SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kosmetyki 2017. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kosmetyki 2017. Pokaż wszystkie posty

03 grudnia 2017

Jaki efekt daje tusz do rzęs Estee Lauder Pure Color Envy Lash?

UWAGA NOWY ADRES BLOGA
Dawniej Perfumella.blog.pl
 
Niniejszy wpis dotyczy najnowszego tuszu do rzęs Estee Lauder Pure Color Envy Lash Multi Effects, przeczytajcie recenzję, poznajcie jego właściwości i dowiedzcie się, czy przypadł mi do gustu i jak go oceniam.

Moje rzęsy muszą wyglądać teatralnie, wtedy ukrywają jakby pustkę w oczach (wiecie, brak cieni na powiekach czy eyelinera). Chcę żeby zawsze były długie, gęste, wyglądające na ciężkie, mają zwracać uwagę i wywoływać reakcje, robić kontrowersje, powodować pytania "Dlaczego to sobie robię?", ma być szok i szał. Po prostu tak mam, nie doczepiam sztucznych, aplikuję kilka warstw tuszu, by uzyskać zamierzony, wieczorowy efekt. 

"Jak można mieć tak posklejane rzęsy? Przecież nie wygląda to naturalnie!" pytają - odpowiadam - można i czasem trzeba, gdyż mocno wytuszowane najlepiej wyglądają na zdjęciach w pomieszczeniu ze sztucznym światłem, zaś cienie wówczas muszą być ciemne lub przechodzić z jasnego na ciemny. Lubię pozować do zdjęć, kocham robić fotki, uwieczniać spojrzenia. Nie musicie podążać za mną i mieć "pajęcze nóżki" zamiast rzęs, każdy ma swój styl i musi się go trzymać. A więc, przez październik, listopad i grudzień 2017 gości w mojej kosmetyczce czarny wielofunkcyjny tusz Estee Lauder Pure Color Envy Lash Multi Effects 01 Black.





Kiedy otworzyłam opakowanie, pomyślałam "Jeśli nie zrobi mi hardcorowych rzęs to nie będę go pokazywać na blogu". Stało się inaczej, popatrzcie na zdjęcia. Choćbym była jedyna na świecie, co kocha teatralny efekt na rzęsach, nikt nie odbierze mi tej przyjemności z "noszenia" tego tuszu na sobie. Nawet, jeśli w komentarzach pojawią się teksty, że to jest antyreklama, że powinnam się wstydzić w tak niekorzystnym świetle pokazywać prawdziwe właściwości tuszu, uwierzcie albo nie, nie wzruszy mnie to w żaden sposób. Już teraz mogę śmiało powiedzieć, efekt jaki uzyskałam z pomocą tego kosmetyku, zaskoczył mnie totalnie, zazwyczaj używałam tuszy o standardowych szczoteczkach, grubszych lub cieńszych.







Producent podaje, iż tusz Pure Color Pure Color Envy Lash Multi Effects posiada doskonałą, zrównoważoną formułę, pozwalającą na różny poziom krycia, od lekkiego po intensywny, wszystko dzięki hybrydowej szczoteczce umożliwiającej uzyskanie spersonalizowanego rezultatu, idealnego na każdą okazję. Naturalny wygląd rzęs wsadzam głęboko w D. Kompletnie mnie nie interesuje, uwielbiam to, co przerysowane i dramatyczne, dzięki niemu mam w mojej opinii magiczne rzęsy na żądanie.

Jak widzicie na zdjęciu, szczoteczka z jednej strony jest elastyczna, nylonowa, z krótkimi włoskami, z drugiej wygląda na tradycyjną (ale włosie też jest nylonowe tyle, że dłuższe), natomiast końcówka jest silikonowa. Mój sposób jest taki i to odwrotny od zaleceń marki: najpierw używam krótszej strony, aby optycznie zagęścić rzęsy, następnie do wykończenia maluję drugą stroną, na sam koniec jeszcze raz pociągając końcówki włosków. Końcówką raczej nie maluję rzęs, chyba że w wewnętrznych kącikach.

Producent podaje: długie włoski działają pogrubiająco i unosząco, krótkie wydłużająco i rozdzielająco.









Konsystencja jest gęsta (osoby z krótkimi rzęsami moim zdaniem powinny ostrożnie dozować produkt, używając tej krótszej strony, unikniecie wtedy pobrudzenia powiek), aczkolwiek taka kremowa, aksamitna, soczysta, nabłyszczająca rzęsy, odżywiająca je. Wyznaję może takie dziwne przekonanie, że pięknie pachnący tusz jest do kitu, ten o zapachu ostrym i ziemistym znacznie lepiej się sprawdza. Pure Color Pure Color Envy Lash Multi Effects od Estee Lauder właśnie ma taką woń; mglistą, ziemistą, atramentową. Wcale mi to nie przeszkadza, podczas aplikacji nie czuć nic, jedynie prosto z opakowania.





