W tym roku niszowa marka The Gate Paris zawitała do Polski. Weszły dwie kolekcje pięknych zapachów - LOVE COLLECTION i CARAVAN COLLECTION.
Dotychczas widziałam tylko filmiki na youtube i zdjęcia tych perfum, przyglądałam się im z nadzieją, że kiedyś je poznam. Siła przyciągania zadziałała i tak też sie stało. W sumie około pół roku odkąd pierwszy raz zobaczyłam magiczne złote flakoniki w internecie.
Jak wiecie lubię się rozpisywać i czasami więcej przeleję jak to się mówi na papier niż wypowiem na głos, nie miejcie mi za złe, chcę po prostu przedstawić jak najlepiej całą filozofię The Gate oraz moją szczerą opinię dotyczącą wody perfumowanej Inside Out, pochodzącej z kolekcji inspirowanej miłością czyli wspomnianej LOVE COLLECTION, na którą najpierw się skusiłam, po przetestowaniu wszystkich sampli.
Misja The Gate Paris? Połączenie ludzi, kultury, sztuki, muzyki, dziedzictwa kulturowego poprzez zapach. Czy to się udało? Polecam przekonać się na własnej skórze. Oficjalny polski dystrybutor marki w swoim sklepie internetowych oferuje perfumy i discovery sety do wypróbowania wszystkich kompozycji.
Przechodząc do recenzji Inside Out zatrzymam sie na chwilę przy opakowaniu oraz zapewnieniu Was, że gdyby te perfumy nie podobały mi się, nie wstawiałbym postu na bloga (chyba, że na czyjeś życzenie). Na mojej stronie znajdziecie przede wszystkim produkty, których używam najchętniej i najwięcej.
Opakowanie każdego z zapachów należących do linii LOVE COLLECTION to czarna solidna skrzyneczka, otwierająca się niczym wrota albo jak kto woli - szafa prowadząca do ukrytej krainy magii i marzeń, o której marzyliśmy będąc dziećmi. Po otwarciu odsłania się przed nami skarb - w moim przypadku jest to zapach Inside Out symbolizujący przejście "na drugą stronę" czyli odkrycie własnej prawdy o sobie i świecie. Interesują mnie sprawy metafizyczne, uwielbiam to "duchowe" przesłanie, jakie niosą ze sobą perfumy Inside Out.
Flakonik złoty, masywny, widać ile zużyliśmy perfum, wygląda luksusowo a jednocześnie minimalistycznie, typowo dla niszy (cała linia wygląda identycznie). Osobiście mi to kompletnie nie przeszkadza, buteleczka zwraca uwagę swoją prostotą i kolorem, który zawsze będzie kojarzyć się z bogactwem.
Perfumy Inside Out oczarowały mnie swoim ciepłem, jedwabistą gładkością, słodyczą, subtelnością, spokojem i orientalnym stylem. Dlaczego takie porównania? Skrywają bowiem w sobie marakuję, wanilię a także liście czarnej porzeczki i rozmarynu dodające lekkiej świeżości, wspaniale łączącej esencjonalny absynt z plumerią. To nie jest kompozycja drażniąca nozdrza jeśli zbyt dużo użyjemy, jest delikatna, kobieca, niezwykle trwała, podąża za mną niczym cień. Owoce, których w składzie nie ma, ale inne składniki w zapachu są zbliżone to banan, ananas a także wyczuwam migdały i orzechową łupinkę.
Jeśli lubicie tego typu aromaty plus do tego klasyczny orientalny styl - słodycz przeplatana powiewem świeżości - sprawdźcie Inside Out. To perfumy ultraluksusowe, zwracające uwagę swoim nietuzinkowym charakterem, od początku do końca przepięknie się na mnie układają. Choć na samym końcu pojawia się rozmaryn ja czuję najbardziej wanilię i migdałową, kremową słodycz. Bardzo komfortowy zapach, boski!
Fani słodkich, ale stonowanych kompozycji sprawdźcie koniecznie Inside Out, bo naprawdę warto. Wspaniałe perfumy i cieszę się z posiadania tak wyjątkowej kompozycji, z czystym sumieniem Wam je polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie artykułu. Zapraszam do skomentowania.