Z alergią na jedzenie zmagam się od dzieciństwa.
Im jestem starsza tym coraz mniej produktów mogę spożywać, uczulenie staje się coraz silniejsze (na twarzy i na dłoniach) i uprzykrzające życie (skóra bardziej swędzi niż kiedyś). Uczuleniem na skórze reaguję również na powietrze pochodzące z zanieczyszczonej klimatyzacji, nie mogę mieć zwierząt w domu, żądnych kotów, psów i ryb. Stres nasila objawy, ale nie powoduje ich, nie wyskakują nowe krosty i zaczerwienienia, po prostu wzmaga istniejące. Ten wpis oparłam na własnych doświadczeniach, jestem ciekawa czy spośród Was ktoś ma podobne odczucia. Produkty poniżej przedstawione i opisane służą mi i nie mają na celu być reklamą a podpowiedzią, na co warto zwrócić uwagę. I powinnam zacząć post "zmagałam się", bo już wiem co mam robić. Nie jeść......
Zrobiłam sobie spis produktów spożywczych i suplementów.
Mogę jeść to, co nie zawiera kwaśnego i ostrego posmaku oraz nadmiaru jak to mówię "soczystości" w sobie, czyli warzywa takie jak fasolka szparagowa, groszek, brokuły, marchew, ziemniaki, dynię i pestki, kalafior, buraki - także jako sok. Nie mogę papryki, cebuli, czosnku, pomidorów, ogórków, bakłażana. Z owoców praktycznie nic oprócz bardzo dojrzałych bananów, czereśni, gruszek, jabłek, ale tylko latem, kiedy cały czas przebywam na słońcu i dostaję dużo naturalnej witaminy D wzmacniającej skórę i działającej przeciwzapalnie. "Zabójcą" dla mojej skóry są pomarańcze, mandarynki, truskawki, arbuz, melon, winogrona, wiśnie, agrest, porzeczki. Mogę pomarzyć. Po zjedzeniu czerwona panda wokół oczu i ust gwarantowana.
Mogę jeść kaszę jaglaną, pęczak, jęczmienną, ryż biały i brązowy a także makaron. Jeśli chodzi o mięso to dozwolone u mnie są piersi z kurczaka, indyka gotowane lub smażone na oliwie, oleju, polane później, np. olejem lnianym, również ok są kotlety mielone i schabowe, lecz nie może być to ostro doprawione - podstawowe przyprawy i zioła jak sól, pieprz, majeranek, liść laurowy. Broń Boże meksykańskich, tajskich, greckich, hiszpańskich - inaczej amen. Jak makaron czy ryż czy mięso to bez wykręcających mnie już na samą myśl sosów typu vinegret. Zjem zupę jarzynową, kalafiorową i krupnik. Rosół, grzybowa, pomidorowa odpada (choć to moja ulubiona zupa). Bez czipsów, paluszków, sezamków też da się żyć.
Z napojów to piję wodę mineralną bez dodatków takich jak cytryna czy mięta inaczej będę wyglądać jak muchomor, mogę na szczęście czarną zwykłą herbatę (nawet mocną), wyciskam soki warzywne z marchewki, buraka, pietruszki, mogę pić również wybrane witaminowe napoje dodające energii, np. XS Power Drink (paradoks!!), na szczęście nie uczulają mnie też zioła jak pokrzywa, skrzyp, bratek, melisa, morwa czy suplementy diety, również te w formie napojów.
Żadnej kawy czarnej lub latte choć patrzę z rozrzewnieniem na Wasze zdjęcia na instagramie, zero jogurtów smakowych i naturalnych, kefirów, serów, śmietany, jajek, ciast z kremami i cukierków czekoladowych, chleba z ziarnami i dodatkami, tylko zwyczajne. Na owinięte pazłotkiem pachnące cukierusie na choince mogę popatrzeć i śnić. Ze słodyczy nie uczulają mnie, np. batony dietetyczne, np. z chrupek ryżowych. Sprawdziłam przez lata na każdej potrawie.
I tak naprawdę to wszystko, o reszcie mogę pomarzyć. Znacznie więcej zakazów. Biedna jestem pod tym względem, wiem, lecz to też ma pewne zalety, nie utyję tak szybko, trzymam dietę niejako przymusową. Wystarczy jeden posiłek niedozwolony, potem cierpię przez dwa tygodnie. Do restauracji też obawiam się chodzić choć zjadłabym coś luksusowego i pysznego, takiego wiecie, z prawdziwego zdarzenia. Niestety na spotkaniach wybieram wodę lub herbatę.
Jak powstaje u mnie uczulenie?
Po zjedzeniu niedozwolonej rzeczy krosty nie tworzą się samoistnie ani skóra nie jest zaczerwieniona. Zaczyna swędzieć jak przy ospie albo gorzej i jedno zadrapanie rozlewa zapalenie po całości. Zakaża się skóra w jeden wieczór, naprawdę tylko od jednego zadrapania. Próbowałam taki manewr. Zjadłam niedozwoloną rzecz i próbowałam się nie drapać. Nie mogłam wytrzymać, często budziłam się w nocy i czułam, że się drapie aż do krwi. Z pomocą przyszedł Telfexo (piszę o nim niżej), ale nie jest na tyle silny, by ratować mnie jak spożywam niedozwolone rzeczy. Alergeny i tak są silniejsze niż lek.