Połączenie olejku arganowego, z olejkiem z jojoby i kokosowego odżywia, pielęgnuje rzęsy i odświeża je. Kosmetyk zawiera również koktajl włókien i pigmentów, dając maksymalną gęstość, długość, objętość, głęboki odcień czerni wszystko po to, by wywołać zazdrosne spojrzenia, przeradzające się w słowne docinki kobiet i zachwyt mężczyzn.



Ogólnie rzęsy wyglądają na ciężkie to niezaprzeczalny fakt, ale same w sobie są lekkie i miękkie. Gdybym nałożyła jedną warstwę (od razu powiem, że rzęsy są wtedy ładnie rozdzielone i estetycznie podkreślone), zmyłby się samą ciepłą wodą, w przypadku kilku warstw przyda się dwufazowy, nawilżający płyn do demakijażu oczu. Najlepszą wydajność zauważyłam po ponad dwóch tygodniach stosowania, pewnie w ostatnim miesiącu, będę wspierać się dodatkowo jakimś innym tuszem, ale póki szczoteczka dobrze zbiera tusz i sama konsystencja jest wciąż kremowa, nie kombinuję.



Tak jak mówiłam, nawet jeśli uznacie, że opis i fotki to antyreklama, ja jestem bardzo zadowolona z efektu, spektakularnego oczywiście, nawet z samego przyjemnego stosowania, trzyma się na rzęsach cały dzień, nie kruszy się, nie rozmazuje, daje maksymalne - dosłownie - wielkie, długie, gęste rzęsy jakie zawsze chcę mieć. Zresztą samo przekonanie, że jest luksusowy i kosztuje ponad 100zł robi swoje, poza tym, porównując jakiś inny, za 5zł odpowiednik trzeba się postukać w głowę - w ogóle nie porównywać, bo król jest jeden. Na wrześniowym evencie Sephora Trend Report jesień 2017 poznałam jego inne odcienie, w tym fiolet świetnie pasujący do zielonej tęczówki, ale skusiłam się na klasyczną czerń, pasuje do każdego cienia czy kreski i zawsze jest modna.

Cóż jeszcze napisać? Spełnia swoje podstawowe funkcje i moją potrzebę a to najważniejsze. Wybaczcie mi za trochę chaotyczny ton tej recenzji, trochę niepodobny do pisanych zazwyczaj, z mocno zaakcentowanymi oczami czuję się lepiej, pewniej, ładniej, lepiej wychodzę na fotografiach; makijażem trzeba się bawić, ja to właśnie robię, a Wy? Wolicie subtelne podkreślenie oczu czy zdecydowane?



Jeśli zainteresował Was ten opis (ja lubię naprawdę mocny efekt na rzęsach, ale bez problemu uzyskacie również delikatniejszy, wyglądający bardziej naturalnie, wiecie taki flawless), zajrzyjcie na stronę Sephora.pl po więcej informacji.

19 listopada 2017

ARTISTRY SUPREME LX od Amway recencja luksusowego kremu do twarzy

UWAGA NOWY ADRES BLOGA!
Dawniej Perfumella.blog.pl

Jeśli zapytam Was jakie właściwości powinien posiadać najskuteczniejszy i najbardziej luksusowy krem, część z Was odpowie: ma działać przeciwzmarszczkowo, powinien intensywnie i trwale (od momentu aplikacji do demakijażu) nawilżać skórę albo napinać i wysubtelniać rysy twarzy. Jeśli Wam zdradzę, że... istnieje właśnie taki krem, który spełni wszystkie Wasze życzenia, będziecie skłonni uwierzyć mi na słowo? 

Czy coś idealnego może być jeszcze bardziej idealne? 

Firma Amway poddała się temu wyzwaniu i stworzyła ultraluksusowy krem do pielęgnacji twarzy ARTISTRY SUPREME LX, odkodowując największe potrzeby skóry.





OPAKOWANIE

Poznałam to cudo na wielkim warszawskim evencie 25-lecia istnienia firmy Amway w Polsce. Krem ARTISTRY SUPREME zwrócił moją uwagę swoim unikalnym, wyróżniającym się, ekskluzywnym opakowaniem symbolizującym 24-karatowe złoto (wieczko zbudowane jest z 24 pasków przypominających sztabki złota). Wygląda masywnie, ale nie jest ciężkie.

