SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW
Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024
16 listopada 2014
Oriflame - Moon
Nie przepadam za damskimi zapachami, które pachną same w sobie i na mnie "męsko". Kiedy trafiła mi się okazja posiadania ich, nie pozostaje mi teraz nic innego jak przedstawić Wam opis i wyrazić co czuję. Kiedy piszę niniejszą recenzję jestem absolutnie czysta, w dosłownym znaczeniu tego słowa, nie mam na sobie feromonów, o których była ostatnio głośno na moim blogu.
Wybaczcie za moje kolokwializmy, za chaos w tym opisie, ale czasem nie potrafię zebrać myśli i coś sensownego napisać, jeśli dany zapach nie jest "mój". Wyznaję taką zasadę, że idealne dla mnie perfumy poznaję po tym, czy mnie podniecają czy nie. Moon schładza moje pożądanie natychmiastowo. Jest jak kubeł zimnej wody dla moich zmysłów. Choć może to i dobrze...?
Damskie perfumy z (jakby) męską nutą w tle charakteryzują się krystaliczną i harmonijną (dosłownie) czystością, dzięki cytrusom i nutom drzewnym, po drodze zmieszanymi z wszechobecnymi w świecie pachnideł kwiatami.
W Moon cytrusów jest ogrom, chłodnych i mdlących, kwiatów brak przez co wydaje się jedyny w swoim rodzaju, kardamon jest cieniem; niewinny i niemal niewyczuwalny; na szczęście irys nie przypomina woni rozgotowanej marchewki a solidne i kremowe piżmo trzyma wszystko w ryzach. Nie musisz się obawiać, że Moon jest agresywny i nie musisz znać instrukcji jego obsługi, by zacząć go używać. Co więcej, jest bezpieczny i zastanawiać się nad jego cechami zbytnio nie trzeba, raczej na wszelkie okazje, choć na miłosne spotkania mało romantyczny. Kojarzy się z aktywnością, pasuje do sportowych ubrań. Chłodny, cierpki, delikatny, neutralny, czysty, stonowany. Odpoczynek dla tak nielubianej przez kobiet słodyczy. Przypomina jeden z uniseksowych zapachów D&G. Odkryjcie sami, który to jest...
13 listopada 2014
Nowość 2014: Oriflame Masquerade
Komplementy zazwyczaj dostaję jeśli używam perfum Jacques Battini, Oriflame i oczywiście Thierry Mugler (zwłaszcza Womanity). Jeśli chodzi o Oriflame, nie zapomnę kultowego już M by Marcel czy Lady Avebury.
Na sezon zimowy 2014/2015 Oriflame proponuje wodę toaletową Masquerade, składającą się z aromatów dalii, drzewa sandałowego i jeżyn. Oriflame w Masquerade niesie obietnicę spełnienia najskrytszych pragnień dzięki kuszącemu połączeniu eleganckich i słodkich składników. Perfumy Masquerade Oriflame dostępne od katalogu 17/2014.
Dodatkowo w serii Masquerade można dokupić czarną kopertówkę, mydło w kostce oraz balsam do ciała. Oba produkty kosmetyczne są z tej samej linii zapachowej.
Mydła w kostce... czy ktoś jeszcze ich używa?
06 listopada 2014
Jak działają na mnie FEROMONY?
Dzięki uprzejmości firmy Feromony.pl używałam prawdziwych feromonów. Podzielę się z Wami moimi wrażeniami.
Generalnie moje wyobrażenie o feromonach było zupełnie inne niż powinno być. Myślałam, że taki specyfik przepięknie pachnie najpiękniejszymi na świecie kwiatami, owocami, morskim klimatem. Jak się okazuje ich zapach jest zupełnie inny i nie przypomina żadnych znanych mi perfum, co sprawia, że mam na sobie niszowe pachnidło. Na mojej skórze pachnie niczym wetiwer, olejek arganowy i kamfora razem wzięte, dobrze wymieszane... Przyciągająco....? Oj tak!
Feromony stanowią dla mnie do teraz doskonałą bazę pod perfumy, gdyż wzmacniają na mnie ich trwałość, a przy tym podbijają ich charakter i zmieniają go w miarę upływu czasu. Używane przeze mnie nawet najtańsze wody toaletowe czy perfumowane nabrały znaczenia. Pojawiały się pytania czym pachnę? i mimowolne oceny "o jak ładnie, jak słodko". Stawałam się bardziej rozmowna, odporniejsza na stres, bardziej zrelaksowana i wypoczęta nawet po nieprzespanej nocy. Nie wmawiałam sobie tego, po prostu to czułam.
