SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

13 września 2014

Princesse Marina de Bourbon - REVERENCE

Barokowy wygląd buteleczki i nowoczesność kompozycji, świeże aromaty i klasyka, szacunek i radość w królewskim wydaniu. Taki wydawał mi się REVERENCE. Miałam próbki, ale z próbek nie wnioskuję. Czekałam aż do mojego zbioru dojdzie pełna wersja.

Na co dzień tęsknię za luksusem, wolnością, subtelnością, wytwornością i elegancją. Wyobraźcie sobie, że wspaniałe połączenie tych uczuć daje mi właśnie REVERENCE (z ang. honory, cześć, ukłony, respekt) francuskiej marki Princesse Marina de Bourbon. Nie pozbawia mnie emocji i zmysłowości mimo, że oplata mnie chłodem.

Zamknij oczy i wyobraź sobie paryską, królewską atmosferę. Niech nie będą to ciemne, wilgotne, pełne szczurów komnaty jak ze strasznej gry video. Niech będzie to szelest długiej sukni, zapach świeżo ściętych kwiatów i zerwanych soczystych owoców, zapach sypkiego białego pudru, który właśnie wylądował na nosku, do tego harmonijna gestykulacja i kontrolowana mimika twarzy. I mamy prawdziwą damę dworu. Taką, jaką w sekrecie chcę być.

Początek zapachu jest świeży i lekko pikantny (co zazwyczaj następuje w perfumach), wnętrze jaskrawe i słodkawe, zaś baza utrwalająca jest mleczna, kremowa, oleista, lepka, z pewnością ciepła i intrygująca. Nad trzema fazami krąży chłód w gustownej odsłonie, pozwalający spokojnie rozpoznać poszczególne komponenty, tworzący ostatecznie pachnidło romantyczne aczkolwiek pulsujące i chwilami mocne.

Nie mamy tu aromatu zgniecionych liści czarnej porzeczki czy niecierpka. REVERENCE jest niesamowicie przyjemną i ujmującą wodą perfumowaną zawierającą co prawda klasyczne składniki, ale ujęte w zupełnie innej konfiguracji. Dla przykładu świeżość bergamotki zmieszano z pikantnym, musującym, dynamicznym pieprzem. Duet ten już na wstępie ukazuje charakter REVERENCE. Podkreśla wyniosłość i władzę. Nieśmiałe wnętrze niniejszej wody pulsuje za sprawą wyrazistych czerwonych owoców, osładza kompozycję dzięki jaśminowej herbacie, dodaje elegancji za sprawą pudrowego, gładkiego akordu róży. Wspomniana ciepła, lepka baza należy do orientalnego i mlecznego drzewa sandałowego zespolonego z uwielbianym przez kobiety piżmem.

W REVERENCE sporo się dzieje. W składzie jest jeszcze akord śliwki, lecz ja jej nie czuję... nie widzę, nie próbuję się doszukać. W dzień REVERENCE jest rześki i przypomina zapach czystego prania suszącego się na dworze, natomiast decydując się go włożyć wieczorem, poczułam wspomniane ciepło. Podejrzewam, że przypadnie do gustu wielu paniom, w różnym wieku zwłaszcza, że trwałość jest nawet satysfakcjonująca, choć dla zwolenniczek silnych perfum, może być zwyczajnie za słaba. Po aplikacji zostawia jednak delikatne nawilżenie. Ten zapach mogę z powodzeniem nazwać symbolem siły i chwały, ale większą wagę przywiązuję jednak do dobrego smaku i elegancji całości.

Nazwę REVERENCE napisano wielkimi literami, flakon perfum to ekskluzywne dzieło sztuki. Minimalistyczna, szeroka podstawa spleciona złotym pierścieniem z przepięknie wyrzeźbioną nakrętką w barokowym stylu świadczy o prostocie, transparentności, elegancji zawartości. Przykuwająca oko buteleczka nie wymaga dodatkowej oprawy. Zresztą barok charakteryzował się dynamicznymi formami, płynną linią, przepychem dekoracji, istotne były uczucia i sposób odczuwania piękna.

Tych perfum nie nosi się w torebce, one są stworzone, by na nie patrzeć i nosić, ale na sobie, z nieskrywaną przyjemnością. Historia marki Princesse Marina de Bourbon nie została wymyślona dla potrzeb rynku. Dowiedzcie się poniżej skąd pochodzi.