W imię luksusu zrezygnowano z tradycyjnego kartonikowego pudełeczka, zewnętrzne opakowanie otwiera się tak, jakby w środku znajdował się klejnot. Dołączono szpatułkę do nakładania oraz miniksiążeczkę w języku polskim.
















ZAPACH
W momencie otwierania wieczka czuję kwiatowy, wibrujący, kremowo - świeżo - metaliczny zapach. Nie ma mowy o słodkim, mdłym, ciężkim zapachu, który mógłby zniechęcić do użycia lub wydać się tani, chemiczny, "duszący".







FORMUŁA I SPOSÓB STOSOWANIA
Formuła podczas rozprowadzania przezroczysta, kremowo - żelowa, dająca wrażenie mokrej, zimnej, odświeżonej skóry, także rozświetlonej.

Krem nałożony oszczędnie szybko się wchłonie, wręcz zastygnie, wypełniając optycznie bruzdy i zagłębienia, rozjaśni skórę, zlikwiduje widoczność porów, natomiast przy aplikacji większej ilości zafundujmy sobie relaksujący masaż wykonując koliste ruchy lub w górę i na zewnątrz (warto zrobić to po wieczornym oczyszczaniu twarzy).

Nawet przy cieńszej warstwie pozostawia wyraźnie wyczuwalny film ochronny, jest świetną bazą dla nawet najbardziej kryjącego podkładu, choć moim zdaniem przy liftingujących sprawdzi się lepiej (efekt napięcia skóry i wygładzenia będzie zwiększony).






Kiedy piszę dla Was tą recenzję, mam niemal 36 lat; marka ARTISTRY poleca używać SUPREME LX tuż po 30stym roku życia. Osobiście stosuję ten produkt przed jakimś większym wyjściem, gdy miałam nieprzespaną noc lub akurat tego dnia chcę po prostu pięknie wyglądać. Działa dosłownie po kilku minutach, rysy twarzy są wysubtelnione, faktura skóry jest gładsza, bardziej napięta, o ton jaśniejsza, zlikwidowana jest szorstkość, mam wrażenie, że skóra jest grubsza, "spulchniona", czuję się komfortowo, wykonywany masaż przyczynia się do jej autoregeneracji. KREM ARTISTRY SUPREME LX ŚWIETNY POD MAKIJAŻ!

Najważniejsze składniki zawarte w ARTISTRY SUPREME LX:
✔ Gardenia Grandiflora - niepodatne na starzenie się komórki macierzyste gardenii zamknięte w formie czystego eliksiru o potężnym, intensywnym działaniu. Przywracają młodzieńczy wygląd, wydobywają naturalny blask, energetyzują skórę

✔ Wzmacniający działanie komórek macierzystych z gardenii kompleks CellEffect24 wzmacniający działanie z komórek macierzystych gardenii. Zawiera:

✔24-karatowe złoto, które stymuluje procesy komórkowe zachodzące w skórze, ponadto rozprasza światło zatem cera nabiera młodzieńczego wyglądu

✔ Wyciąg z liści szpinaku - działający wzmacniająco, zawiera witaminę C, A i K. Wprowadzony do formuły, aby kondycjonować skórę, nawilżać, odżywiać

✔ Wyciąg z owocu zielonej aceroli - silny antyoksydant, skarbnica witaminy C, opóźnia proces starzenia się skóry

✔ Kardiolipina - naturalnie występujący lipid

✔ L-karnozyna - naturalny antyoksydant, stymulują proces produkcji energii w skórze

✔ Kompleks z różeńca górskiego wspomaga naturalne biorytmy skóry

 

Ponadto w składzie znajdują się:

✔ Kwas hialuronowy - wypełnia zmarszczki, nawilża, odmładza, poprawia elastyczność

✔ Gliceryna - zapobiega utracie wody z naskórka działając okluzyjnie czyli tworząc barierę ochronną

✔ Emolienty - tworzące wyczuwalną lipidową warstwę (zwłaszcza przy nałożeniu większej ilości kremu) w tym skwalan

✔ Alantoina - ułatwia gojenie, regenerację, odnowę naskórka

✔ Hydrolizowane proteiny owsa i soi - przenikają przez warstwę rogową skóry, pośrednio nawilżając skórę, zmiękczając, wygładzając ją; to także substancja filmotwórcza






Jak często stosować? Ten spektakularny efekt utrzymuje się kilkanaście godzin, po upływie tego czasu wciąż czuć nawilżenie, skóra jest jaśniejsza, ale nie rozświetlona, staje się matowa. Kremu ARTISTRY SUPREME LX nie stosuję codziennie, bo jego doraźne działanie (w przypadku mojego wieku) jest i tak wysoce skuteczne i zadowalające. Myślę, że w przypadku dojrzałej cery, kiedy poziom nawilżenia się zmniejsza i skóra zaczyna tracić jędrność, objętość, pogarsza się sprężystość włókien kolagenowych i elastynowych, pojawiają sie przebarwienia, warto ten krem stosować systematycznie, dostosować pielęgnację do potrzeb.