Nie mam pojęcia na jakiej zasadzie działają, na czym polega ich tajemnica i siła, ale efekty są zdumiewające. Wiem jedynie, że są naturalnym kanałem komunikacji między mną a moimi zmysłami, mną a ludźmi.
Feromony przeze mnie używane ułatwiają mi "dotarcie" do drugiej osoby poprzez bycie pewną siebie, sprawianie wrażenia perfekcyjnej pod każdym względem. W tym momencie muszę podzielić to na zawody jakie poznani ludzie wykonywali. Żaden sędzia, prawnik, strażnik, policjant, dyrektor nie poddał się działaniom feromonów gdyż skupiony był na wykonywaniu swoich obowiązków. Czułam od nich totalny dystans, brak zainteresowania, natomiast sprzedawca, kierowca, malarz (ale nie artysta), pracownik recepcji czyli osoby posiadające mniej (wydawałoby się) absorbujące wakaty "poddały się" od razu. Osoby te były miłe, chętnie i uważnie mnie słuchały, pomagały, komplementowały strój. Słowa, które słyszałam od ledwo poznanych ludzi czy od znajomych "emanuje od ciebie światło", "jesteś jakaś inna, nowa Kasia", "intrygujesz mnie" itp.
Feromony są dla mnie w pewnym sensie drogą do szczęścia, tj. uciechy z każdego dnia, szukania radości w każdym momencie. Dzięki feromonom czuję się dobrze, patrzę na świat i ludzi przez różowe okulary, nie jestem rozczarowana a zadowolona z życia.
Ułatwiają mi podejmowanie decyzji, przyjemnie pobudzają mój instynkt, zwiększają pożądanie, jestem pozytywnie odbierana przez ludzi. Aromat feromonów towarzyszy mi cały dzień. Czuję się kobieco, lekko, nie mam oporów przed niezobowiązującymi flirtami, wzbudzam sympatię i szacunek.
Ten kto z Was ma odwagę, potrzebę dominacji czy otoczenia się aurą bezpieczeństwa a przy tym ma trochę czasu dla siebie, niech zajrzy na stronę Feromony.pl
04 listopada 2014
Jacques Battini London Perfumy
Woda toaletowa Jacques Battini London z bransoletką ozdobioną prawdziwą perłą Murano jest idealną odpowiedzią na pytanie "dlaczego kobiety nie lubią słodkich perfum?". Cieszę się, że firmie udało się stworzyć taki zapach, w którym słodycz nie wysuwa się na pierwszy plan, gdyż "przykryta" jest świeżością i przyjemnym chłodem. Niniejsza propozycja charakteryzuje się bardzo dobrym wykonaniem pod względem zawartości, designu flakonu i opakowania. Atrakcyjna cena, dostępność i wysoka jakość to trzy charakterystyczne cechy Jacques Battini. Każda nowa propozycja JB to pozytywne zaskoczenie. Namawiam do eksperymentów, firma oferuje szereg możliwości, wrażeń olfaktorycznych, niezapomnianych przygód zapachowych...
Jacques Battini w zapachu London zwraca się ku kobietom niezależnym, modnym, których nudzą pachnidła słodkie, infantylne, bez wyrazu, rozcieńczane "l`eau" czy "l`eau frache". Przedstawia London jako propozycję o zwiewnej a zarazem wyrazistej woni, gdzie moment przenikania tych dwóch zapachowych "barw" dostrzeże jedynie prawdziwa miłośniczka owocowo - cytrusowych, kwiatowych i piżmowych nut.
Czuję, że London, podobnie jak boski Night Dream, stanie się zapachem ponadczasowym, nie poddającym się trendom. Spośród trzech kobiecych propozycji z serii POP - Young by Jacques Battini właśnie London jest moim ulubionym.
Jak pachnie London z Jacques Battini?