"KSIĘŻNA MARINA DE BOURBON jest członkinią najstarszej arystokratycznej francuskiej rodziny. Jej przodkowie przez wiele wieków rządzili Francją i byli twórcami symbolu państwa, jakim jest Wersal. Historia Dynastii Burbonów sięga dziesiątego wieku. To jedna z najsłynniejszych i najbardziej prestiżowych rodzin we Francji. Dziś jej członkowie wciąż władają Hiszpanią (król Juan Carlos) i Luksemburgiem (Wielki Książę). Dynastia Burbonów przez wieki kojarzona była ze splendorem i siłą. Jest również symbolem prestiżu i wyrafinowania “ à la Française” (w stylu francuskim). Księżna Marina jest wysoko sytuowaną kobietą sukcesu doskonale znaną w kręgach VIP-ów w Paryżu, gdzie jej salon wystawowy prezentuje owoce jej twórczej wyobraźni takie jak: oryginalne buty, ubrania, torebki, gustowną biżuterię, okulary przeciwsłoneczne i oczywiście perfumy. W przyszłości Księżna Marina de Bourbon planuje powiększyć sieć butików w Europie i USA". Źródło cytatu: dexplus.

08 września 2014

Jacques Battini - Corail Elegance

Firma Jacques Battini Cosmetics w kobiecym zapachu zatytułowanym Corail Elegance zawarła klasyczne nuty, symbolizujące radość i delikatność.

Cytryna, pomarańcza i mandarynka dają wydźwięk dojrzałych cytrusów, w których wyczuwam też aromat nieco gorzkich i cierpkich liści. To jest ulotne, nie świadczy o tym, czy zapach mi się spodoba czy nie, choć teoretycznie powinno, bo to przecież nuta głowy. A wszystko przez to, że do głosu dochodzi wyrazista, pełna nuta serca złożona z jaśminu, frezji i akordu morskiego. Jaśmin i frezja wiodą prym, morski powiew nieśmiało oplata te piękne kwiaty. Corail Elegance to słodycz, lepka słodycz, czasem słodycz kremu zaś innego dnia czuję zmąconą świeżość. Czy owa słodycz jest elegancka? Raczej niewinna i smaczna, gruszkowa i niekiedy pralinkowa, zawsze w subtelnym wydaniu. Baza trzyma w ryzach powyższe składniki, złożona jest z drzewa cedrowego, sandałowego z domieszką ambry. Tu nie ma miejsca na totalną świeżość, gorycz, chłód, dynamizm i ekstrawertyzm. Jest spokój, opanowanie, harmonia.

W moich myślach Corail Elegance przedstawia historię romantyczności z nadzieją na zmysłowe zobowiązanie, jako pragnienie nowoczesnej kobiety zatraconej w czasie. Kwiaty w otoczeniu chłodnego akordu morskiego, (w moim odczuciu) lekko cierpkiej zieleni i ciepła nuty podstawy dają oryginalne połączenie, nad którym warto się zastanowić.  Kompletny erotyzm nie splata się z szykiem, szyk dominuje i wyznacza konserwatywne granice. Corail Elegance jest tak grzeczny, tak poukładany, że powoduje pytania typu: Czy na pewno ma faktycznie taki być? Nie zajął jednak miejsca mojego ukochanego (pod względem doboru składników i mocy), poważnego Night Dream ozdabianego kryształkiem Svarowskiego (również z Jacques Battini), ale z czystym przekonaniem go noszę, bo czasem potrzebuję czegoś mniej zobowiązującego, delikatniejszego.

Jeżeli rozumiesz elegancję jako subtelność, minimalizm, słodycz, niewinność i jesteś osobą spokojną, istnieje duże prawdopodobieństwo, że kwiatowo - drzewne nuty spowite świeżą bryzą cytrusów zawładną Twoim sercem. Postaw na toaletce Corail Elegance i ciesz się dyskretną przyjemnością każdorazowo kiedy go użyjesz. Definitywnie rekomenduję stosować na dzień.

Do flakonu dołączono delikatną bransoletkę z oryginalną perłą Murano. Buteleczka (pojemność 80ml) wytworzona jest z matowego, masywnego szkła, w którym zamknięto uroczy różowy płyn. Korek z logo firmy Jacques Battini optycznie nadaje ciężkości całości. Jakby nie patrzeć, całość prezentuje się faktycznie elegancko i będzie gustownym prezentem dla miłośniczki perfum.