Stosując doraźnie już teraz spowalniam proces starzenia się mojej skóry, oczywiście starzenie się jest zależne od indywidualnych predyspozycji aczkolwiek za pomocą tego kremu, odpowiedniej diecie, unikaniu czynników stresogennych i długiego wystawiania skóry na słońce mam szansę w późniejszym wieku naprawdę dobrze wyglądać. Jak zawsze podkreślam, lenistwo w dbaniu o siebie po prostu mi się nie opłaca. Jest to najsilniej i najszybciej działający krem, jaki kiedykolwiek stosowałam. Jestem zachwycona szybkimi rezultatami, na chwilę obecną SUPREME LX nie ma konkurencji.

Trudno mi doszukać się jakichkolwiek minusów, opisuję dla Was kosmetyki sprawdzające się u mnie najlepiej. Za taką bogatą zawartość składników, ich wspaniałemu działaniu i co ważne natychmiastowemu i długofalowemu potwierdzam, że jest to najbardziej ekskluzywny krem jaki miałam okazję stosować. Odkrycie 2017 roku!


Poza podstawowym działaniem nawilżająco - regenerującym kryje w sobie unikalne składniki wyciszające skórę, zapobiegające powstawaniu zmarszczek i niwelowaniu mimicznych, tworzące ochronną barierę na skórze a także zapobiegającą uciekaniu wody z naskórka.

Jest to naprawdę rewelacyjny kosmetyk, który daje gabinetowe rezultaty, ale bez ryzyka wystąpienia efektów ubocznych typu sztuczna mimika twarzy, nadmierna produkcja sebum, zaczerwienienia.

Jeśli chcecie wyglądać świeżo, czuć się dobrze, mieć dobry dzień jak patrzycie w lustro na promienną twarz, a przy tym macie potrzebę, by solidnie zadbać o swoją skórę i ustrzec się przed oznakami starzenia, koniecznie wypróbujcie krem - eliksir upiększający ARTISTRY SUPREME LX. Myślę, że najbardziej spodoba się osobom posiadającym skórę normalną, suchą, mieszaną, z przebarwieniami, poddającą się "siłom grawitacji". Sprawdźcie koniecznie i dajcie znać w komentarzach co myślicie na temat tego produktu.
 

Zalety i ciekawostki dotyczące kremu
regenerującego ARTISTRY SUPREME LX:

✔ Sprawia, że skóra funkcjonuje jak u osoby 15 lat młodszej

✔ Szybko się wchłania (po aplikacji cienkiej warstwy), aksamitna, lekka konsystencja, ekspresowe rezultaty dla skóry

✔ Natychmiast po aplikacji drobne linie mimiczne (fine lines) ulegają spłyceniu, wraz z systematycznym stosowaniu głębokie zmarszczki (wrinkles) stają się znacznie mniej widoczne

✔ Cera jest wygładzona, rozjaśniona, odświeżona, optycznie i w dotyku bardziej jędrna

✔ Najlepiej działa po zastosowaniu drobnoziarnistego pilingu ARTISTRY

✔ Regeneracja młodej skóry w ciągu około dwóch tygodni, zaś dojrzałej do czterech tygodni (wyrównanie kolorytu skóry, mocniejsza bariera ochronna)

✔ Najwyższy poziom luksusu w pielęgnacji skóry: stymulowanie, działanie, zapobieganie

✔ Nazwa SUPREME LX oznacza najwyższy, największy luksus

Jeżeli zainteresował Was mój opis, zajrzyjcie do sklepu internetowego Amway.pl po więcej informacji lub zapytajcie niezależnego przedsiębiorcy Amway o możliwość przetestowania i zakupu.

https://www.amway.pl/uroda/pielegnacja-skory/produkty-przeciwstarzeniowe


29 października 2017

EyeConic Scandalust Marc Jacobs paleta cieni dopowiek

W moim makijażu oczu cienie do powiek i dobry tusz do rzęs tworzący teatralny efekt są obowiązkowe. Najbardziej lubię mocno podkreślone tęczówki (najczęściej jednym kolorem) i delikatne, stonowane, matowe lub lekko błyszczące usta.