Co stosuję na uczulenie?
Najlepsza maść ratunkowa jaką kiedykolwiek miałam ma w swoim składzie niestety sterydy, które po dłuższym stosowaniu ścieńczają skórę a co za tym idzie, staje się podatna na infekcje bakteryjne, traci swoją ochronną barierę lipidową skóry. Mówią o maści Elocom. Działa w ciągu jednego dnia, dosyć szybko, później trzeba stosować tłustsze preparaty. Ma funkcje przeciwzapalne, nie znam innego tak skutecznego preparatu. Jeśli zastosujemy maść a później zjemy niedozwolone jedzenie to wszystko na marne, uczulenie wraca jak bumerang i od nowa. Tak nie może być. Samodyscyplina i koniec. Elocom nieco wybiela również "skażone" miejsca, nie przesusza a natłuszcza, bo zawiera również wazelinę.
Jednakże Elocom nie zlikwiduje okropnego swędzenia.
Tym zajmuje się Telfexo - lecz przeciwalergiczny, który też mi pomógł. Działa na alergiczny sienny katar i kichanie, idący u mnie w parze z uczuleniem na skórze oraz okropny świąd. Jest dostępny na receptę i nie usypia jak, np. Zyrtec. Pamiętajcie, żeby Zyrtecu nie łączyć z melisą! Przy okazji stosowania Telfexo nie należy przegrzewać skóry, gdyż ciepło pod, np. kołderką wzmaga świąd. Latem nosimy przewiewne ubranie więc to inna sprawa.
Zastanawia mnie czy to uczulenie mogę nazwać atopowym zapaleniem skóry? Wszystko wskazuje, że tak. Krosty jakie mi się pojawiają są pojedyncze a najczęściej w skupiskach, okrągłe place, piekące, swędzące, pojawiające się na twarzy (oczy, okolice nosa, brody), na dłoniach, w zgięciu dłoni, pod kolanami. Jak nie jem zakazanego to tego nie mam i nikt nawet się nie domyśli. Niestety nie zawsze dobrze było, człowiek jadł i jadł i cierpiał. Nie będę Wam pokazywać zdjęć, wyglądało to tragicznie.
Jak dbam o skórę?
Zauważyłam, że woda nie służy skórze uczuleniowej, mam wrażenie, że skóra "gnije", moczenie powoduje, że staje się jeszcze bardziej czerwona i specjalistyczne maści nie działają. Mam na myśli moment stosowania kuracji maściami. Później, jak skóra jest zaleczona, nie jem niedozwolonych rzeczy, wszystko jest ok. Nie mam uczulenia na kosmetyki, perfumy uffff. Inaczej bym nie pisała tego bloga o zapachach i ulubionych produktach. Po kuracji należy przywrócić barierę lipidową skóry, nawilżać, odżywiać, wygładzać, rozjaśniać (gdyż zaczerwienione miejsca na skórze mogą się czasami uwydatniać po kąpieli lub wysiłku).
Propozycje kosmetyków pielęgnacyjnych do ciała? Stosuję balsam nawilżający i ujędrniający Artistry Signature Select.
Suplementy są pomocne.
Jak wspominałam nie mam uczulenia na suplementy diety nawet, jeśli wyciągi w nich zawarte pochodzą, np. z gorzkiej pomarańczy czy czarnej porzeczki. Niesamowite prawda? Dlatego jesienią i zimą stosuję witaminę C, witaminę D, witaminę E. Przykładowe preparaty, o których również pisałam na blogu i mi służą to Lecytyna E oraz Truvitity OxiBeauty. Jeśli któraś z propozycji Was zainteresowała - piszcie. Lato i słońce - zbawienne dla mojej skóry, zyskuje odporność. Nie mogę się doczekać a póki co wspomagam się witaminami. To po stosowaniu diety jedyne co mi pozostaje.
http://www.perfumellablog.pl/2020/12/lecytyna-e-z-nutrilite-amway-wlasciwosci.html
Podsumowanie...
Nie jestem lekarzem, nie znam się na chorobach, doszłam do idealnej skóry drogą prób i błędów. Uśpiłam wroga. Zawzięłam się i z czystym sumieniem patrzę w lustro - nie jem syfu, nie jem kwaśnych, ostrych, czekoladowych, mlecznych potraw. Pewnie powstaje w Waszych głowach właśnie pytanie "Dlaczego mam to uczulenie?" lub "Dlaczego moje dziecko ma takie uczulenie?". Sprawdźcie Kochani co wkładacie do żołądka, od wyboru się zaczyna. Czy jest to uczulenie bakteryjne czy na jedzenie? To też pytanie warto sobie zadać.
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za przeczytania postu, podzielcie się swoją historią w komentarzach.
Kasia