SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą perfumy 2019. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą perfumy 2019. Pokaż wszystkie posty

04 maja 2020

8 Ciekawostek o perfumach 2020

W 2019 pisałam o 14 fajnych ciekawostkach o perfumach, natomiast w tym poście przedstawiam kolejne. Zapraszam do przeczytania, bo o perfumach można opowiadać bez końca.

8 Ciekawostek o perfumach 2020:


  • Po upływie pewnego czasu nie czujemy własnych perfum i myślimy, że są nie trwałe, słabej jakości, odczuwamy naturalny efekt przyzwyczajenia. Nos się przyzwyczaja, ale dla osób z otoczenia zapach może być nadal intensywny. Nie ograniczajcie się Kochani do jednego flakonika, testujcie, używajcie różnych perfum w zależności od okazji czy nastroju. Z osobistego doświadczenia polecam zrobić obie dwu - trzydniową przerwę od noszenia perfum, by rozpocząć ponownie nową, wspaniałą przygodę z zapachami.


  • Zapach grejpfruta odchudza. Badania wskazują, że osoby perfumujące się i roztaczające wokół siebie woń cytrusów, a zwłaszcza grejprfutem, wydają się o kilka kilogramów lżejsze. Warto by wypróbować, chociażby optycznie ująć sobie nieco kilo. Analogicznie, woń lekkich, kwiatowych perfum optycznie odejmuje lat. Co powiecie na zapach konwalii, frezji, magnolii?


  • Sucha, zimna skóra kompletnie nie utrzymuje perfum, po prostu zapach nie ma się na czym "osadzić", nie wniknie. Nieodzowne staje się wówczas regularne nawilżanie i natłuszczanie ciała, najlepiej bezwonnym olejkiem lub stosowanie bezzapachowych preparatów takich jak Witamina A czy wazelina kosmetyczna na określone miejsca na ciele.


  • Kiedyś było modne perfumowanie się za uszami. Kiedy dowiedziałam się, że tam znajduje się najwięcej sebum oraz wydzielanego przez skórę kwasu mlekowego, zrezygnowałam z perfumowania się tam.


  • Kawa nie oczyszcza nosa. Dodatkowo go męczy. Nie dajcie się namówić na wąchanie kawy i nie oburzajcie się na personel jak w perfumerii jej nie ma. Aromat kawy zmienia zapach perfum, "okłamuje" nasze nosy. Po prostu wypróbujcie maksymalnie pięć zapachów i odpocznijcie.


  • Zgodzę się z zasadą, aby perfumy testować dwa razy czyli na skórze i dla porównania drugi na bloterze. Dla mnie zapach na papierku testowym jest nie prawdziwy. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że perfumiarze komponują zapachy tak, by idealnie pachniały na bloterze - wszystko zależy od papieru, z jakiego bloter został zrobiony. 


  • Zmiany hormonalne u kobiety wpływają na rozwój perfum na skórze. Po tygodniu może się okazać, że perfumy, które nie podobały się w poniedziałek, totalnie zachwycą w niedzielę.


  • Minimalny zestaw w naszej garderobie zapachowej, spójnej z naszą dzienną aktywnością, który polecam również minimalistom powinien mieć zawartość perfum biznesowych, niezobowiązujących i coś awangardowego - na wielkie wyjście.


Z dobrej jakości zapachem jest jak z restauracją, wybierajmy te, które mają wiarygodną rekomendację. Aromat perfum jest jak symfonia, musi tworzyć z nami perfekcyjną harmonię. 


Pozdrawiam Was serdecznie, do zobaczenia i do przeczytania w kolejnym wpisie. 

Kasia 

madame perfumella instagram blog

22 marca 2020

Top 7 damskich perfum na wiosnę 2020 z mojej kolekcji

Ten post piszę całkowicie spontanicznie, bez przygotowania, bez korekty, po prostu co mi przyjdzie na myśl. A temat myślę wdzięczny, bo o perfumach na wiosnę 2020 czyli szczęśliwe Top 7. Nie robiłam dawno takiego wpisu, jestem ciekawa, czy coś z przedstawionych zapachów macie w swoich kolekcjach a może planujecie w najbliższym czasie zakupić? 

Jak zapowiadałam nie tak dawno na moim insta @madameperfumella, podczas ciepłych dni zazwyczaj noszę perfumy bardziej świeże, nawet cytrusowe i czasami mam ochotę na coś mocniejszego, intensywniejszego, długotrwałego, zmysłowego, charakterystycznego, bowiem jak wiecie, takie zdecydowane pachnidła lepiej rozwijają się pod wpływem ciepła a nikną w chłodzie. Jeśli chodzi o cytrusowe czy lekkie kwiatowe, to nie mam problemu z ponownym "doperfumowaniem" się, co więcej, w torebce staram się nosić chociażby malutki flakonik aktualnie używanych perfum. Ale wracając do Top 7 zapachów damskich na wiosnę 2020, to w tym roku stawiam na różnorodność i nie mówię NIE zimowym. 

Generalnie panuje ostatnio moda łączenia perfum, nakładania na siebie kilku warstw, tzw. layering perfumowy, ewentualnie łączenie specjalnie przygotowanych do tego zapachów, jak ma w swojej ofercie, np. Oriflame - na blogu opisywałam dla Was linię ScenSational, zajrzyjcie koniecznie, tam piszę również o moich sprawdzonych metodach layeringu

Kolejność przedstawianych buteleczek jest całkowicie przypadkowa, chodzi o wyodrębnienie tych ciekawych lub dawno nie używanych z mojej kolekcji,  znanych i nieznanych, przybyłych całkiem niedawno lub będących w zbiorze już jakiś czas. 