Jestem właścicielką zielonych oczu i czuję się wyjątkowo, gdyż niewiele procent ludzi na świecie ma taki kolor i panuje przekonanie, że nie jest doceniany przez firmy kosmetyczne. W najnowszej kolekcji marki Marc Jacobs Beauty na jesień 2017 znalazłam fajną paletkę Eye-Conic zatytułowaną Scandalust, aby uzyskać spojrzenie rodem z pokazów haute couture i dodać wyrazistości zielonemu spojrzeniu. Choć sama nie odważyłabym się wykonać takiego makijażu, musicie zobaczyć, że sprawdzi się nawet dla początkujących.





Paletka z dołączonym lusterkiem zawiera aż 7 jedwabistych cieni, umożliwiających różne wykończenia czyli tekstury (matowe, jedwabiste, błyszczące, opalizujące).

Każdy odcień posiada przypisaną funkcję aczkolwiek nie ma reguły, aby się do tego koniecznie stosować, dzięki czemu możliwe jest upiększanie spojrzenia w dowolny sposób, wyrażając jednocześnie siebie perfekcyjnie podkreślonymi oczami.

Scandalust jest częścią wielkiej rodziny Eye-Conic, jest jeszcze 5 innych wariantów tej linii oczywiście o chwytliwych nazwach, tj. Provocouture, Glambition, Edgitorial, Smartorial i Frivoluxe.





I tak, np. kolor o kontrowersyjnej nazwie HOT PANTS świetnie sprawdzi się jako baza pod pozostałe albo tylko w zestawieniu z kredką bądź eyelinerem lub jako rozjaśnienie powieki w przypadku użycia ciemnego cienia. Pamiętajmy o rozcieraniu cieni poprzez połączenie kilku różnych odcieni w zagłębieniu powieki z użyciem miękkiego pędzelka i cienia opalizującego.

Efekt "POP" można wykonać, dodając odrobinę wesołego koloru na środkową część powieki a następnie pociągnąć całość którymś z najbardziej błyszczących odcieni.



W niniejszym wpisie postanowiłam przedstawić najprostsze zastosowanie paletki, czyli w sposób, jaki ja jej używam tak naprawdę najczęściej, ten makijaż sprawdza się u mnie nawet na co dzień.

Cienie dają mnóstwo możliwości, w zależności od potrzeb, nałożone tradycyjnie lub na mokro zawsze wyglądają pięknie. Jest tu przewaga ciemniejszych kolorów, w takich najlepiej się czuję, często właśnie tych ciemnych używam do rysowania kreski, zamiast kredki do oczu czy eyelinera.

Używam po jednym każdego dnia, dzięki czemu nie jestem znudzona kolorystyką.


Na fotkach dłoni najlepiej widać jak prezentują się poszczególne odcienie.





 


Kilka faktów o palecie Marc Jacobs Beauty Eye-Conic Scandalust:

✔ wykonacie każdy rodzaj makijażu, od dziennego, biznesowego po wieczorowy, wyzywający

✔ świetnie podkreślają zieloną tęczówkę, ale umiejętnie dobrane odcienie i zmiksowanie ich upiększy każdą

✔ luksusowe formuły, tekstury, przyjemna, równomierna aplikacja

✔ odcienie dobrze się łączą, lekko rozcierają małym pędzelkiem, nawet początkujący będzie zadowolony z rezultatu (wciąż czuję się jakbym dopiero rozpoczynała swoją przygodę z makijażem, gdyż jak wcześniej wspomniałam raczej stawiam na jeden kolor na powiekach)

✔ wyraziste odcienie, odporność na blaknięcie, nie widać prześwitów podczas nakładania czy w ciągu dnia

✔ wysoka trwałość, mój makijaż trzyma się aż do wieczora

✔ opakowanie paletki nie zabiera dużo miejsca w kosmetyczce i nie musimy nosić dodatkowego lusterka





10 października 2017

ARTISTRY Piling wygładzający do twarzy recenzja

Piling skóry twarzy wykonany minimum raz w tygodniu to sekret młodej i zadbanej cery. Usuwa zanieczyszczenia, obumarłe komórki zewnętrznej warstwy naskórka, pobudza skórę do wytwarzania nowych komórek, uelastycznia i odświeża, odkrywając naturalne piękno, które na pozór wydaje się być nieosiągalne. Nigdy więcej takich myśli. Marka ARTISTRY proponuje piling kremowy wygładzający z granulkami jojoby i olejkiem z kokosa.

Ciągle chodzi mi po głowie pytanie "dlaczego skóra się starzeje?". Geny, unikanie czynników negatywnie wpływających na stan skóry, np. nadmierne wystawianie się na działanie promieni słonecznych, złe odżywianie się - wszystko już wiemy o tej profilaktyce, tylko czy nie zapominamy o prawidłowej pielęgnacji? O oczyszczaniu, tonizowaniu, nawilżaniu, regenerowaniu, masażach relaksacyjnych?


