Dzięki chemii organicznej kreowanie zapachów stało się sztuką, wolną sztuką. Producenci chętnie wprowadzają nowe odmiany słodkich perfum. Co ciekawe, 90% moich klientek i większa liczba koleżanek dosłownie "nie trawi" słodkich perfum. Przyjrzałam się tej "sprawie" nieco bliżej i poprosiłam je o wyjaśnienia.
Dlaczego kobiety nie lubią słodkich perfum?
Po prostu nie lubią i już? Próbę odpowiedzi na to pytanie zamknęłam w trzech kategoriach wiekowych. Nie musicie się zgadzać z poniższymi odpowiedziami, lecz musicie wiedzieć, że są zbiorem najczęstszych odpowiedzi, przeze mnie zasłyszanych w trakcie pracy zawodowej z perfumami i podczas codziennych rozmów.
Klientka (53) - od słodkich aromatów miewam bóle głowy, mam uderzenia gorąca, mój nastrój ulega znacznemu pogorszeniu nawet jak czuję je w autobusie, jestem nerwowa i spięta, w dodatku często takowe dostaję jako upominki i nikt nie rozumie moich aluzji, że nie są to zapachy stworzone dla mnie. Może gdybym była młodsza i niegdyś w sklepach byłaby lepsza dostępność tych specyfików możliwe, że byłabym ich miłośniczką aż do dzisiaj. Na chwilę obecną mdlą mnie i czuję się niekomfortowo.
Kobiety w okresie przekwitania narażone są na zaburzenia regulacji autonomicznego układu nerwowego, mają skoki ciśnienia, nierównowagę hormonalną, co wiąże się ze zmianami w sferze emocjonalnej. Zmysł węchu wówczas zaczyna powoli tępieć, wydawałoby się, że wyraziste a przy tym słodkie nuty okażą się strzałem w dziesiątkę. Poleca się używanie perfum z nutami mlecznymi, piżmowymi, orientalnymi. Najważniejsze jest to, aby sprawiały radość a nie dyskomfort.
Najczęściej "mdlące" składniki w pachnidłach to: wanilia, truskawka, czekolada, karmel, jaśmin, paczula.
Koleżanka (35) - słodkie perfumy pachną tanizną, naiwnością, brakiem profesjonalizmu. Są lepkie, mają słabą projekcję, choć z pewnością są smakowite i przyciągają mężczyzn niczym feromony. Raczej weekendowe, urlopowe, randkowe, do pracy w biurze nie nadają się kompletnie, moi współpracownicy nie traktowaliby mnie poważnie. Zepsułyby mi każdą stylizację.
Panie będące u szczytu kariery zawodowej nie preferują słodkich zapachów, gdyż nie chcą wyjść na słodkie idiotki. Za słodkimi zapachami czai się jednak i tajemnica i oczywistość. Są grzechu warte. Mężczyźni ujawniają swoje atawistyczne cechy i pragną kobiet do "schrupania", słodko pachnących. Generalnie, z wiekiem rośnie nasza świadomość zapachowa. Panie wybierają, porównują, różnicują zapachy na formalne czy wieczorowe, lecz wciąż obawiają się stereotypów.
Klientka (18) - tylko bezwstydnej ladacznicy z czerwonymi ustami i niebotycznymi szpilkami pasują słodkie perfumy. Nie są spójne z moim wizerunkiem, nie są i nie będą moim prawdziwym sprzymierzeńcem. Wiem, że to tylko dodatek, który trudno zamknąć w sztywne ramy. Owszem, słodkie zapachy są piękne i takie zmysłowe, ale nie chcę się do nich przyznawać. Wybieram zatem aseksualne, często cytrusowe i ozonowe, pełne lekkości, świeżości i swoistego dystansu i konserwatyzmu. Nie chcę na imprezach być odbierana jako łatwa panienka. Chcę, aby czuć było ode mnie chłód i klasę. Jestem przyzwoita. Komunikat "bierz mnie" mogę zaserwować tylko mojemu mężowi w przyszłości. Póki co mężczyźni są istotami będącymi na łasce swoich seksualnych pragnień a ja jestem stróżem moralności.
Powyższe wyznanie nie powinno raczej dziwić, gdyż zapachy mają własną osobowość a ich charakter podkreślają sami twórcy i sztab specjalistów od marketingu. Dołóżmy starań i wsłuchajmy się w siebie, zwiększmy naszą świadomość zapachową, wykorzystajmy moc zapachów do autokreacji i autoterapii. Nie podejmujmy walki ze stereotypami, zatroszczmy się sami o siebie. Zapachy przez nas używane nie mogą nas drażnić, mają sprawiać dyskretną przyjemność i mimochodem cieszyć otoczenie.