Kolor czerwony kojarzymy z miłością, namiętnością, radością,
pasją, śmiałością, odwagą - z pozytywnymi emocjami, ponadto z elegancją,
klasyką, wolnością. Można wymieniać w nieskończoność, jedno jest pewne - to
kolor piękna i zmysłowości. Od Si Passione Armaniego oczekiwałam wybuchu tych
wszystkich uczuć, płomiennej zawartości i wielkiej mocy. Czy dostałam to, czego
oczekiwałam?
Flakon stworzono na wzór pierwszego Si edp, z tym, że na
pierwszy rzut oka nie widać, ile perfum zostało zużyte póki nim nie poruszymy
lub nie spojrzymy pod światło. Posiadam wersję 100ml, buteleczka jest masywna i
dosyć ciężka nawet jak robi się pusta. Czarny korek kształtem przypomina
płomień świecy.
Cóż więcej pisać, flakonik klasyczny, bardzo ładny, pięknie się
prezentuje a czerwona jego barwa sugerowała mi, że prawdopodobnie mam do
czynienia z zapachem totalnie ciężkim, mocnym, niebywale słodkim, otulającym, w
dodatku jeszcze orientalnym, przydymionym, o świetnej trwałości i ciekawej
projekcji czyli po prostu niejednostajnym a zmieniającym się w czasie. Ale jak
się okazuje są to pozory, bo obok Si Fiori - Si Passioni to delikatna, dzienna,
ciepła, urocza propozycja na jesienno - zimową porę roku. Kwiatowa i z lekkim
podszeptem gładkiej wanilii utrwalającej całą kompozycję.
Co kryje się w Si Passione? Początek nie jest cytrusowy i świeży, jest słodki, dosłownie "smaczny" i
soczysty, znajdziemy w nim nektar z czarnej porzeczki i gruszki - dwóch
najbardziej popularnych składników w perfumach dedykowanych na jesień 2019.
W
dalszej fazie zapachu mamy różę i absolut jaśminu i tutaj nadmieniam, że nie
czujemy tu pudru (róża niektórym osobom może kojarzyć się z pudrowymi
perfumami) a czujemy taką gładką, kremową, słodką, upojną woń kwitnących nocą
kwiatów.
Na zakończenie tej kwiatowo - owocowej pieśni Giorgio Armani serwuje
nam wanilię i drzewo cedrowe. Kochani, mamy tu krótki skład, sugerując się opakowaniem, raptem 6 składników, po 2 na każdą nutę i chociaż zawarto nektar z
owoców i absolut kwiatów - co może się kojarzyć z intensywnymi perfumami, wyobraźcie
sobie, ale na mnie nie pachnie intensywnie, mało tego, ten styl kompozycji już
kiedyś gdzieś czułam, około 15 lat temu, próbuję sobie przypomnieć co to mogło
być. Tak! Były w perfumach Enjoy by Jean Patou choć był to niewątpliwie zapach
świetlisty i iskrzący. Wybaczcie, że ta recenzja jest bardzo chaotyczna i nie
punkt po punkcie, tak wiele chcę Wam powiedzieć.
Jako, że jest to sequel bazowego Si,
okazuje się być najbardziej świeżym z całej linii. Nie jest przytłaczający,
duszący, ciężki i nieprzewidywalny. W tym wydaniu wszystkie nuty nachodzą na
siebie, przynajmniej tak prezentują się na mojej skórze i trudno mi dostrzec
moment, kiedy wchodzi róża lub jaśmin. Najbardziej jednak wyczuwam dojrzałą,
słodką czarną porzeczkę oraz cieplutką wanilię, na której najbardziej
wymagający składnik będzie pięknie rozkwitał.
Ogólnie Si Passione podoba mi
się, nawet bardzo, przyjemnie się go nosi o każdej porze dnia, zwłaszcza
wieczorem, kiedy organizm się wycisza i przygotowuje do snu, co więcej, nie
jest drażniący czy mdły a uspokajający, aczkolwiek nie pisze się w mojej
wyobraźni żadna historia z nim związana, to nie jest jeszcze ten czas coś mi
się tak wydaje.
Myślę, że to propozycja "bezpieczna" na prezent
- jak wspominałam - w Si Passione nie ma nieprzewidywalnych i dziwnych
składników, spodoba się fankom pierwszego Si, gdyż zawiera pewien wspólny
mianownik łączący całą serię - swoiste ciepło i sensualność, która mnie
urzekła.
Gdzie kupić perfumy Si Passione? Moje pochodzą ze stacjonarnej
perfumerii Douglas.
na prezent kupię mojej dziewczynie, dzięki za podpowiedź.
OdpowiedzUsuń