Piling wykonuję co trzy - cztery dni, zawsze wieczorem, po zmyciu makijażu, zaś po nim nakładam nawilżającą maseczkę w płacie albo w kremie, np. ARTISTRY. Po takim zabiegu serum, kremy i podkłady nie wałkują się, nie zbierają się w niektórych partiach twarzy, lepiej się wchłaniają i trzymają.

Piling ARTISTRY zamknięto w wygodnej dużej tubie o pojemności 125ml, posiada słodko - świeży, lekko kokosowy zapach połączony jakby z wonią kwiatu pomarańczy, konsystencja gęstego olejku, zawiera białe ziarenka delikatnie złuszczające dzięki czemu można go używać nawet codziennie, podczas aplikacji formuła kosmetyku staje się kremowa (nie mieszam z wodą), biała, natłuszczająca, ale dosyć łatwa do spłukania, aczkolwiek zawsze używam żelu do mycia twarzy, ostatecznie płynu micelarnego (ale nie przyniesie takich rezultatów co żel).

Po zmieszaniu z wodą (tak sugeruje producent) dopiero nakładać, uzyskując wówczas konsystencję piany i lepszy poślizg, umożliwi to delikatniejszy masaż niż mechaniczne tarcie. Wybaczcie mi kolokwializm, akurat mi bardziej odpowiada mój sposób aplikacji niż podany w instrukcji. Po prostu delikatnie wmasowuję go w wilgotną skórę. Daje wrażenie lepszego oczyszczenia.


Produkt zawiera naturalne składniki jak olej z kokosa i granulki jojoby łagodnie eksfoliujące, działające jednak szybko i intensywnie, doprowadzając do poprawy kondycji skóry, poprzez świetny efekt wygładzenia, zmiękczenia, nawilżenia.

Dokładne oczyszczenie i wrażenie oczyszczenia, rozjaśniona i rozświetlona skóra, poprawa struktury i tonacji skóry, uczucie komfortu - to wszystko sprawia, że pielęgnacja jest naprawdę przyjemna.

Kremowy piling wygładzający od ARTISTRY polecany jest do każdego rodzaju skóry, w tym wrażliwej. Osobiście poleciłabym ten piling osobom o cerze normalnej i suchej a w tym poszarzałej, pozbawionej energii, z oznakami starzenia; nawet po spłukaniu nie czułam potrzeby nakładania toniku czy kremu, zaś przy mieszanej i tłustej usunie nadmiar sebum.

Składniki pozostałe o których również należy wspomnieć to nawilżająca gliceryna, ekstrakt z chmielu (z żeńskich kwiatów) posiadający wysokie stężenie flawnoidów opóźniających procesy starzenia, ponadto łagodzący wyciąg z rumianku, odświeżający aloes oraz panthenol. Pełny skład znajdziecie <<<TUTAJ>>>.


Dlaczego wybrałam i polecam piling do twarzy ARTISTRY 
jako podstawę nowej jesiennej pielęgnacji?

✔ ma przyjemny, łagodny, zachęcający zapach

✔ poza solidnym oczyszczeniem działa energetyzująco

✔ długotrwałe uczucie wygładzenia i nawilżenia

✔ nie zatkał porów skóry a zwęził i zmniejszył wydzielanie sebum (jedynie na nosie pory skóry były widocznie zablokowane)

✔ rozświetla, odświeża, rezultaty widoczne i wyczuwalne w ciągu kilku sekund

✔ nie podrażnia mojej skóry (przetestowany alergologicznie, ale z uwagi na ryzyko powstania podrażnień w związku z atopowym zapaleniem skóry, przed pierwszą aplikacją wykonałam test)

✔ działa regenerująco i odświeżająco

✔ nie pozostawia żadnych osadów po spłukaniu

✔ wydajne opakowanie = oszczędność pieniędzy




Po użyciu pilingu ARTISTRY Polishing Exfoliant 
proponuję zastosować odpowiednio 
dobrany kosmetyk z silnie 
nawilżającej linii HYDRA-V lub 
regeneracyjno - przeciwzmarszczkowej 
SUPREME LX.

Jeśli szukacie luksusowego kosmetyku, ale takiego, który nie skończy się Wam i nie znudzi przy trzecim czy czwartym użyciu, ponadto efekt i wrażenie czystości jest na pierwszym planie, zajrzyjcie do sklepu internetowego Amway.pl. Tam również znajdziecie więcej informacji na temat tego produktu.