Top 7 damskich perfum na wiosnę 2020:


jacques battini silky touch recenzja

  • Jacques Battini Silky Touch - Polskie perfumy zawsze zajmują u mnie wysokie miejsce. Wspominam dziś solarny, ciepły, słodki, sensualny zapach Silky Touch, który używałam w zeszłym roku. W tym postanowiłam spryskiwać się nim ponownie, gdyż naprawdę jest bardzo ciekawy. W składzie wyczuwam przede wszystkim różę (w dalszej części wpisu pojawia się również), do tego jaśmin i fiołek, a wszystko spoczywa na waniliowej bazie. Ciekawy, otulający, bardzo kobiecy zapach. 

kenzo hyper wave recenzja

  • Kenzo Hyper Wave - Świetna propozycja na wiosenno - letnie dni, dedykowana paniom, które poszukują zmysłowej świeżości w perfumach, które jednocześnie nadadzą życiu poziom HYPER. Symbolem niniejszej wody toaletowej jest fala Hokusai. Jak się przekonacie Hyper Wave to super propozycja dla fanek różowego grejpfruta, kwiatu pomarańczy i kwiatu lotosu, to są trzy podstawowe, najbardziej wyczuwalne składniki.


KIM kardashian fleur fatale edp perfumy recenzja

  • Kim Kardashian Fleur Fatale - Rok 2020 należy bezapelacyjnie do róży. Po raz kolejny udowadnia, że jest niezaprzeczalną królową kwiatów, po 10 latach powraca na salony. Chcę przypomnieć w niniejszym poście dosyć dawno wydany już zapach od celebrytki, który pachnie prawdziwymi, świeżo ściętymi różami. Podobnie aczkolwiek słodko, trochę orientalnie, pachnie ostatnia propozycja Chopard Love, której nie mam w swojej kolekcji, ale jakimś cudem trochę kojarzy mi się z proponowanym Wam Fleur Fatale. Poza różą mamy irysa, piwonię i ambrę.


edp nomade chloe

  • Chloe Nomade edp - W serii Nomade mamy już trzy zapachy czyli wodę toaletową, perfumowaną - polecaną w dzisiejszym poście oraz absolu de parfum z tego roku. Jest w czym wybierać, najlepiej jednak wypośrodkować sobie nasz wybór. Najbardziej podoba mi się woda perfumowana, opisywałam ją również na blogu, jednakże woda toaletowa pozostaje wciąć na mojej liście must have do zdobycia w 2020. Chloe Nomade edp jest niczym wiatr i po cichu liczę, że ten wiatr przyniesie coś dobrego. W recenzji szczegółowe informacje dotyczące składników i sposobu układania się kompozycji.


masaki fluo recenzja

  • Masaki Matsushima Fluo - Obowiązkowe perfumy dla fanów projektanta i miłośniczek grejpfrutów, bo właśnie ten cytrus jest najbardziej wyczuwalny. Perfumy Fluo są niczym witamina dla zmysłów. Z jednej strony dochodzi do mnie woń musująca, bardzo świeża, zimna, kolorowa, pozytywna, radosna, zaś z drugiej strony smaczna, subtelna, nieśmiała, w głębi kompozycji czuję delikatną słodycz, która mnie rozpieszcza. Wracam do niej co roku, dzięki niej czuję się dobrze, zawsze mam miłe wspomnienia.


perfumy lr shine by night

  • LR Health & Beauty Shine By Night - To propozycja zdecydowana, dla odważnych kobiet, ceniących dawny retro styl w perfumach. Klimaty klasycznego Poeme z Lancome i Gabrieli Sabatini. Dodatkowo upiększają ciało, podczas aplikacji rozpylamy na ciało złote drobinki brokatu, pięknie połyskujące w słońcu. Jedne z najbardziej charakterystycznych kompozycji zapachowych zaraz po Bruce Willis Lovingly pochodzącej także z firmy LR.


perfumy obsession night

  • Calvin Klein Obsession Night - O ile ciężko mi było przekonać się do standardowego Obsession z dawnych lat, o tyle Obsession Night, w dodatku kupiony w ciemno, przekonał mnie do siebie bardziej, w związku z czym zatrzymałam flakonik i napisałam jakiś czas temu recenzję, nadal zresztą aktualną. Kilka dni temu przypomniałam sobie o tym zapachu, myśl o nim kończy się na tym wpisie. Nie ma co mówić, po prostu będę go używać na wiosnę 2020.


Co myślicie o tych propozycjach? Który zapach posiadacie w swojej kolekcji?

14 stycznia 2020

Infinita Oriflame Nowe perfumy

Oriflame Infinita. Nowe damskie perfumy kwiatowo - owocowo - drzewne dostępne w polskim katalogu od 4 lutego 2020. 

oriflame infinita

Świetny sposób na wyrażenie swojej wyjątkowej kobiecości. 


Składniki perfum Infinita pochodzą z miejsca, w którym narodziła się sztuka perfumeryjna. Słodka, soczysta mandarynka, jaśmin wielokwiatowy i miękkie drewno kaszmirowe. Specjalnie zawarto jaśmin w nucie serca, bowiem spośród wszystkich kwiatów ma najbardziej urzekającą woń, symbolizującą wewnętrzną siłę, finezję i piękno kobiety. Kwiat ten uprawia się od ponad 300 lat na nasłonecznionych wzgórzach Grasse - stolicy perfum. 

Woda perfumowana Infinita to propozycja na dzień, klasyczna, świetlista i wyrafinowana, podkreśli w nas wszystko, co piękne, kobiecą czystą i subtelną aurę.

Gdzie kupić perfumy Infinita? U niezależnych konsultantek Oriflame. Piszcie na maila madameperfumella@yahoo.com 

infinita oriflame

28 grudnia 2019

Lancome Miracle Recenzja damskich perfum


20 lat temu...


