Od momentu kiedy po raz pierwszy zaczęłam pracować wśród perfum (drogeria i praca dodatkowa) a było to dwie dekady temu, podczas konsultacji bacznie obserwowałam klientów testujących pachnidła. Robię to do dziś, ale ich metody testowania zapachów (niekoniecznie skuteczne) nie zmieniły się przez lata. Niektóre zadziwiają mnie do dziś i powiązane są z charakterystycznym zachowaniem.
Jak zatem testują perfumy klienci? Jak się zachowują? Jakie ich metody testowania są dobre a jakie złe? W tym wpisie odpowiemy sobie na te pytania.
OSZCZĘDNOŚĆ TYM RAZEM NIE POPŁACA
Jednym z podstawowych błędów podczas testowania zapachu jest pocieranie, np. nadgarstka o nadgarstek. Wygląda to elegancko, jest to dyskretne zachowanie, świadczące o oszczędności, ale zapach może się zważyć i błędnie odczytamy jego zalety. Może wydać się to stereotypowe, ale z moich obserwacji wynika, że tak testują zapachy ludzie skromni, nie oczekujący uznania, spokojni, refleksyjni.
TYLKO SPOKOJNIE!
Nuta głowy (otwierająca daną kompozycję) ma duże znaczenie i sprawia, że perfumy przypadną nam do gustu lub nie, ale wąchanie ich tuż po aplikacji nie ukaże nam pełnego rozkwitu upojnych składników. Uważam, że nietaktowną reakcją na nielubiany akord, np. owocowy jest eksplozja epitetów w stylu: "o nie, co za śmierdziuch!" albo "za słodki, o matko, jaki słodki!" tudzież "to pachnie jak brudne skarpety mojego męża!!". Oczywiście każdy ma prawo do wyrażenia swojego zdania, ale ten kto proponuje zapach może czuć się zmieszany, ponadto klient zwraca na siebie uwagę otoczenia, jest rozjuszony i w obawie przed podobną reakcją trudno jest konsultantowi polecić kolejny. Zdarza się, że jest to też znamienna reakcja na wysoką cenę, swoiste małe oszustwo, bo skoro nie stać go na ten zapach, lepiej powiedzieć, że jest brzydki.
PERFUMY NA PRZEPROSINY
Psiukanie dwóch czy trzech zapachów w jedno miejsce nie prowadzi do wiarygodnego wyniku. Owszem uzyska się ciekawą mieszankę zapachową, ale nie znając perfum można nie być zadowolonym z efektu. Testowanie dziesięciu pachnideł pod rząd przynosi uczucie złości, poirytowania, staje się problemem, bo w końcu nic już klient nie czuje. Tak najczęściej postępują osoby zabiegane, którzy chcą dokonać szybkich zakupów w przerwie na lunch lub perfumy kupują na szybkie przeprosiny.
DUCHOWE ZNACZENIE
Perfumowanie chusteczki i wkładanie jej do biustonosza praktykowały nasze prababcie. Pod wpływem chemii i ciepła zapach miał szansę rozwinąć się indywidualnie i niepowtarzalnie, w pewnym sensie duchowo połączyć się z osobą i być tylko "jej" zapachem. Do dziś zdarza się, że starsze wiekowo klientki stosują tą metodę i dopiero po kilku dniach wracają i dokonują zakupu. Często wybierają zapachy ciężkie, charakterystyczne, klasyczne lub męskie tłumacząc, że ich nos już nie funkcjonuje jak kiedyś.
Najlepszą metodą testowania zapachów przez klientów jest zaaplikowanie kropli perfum na nadgarstki lub przedramiona i ewentualnie dwóch - trzech bloterów (wąskich pasków papierowych), wyrażenie potrzeby dla kogo jest kupowany, zastanowienie się nad zapachem, opowiedzenie o uczuciach im towarzyszących podczas testowania, odrzucenie po chwili minimum dwóch propozycji, które nie do końca odpowiadają, wreszcie dokonanie wyboru. Takie zachowanie bardzo często spotykam w swojej pracy, klienci mają dużą świadomość jak prawidłowo dobierać perfumy, chętnie słuchają porad, lubią nowości, modne lub niespotykane wonie, sugerują się zapewnieniem o dobrej trwałości i krótkim omówieniem składników. Są też tacy, którzy po prezentacji perfum kompletnie nic nie mówią, kontemplują, ale chcą by konsultant w tym procesie uczestniczył. W swoim własnym tempie, z zachowaniem spokoju ostatecznie decydują się na zapach.
Cóż, każdy z nas wybiera i stosuje taką metodę testowania perfum, jaka jest nam najbliższa, dzięki której w połączeniu z intuicją dokonamy racjonalnego wyboru i będziemy zadowoleni. Nikogo nie możemy przymusić do zmiany nawyków, ale warto jednak poświęcić na to nieco więcej czasu, dać ponieść się olfaktorycznym emocjom i zadbać o naszą duszę, testując zapachy na spokojnie.