukier trzcinowy nadaje mu bursztynowy kolor i lekko słodki zapach w tle kompozycji (aż chciałoby się powiedzieć smak); tworzy delikatną pianę, dobrze oczyszcza, pozostawiając skórę przyjemnie odświeżoną i przygotowaną do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych.

W składzie znajduje się również gliceryna działająca okluzyjnie na zewnątrz. Podczas mycia jest bardzo śliskie, prawdziwie glicerynowe.


Czy regularne stosowanie mydełka G&H NOURISH+ poprawia wygląd cery?

Tak. Stosowane regularnie przyczynia się do wyraźnej poprawy wyglądu skóry, wygładza powierzchnię, eliminuje szorstkość (zawartość miodu), odblokowuje gruczoły łojowe i skutecznie oczyszcza pory skóry, w niewielkim stopniu złuszczając martwy naskórek (ale to przy naprawdę długim codziennym stosowaniu).

Trudno mi przewidzieć jak sprawdzi się w kontakcie z cerą tłustą czy trądzikową, ale zwracając na antybakteryjne i oczyszczające działanie cukru trzcinowego, może warto by było przetestować?



Dlaczego lubię mydełko do twarzy G&H Amway? 

A także kilka ciekawostek:

✔ ciekawie pachnie

✔ wygląda minimalistycznie

✔ dobrze usuwa pozostałości po maseczkach

✔ przyjemnie odświeża o poranku

✔ opakowanie zawierające 3 mydełka starcza mi na około 3 miesiące

✔ formuła biodegradowalna, nie zawiera soli kwasu siarkowego i triklosanu

✔ testowane pod kątem dermatologicznym i alergologicznym

✔ może być stosowanie przez dzieci powyżej 3-go roku życia



Kiedyś a teraz?

Znam zwolenników i przeciwników mycia twarzy mydłem w kostce, w przypadku mojej cery (normalna/sucha) sprawdza się od kilku ładnych lat i do tej pory jest to najlepsze mydło do mycia twarzy jakie miałam do tej pory i dlatego je Wam polecam.

Unikam mycia twarzy w ogóle tylko wtedy, gdy mam atak atopowego zapalenia skóry (na szczęście latem, kiedy słońce raczy mnie witaminą D mam spokój). Porównując tamte sprzed kilku lat, po umyciu nie mam natychmiastowej potrzeby smarowania twarzy kremem, aczkolwiek zawsze to robię uprzednio aplikując tonik lub wodę termalną.



Warto spróbować szczególnie, jeśli:


✔ jesteście tradycjonalistami

✔ macie uczucie, że mydło w kostce o wiele lepiej oczyszcza twarz niż żel czy pianka

✔ lubicie eksperymentować z nowymi kosmetykami

✔ macie skórę normalną

✔ cenicie minimalizm



GDZIE KUPIĆ MYDEŁKO AMWAY?


Niniejsze mydełko kupuję albo u niezależnych konsultantów Amway albo na stronie internetowej www.Amway.pl

 

https://www.amway.pl/product/118112,mydlo-do-twarzy-g-h-nourish#.WWfQWFHnrIU


Znacie mydełko G&H NOURISH+ by Amway?

Jakimi kosmetykami najczęściej oczyszczacie cerę?

09 lipca 2017

Perpetual Black Pearl Jeanne Arthes recenzja perfum

Jedną z najjaśniejszych i najbardziej subtelnych kart w Tarocie jest Gwiazda. Kryje się w niej mnóstwo wspaniałości, wrażliwości, delikatności.  Wskazuje na nasze talenty, dostrzeganie piękna świata, relacje z osobami, które nas otaczają, potrzebę zmian; na wszystko, co związane jest ze szczęściem… To wszystko kojarzy mi się z aromatem wody perfumowanej Perpetual Black Pearl (z ang. czarna perła wieczności) francuskiej marki Jeanne Arthes.