Rok 2000 pod względem perfum stał się dla mnie przełomowy. Wydano bowiem wodę perfumowaną Miracle, używanie której miało nas utwierdzić w przekonaniu, że żyje się TU i TERAZ, trzeba korzystać z każdej chwili, nie patrzeć w przeszłość a napawać się teraźniejszością i myśleć optymistycznie o przyszłości, wówczas nadejdzie dla nas długo wyczekiwany cud. Cud miłości, szczęścia, radości. 

recenzja lancome miracle

Myślę, że określenie życia w pełnej świadomości bardziej wpisuje się w moją potrzebę roku 2019 / 2020 niż dwie dekady temu. Rok 2000 to wciąż ten czas kiedy chodziłam jeszcze do szkoły średniej, nie stać mnie było na drogie perfumy, za pozwoleniem przyjaciółki perfumowałam się z flakonika jej mamy. Wtedy kwiatowa kompozycja od Lancome wydawała się dla mnie taka "dorosła", bogata, nowoczesna, pasująca do kobiet zarabiających duże pieniądze. Dziś już nieco zapomniana, w perfumerii stoi najczęściej na samym dole regału sprzedażowego, postanowiłam w tym poście przypomnieć sobie jej walory i pokrótce opisać nuty zapachowe w niej zawarte. 

miracle lancome

Wiemy, że pierwsze wrażenie jest tylko jedno, lecz po tylu latach można ponownie zakochać się w tych perfumach. Tuż po aplikacji raczę się musującymi i świeżymi akordami cytrusów i kwiatów. Z biegiem czasu staje się prawdziwie kwiatowy, korzenny, owocowy, tropikalny, czysty. Szlachetna słodycz owoców doskonale wyważona, projekcja kilkugodzinna, oaza spokoju, oczarowuje subtelną świeżością, delikatnością i świeżością. 

To perfumy jedyne w swoim rodzaju, nie do pomylenia z innymi, wciąż nadal modne, stylowe, pod względem charakteru ząb czasu ich nie ruszył, doskonale wpisują się w aktualne trendy i potrzeby - często szukamy uniwersalnego zapachu na dzień, do pracy czy spotkanie. Zapach zachwyca, roztaczając wokół mnie atmosferę piękna i wyjątkowości. Dynamiczny, pikantny, momentami chłodny, promienny, prawdziwie kobiecy, skrywający pewną magię. Czuję, że jest to wspomnienie wyjątkowych chwil, kiedy nie martwiłam się o nic, byłam beztroska i wolna. 

W składzie Moi Drodzy poza frezją znajdziemy jeszcze magnolię, jaśmin, imbir, piżmo, chińską śliwkę liczi, bursztyn, pieprz. Styl kompozycji nie zmienia się, do dziś nie potrafię uchwycić zmieniających się nut zapachowych, widocznie tak bardzo harmonijnie przepływają. Czy to dlatego, że nie potrafię uchwycić chwili? Nadchodzący, nowy 2020 rok będzie dla mnie w 100% "pod szyldem" TU i TERAZ

edp lancome miracle

Miracle to perfumy, które podobają mi się do dziś, chętnie ubieram je wiosną i latem, lubię przypomnieć je sobie również podczas chłodniejszych dni. Inspirujące, dodające pewności siebie, niezwykle urocze i radosne, lekko zadziorne za sprawą pieprzu i imbiru. Flakonik klasyczny, prosty, minimalistyczny. 

Gdybym kupiła je w ciemno, na pewno nie byłabym zawiedziona. Określenia "mdły, duszący, bez wyrazu" są nie na miejscu. Gorąco polecam przetestować na skórze i ubraniu. Jasnoróżowy płyn czy jak kto woli juice zamknięty w przezroczystej, dosyć masywnej buteleczce, symbolizuje energię nowego dnia, dobrego życia, niewinności, początek niesamowitych niezapomnianych przeżyć. Warto spróbować.

26 grudnia 2019

Giorgio Armani Si Intense edp Recenzja damskich perfum


Giorgio Armani nie wymaga długich wstępów, jest to przecież znany na cały świat producent ekskluzywnej odzieży, kosmetyków pielęgnacyjnych i makijażowych oraz pięknych perfum damskich i męskich. 


Woda perfumowana Si Intense przyszła do mnie w listopadzie 2019, miesiąc po pierwszych testach to moim zdaniem odpowiedni czas na napisanie recenzji zwłaszcza, że zapach towarzyszył mi w pracy i poza pracą. Po wersjach "intense" spodziewam się lepszej trwałości, dłuższego rozwijania się składników, wykwintniejszych nut zapachowych i ogólnie efektu "wow". 

armani si intense

Od premiery klasyka Si edp minęło już kilka lat, zużyłam kilka flakoników (zazwyczaj miałam 30ml lub 50ml), z miłą chęcią sięgnęłam po "czarną owcę" Armaniego 100ml. Patrząc na flakonik wyobrażałam sobie esencjonalny, ostry, przydymiony, ciężki, orientalny, "duszący", mroczny zapach a nie słodki jak faktycznie jest. Jedynie początek opisywanej woni, tuż po aplikacji jest intensywny, niczym likier z czarnych porzeczek z dodatkiem wanilii. Następnie dosłownie "gaśnie", staje się balsamiczny, ciepły, drzewny, spokojny, przez który momentami przepływa owocowa świeżość i nutka mokrego mchu. Słodycz pochodzi z dojrzałej czarnej porzeczki i miękkich kwiatów waniliowych. 

Choć niemalże w 100% jest podobny do pierwszego Si, to i tak nie sposób go polubić od razu. Potrzeba czasu.


Wszystko przez długi czas rozwijania się wszystkich nut i tej specyficznej aurze kojarzonej z czerwonym wytrawnym winem, co nie każdemu z klientów odpowiada. Ostatecznie wychodzi to Si Intense na dobre, gdyż zwiększa się jego trwałość porównując do klasyka. 

armani si intense edp recenzja

Pamiętam moment, kiedy zakochałam się w pierwszym Si, reklamy leciały wszędzie, prasa oszalała na punkcie tych perfum, szybko stały się kultowe, czarne Si Intense jest przyjemnym powrotem do przeszłości, potwierdzeniem, że kompozycja nadal mi się podoba, wywołuje miłe wspomnienia, jest uniwersalna (na dzień i na wieczór). Zauważyłam jednak, że czarne stały się już nieco zapomniane, bo prym wiedzie obecnie Si Passione. 

Będę ich nadal używać, może nie już z taka ekscytacją jak kiedyś Si edp, lecz z pewnością będę sięgać po nie często. 