Polecam Corail Elegance z Jacques Battini, jednocześnie zachęcając do zapoznania się ze wspomnianym Night Dream, którego recenzję przeczytacie na blogu.

"Murano to kilka małych wysepek położonych na lagunie nieopodal Wenecji, na których od 700 lat wytwarza się najpiękniejsze na świecie wyroby ze szkła. Aby uszlachetnić swoje perfumy, firma Jacques Battini wspólnie z VERTO ARTISTICO MURANO GLASS nawiązała bliską współpracę, dzięki której znajdziecie w ich wodach perfumowanych i toaletowych oryginalne koraliki wykonane przez jedną z najlepszych pracowni z Murano. Każdy z tych koralików jest ręcznie wykonany co nadaje im wyjątkowości i pozwala stworzyć przepiękną kolekcję". Cytat ze sklep.jacquesbattini.pl

30 sierpnia 2014

MAGAZYN HEBE WRZESIEŃ 2014

Wrzesień 2014 przynosi mój ostatni w 2014 artykuł o perfumach dla magazynu hebe. Zapachy Mistrzów. Zapraszam do czytania a później do powrotu do artykułów archiwalnych, które wciąż są jeszcze online.

Dziękuję osobom, które przychodziły z magazynami w ręku i wyrażały chęć kupna perfum z moich opisów, oraz tym, dla których wszystkie moje teksty były inspirujące i edukacyjne.

Artykuł Zapachy Mistrzów.


29 sierpnia 2014

JAK JA UŻYWAM PERFUM?

Wiele osób pytało mnie, jak pomimo obecnej pracy, wśród tylu perfum, udaje mi się znaleźć chwilę dla siebie i uperfumować się jak kiedyś...

Perfumy niektórym osobom szybko się nudzą, powszednieją, nie mają już w sobie tej charakterystycznej magii. Tak samo jest z piosenkami, czar po pewnym czasie pryska. Uchroniłam się przed tym.

Znam, tj. zapamiętuję zapachy, na których pracuję i prezentując je klientom nie muszę ich wąchać i zastanawiać się nad nimi. Wobec czego perfumowanie się własnymi, sprawia mi sekretną przyjemność. Aby wzmocnić trwałość czasem używam wazeliny kosmetycznej nanoszonej na nadgarstki, ale nigdy, jeśli mam bluzkę z długim rękawem czy noszę elegancki zegarek. Poza wymienionym miejscem, perfumuję kark, okolice za uszami, ubranie (w tym apaszkę, gdyż często ją noszę), nie stosuję na szyję i dekolt. Kiedyś perfumowałam bieliznę, lecz efekt był odwrotny do zamierzonego (podrażnienie). Kiedy szykuję się do pracy mocno perfumuję się tylko przed wyjściem, zaś kiedy mam wolne (zazwyczaj 2 dni w tygodniu), robię to nawet trzy razy dziennie, ale lekko, by podtrzymać dobry nastrój. Istnieje kilka dni w miesiącu, w których w ogóle nie używam perfum, po prostu nie czułabym się z nimi w porządku.

Perfumowy detox pozwala mi na lepsze zrozumienie kolejnych nowych zapachów. W przypadku testowania nowych perfum i przygotowywania opisu na blog czy do magazynu hebe, stosuję wcześniej przyjęte metody. Perfumowanie się powinno sprawiać przyjemność. Jestem niewolnikiem czasu i robię to niestety szybko. Posiadając sporo perfum, mogę się zastanowić nad wyborem, lecz życie w ciągłym biegu i w zgiełku wielkiego miasta ogranicza w pewien sposób mój przemyślany wybór. Aby się przed tym ustrzec, odpowiednio wcześnie wybrałam sobie kilka pachnideł, których używam sezonowo.

23 sierpnia 2014

CECHY IDEALNYCH PERFUM...

W tym poście odpowiemy sobie na pytanie: Jakie cechy posiadają idealne perfumy?

Z przymrużeniem oka i może z lekką dozą niedorzeczności przedstawiam 10 cech idealnych perfum.