CZAS JEST WIECZNOŚCIĄ

Zbyt często narzekamy, że nasze życie jest nudne, monotonne, nie potrafimy żyć chwilą, doceniać każdej rzeczy i cieszyć się z każdego nawet najmniejszego sukcesu. A wystarczy tak niewiele …. wystarczy otworzyć serce, nauczyć się cieszyć z najdrobniejszych rzeczy, zacząć cieszyć się z tego, co mamy. I nagle okaże się, że tak naprawdę mamy wiele, a szczęście jest dookoła nas, jest wszędzie.

Czas jest tylko umowny, jest wiecznością, nie ma granic….


Mając na sobie perfumy Perpetual Black Pearl jestem nastawiona na odczuwanie spokoju, przyjmuję wszystko z radością, doceniam uśmiech losu. Otrzymuję od ludzi słowa potwierdzające moje przekonania i nie mówię, że nie zasługuję, po prostu dziękuję.

Podobnie jak karta Gwiazda, która wyznacza, że można poszukiwać, upadać i podnosić się aż do skutku. Negatywne chwile, zaburzające częstotliwość nie oznaczają klęski i straty sensu egzystencji. Są dla mnie podpowiedzią, nowym etapem w życiu, są wskazówką, cenną nauką na przyszłość.



JAK PACHNIE PERPETUAL BLACK PEARL?

Co takiego jest w tym zapachu, że mnie uspokaja i pozytywnie nastraja? Słodycz. Pieszczotliwa, zmysłowa, bezpieczna, stonowana. Taka, która sprawia wrażenie gdzieś już "widzianej, zasłyszanej, uznanej za swoją".

Nuta głowy złożona z bergamotki, maliny, truskawki, gruszki oraz śliwki ujawnia na mnie akord dojrzewającej w pełnym słońcu truskawki i zerwanej z najlepszego drzewa śliwki, zanurzonej w gorącej czekoladzie waniliowej. Być może tylko te składniki chcę czuć. Wytrawności i świetlistości śliwki nie matują kwiaty jaśminu, piwonii i pomarańczy należące do serca kompozycji, wręcz przeciwnie, bardziej ją pogłębiają i uwydatniają. Natomiast w nucie bazy to ziemisto - drzewna paczula przyprószona słodyczą, wibruje pomiędzy krystalicznym piżmem i żywicznym ambroxanem.

Charakter zapachu początkowo jest wyrazisty, musujący, szampański, nie przerysowany. Delektuję się nim bez umiaru, stosunkowo szybko łagodnieje i staje się jakby "drugą skórą". Zuchwałość, nieumiarkowanie, ekstrawagancja - tych słów nie mam na myśli, kiedy opowiadam bliskim o tym pachnidle, zaś nadzieja, wiara, sensualność, równowaga najlepiej oddają jego styl.


 


PERŁY WIECZNOŚCI

Porównując to pachnidło z wcześniej wydaną przez Jeanne Arthes wodą perfumowaną Perpetual Pearl, najnowszy zapach Perpetual Black Pearl dedykowany jest na wieczór, gdyż zawiera w sobie szlachetniejsze nuty, symbolizujące elegancję i ponadczasowość.

Flakon Perpetual Black Pearl kształtem jest identyczny jak w pierwszym Perpetual Pearl z tym, że zamiast białego korka - perły, jest czarna. Efektowne, przyciągające wzrok kartonikowe opakowanie to tak naprawdę pudełeczko otwierające się ku górze, dzięki czemu buteleczka zyskuje podstawkę - fajny patent na efektowną ekspozycję. I co najważniejsze - przede wszystkim staje się wspaniałym upominkiem, prezentem na wyjątkowe okazje, dla wyjątkowej osoby.  


Tak jak podpowiada mi karta Gwiazda, dostrzegam aurę wokół ludzi i nie zastanawiam się "dlaczego...?" a pokazuję, że można żyć pełnią życia, intensywnie z niego czerpać co najlepsze.

Wszystko jest wieczne, nawet chwila. Racząc zmysły poprzez Perpetual Black Pearl nie myślę o upływającym czasie, myślę o spektakularnych rzeczach, które osiągnę, nie pogrążam się w smutku, istnieję w równowadze pomiędzy duchem a ciałem. Potrafię zapatrzeć się w naturę - bajecznie zielony las, deszcz, tęczę aż przenikają mnie barwy... Nie ma miejsca na niebezpieczeństwa, ale jest miejsce na łagodność, niewinność, nieskończoność - na Perpetual Black Pearl.