Jestem niemalże pewna, że osobom dopiero rozpoczynającym przygodę z perfumami, Si Intense edp "objawi się" jako ucieleśnienie luksusu i kwintesencja totalnej ekskluzywności, więc nie pozostaje podarować sobie czarnej buteleczki tajemniczego eliksiru. Cudownie prezentuje się na toaletce, natomiast wyjątkowo brzydko wygląda na zdjęciach, wszystko odbija się w szkle, nawet jak fotografia wykonana jest z daleka, zatem wybaczcie mi znikomą ilość zdjęć, obok Si Passione to praktycznie najgorszy z mojej kolekcji, który kompletnie nie nadaje się do amatorskich fotek. 

recenzja perfum si intense edp armani

Jeszcze słówko o zawartości, zapach nie tworzy dystansu, jest zmysłowy, uroczy, trzyma sie blisko skóry, wprawia w dobre samopoczucie, choć słodki to "nie duszący", zdecydowany i mocny, lecz miły i łagodny jednocześnie. Zapewniam niedowiarków, są dalekie od wszystkich rozwodnionych "świeżaków", pudrowców, alkoholowych tanich odpowiedników, królujących na drogeryjnych półkach i podróbkach oferowanych w internecie. Przekonajcie się sami. Dedykowane kobietom, które chcą mieć wszystko. 

perfumy si intense edp

Kochani, jestem na tak, polecam, chętnie używam tego zapachu i zachęcam do przetestowania i porównania z pozostałymi z linii Si, dedykowanej nowoczesnym kobietom. Mój flakonik pochodzi z perfumerii Douglas.

09 grudnia 2019

Cartier La Panthere EDP Recenzja Damskich Perfum


Woda perfumowana La Panthere marki Cartier była od kilku lat na mojej perfumowej liście must have. 


Praktycznie to moje pierwsze perfumy zakupione w 2019 roku, po okazyjnej cenie, na fajnej promocji mikołajkowej. W grudniu mam urodziny więc sprawiłam sobie prezent. Jak wiecie, na początku 2019 obiecałam sobie zakupowy minimalizm kosmetyczno - perfumowy i z czystym sumieniem mogę podsumować, że mi się to udało. Pomijam kosmetyki i zapachy, które dostałam w prezencie, wygrałam w jakimś konkursie czy pochodzą z wymiany. 

Do La Panthere EDP przymierzałam się wiele miesięcy, szukając fajnej ceny, posiadam flakonik 30 ml, przy tak intensywnym i trwałym zapachu niniejsza pojemność w zupełności wystarczy.

perfumy la panthere edp

Cartier zdobył moje serce wersją edp La Panthere, gdyż jest to kategoria szyprowa, co więcej, świeżo - orientalna, piękna, niezwykle kobieca, elegancka, zmysłowa. 

Mały flakonik 30 ml nie wygląda tak majestatycznie jak 90 ml, ale przy tak cudownie pachnącej kompozycji zapominam o braku posiadania dużej wersji. Symbolem kobiety wolnej, energicznej, dynamicznej, pewnej siebie, bo dla takich dedykowano zapach, jest tutaj tytułowa pantera, wizerunek głowy dzikiego kota wtłoczono w środek buteleczki. 

W składzie zawarto ikoniczny akord gardenii i nuty animalne.


edp la panthere cartier recenzja

Perfumy La Panthere bywają łagodne i tajemnicze, ostre i uwodzicielskie, posiadają 1001 obliczy, których nie sposób czasami rozpoznać, bo za każdym razem się zmieniają. Olśniewające, klasyczne, takie "dorosłe", tworzą dystans i przyciągają, pełne sprzeczności przez to intrygujące. Poza wspominaną gardenią i piżmem wyczuwam na sobie (nie podany w oficjalnym składzie) akcent pudrowej róży i kolokwialnie mówiąc czegoś orientalnego, nieco przydymionego i ziemistego (aczkolwiek w La Panthere Edition Soir czuję to bardziej), co więcej, jest tutaj i chłód i ciepło, zależy jak zrozumiemy tą kompozycję. Z opakowania (ingredients) doczytałam, że jest jeszcze mech dębowy i kwiat pomarańczy. Wytworna, bogata, pełna blasku, ale i sekretów, to tak jakby zestawić dwa kolory - czerń i biel, mamy kontrast i tylko od nas samych zależy czy pokochamy La Panthere edp czy nie. 

Dla mnie to jest tzw. "strzał w 10tkę", totalny hit, cieszę się, że wreszcie go mam. Co tu dużo pisać Moi Drodzy, polecam przetestować na własnej skórze i przekonać się chociażby z czystej ciekawości jak pachnie La Panthere edp, zaznaczam edp, gdyż wersja edt jest słodsza i delikatniejsza, to inny styl. Dostępny w większości znanych drogerii i perfumerii, również online, do kupienia bez najmniejszego problemu.

edp cartier la panthere perfumella blog

Mathilde Laurent, kreatorka zapachu podkreśla "Każda kobieta ma kocią stronę a każdy kwiat ma ukrytą esencję zwierzęcą".


25 listopada 2019

Jacques Battini Waiting For Sunset (recenzja damskich perfum)


Na instastory zamieściłam kolejną ankietę związaną z perfumami, Wy wybieraliście perfumy do recenzji. Było bardzo dużo głosów, za wszystkie dziękuję. ­­Wygrał zapach Waiting For Sunset by Jacques Battini. 



jacques battini waiting for sunset recenzja


Prawdopodobnie nie jest już nigdzie dostępny, jak się okazuje (wskrzeszony przez Was Czytelników i Instagramowiczów) wzbudził ostatnio największe zainteresowanie. Generalnie zapachy Jacques Battini dostępne są w sieci drogerii Hebe, co pewien czas zmienia się oferta więc warto wypatrywać perełek tym bardziej, że jest to polska firma. Ewentualnie zapytać na facebooku marki o dostępność w magazynie.


jacques battini waiting for sunset foto


Kochani, kiedy dotarły do mnie perfumy Waiting For Sunset i odczytałam ich nazwę, dosłownie nie marzyłam o niczym innym jak o pięknym zachodzie słońca gdzieś na końcu świata, o chwili kiedy czuję się wolna, spełniona, szczęśliwa i po prostu jestem sobą.


jacques battini waiting for sunset 2019


Zastanawiałam się do jakiej kategorii przypisać niniejszy zapach. Szyprowej...? Kwiatowej...? Czuję, że autor kompozycji inspirował się porami dnia. Początek jest ostry i zimny jak rześki poranek, kiedy rosa moczy trawę a w oddali widać wschodzące słońce. Nieco później jest łagodniej, ale nie cieplej, wciąż daje znać o sobie charakterystyczna chłodna, cierpka nuta. Dopiero finał zapachu oddaje moc owoców zawartych w Waiting For Sunset. 

