Kiedy w drugiej połowie lat 90tych rozpoczynałam swoją pierwszą pracę w prywatnej małej drogerii / perfumerii, woda perfumowana Lancome Poeme była poza moim zasięgiem finansowym, korzystałam z małego testera, ucząc się tego zapachu na pamięć.
Jak byłam nastolatką zapach Poeme kompletnie do mnie
nie pasował, zawsze kojarzył mi się z grudniowymi świętami. Nic chyba
w tym dziwnego, te perfumy są po prostu cieplutkie, słodkie i zmysłowe,
powstały w czasach kiedy pachnidła posiadały swoistą "głębię", a może
był to po prostu specyficzny ich styl...? Niemniej jednak, przeglądając dawne
magazyny typu Twój Styl, wówczas przedstawiano perfumowane strony reklamujące
Poeme i były wysoko w rankingu najlepiej sprzedających się perfum świata, wraca
wspomnienie, że nie było mnie stać na ten zapach, były czymś nieosiągalnym.
Poeme
to klimaty pierwszej Gabrieli Sabatini w granatowym kartoniku z 1989 roku, nieco
lżejsze, bardzo zbliżone choć stworzone przez innych perfumiarzy. Ich wspólne
nuty to kwiat pomarańczy, heliotrop, jaśmin, róża, bursztyn, bergamotka,
mandarynka, piżmo, wanilia a różnica
polega na dosłownie kilku składnikach, które nie maskują tego podobieństwa. W
Gabrieli dodatkowo jest jeszcze mech dębowy a w Poeme cedr i mimoza.
Przekopałam zagraniczny internet w poszukiwaniu tych wszystkich składników,
jednakże najlepszym dowodem są osobiste testy. Sprawdźcie, oceńcie podobieństwa
i różnice, jeśli posiadacie oba zapachy w swoich kolekcjach.
Wracając do Poeme,
bo to jest bohater dzisiejszego blogowego postu, dopiero w 2019 udało mi się
zdobyć flakon, więc minęło ponad 20 lat. To trochę dużo jak na tak przyziemne
marzenie. Na przełomie dwóch dekad naczytałam się nasłuchałam o nim tyle
dobrego, musiałam do niego dorosnąć, przyszedł do mnie całkowicie
niespodziewanie, choć był na liście perfum do kupienia w przyszłości. Czy to
jakiś znak, że przestaną go produkować czy co...? W sumie w perfumerii stoi na
najniższej półce i nikt nie zwraca na niego uwagi, gdyż na topie znajdują się najnowsze propozycje od Lancome czyli nowoczesny, z flakonu przypominający
telefon komórkowy, świeży i delikatny Idole oraz różana wersja La vie est belle
En Rose.
Poeme pachnie na mnie pomarańczami, szampańskimi pomarańczowo
- czekoladowymi delicjami Wedla (to już kolejne perfumy pachnące jak delicje), słodką, ciepłą wanilią, złożony jest jakby z
trzech części - wyczuwam kwiatową świeżość pochodzącą z rozwiniętych pąków,
słodkie bardzo dojrzałe owoce, osobliwe kremowe akordy, prawdopodobnie płynące
z jaśminu i róży. Bardzo trwały, z "ogonem", idealny na chłodne dni.
Z
pewnością nie jest to zapach jednostajny, zmienia się w czasie, raz jest
bardziej słodki a w innej godzinie mocno pomarańczowy, bursztynowy, miodowy,
momentami nawet ziemisty i ciężki. Niezwykle sensualny, kojarzę go z kobietą o
spokojnym charakterze, elegancką, wytwornie ubraną. Pisząc ten post i mając na
sobie sportową koszulkę, Poeme w ogóle nie pasuje do takiego outfitu, nie ta
liga Moi Drodzy. Myślę, że po tylu latach miano absolutny klasyk jest jak
najbardziej na miejscu. Nawet buteleczka odwzorowuje doskonale klimat dawnych
czasów (o matko jak to brzmi!).
Dla niektórych osób Poeme jest niemodny, bo
wywodzi się z lat, kiedy dominowały intensywne pachnidła, nad którymi refleksja
było po prostu obowiązkowa, nie żyliśmy w świecie instant, czas jakby wolniej
płynął. Przyznać muszę rację, kiedyś nie było takiego wyboru jaki jest teraz i
zapachy są spersonalizowane. Nie chcę się wymądrzać, ale wciąż mam w pamięci
ten czas, kiedy nie żyłam w pośpiechu, kiedy wyczekiwałam z podekscytowaniem Świąt Bożego Narodzenia...
Polecam przetestować, najpierw
spokojnie, kropelka po kropelce, jest charakterystyczny. Nie pamiętam jak
kiedyś reagowało na ten zapach moje otoczenie, teraz będę miała okazję
sprawdzić czy faktycznie jest "mój". Niegdyś synonim luksusu,
definicja kobiety pewnej siebie a dziś....? Dziś perfumy nie są już luksusem.
Poeme są rzeczywiście zapachem z "dawnych lat". Super ujęłaś specyfikę woni - pochodzą one z czasów, kiedy zapachy nie były aż tak dopasowywane do indywidualnych potrzeb jak dzisiaj. W obecnej chwili wchodząc do perfumerii mam wrażenie przytłoczenia od ilości propozycji. Czy to dobrze? Z jednej strony tak, bo faktycznie każdy znajdzie coś dla siebie, ale z drugiej to istny szał i mordęga przejść przez proces wyboru przy takim ogromie pachnideł. Poeme prezentują sobą starszą szkołę perfumiarstwa i dzisiejsze pokolenie może ich nie polubić. Gust się zmienia, czasy się zmieniają, trendy siłą rzeczy też. Oczywiście ta pozycja jest warta uwagi i chociażby zatrzymania się przy nich na dłużej.
OdpowiedzUsuń