PERFUMY NA PREZENT

Niniejsze perfumy cenię za przyjemny, ujmujący, słodki i smakowity aromat,  który część mojej pamięci - odpowiadającej za pamięć zapachową - niegdyś zanotowała. Są idealne do połączenia kobiecości ze zmysłowością, ale nie łączą klasycznego stylu z ekscentrycznością - są zbyt spokojne i tak naprawdę to ich ogromna zaleta. Choć polecane na wieczór, ja używam ich kilka razy w ciągu dnia, bowiem otulają, ocieplają, pomagają rozładować napięcie.

Jeżeli szukacie przyjemnych, słodkich i upojnych perfum, które mają atrakcyjną cenę i spodobają się od pierwszego powąchania, koniecznie zwróćcie uwagę na Perpetual Black Pearl. Urocze, przyjemne, czarujące - co Panowie powiecie na taki upominek dla Waszej ukochanej? To Gwiazda wśród propozycji Jeanne Arthes.


 
GDZIE KUPIĆ PERFUMY PERPETUAL BLACK PEARL?

Perfumeria Dex Plus jest oficjalnym wyłącznym polskim dystrybutorem perfum Jeanne Arthes. Pod spodem podaję Wam bezpośredniego linka do sklepu internetowego. Tam również znajdziecie informacje o producencie. Jeżeli wolicie kupować perfumy stacjonarnie to zachęcam do odwiedzenia drogerii Hebe.



 
To była powieść o perfumach Perpetual Black Pearl by Jeanne Arthes...

06 lipca 2017

Kosmetyki Dr Irena Eris Provoke do zadań specjalnych (recenzja baz fluidu i pudru)

Kosmetyki Dr Irena Eris Provoke poznałam kiedy pracowałam w drogerii, trochę czasu już minęło, na blogu recenzowałam dla Was szminkę i błyszczyk, wspominałam, że mono-cienia perłowego używam zamiast korektora pod oczy, bo nie uwydatnia mi zmarszczek pod oczami i nie tworzy efektu "pandy". Dziś opowiem....

Dziś opowiem Wam jak sprawdziły się u mnie 3 inne kosmetyki tej marki, mianowicie baza pod podkład z kwasem hialuronowym Light Radiance Base, fluid matujący nr 210 Ivory oraz puder w kamieniu Compact Powder nr 110 Light Touch z witaminą E. Poznacie również mojego ulubieńca.




PROVOKE LIGHT RADIANCE BASE

Podczas aplikacji niniejszej bazy najbardziej zaskoczyła mnie nawilżająco - odświeżająca formuła oraz wyrazisty zapach przypominający perfumy Coco Chanel Mademoiselle.

Najczęściej stosuję ją pod podkład, aby zwiększyć trwałość makijażu, dobudzić skórę, wygładzić ją, nawilżyć, jednakże potem efektu rozświetlenia nie ma. Dopiero ponownie nałożona na matujący podkład i puder ładnie choć subtelnie konturuje twarz, podkreśla rysy, rozświetla złocistymi drobinkami przywracając młodzieńczy wygląd. Aplikuję opuszkami palców, delikatnie wklepując, aby nie naruszyć podkładu.


 

Właściwości


✔ kwas hialuronowy nawilża, wygładza, napina skórę - po prostu udoskonala ją

✔ lekka, nie zapychająca porów skóry formuła, wraz z regularnym stosowaniem wpływa na poprawę jędrności skóry

✔ przyjemnie się rozprowadza, kryje drobne linie, zawiera cząsteczki rozpraszające światło dodające cerze naturalnej świetlistości i promiennego, zdrowego blasku

✔ odcień uniwersalny, w złoto - brązowej tonacji, dopasowuje się do karnacji, ładnie się wtapia, zawiera złote drobinki i perłę, nadaje się również do naturalnego makijażu powiek

✔ usuwa oznaki zmęczenia, odświeża, tworzy subtelny ochronny film na skórze, zabezpieczając przed wpływem niekorzystnych czynników zewnętrznych

✔ nie podkreśla suchych skórek

✔ formuła testowana dermatologicznie

Moim zdaniem najbardziej przypadnie do gustu paniom o cerze normalnej i suchej, pozbawionej blasku, gdyż w przypadku tłustej niepotrzebnie zwiększy efekt błyszczenia. Tubka zawiera 30ml produktu, ale wystarczy naprawdę niewiele do pokrycia (jeśli trzeba) nawet całej twarzy.