Niniejsze perfumy próbują się wpasować w klimaty dawnego Blase (używałam w latach 90tych), przynajmniej takie mam skojarzenia. Akordy cytryny i jeszcze nie dojrzałej czarnej porzeczki mieszają sie z paczulą i fiołkiem, natomiast na samym końcu wyczuwam krystaliczne piżmo i jakby startą laskę wanilii. Nie ma momentu kiedy wszystkie składniki czuję naraz, każdy po kolei odkrywa swoje oblicze. 

Waiting For Sunset to przyjemny, dzienny zapach, jest nieco starodawny przez te skojarzenia z Blase, aczkolwiek wychodzi mu to na dobre, bo nie testowałam dawno takiego rodzaju zapachów.


jacques battini waiting for sunset recenzja damskich perfum

24 listopada 2019

Niedzisiejsze perfumy - 5 propozycji


Pytając znajomych, co mają na myśli słysząc określenie "niedzisiejsze perfumy" odpowiedzieli, że są to zapachy jakby z minionej epoki, przeznaczone dla babć i dziadków, klasyczne; dziwne, ciężkie i duszące - boa-dusiciele, używać ich należy oszczędnie, wywołują pewne refleksje chociaż są trudne w odbiorze,  bogate pod względem składników. Ja mówię, że to stara szkoła" perfumiarstwa, bo są to niewątpliwie nietypowe zapachy, które albo się polubi albo znienawidzi, niemniej jednak mogą być interesujące dla "współczesnych nosów". Tu sprawdza się stara zasada perfumowania ciała czyli po kropelce za uszami, na nadgarstki i nieco na dekolt i.... przed komputer, aby wyrazić opinię. Poznanie się z zapachem to czasami długa droga, czasem pełna wątpliwości i kto jej nie przeszedł to co może o nim powiedzieć? Zwłaszcza o takim "niedzisiejszym".

Przygotowałam 5 propozycji według mnie "niedzisiejszych" już perfum, które mogłabym a nawet w sumie chciałabym mieć w swojej kolekcji, aczkolwiek pewnie kilka lat by mi zajęło zużywanie jednego flakonika. Jestem ciekawa czy znacie i macie przedstawione niżej perfumy?

Paloma Picasso edp - wyrafinowana kompozycja złożona z egzotycznych, kwiatowo-drzewno-cytrusowych składników. Neroli, goździk, kolendra, cytryna, paczula, ylang - ylang, hiacynt, mimoza, mech dębowy, kastoreum, cywet, drzewo sandałowe. Woda perfumowana powstała w latach 80tych.

edp paloma picasso



Ted Lapidus Rumba edp - zawiera w sobie bazylię, miód, goździki, nagietek, gardenię, paczulę, drzewo sandałowe, styrax, skórę. Zapach z lat 80tych. Słodki, kwiatowy, balsamiczny.


ted lapidus rumba



Yves Saint Laurent Yvresse edt - zapach wykreowany na początku lat 90tych, złożony z owoców nekatrynki, liczi, róży, fiołka i paczuli. Minimalistyczny skład a bogate wnętrze. Woskowy, owocowy, słodycz wyważona, perfumy z dystansem.

yvresse perfumy ysl


Elizabeth Taylor Black Pearls edp - czarne perły wylansowano w drugiej połowie lat 90tych a niektórym osobom kojarzy się z szalonymi latami 80tymi. Drzewny, ambrowy, pudrowy, balsamiczny, miodowy. W składzie gardenia, bergamotka, grzybień, bursztyn, drzewo sandałowe.


black perals perfumy



Cacharel Lou Lou edp - irys, cynamon, anyż, fiołek, liść czarnej porzeczki, ylang - ylang, heliotrop, kwiat pomarańczy, drzewo sandałowe, kadzidło. Dużo składników i dużo się dzieje w tym zapachu. Wystąpił również w filmie Komedia Małżeńska. Wykreowany w latach 80tych.

lou lou cacharel


Jakie macie "niedzisiejsze perfumy" w swojej kolekcji?


10 listopada 2019

Lancome La Nuit Tresor Musc Diamant (recenzja damskich perfum)


Na początku listopada na instastory zamieściłam ankietę, w której wybieraliście damski zapach, o którym chcieliście przeczytać na blogu. Wybór był pomiędzy Dior Joy Intense a Lancome La Nuit Tresor Musc Diamant. Ponad 80% procent głosów zdobyły perfumy Lancome, dlatego dziś przychodzę do Was z recenzją. W tym miejscu chcę jeszcze podziękować za głosy, za odwiedziny, wszystkie polubienia, komentarze i wiadomości prywatne.

perfumy 2019 lancome


Wodę perfumowaną Lancome La Nuit Tresor Musc Diamant całkiem niespodziewanie zdobyłam w 2019 roku. Tego zapachu nie było na mojej liście must have perfum do kupienia, nie testowałam go wcześniej, moja przygoda z linią La Nuit Tresor zaczęła się od wody toaletowej. 

