Na instastory zamieściłam kolejną ankietę związaną z perfumami, Wy wybieraliście perfumy do recenzji. Było bardzo dużo głosów, za wszystkie dziękuję. Wygrał zapach Waiting For Sunset by Jacques Battini.
Prawdopodobnie nie jest już nigdzie dostępny, jak się okazuje (wskrzeszony
przez Was Czytelników i Instagramowiczów) wzbudził ostatnio największe zainteresowanie. Generalnie
zapachy Jacques Battini dostępne są w sieci drogerii Hebe, co pewien czas
zmienia się oferta więc warto wypatrywać perełek tym bardziej, że jest to
polska firma. Ewentualnie zapytać na facebooku marki o dostępność w magazynie.
Kochani, kiedy dotarły do mnie perfumy Waiting For Sunset i
odczytałam ich nazwę, dosłownie nie marzyłam o niczym innym jak o pięknym
zachodzie słońca gdzieś na końcu świata, o chwili kiedy czuję się wolna, spełniona,
szczęśliwa i po prostu jestem sobą.
Zastanawiałam się do jakiej kategorii przypisać niniejszy
zapach. Szyprowej...? Kwiatowej...? Czuję, że autor kompozycji inspirował się
porami dnia. Początek jest ostry i zimny jak rześki poranek, kiedy rosa moczy
trawę a w oddali widać wschodzące słońce. Nieco później jest łagodniej, ale nie
cieplej, wciąż daje znać o sobie charakterystyczna chłodna, cierpka nuta.
Dopiero finał zapachu oddaje moc owoców zawartych w Waiting For Sunset.
Niniejsze perfumy próbują się wpasować w klimaty dawnego Blase (używałam w
latach 90tych), przynajmniej takie mam skojarzenia. Akordy cytryny i jeszcze
nie dojrzałej czarnej porzeczki mieszają sie z paczulą i fiołkiem, natomiast na
samym końcu wyczuwam krystaliczne piżmo i jakby startą laskę wanilii. Nie ma
momentu kiedy wszystkie składniki czuję naraz, każdy po kolei odkrywa swoje
oblicze.
Waiting For Sunset to przyjemny, dzienny zapach, jest nieco starodawny
przez te skojarzenia z Blase, aczkolwiek wychodzi mu to na dobre, bo nie
testowałam dawno takiego rodzaju zapachów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie artykułu. Zapraszam do skomentowania.