PROVOKE MATT FLUID

Matujących podkładów używam najczęściej latem, kiedy szykuje się dłuższy dzień w pracy lub kiedy w planach mam robienie fotek. Podkład Provoke Matt Fluid utrzymuje się na mojej skórze cały dzień, czuję się komfortowo, aczkolwiek nie nawilża mi skóry tak jak rozświetlający. Jak wspomniałam wyżej, lubię łączyć go z bazą, gdyż nałożony sam podkreśla zmarszczki.

Polecany jest do cery tłustej i mieszanej, bo nadaje aksamitnie matowy wygląd oraz krycie z możliwością stopniowania. Zawiera wyciąg z algi atlantyckiej, odpowiedzialny za ochronę i właściwości kojące, posiada średnią ochronę przeciwsłoneczną SPF 15.

Numer prezentowanego podkładu to 210 Ivory, wpada w odcień różowy. Lepiej wybrać jaśniejszy niż idealnie dopasowany, na twarzy nieco ciemnieje.


 

Właściwości


✔ formuła kremowa, gęsta, lekko chłodząca, odświeżająca, beztłuszczowa, szybko zastygająca, pachnie również podobnie jak perfumy Coco Mademoiselle

✔ szybko stapia się z cerą, wygładza powierzchnię, skóra w dotyku jest taka cieniutka, jakby papierowa

✔ zmniejsza wydzielanie sebum, niweluje nadmiar dzięki specjalnej innowacyjnej technologii MATT˙PRECIO™, wzbogaconej o MattPowder Complex, aby wzmacniać efekt matujący

✔ nie zauważyłam działania nawilżającego, ale czuję się komfortowo, bo trzyma się cały dzień i jest odporny na ścieranie (czasem mimowolnie dotykam dłonią twarzy)

✔ stopniowanie krycia: od średniego do mocnego

✔ testowany dermatologicznie, nie wywołał u mnie podrażnień czy uczulenia (generalnie moja skóra dobrze toleruje kosmetyki)






MATUJĄCY PUDER W KAMIENIU Compact Powder

Pudru w kamieniu używam  zdecydowanie najrzadziej, wolę w ekstremalnych przypadkach ponownie zastosować fluid lub rozświetlacz, jednakże niezastąpiony okazuje się być przy sesjach zdjęciowych czy przed ważnym spotkaniem. Szczególnie ten w puderniczce.

Opakowanie pudru Provoke wygląda elegancko i zmieści się w kopertówce. Podczas rozprowadzania staje się delikatny, jedwabisty, stapia się ze skórą, wygładza i najbardziej lubię go aplikować pędzlem do różu (oszczędniej niż dołączoną gąbeczką). Numer przedstawiony na zdjęciu to 110 Light Touch.


 

Właściwości


✔ nałożony na matujący fluid zwiększa efekt krycia i matowienia

✔ idealny dla każdego rodzaju skóry, jeśli jest odpowiednio dobrany pod względem odcienia pięknie wykańcza makijaż, nie odznaczając się od pozostałych partii skóry, nie tworzy efektu maski

✔ ma przyjemny, kremowo - świeży zapach

Wybór ulubieńca


Spośród przedstawionych trzech produktów moim ulubieńcem jest rozświetlająca baza Provoke Light Radiance Base. Tak naprawdę to wielofunkcyjny kosmetyk, którego nie może nigdy zabraknąć w mojej kosmetyczce. Spróbujcie zmieszać ją z błyszczykiem, kremem nawilżającym czy nałożyć samą na powieki (jeśli lubicie delikatne makijaże w japońskim stylu) lub na ramiona i dekolt, jest po prostu świetna, cudownie mieni się w promieniach słońca.