Flakonik Musc Diamant kształtem przypomina diament, z daleka półprzezroczysty, z bliska, dzięki załamaniu światła mieni się fioletowo - różową barwą, ślicznie lśni w pełnym słońcu. Szyjkę ozdobiono białą satynową różą czyli symbolem marki Lancome. Masywny i niezbyt wygodny w trzymaniu podczas aplikacji, dosyć ciężki nawet jak jest pusty. Na reklamach i zdjęciach prezentuje się luksusowo, niezwykle fotogeniczny, bajkowy, ws tylu fantasy, w realu niknie wśród innych propozycji Lancome, jeśli chodzi o kolory buteleczek z tej czy innej serii. Niknie również w całej kolekcji moich perfum.


la nuit tresor musc diamant perfumella blog


Zawartość odpowiada barwie opakowania, jest delikatna, nie narzucająca się, dosyć świeża, wibrująca. Ogólnie mówiąc całość jest mocno piżmowa, kremowa, subtelna, słodka, owocowa, waniliowa, pudrowa i poniekąd "ozonowa" z uwagi na wspomnianą świeżość na samym początku kompozycji. 

Musc Diamant odkrywa przed nami aksamitne, gładkie, trochę pikantne, jednakże ciche, ciepłe wnętrze, zatem co mamy w składzie? Musująca, soczysta malina, frezja i róża damasceńska oraz białe piżmo, natomiast na samym końcu trwania zapachu z całą pewnością bardzo dobrze wyczujecie akordy wanilii i paczuli. 

Adresatką perfum Musc Diamant według zamysłu producenta ma być kobieta rozpoczynająca nowy rozdział w miłosnej historii, nowoczesna, pewna siebie, pragnąca prawdziwego, niekończącego się uczucia, bliskości, namiętności, zmysłowości. Lancome w swoim zapachu przypomina, że miłość nie jest odczuciem, jest zasadą a utrzymanie jej wymaga poświęcenia, czasu, inicjatywy, zatem jeśli jej pragniemy musimy chcieć dawać ją z siebie. Jest najważniejsza i cudowna. Jest diamentem. Stąd otulający, sensualny, kremowy, pudrowy aromat piżma i róży w sercu Musc Diamant.


lancome perfumy



Jeśli chodzi o trwałość zapachu to na mnie utrzymuje się niestety do maksymalnie dwóch godzin, jestem trochę rozczarowana, za to naprawdę bardzo długo na wełnianym ubraniu (najlepiej uperfumować szalik). Polecam stosować na dzień, jest bliskoskórny, lubi się z chłodnymi temperaturami bo działa "rozgrzewająco". 

Pomimo, że w składzie jest róża i wanilia, nie jest duszący i ciężki. Łatwy w odbiorze, czasami pachnie jak owocowy deser a kolejnego dnia niczym waniliowe herbatniki. Czuć w nim DNA pierwszego La Nuit Tresor, ale w mniej oczywistym wymiarze, przez to Musc Diamant nie jest już nowatorski, staje się tłem, aczkolwiek może ciekawie brzmieć w połączeniu z innym zapachem Lancome. 

Dlaczego go polubiłam? Bo mówi o miłości, wolności, swobodzie, lekkości życia, to są ważne dla mnie elementy mojej egzystencji. Nosi się go przyjemnie, używam dużej ilości zapachów, problemu nie stanowi dla mnie doperfumowanie się w ciągu dnia i odkrywania go jakby na nowo. No i pisze w mojej wyobraźni cudowną historię o miłości, co nie zawsze się dzieje... 

To propozycja dla pań nie lubiących intensywnych, drażniących, "gryzących", ostrych zapachów. Czy będzie to bajka z happyendem to zależy od nas samych. Widziałam, że perfumy Musc Diamant dostępne są m.in. w perfumerii Douglas oraz internetowych.



musc diamant perfumy lancome recenzja


05 listopada 2019

9 lat bloga Perfumella!

Kochani, dziś obchodzę 9-tą rocznicę powstania bloga Perfumellablog.pl!!

Dokładnie 5 listopada 2010 roku napisałam swój pierwszy post o perfumach Elizabeth Arden Sunflowers i rozpoczęłam blogową przygodę. Minęło sporo czasu, moja kolekcja zapachów powiększyła się, dzięki czemu mogłam i mogę nadal zamieszczać dla Was nowe wpisy. Dziękuję, że jesteście ze mną już tyle lat, witam nowych Czytelników. 

Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia w kolejnym blogowym wpisie!!

Kasia


perfumy sunflowers

04 listopada 2019

Giorgio Armani Si Passione (recenzja damskich perfum)


Kolor czerwony kojarzymy z miłością, namiętnością, radością, pasją, śmiałością, odwagą - z pozytywnymi emocjami, ponadto z elegancją, klasyką, wolnością. Można wymieniać w nieskończoność, jedno jest pewne - to kolor piękna i zmysłowości. Od Si Passione Armaniego oczekiwałam wybuchu tych wszystkich uczuć, płomiennej zawartości i wielkiej mocy. Czy dostałam to, czego oczekiwałam?

armani si passione perfumy

Flakon stworzono na wzór pierwszego Si edp, z tym, że na pierwszy rzut oka nie widać, ile perfum zostało zużyte póki nim nie poruszymy lub nie spojrzymy pod światło. Posiadam wersję 100ml, buteleczka jest masywna i dosyć ciężka nawet jak robi się pusta. Czarny korek kształtem przypomina płomień świecy. 

Cóż więcej pisać, flakonik klasyczny, bardzo ładny, pięknie się prezentuje a czerwona jego barwa sugerowała mi, że prawdopodobnie mam do czynienia z zapachem totalnie ciężkim, mocnym, niebywale słodkim, otulającym, w dodatku jeszcze orientalnym, przydymionym, o świetnej trwałości i ciekawej projekcji czyli po prostu niejednostajnym a zmieniającym się w czasie. Ale jak się okazuje są to pozory, bo obok Si Fiori - Si Passioni to delikatna, dzienna, ciepła, urocza propozycja na jesienno - zimową porę roku. Kwiatowa i z lekkim podszeptem gładkiej wanilii utrwalającej całą kompozycję. 