Eksperymenty są częścią ludzkiej natury. Wydaje się, że z wiekiem czy w miarę powiększania się kolekcji szukamy nowych cech w pachnidłach. Nic bardziej mylnego. Mamy po prostu inne spojrzenie na pewne rzeczy, a z innych nie zdajemy sobie sprawy.

1. Trwałość - lepiej wybrać wodę perfumowaną niż toaletową, przy okazji zwrócić uwagę, np. czy po aplikacji przybiera lekko oleistą konsystencję. Poza tym w edp poszczególne komponenty wolniej odsłaniają swe oblicze, przez co domyślamy się, że zapach dłużej się utrzymuje. O trwałości stanowią komplementy. Patrz punkt 9.

2. Wydajność - trwałość nierozerwalnie wiąże się z wydajnością. Mając na uwadze edp, najrozsądniejszym wyborem jest kupno flakonu o pojemności 30ml. Nie zdąży się zepsuć, nie będziemy żałować pieniędzy.

3. Ładne opakowanie - kolor i stylistyka opakowania / flakonu przyciąga nasz wzrok niczym srokę gnat. To emocje grają główną rolę. Perfumy jawią się nam jako klejnot, który trzeba pieścić, należycie przechowywać i zabierać go na wielkie wyjścia. Wyciągnięcie nieziemsko wyglądającego flakonu podczas imprezy to czysty lans. Opływowe kształty buteleczki genialnie dopasowują się do dłoni.

4. Znana marka - nie istotne, że nie nie potrafimy z akcentem wymówić nazwy marki i zapachu. Jeśli ubrania czy biżuteria ze znanym logo nam odpowiada albo nosi ją jakaś celebrytka to znak, że coś jest dobre i poszukiwane. Ale nie wszyscy są ślepo zapatrzeni w media. Niektórym perfumy powszednieją już po kilku użyciach, więc ten tekst ich nie dotyczy.

5. Skojarzenia - aromat perfum ma być: głęboki niczym miłość, mocny i głośny jak bicie serca, zmysłowy jak ulubiona bielizna, otulający jak pocałunki... Muszą być nałogiem.

6. Cena - im droższe tym lepsze, tym większy poklask i lajki na fejsbuku. Trudna do wyuczenia i dla niektórych nieosiągalna pewność siebie staje się najbardziej pożądana. Wysoka cena za perfumy.. ludzie stają się milsi gdy ją usłyszą. Bez dobrych perfum da się żyć, lecz są dodatkiem, zapewniającym kolorowe wyróżnienie.

7. Niebanalne składniki - nieznane nam dotąd kapryfolium, kastoreum, molekuły, galbanum.. co to w ogóle jest??!! Nie ważne, istotne, że należycie się komponują z innymi.

8. Dostępność - im trudniej dostać jakiś zapach tym robi się interesująco. Jest małe podobieństwo, że ktoś włoży taki sam, nawet jeśli mamy go z odzysku. Zapach - mała czarna, zapach - elegancka balowa, zapach - konserwatywny minimalizm.

9. Komplementy - kiedy znaleźliśmy już trwałe, wydajne, drogie, przyjemne pachnące perfumy, nic innego nie podbuduje naszego ego jak łechcące komplementy. Nie wszyscy interesują się pachnidłami i zdarza się, że miły komplement otrzymujemy mając na sobie zapach - odpowiednik za 20zł niż niszowy za 500zł. Drogie, niszowe perfumy zazwyczaj są trudniejsze w odbiorze, potrzeba czasu i odwagi by je zrozumieć. Stereotypem jest, że osoba, która je nosi wydaje się niedostępna.

10. (nie)Moda - moda jest jak woda, głęboka i szeroka. Napływa i odpływa, nigdy w tym samym tempie. W perfumach moda dotyczy składników. Sezon 2012 / 2013 należał do oudu i róży. W 2014 żaden z nich nie wysunął się jednak na prowadzenie. Wiosną i latem, na przekór trendom, instynktownie wybieramy zapachy rześkie, lekkie, świeże, zielone, morskie, cytrusowo - owocowe, hesperydowe, zapominając o życzeniu trwałości. Ciężkie, słodkie, dymne, mocne, gęste, korzenne , otulające i zmysłowe rezerwujemy na jesień i zimę.