Myślę, że docenią go osoby, które do tej pory rezygnowały z pilingów, ze względu na podrażnienia wywołane zbyt grubymi drobinkami ścierającymi.

02 października 2017

Sephora Trend Report Jesień 2017 fotorelacja

Interesują Was nowinki makijażowe i piękne perfumy? Co w tym sezonie jest na topie? Sephora odkodowała najgorętsze trendy oraz zdradziła triki jak uzyskać zniewalające looki. Zobaczcie mnóstwo fotek prosto z galerii handlowej Arkadia!

 


W sobotę 30.09.2017 w warszawskiej galerii handlowej Arkadia odbyła się konferencja Sephora Trend Report jesień 2017, skierowana do dziennikarzy i blogerów. Spotkanie poprowadził Sergiusz Osmański - dyrektor artystyczny Sephory.



Kopalnia światowych trendów. 
Eksplozja kolorów. 
Siła zapachu.

Czym jest event Sephora Trend Report?

Sephora Trend Report jesień 2017 to cykliczna trzydniowa impreza dla miłośników kosmetyków, podczas której można...

✔ Poznać najgorętsze trendy w pielęgnacji, makijażu i zapachach

✔ Skorzystać z bezpłatnych makeupów, malowania paznokci, stylizacji włosów i brwi

✔ Otrzymać zniżki na zakupy w perfumerii Sephora

✔ Porozmawiać z beauty ekspertami w ramach urodowych konsultacji

✔ Zobaczyć z bliska medialne osoby.


Inspirujące pokazy makijaży, opowieści o nowych produktach, porady światowej sławy wizażystów - takie spotkania nie mogą się nie udać! Jesienna edycja Sephora Trend Report odbyła się w dniach 29.09 - 01.10.2017.







Trendy w jesiennym makijażu 2017. 
Marki w kolejności alfabetycznej.





Sephora: Najważniejsza jest gładka skóra i brwi czyli oprawa oczu niczym rama obrazu. Aby uzyskać nawilżenie i połysk w jednym, ekspert Sephora USA Chris Sams rekomenduje zmieszać ulubiony podkład z kremem nawilżającym.

Brwi powinny być "pierzaste" z ang. fluffy (marka Burberry też lansuje ten trend), wyczesane do góry, mieć naturalny, modny, współczesny charakter, za pomocą kosmetyków marki Sephora łatwiej jest uzyskać taki efekt.

Monochromatyczne kolory czyli ten sam kolor, ten sam odcień króluje na całości twarzy, od oczu aż po usta. Ten trend ma swoje korzenie w sezonie wiosna 2017 a teraz jest go pełny rozkwit.

Kolejnym trendem jest nowoczesny smokey eye polegającym na łączeniu kosmetyków o różnych fakturach dla uzyskania wielowymiarowości.



Burberry: Smokey eye przeniesione również na dolne powieki, pierzaste, wyczesane brwi, rozświetlona cera.


Dior: trend Top Secret czyli mocny kolor na ustach zaś bazą piękna, perfekcyjna, rozświetlona cera, brwi także mocno zarysowane.



Estee Lauder: Najbardziej spodobała mi się prezentacja Pawła Borkowskiego. Dlaczego?

Wreszcie zielone oczy są trendy.

Kolory, które idealnie podkreślą zieloną tęczówkę, dodadzą jej głębi, wyostrzą spojrzenie to: czerń, fiolety i niebieskie - kobaltowe.

Aby uzyskać elektryzujący efekt zielonej tęczówki, najpierw tuszujemy rzęsy na czarno a potem dla maksymalnego refleksu kolorem, np. fioletowym.

Według Pawła Borkowskiego każda kobieta w swojej kosmetyczce powinna mieć czerwoną pomadkę, czarną kredkę i tusz oraz perfekcyjny podkład. Nieskazitelna cera, która nie jest "tępa" czyli nie jest bardzo matowa a naturalna, satynowa, dobrze nawilżona. Zapominamy o słowie contouring a mówimy non-touring czyli lekko podkreślamy kości policzkowe, np. wklepujemy odrobinę płynnego bronzera co eksponuje je, wysuwa je na pierwszy plan a w zestawieniu z podkładem Estee Lauder Nude mamy lekki efekt glow na skórze, ładnie prezentujący się na selfie.

"Makijaż ma podkreślać atuty kobiety, ma być dodatkiem i eksponować to, co najpiękniejsze" - mówi Paweł Borkowski.



Kat Von D: niekonwencjonalny, unikalny look, rozmyte kolory, inspiracja artystami i ich obrazami.



Marc Jacobs: nude i brązy na powiekach, brązowe smokey eye, gładka cera.



Make Up Forever: naturalna, delikatna cera, satynowo - rozświetlona, wyraziste usta.