Co kryje się w Si Passione? Początek nie jest cytrusowy i świeży, jest słodki, dosłownie "smaczny" i soczysty, znajdziemy w nim nektar z czarnej porzeczki i gruszki - dwóch najbardziej popularnych składników w perfumach dedykowanych na jesień 2019. 

W dalszej fazie zapachu mamy różę i absolut jaśminu i tutaj nadmieniam, że nie czujemy tu pudru (róża niektórym osobom może kojarzyć się z pudrowymi perfumami) a czujemy taką gładką, kremową, słodką, upojną woń kwitnących nocą kwiatów. 

Na zakończenie tej kwiatowo - owocowej pieśni Giorgio Armani serwuje nam wanilię i drzewo cedrowe. Kochani, mamy tu krótki skład, sugerując się opakowaniem, raptem 6 składników, po 2 na każdą nutę i chociaż zawarto nektar z owoców i absolut kwiatów - co może się kojarzyć z intensywnymi perfumami, wyobraźcie sobie, ale na mnie nie pachnie intensywnie, mało tego, ten styl kompozycji już kiedyś gdzieś czułam, około 15 lat temu, próbuję sobie przypomnieć co to mogło być. Tak! Były w perfumach Enjoy by Jean Patou choć był to niewątpliwie zapach świetlisty i iskrzący. Wybaczcie, że ta recenzja jest bardzo chaotyczna i nie punkt po punkcie, tak wiele chcę Wam powiedzieć. 

si passione

Jako, że jest to sequel bazowego Si, okazuje się być najbardziej świeżym z całej linii. Nie jest przytłaczający, duszący, ciężki i nieprzewidywalny. W tym wydaniu wszystkie nuty nachodzą na siebie, przynajmniej tak prezentują się na mojej skórze i trudno mi dostrzec moment, kiedy wchodzi róża lub jaśmin. Najbardziej jednak wyczuwam dojrzałą, słodką czarną porzeczkę oraz cieplutką wanilię, na której najbardziej wymagający składnik będzie pięknie rozkwitał. 

Ogólnie Si Passione podoba mi się, nawet bardzo, przyjemnie się go nosi o każdej porze dnia, zwłaszcza wieczorem, kiedy organizm się wycisza i przygotowuje do snu, co więcej, nie jest drażniący czy mdły a uspokajający, aczkolwiek nie pisze się w mojej wyobraźni żadna historia z nim związana, to nie jest jeszcze ten czas coś mi się tak wydaje. 

Myślę, że to propozycja "bezpieczna" na prezent - jak wspominałam - w Si Passione nie ma nieprzewidywalnych i dziwnych składników, spodoba się fankom pierwszego Si, gdyż zawiera pewien wspólny mianownik łączący całą serię - swoiste ciepło i sensualność, która mnie urzekła. 

Gdzie kupić perfumy Si Passione? Moje pochodzą ze stacjonarnej perfumerii Douglas.

armani si passione czerwone


13 października 2019

Lancome Poeme Recenzja damskich perfum


Kiedy w drugiej połowie lat 90tych rozpoczynałam swoją pierwszą pracę w prywatnej małej drogerii / perfumerii, woda perfumowana Lancome Poeme była poza moim zasięgiem finansowym, korzystałam z małego testera, ucząc się tego zapachu na pamięć. 


lancome poeme recenzja

Jak byłam nastolatką zapach Poeme kompletnie do mnie nie pasował, zawsze kojarzył mi się z grudniowymi świętami. Nic chyba w tym dziwnego, te perfumy są po prostu cieplutkie, słodkie i zmysłowe, powstały w czasach kiedy pachnidła posiadały swoistą "głębię", a może był to po prostu specyficzny ich styl...? Niemniej jednak, przeglądając dawne magazyny typu Twój Styl, wówczas przedstawiano perfumowane strony reklamujące Poeme i były wysoko w rankingu najlepiej sprzedających się perfum świata, wraca wspomnienie, że nie było mnie stać na ten zapach, były czymś nieosiągalnym. 

Poeme to klimaty pierwszej Gabrieli Sabatini w granatowym kartoniku z 1989 roku, nieco lżejsze, bardzo zbliżone choć stworzone przez innych perfumiarzy. Ich wspólne nuty to kwiat pomarańczy, heliotrop, jaśmin, róża, bursztyn, bergamotka, mandarynka, piżmo, wanilia  a różnica polega na dosłownie kilku składnikach, które nie maskują tego podobieństwa. W Gabrieli dodatkowo jest jeszcze mech dębowy a w Poeme cedr i mimoza. Przekopałam zagraniczny internet w poszukiwaniu tych wszystkich składników, jednakże najlepszym dowodem są osobiste testy. Sprawdźcie, oceńcie podobieństwa i różnice, jeśli posiadacie oba zapachy w swoich kolekcjach. 

poeme

Wracając do Poeme, bo to jest bohater dzisiejszego blogowego postu, dopiero w 2019 udało mi się zdobyć flakon, więc minęło ponad 20 lat. To trochę dużo jak na tak przyziemne marzenie. Na przełomie dwóch dekad naczytałam się nasłuchałam o nim tyle dobrego, musiałam do niego dorosnąć, przyszedł do mnie całkowicie niespodziewanie, choć był na liście perfum do kupienia w przyszłości. Czy to jakiś znak, że przestaną go produkować czy co...? W sumie w perfumerii stoi na najniższej półce i nikt nie zwraca na niego uwagi, gdyż na topie znajdują się najnowsze propozycje od Lancome czyli nowoczesny, z flakonu przypominający telefon komórkowy, świeży i delikatny Idole oraz różana wersja La vie est belle En Rose.

poeme lancome 2019

Poeme pachnie na mnie pomarańczami, szampańskimi pomarańczowo - czekoladowymi delicjami Wedla (to już kolejne perfumy pachnące jak delicje), słodką, ciepłą wanilią, złożony jest jakby z trzech części - wyczuwam kwiatową świeżość pochodzącą z rozwiniętych pąków, słodkie bardzo dojrzałe owoce, osobliwe kremowe akordy, prawdopodobnie płynące z jaśminu i róży. Bardzo trwały, z "ogonem", idealny na chłodne dni. 