Mandarynka i czarna porzeczka w nucie głowy to duet, którego nie zapomnisz od pierwszej aplikacji. Początek jest zatem świeży, pudrowy i cierpki zarazem.Wydawałoby się, że niepostrzeżenie do głosu dochodzi akord lilii wodnej a jednak są to akcenty jaśminu wodnego (hedione). Zapach w tym momencie dopasuje się do ciebie, stanie się świetlisty, uniesie się i będzie długo wyczuwalny dla ciebie i otoczenia. Nieco później rozpoznasz zapach wilgotnego mchu splecionego z kremowym piżmem. Nie zaprzeczę jeśli poczujesz lekko lepką a zarazem mokrą bazę, wciąż jednak owładniętą tą poszukiwaną w perfumach świeżością.
Zachęcam, namawiam, po prostu polecam sprawdzić sklep Jacques Battini i bliżej zapoznać się z zapachem London oraz dwóch pozostałych tj. Tokyo i NY z kolorowej, uroczej serii POP Young by Jacques Battini! Rozsądne ceny a przy tym duże pojemności to kolejne zalety perfum oferowanych przez JB.
Oczekujesz świeżych, energetycznych kompozycji a przy tym trwałych i niebanalnych? Sięgnij po zapachy przeze mnie rekomendowane a rozpoczniesz niezapomnianą przygodę w świecie perfum. Wiele znanych mi osób przekonało się o świetnej jakości produktów Jacques Battini. Nie ma na co czekać, trzeba je poznać.
30 października 2014
Nowa Ona
Ludzie zazdrościli Jej wolności, w dosłownym znaczeniu tego słowa. Brak osobistego zniewolenia, brak przymusu powodował, że nie wstawała o świcie, była uwolniona od wszelkiej złości, podejmowała trafne decyzje. Była potrzebna i czuła się potrzebna. Miała czas; pieniądze na godne życie; kochającą rodzinę. Otaczała się pięknymi zapachami, o których zwykły śmiertelnik nie odważyłby się nawet choć raz pomyśleć. Jej prywatna wolność była źródłem godności, przeciwieństwem ignorancji, ulegania namiętnościom.
Lecz nikt tak do końca nie wiedział co czuła.
Mieszkała w centrum metropolii, w nowoczesnym apartamencie, dwupoziomowym, cudownie urządzonym jak w katalogu, o ścianach tak gładkich i błyszczących jak unikatowy flakon perfum. Wiosną, codziennie około południa wychodziła na taras z kubkiem herbaty jaśminowej i bacznie przyglądała się ludziom. To był rytuał, podobnie jak nakładanie perfum, zresztą wszystkie czynności przez Nią wykonywane były rutynowe a jednocześnie tak wzniosłe.
Uczyła znaczenia zapachów, jak je zrozumieć, jak nosić, jak wzmagać ich działanie. Rozbudzała świadomość i pamięć zapachową wśród nawet najbardziej opornych słuchaczy. W Jej przekonaniu i głoszonej nauce, woń idealnie dobranych dziennych tudzież wieczorowych perfum miała oczyszczać umysł z negatywnych emocji, rozpuszczać egoizm a wzmagać uczucie radości i szczęścia, rozwijać wszechobejmujące współczucie i empatię, intuicję, życiową mądrość. Człowiek posiadający swój signature scent (z ang. zapach podpis) powinien dzięki niemu zyskać jednostkowość, nie przypłacając tego szaleństwem spowodowanym brakiem odkrycia go. Jej filozofia była dalece odmienna od innych znawców perfum, jednocześnie fascynująca.
Wśród cudownych aromatów głębokiego i upojnego jaśminu, świeżej choć chwilami pudrowej pomarańczy, dostojnej i aksamitnej róży nie potrafiła odnaleźć spokoju, refleksji, doznać komfortu. Żadne perfumy z jej okazałej kolekcji nie posiadały składnika, który skomponowany z pozostałymi przywoływał by wspomnienia z dzieciństwa, utrwalał by je w pamięci, co więcej, podnosiłby libido i wzbudzał pożądanie. Błąkała się pomiędzy ostrym i musującym podmuchem pieprzu a naprzemiennym ciepłem i chłodem wetiweru. Akordy magnolii, drzewa sandałowego czy nawet silnego cedru nie wzbudzały w Niej emocji a obojętność. Czuła niemoc. Bała się marzyć.