Podsumowując. Cokolwiek by znaczyły dla Was te banalne opisy, nie ma idealnych perfum bez zadowalającej trwałości, wydajności, przyjemnego dla oka opakowania, cenionej marki, pozytywnym skojarzeniom z ich użytkowania płynącym, wyjątkowej ceny, którą byliśmy w stanie wydać na to dziecko szczęścia, wykwintnych składników i komplementów stanowiących o wspomnianej trwałości, sposobu  zdobycia flakonu i umiejętności noszenia zapachu.



Czekam na komentarze, z czym się zgadzacie a z czym nie.

03 sierpnia 2014

Perfumy w żelu czy w kremie? Które lepsze?

Mężczyźni cenią w zapachach prostotę, perfumy mają po prostu pełnić funkcję odświeżającą, pielęgnacyjną, przyciągającą płeć przeciwną; zaś kobiety marzą by ich ulubiony zapach był trwały, aby utrzymywał się na skórze jak najdłużej. Czy perfumy w żelu i w kremie spełniają wymogi pań?

W latach 2010 / 2011 było głośno o perfumach w żelu rozprowadzanych specjalnym pędzelkiem a flakonik przypominał lakier do paznokci. Taki kosmetyk posiada zdecydowanie mniej alkoholu niż tradycyjne pachnidła, nie wywołuje alergii i dłużej trwa na nawet suchej skórze choć szybko się wchłonie. Ciekawi Was pewnie w jaki sposób komponowałby się z bezzapachową wazeliną kosmetyczną czy tłustym balsamem do ciała, których najlepszymi sprzymierzeńcami są przecież normalne wody perfumowane czy toaletowe. Łatwo się domyślić, że zapach nie zostanie zmieniony, lecz całość (formuła) przybierze postać dziwnej konsystencji, w przypadku tłustej skóry trudno wchłanialnej. Sprawa z żelowymi perfumami raczej ucichła, choć aplikacja takiego specyfiku jest wygodna aczkolwiek zajmuje więcej czasu. Nadgarstki, okolice szyi, muskanie pędzelkiem okolic rozwidlenia biustu to miejsca idealne do "smarowania" pachnącym żelem.

Bardziej popularne są perfumy w kremie. Szczególnie te arabskie, cechujące się wysoką jakością i długotrwałością. Zresztą wytwarzane są z naturalnych esencji, nie zawierają grama alkoholu, nie podrażniają skóry, są niesamowicie wydajne (starczają nawet na kilka miesięcy). Rytuał nanoszenia trwa tyle samo co w przypadku konsystencji żelowej. Europejskie czy amerykańskie marki najczęściej wprowadzają limitowane edycje perfum w kremie, dedykują je elegantkom i perfume victims.

Oba rodzaje perfum są bardzo dyskretne w wyglądzie i w użyciu, z całkowitą pewnością nie rozdrażnią nosów naszych rozmówców. Są bardzo intymne, bliskoskórne; od subtelnej do cięższej mocy, przepełnione zmysłowością.

Ponad 90% ludzi preferuje jednak tradycyjną formę perfum alkoholowych, nie mają czasu na wmasowywanie kolejnych specyfików po kąpieli, nie mają dostatecznego zaufania co do trwałości. Ponadto perfumy w kremie kojarzone są z zamierzchłymi czasami; gęstymi pomadami a raczej nie lubimy dodatkowych lepkich warstw na skórze. Podobnie jak żelowe, pozostawiają praktycznie matowe wykończenie, nie brudzą ubrań.

Czy perfumy w żelu lub w kremie to luksus? Z pewnością taki, na który stać każdego miłośnika wonności, nie mówić już o kolekcjonerach, których na świecie nie mało. Luksusem dziś jest nie tylko czas, ale i cierpliwość w nakładaniu takich perfum. Co dopiero z maściami, pastami zapachowymi...

Jak zrobić niepowtarzalne perfumy w kremie?

W internecie podane jest wiele przepisów jak stworzyć takie cacko pachnidełko. Wystarczy stopić wosk pszczeli, dodać olej, np. jojoba czy kokosowy i wymieszać go z własną kompozycją olejków eterycznych, wlać do uprzednio przygotowanego opakowania i pozostawić do wystygnięcia na godzinę. Niektórzy kuszą się i dodają do wosku zwykłe perfumy, lecz nie jest już to twórcza, osobista kompilacja. Innym sposobem jest łączenie białej wazeliny z olejkami. Czy według Was jest to pomysł na biznes?

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024