Z pewnością nie jest to zapach jednostajny, zmienia się w czasie, raz jest bardziej słodki a w innej godzinie mocno pomarańczowy, bursztynowy, miodowy, momentami nawet ziemisty i ciężki. Niezwykle sensualny, kojarzę go z kobietą o spokojnym charakterze, elegancką, wytwornie ubraną. Pisząc ten post i mając na sobie sportową koszulkę, Poeme w ogóle nie pasuje do takiego outfitu, nie ta liga Moi Drodzy. Myślę, że po tylu latach miano absolutny klasyk jest jak najbardziej na miejscu. Nawet buteleczka odwzorowuje doskonale klimat dawnych czasów (o matko jak to brzmi!). 

Dla niektórych osób Poeme jest niemodny, bo wywodzi się z lat, kiedy dominowały intensywne pachnidła, nad którymi refleksja było po prostu obowiązkowa, nie żyliśmy w świecie instant, czas jakby wolniej płynął. Przyznać muszę rację, kiedyś nie było takiego wyboru jaki jest teraz i zapachy są spersonalizowane. Nie chcę się wymądrzać, ale wciąż mam w pamięci ten czas, kiedy nie żyłam w pośpiechu, kiedy wyczekiwałam z podekscytowaniem Świąt Bożego Narodzenia...

Polecam przetestować, najpierw spokojnie, kropelka po kropelce, jest charakterystyczny. Nie pamiętam jak kiedyś reagowało na ten zapach moje otoczenie, teraz będę miała okazję sprawdzić czy faktycznie jest "mój". Niegdyś synonim luksusu, definicja kobiety pewnej siebie a dziś....? Dziś perfumy nie są już luksusem.

poeme lancome


12 października 2019

Kim Kardashian Fleur Fatale Recenzja perfum


Na chwilę obecną nie jestem pewna czy jestem fanką różanych perfum, zapach Fleur Fatale marki Kim Kardashian kupiłam sobie na urodziny, w nadziei, że kiedyś przekonam się do tych jakże pięknych kwiatów. Na szczęście kompozycja, do której należy dzisiejszy post nie jest ciężka i "babcina", ale wszystko po kolei.

perfumy kim kardashian

Fleur Fatale to mój jedyny flakon perfum znanej amerykańskiej celebrytki i póki co ostatni. Kupiłam go przez internet, nie widziałam nigdy w perfumeriach stacjonarnych, zakup był całkowicie w ciemno, bez czytania składu, sugerowałam się ciekawym wyglądem buteleczki, której design oscyluje między barokowym stylem i latami 80tymi ub. wieku. Tak, wiem, strasznie to brzmi. Niemniej jednak, z pewnością zwraca uwagę, jest masywny, nie widać zawartości, przez to, że jest ciężki trudno oszacować, ile pachnidła jeszcze zostało. Dosyć szybko się niszczy, biel ściera się (co widać na zdjęciach) i po miesiącach użytkowania z bliska wygląda jakby był powleczony okleiną jak kiedyś oklejało się parapety. Aby zachować jego piękny "image" po prostu musi stać nieużywany a u mnie to akurat niemożliwe.

recenzja perfum fleur fatale

Fleur Fatale nie zmienia się, tak samo pachnie na początku i na końcu, jest świeży, prawdziwie kwiatowy, delikatny, czuję wielki pąk róż w całości czyli płatki, liście i nawodniony trzon. To bardzo subtelny zapach, aby był trwały wymaga dużej dawki na ciało i ubranie, istnieje jednak ryzyko, że możemy przedobrzyć i wówczas poczujemy dosłownie zgniłe, zwiędnięte, zawilgocone róże. Musiałam wypracować pewien umiar w stosowaniu, gdyż nie powala trwałością. Jednostajność Fleur Fatale jest "niebezpieczna" dla pań ceniących dynamiczne, zmieniające się perfumy, nie znajdziecie w nim nic odkrywczego tylko spokój, to bardzo grzeczny zapach, codzienny, do pracy, w pewnym sensie przerywa zasłyszany gdzieś konwenans, że wszystkie róże są "duszące". 

Fascynujący jest fakt, że każdy z nas odbiera woń perfum zupełnie inaczej, jestem ciekawa czy go znacie i jak go rozumiecie. W moim bowiem przekonaniu nie jest pudrowy i ciężki, nie słodki, wyważony, ale jak pisałam wcześniej, jest cały czas taki sam, bezpieczny, całoroczny, niewinny, kompletnie odbiega od zadziornego wizerunku Kim Kardashian.


Składniki użyte do stworzenia wody perfumowanej Fleur Fatale to przede wszystkim czarna porzeczka, której kompletnie nie czuję, bo powinna być albo słodka albo cierpka, następnie fiołek i bergamotka. Mówiąc o świeżej bergamotce to oczywiste, większość perfum tak się zaczyna. W sercu kompozycji zawarto różę herbacianą, która opanowała cały zapach a irys, piwonia, ambra i piżmo to tylko zbędne dodatki. 

Niniejsze pachnidło jest w 100% różane i cały czas tak samo zachowuje się na skórze i ubraniu. Nie znałam do tej pory żadnych perfum, poza Les Parfum De Rosine Zephir De Rose, w których tak mocno wyeksponowano walory olfaktoryczne królowej kwiatów.

edp fleur fatale

Kochani zdecydujcie czy warto poświęcić choć odrobinę uwagi tejże różanej kompozycji czy jednak odpuścić i poszukać czegoś, co zmienia się w czasie i jest wyrafinowane. 

Buteleczka - niczym retrospekcja z dawnych lat - ładniejsza od zawartości, jeśli miałabym dokonać ostatecznego porównania.

Ciekawe czy za kilka lat powiem to samo o Fleur Fatale, chciałabym kiedyś powiedzieć WOW mając na sobie ten zapach. 

edp perfumy fleur fatale kim kardashian