Kończyło się lato, a Ona wciąż przedpołudniami przesiadywała na tarasie i przyglądała się ludziom. Znudził ją aromat jaśminowej herbaty, popijała zatem cierpką grejpfrutową. Tego dnia nie prowadziła spotkań zapachowych; wracała na taras kilka razy, włóczyła się po domu bez celu, wciąż poszukując poprawnego zapachu jej życia. Wieczór był ciepły i cichy. Usiadła w wiklinowym fotelu i zamyśliła się. W pewnym momencie poczuła woń mleczną, balsamiczną, ciepłą, słodką, miękką jak kaszmir a przy tym spokojną i dziwnie znajomą. Z pewnością nieskażoną dodatkami; czystą woń...wanilii. Czy to było działanie wyobraźni? Nie potrafiła jednoznacznie określić. Skojarzyła ten aromat z dzieciństwem, prostotą, niewinnością, delikatnością i matczyną opieką. Uznała go za definicję spokojnego przemijania, pozbawionego złej energii. Kompozycje, które później wyszukała były uwodzicielskie, niezwykle zmysłowe i wielowymiarowe. Urzekały wyjątkowością, zniewalały, opowiadały wyjątkową historię, Jej historię.
23 października 2014
Jacques Battini - Tokyo
Zawsze chciałam odwiedzić Japonię, poznać tamtejszą kulturę, kuchnię i wielki kolorowy świat gier video. Firma Jacques Battini umożliwia mi podróż w marzeniach, poprzez zapach Tokyo z serii Young by Jacques Battini. sklep.jacquesbattini.pl
Japończycy to specyficzny naród; w dzień ludzie są bardzo spokojni, cisi, minimalistyczni, przykładni i uczynni, późnym wieczorem odsłaniają swoje dziwaczne upodobania. Firma Jacques Battini zainspirowała się życiem Japończyków i stworzyła zapach Tokyo, dedykowany młodym kobietom. Orzeźwiające, mocne, ostre nuty przenoszą mnie wprost do kraju kwitnącej wiśni, gdzie miasto tętni życiem przez całą dobę i nie zna słowa sen.
Tokyo raczy nas od samego początku unikalnym cytrusowym, świeżym brzmieniem z domieszką czarnej porzeczki cassis. W sercu znajdziemy akordy białych kwiatów i zieleni wraz z subtelnym i zmysłowym dotykiem płatków róży. Zakończenie jest piżmowe, choć ja pokuszę się o wyznanie, że czuję tam jeszcze lilię wodną, żonkile i białą brzozę. Ciekawe, co Wy wyczujecie w tym intrygującym zapachu? Kompozycja jest wymowna, oryginalna, pobudzająca wyobraźnię. Panie, które nie preferują totalnych słodyczy w perfumach, bez obaw powinny sięgnąć po Tokyo. Bo w Tokyo słodyczy w ogóle nie ma. Nie obawiam się użyć słów pikantne i ozonowe. Ich siła dzieli się wyraźnie na dwie części.
Całościowo Tokyo jest niczym łyk świeżego powietrza o poranku, jak deszcz w upalny dzień, jak powietrze po burzy, jak czysta woń mokrych kamieni i trawy, jak siła, która motywuje do myślenia, działania, odkrywania, doświadczania, wyrażania emocji.
Dzięki wodzie perfumowanej Tokyo by Jacques Battini czuję się lekko i świeżo.
Jeśli mgiełki zapachowe zarezerwowaliście na lato, nawet zimą nie lubicie mocnych, duszących, ciężkich perfum a chętnie otaczacie się aromatami owocowo - kwiatowymi, gorąco polecam Wam sięgnąć po perfumy Tokyo, gdyż czuję, że w dużej mierze spełnią Wasze oczekiwania.
Flakonik ozdobiono regulowaną delikatną bransoletką z prawdziwą perłą Murano.
Jak zauważyliście, od kilku lat promuję zapachy Jacques Battini, gdyż parokrotnie przekonałam się o ich świetnej jakości, mam ich kilka s swojej kolekcji i nie sposób nimi się nudzić, gdyż firma co sezon wypuszcza nowe propozycje. Ceny nie przekraczają 100zł, choć jakość, bogactwo składników i wyprzedzanie trendów znaczą więcej. Zajrzyjcie do internetowego sklepu Jacques Battini sklep.jacquesbattini.pl
14 października 2014
Dlaczego kobiety nie lubią słodkich perfum?
Dzięki chemii organicznej kreowanie zapachów stało się sztuką, wolną sztuką. Producenci chętnie wprowadzają nowe odmiany słodkich perfum. Co ciekawe, 90% moich klientek i większa liczba koleżanek dosłownie "nie trawi" słodkich perfum. Przyjrzałam się tej "sprawie" nieco bliżej i poprosiłam je o wyjaśnienia.