Gdzie kupić przedstawione kosmetyki Dr Irena Eris Provoke?

Poniżej podaję Wam bezpośrednie linki do sklepu internetowego, ale jeśli wolicie stacjonarnie to kierujcie się, np. do perfumerii Douglas.





05 lipca 2017

Na tropie koloru lakieru do paznokci z dawnych lat

Moje pierwsze lakiery do paznokci na przełomie lat 80tych i 90tych były w kolorach perłowych - różowych i srebrnych.

Najbardziej podobały mi się różowe, niby takie delikatne a odbijały się lustrzanym blaskiem. Przykrywały nawet niestaranny manicure, jak odpryskiwały to nie było tego znacząco widać, podkreślały jednak zagłębienia na paznokciach, nie były trwałe jak dziś. Odcienie uniwersalne, pasowały do każdego stroju i makijażu. Ja na tropie lakierów do paznokci z dawnych lat... Czy udało mi się znaleźć ten właściwy?

Poszperałam w swoim zbiorze lakierów i nic podobnego nie znalazłam, udałam się więc do najbliższej drogerii, z nadzieją, że jeszcze taki kolor jest produkowany. Były białe pół-perłowe, bladoróżowe, ale nic z tego, to nie to czego szukam - pomyślałam wtedy. Chciałam wydać nawet te 100zł na coś ekstra luksusowego - też nie.


Lakier do paznokci z Biedronki...., nie może być...., naprawdę?

Poszłam więc do Biedronki, tam w koszach, niczym na targowisku, można czasem wypatrzeć jakieś perełki. Stał sobie mały, biedny kartonik z mini-lakierami do paznokci i nagle ujawnił mi się lakier polskiej firmy Delia S-size nr 5.11. To było dokładnie to, czego szukałam, spodobał mi się od "pierwszego wejrzenia", "zbudowany" jakby z dwóch odcieni, perłowego jasnego-różu na zewnątrz i ciemniejszego wewnątrz. Na wszelki wypadek zaopatrzyłam się w dwa egzemplarze, bowiem takie kolory to są dosłownie niszowe.


Tak szybciutko garść informacji na temat właściwości:


☑ wysoki, perłowy połysk, kolor nadaje się na każdą okazję

☑ średnio-gęsta konsystencja, mocny jakby miętowy zapach

☑ myślę, że ten lekki, "perłowy styl" powoduje, że nie tworzą się grudki

☑ miniaturowa buteleczka o pojemności 5ml

☑ jak dla mnie trochę za cienki pędzelek (namoczony wydaje się na zdjęciu szeroki), mógłby być ciut większy, mam szerokie paznokcie i pomalowanie zajęło mi trochę więcej czasu, ale w żaden sposób nie odebrało frajdy z malowania

☑ paznokcie najładniej wyglądają pomalowane dwa razy, lepiej nałożyć kremową bazę wyrównującą płytkę paznokciową

☑ wysycha do 10 minut

☑ miejsca pod odpryśniętym lakierze łatwo zamalować i nie widać granicy między poprzednią warstwą a nową

☑ nie zawiera toluenu, formaldehydu, parabenów

☑ cena niska, około 3zł w Biedronce

☑ ponoć jest 120 odcieni, fajnie byłoby mieć je wszystkie, wyglądałyby uroczo na półce z kosmetykami i problem jakim sobie by tu dziś pomalować zostałby rozwiązany!



Tak czy Nie?

Zrobiłam mały eksperyment, nikt z moich znajomych nie zgadł, że ten produkt jest w tak kolosalnie niskiej cenie. Na paznokciach wygląda estetycznie i o to chodzi. Podobnie jak z kosmetykiem do makijażu - nie wiem czy ktokolwiek rozpozna czy szminka czy cień jest za 5zł czy za 250zł.

Moje polowanie na lakier do paznokci z dawnych lat uważam za udane. Zostawiam Was z fotkami i decyzją: kupić czy nie kupić? Moim zdaniem nie zastanawiajcie się długo i wybierzcie opcję na TAK.