NARS: bardzo nawilżona skóra, rozświetlona, delikatna skóra, podkład nakładany opuszkami palców a nie pędzlem, graficzne, wyraziste oko, natomiast usta w stylu ombre. Styl idealny do robienia selfie.





Smashbox: ozdabianie ust (trend instagramowy), nieskazitelna, rozświetlona, bardzo świeża cera, z delikatnym efektem konturowania, zaś brwi "pierzaste", gęste, wyglądające naturalnie, wychodzą na pierwszy plan.



Benefit: stylizacja brwi w stylu ombre, przejście od jaśniejszego do ciemniejszego koloru oraz styl "pierzasty".


"Pierzaste" brwi, usta w stylu ombre, podkreślanie zielonej tęczówki fioletowym i niebieskim tuszem bądź cieniem do powiek, gładka i rozświetlona cera - to moje ulubione trendy na sezon jesienny 2017.


Podczas eventu goście obejrzeli prezentacje kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Swoje propozycje przedstawiały marki: Filorga i Origins.







Oto kilka perfumowych nowości damskich i męskich, które miałam okazję przetestować podczas Sephora Trend Report jesień 2017 a zarazem najbardziej mi się spodobały i chciałabym mieć w swojej kolekcji. Niech te zapachy również znajdą się na Waszej jesiennej liście MUST HAVE perfum do kupienia w Sephorze.


Damska woda perfumowana Kenzo World niesie ze sobą słodycz i zmysłowość, całościowo przypomina mi zapach i smak gruszki w syropie: peonia, egipski jaśmin, czerwone owoce, ambroxan i mamy przepis na ciepła jesienno - zimową, otulającą kompozycję.


Damska woda perfumowana Jean Paul Gaultier Scandal jest skandalicznie słodka, lepka, rozpustna, miodowa. Gardenia i czerwona pomarańcza uwydatniają swoje oblicze za dnia, zaś późnym wieczorem do głosu dochodzi miód z orientalną paczulą.

Damska woda perfumowana Calvin Klein Obsessed jest połączeniem akordów zielonych i bardzo aromatycznych orientalnych, kryje w sobie m.in. (wymieniam najsilniejsze) woń owoców cytrusowych, liści fiołka, lawendy, szałwii oraz piżma i nowoczesnej a zarazem intensywnej nuty piżmowej zwanej helvetolide. Na swoim blogu opisywałam, m.in. perfumy Condradiction (tam wspominam o pierwszym spotkaniu z Sephorą Polska w latach 90tych) oraz Secret Obsession i Obsession Night od Calvina Kleina. Zajrzyjcie do tych trzech postów, jeśli lubicie tą markę.


Męska woda toaletowa Calvin Klein Obsessed po debiutanckiem zapachu Obsession z 1993 ma ogromną szansę stać się kultową za sprawą dynamicznych, ostrych, świeżych nut cytrusowych, czarnego kardamonu, pieprzu syczuańskiego otulonych akcentem żywicznym i skórzanym oraz ciepłem wanilii, ziołowo - orientalnej paczuli i ambroxanu.


Męska woda toaletowa Jimmy Choo Ice Man zawiera pobudzające, świeże akordy mandarynki, bergamotki, wetiweru, orientalnej paczuli, moc cedru i soczystą woń jabłka.


Męska woda toaletowa Paco Rabanne Pure XS jest symbolem zuchwałego piękna - świeża, intensywna, ostra, pobudzająca za sprawą zmrożonego imbiru, tymianku, cynamonu i uspokajającej nieco wanilii, dodającej słodyczy, akordów skóry, likieru i piżma.



W damskich zapachach na jesień 2017 królują akordy ciepłe, bardzo słodkie, przez które przemawia woń cytrusów, próbują przebić się chłodniejsze zioła, natomiast męskie zapachy są świeże, zimne, z ciepłym powiewem w tle, mają moc orientu, są ostre i nieprzewidywalne.


Sephora - dziękuję serdecznie za zaproszenie.

Nie mogę doczekać się już prawdziwie zimowych, gwiazdkowych trendów i jestem ciekawa czy w świecie perfumeryjnym sezon zimowy będzie równie "ciepły i słodki" jak jesienny. Na evencie na sobie miałam wspomniany podkład Estee Lauder oraz fioletowy eyeliner, aby podkreślić zielone oczy.



Kto z Was był podczas tego trzydniowego wydarzenia? Jakie perfumy najbardziej przypadły Wam do gustu? Który trend w makijażu najbardziej się Wam spodobał?







Zajrzyjcie na stronę Sephora.pl po nowości kosmetyczne i perfumowe.