Dlaczego kobiety nie lubią słodkich perfum?
Po prostu nie lubią i już? Próbę odpowiedzi na to pytanie zamknęłam w trzech kategoriach wiekowych. Nie musicie się zgadzać z poniższymi odpowiedziami, lecz musicie wiedzieć, że są zbiorem najczęstszych odpowiedzi, przeze mnie zasłyszanych w trakcie pracy zawodowej z perfumami i podczas codziennych rozmów.
Klientka (53) - od słodkich aromatów miewam bóle głowy, mam uderzenia gorąca, mój nastrój ulega znacznemu pogorszeniu nawet jak czuję je w autobusie, jestem nerwowa i spięta, w dodatku często takowe dostaję jako upominki i nikt nie rozumie moich aluzji, że nie są to zapachy stworzone dla mnie. Może gdybym była młodsza i niegdyś w sklepach byłaby lepsza dostępność tych specyfików możliwe, że byłabym ich miłośniczką aż do dzisiaj. Na chwilę obecną mdlą mnie i czuję się niekomfortowo.
Kobiety w okresie przekwitania narażone są na zaburzenia regulacji autonomicznego układu nerwowego, mają skoki ciśnienia, nierównowagę hormonalną, co wiąże się ze zmianami w sferze emocjonalnej. Zmysł węchu wówczas zaczyna powoli tępieć, wydawałoby się, że wyraziste a przy tym słodkie nuty okażą się strzałem w dziesiątkę. Poleca się używanie perfum z nutami mlecznymi, piżmowymi, orientalnymi. Najważniejsze jest to, aby sprawiały radość a nie dyskomfort.
Najczęściej "mdlące" składniki w pachnidłach to: wanilia, truskawka, czekolada, karmel, jaśmin, paczula.
Koleżanka (35) - słodkie perfumy pachną tanizną, naiwnością, brakiem profesjonalizmu. Są lepkie, mają słabą projekcję, choć z pewnością są smakowite i przyciągają mężczyzn niczym feromony. Raczej weekendowe, urlopowe, randkowe, do pracy w biurze nie nadają się kompletnie, moi współpracownicy nie traktowaliby mnie poważnie. Zepsułyby mi każdą stylizację.
Panie będące u szczytu kariery zawodowej nie preferują słodkich zapachów, gdyż nie chcą wyjść na słodkie idiotki. Za słodkimi zapachami czai się jednak i tajemnica i oczywistość. Są grzechu warte. Mężczyźni ujawniają swoje atawistyczne cechy i pragną kobiet do "schrupania", słodko pachnących. Generalnie, z wiekiem rośnie nasza świadomość zapachowa. Panie wybierają, porównują, różnicują zapachy na formalne czy wieczorowe, lecz wciąż obawiają się stereotypów.
Klientka (18) - tylko bezwstydnej ladacznicy z czerwonymi ustami i niebotycznymi szpilkami pasują słodkie perfumy. Nie są spójne z moim wizerunkiem, nie są i nie będą moim prawdziwym sprzymierzeńcem. Wiem, że to tylko dodatek, który trudno zamknąć w sztywne ramy. Owszem, słodkie zapachy są piękne i takie zmysłowe, ale nie chcę się do nich przyznawać. Wybieram zatem aseksualne, często cytrusowe i ozonowe, pełne lekkości, świeżości i swoistego dystansu i konserwatyzmu. Nie chcę na imprezach być odbierana jako łatwa panienka. Chcę, aby czuć było ode mnie chłód i klasę. Jestem przyzwoita. Komunikat "bierz mnie" mogę zaserwować tylko mojemu mężowi w przyszłości. Póki co mężczyźni są istotami będącymi na łasce swoich seksualnych pragnień a ja jestem stróżem moralności.
Powyższe wyznanie nie powinno raczej dziwić, gdyż zapachy mają własną osobowość a ich charakter podkreślają sami twórcy i sztab specjalistów od marketingu. Dołóżmy starań i wsłuchajmy się w siebie, zwiększmy naszą świadomość zapachową, wykorzystajmy moc zapachów do autokreacji i autoterapii. Nie podejmujmy walki ze stereotypami, zatroszczmy się sami o siebie. Zapachy przez nas używane nie mogą nas drażnić, mają sprawiać dyskretną przyjemność i mimochodem cieszyć otoczenie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)