Obecnie, w dobie instant konsumpcjonizmu słowo MINIMALIZM nie zwraca na siebie uwagi, tak jak i osoba, która ten trend stosuje. Za to DEINFLUENCING jako nowe słowo w social mediach robi ostatnio furorę a według mnie to po prostu odnoga od słowa MINIMALIZM.
Kiedyś pisałam Wam (i tego się trzymam), że nie jestem minimalistką jeśli chodzi o perfumy (posiadanie również sporej ilości pustych flakoników) i gry video czyli moje dwie pasje. Z pozostałych dziedzin jak moda, uroda, wnętrza itp. każdy kto mnie zna, bez zastanowienia powie, że jestem minimalistką z naciskiem na duże M. Deifluencer to osoba, która w internecie świadomie / celowo odradza kupno produktów, np. kosmetycznych, lecz tak do końca nie wiadomo czy jest to część kampanii reklamowej (bo może odbiorca jednak kupi dany produkt, by sprawdzić i porównać) czy jednak faktycznie coś jest kitem.
Niemniej jednak są to działania mające na celu odradzanie zakupu. Dla mnie to nic innego jak minimalizm - w nowym medialnym wydaniu, nawoływanie do porzucenia zepsutego konsumpcjonizmu, wstrzymywanie się od kupowania, cieszenia się tym, co się posiada. Oczywiście ma to wiele wspólnego z ekonomicznym stylem życia (nie opłaca się nabywać niepotrzebnych przedmiotów) i ekologią (greenwashing czyli w jaki sposób rozpoznać fałszywą ekologię). Trudno mi powiedzieć, czy na stałe deinfluencing się przyjmie. Z mojej obserwacji w pracy, coraz więcej ludzie kupują, byle kupować, przeżywać moment kupowania, kupować na zapas, bezwiednie, bez celu, byle wydać pieniądze na niepotrzebną rzecz, która straci termin ważności. Dlatego obawiam się, iż skala deinfluencingu może być zbyt mała, choć oczywiście mogę się grubo mylić, bo nie mam co oceniać.
Dla mnie minimalizm jest super sprawą, nie przejmuję się nadmiarem niepotrzebnych rzeczy, piętrzących się i kurzących na półkach, o termin ważności też się nie martwię. Perfumy kupuję raz na rok (więc też to minimalistyczne), dostaję w prezentach na imieniny czy urodziny, mam puste buteleczki będące ozodobą natomiast ulubione gry video coraz częściej wydawane są tylko jako gra bez pudełka, do pobrania na dysk konsoli.
Co myślicie o DEINFLUENCINGU? Przyjmie się czy to chwilowy trend i konsumpcjonizm wygra?