SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024

08 stycznia 2016

Dyżurnym zapachom mówmy NIE

Zdarzyło mi się zapytać celebrytkę, sąsiadkę, znajomą, znajomą znajomej... jakich perfum używa. Wszystkie panie wymieniły "chyba madmłazel jakoś tam, coś tam w tej zielonej buteleczce" jako zapach numer jeden, który zawsze mają w torebce, używają go jak im się przypomni, dokładnej nazwy tak naprawdę nie pamiętają, nie zastanawiają się jak pachnie, po prostu pachnie, albo noszą, aby coś nosić a i tak ich nie lubią. To takie dyżurne perfumy, co "krzywdy" właścicielce nie zrobią czyli nie nabawi się w jednej chwili bólu głowy. Zadowoli się przeciętnością, która rzekomo zaspokoi jej rzeczywiste pragnienia. Udowodniono, że nieustanne  życie wśród przedmiotów, które wywołują u nas irytację, powodują powstawanie toksyn w organizmie zaś doskonała rzecz daje poczucie ulgi. Zastanawia mnie czy to z lenistwa boimy się doskonałości czy brak nam pomysłu na życie?

Noszenie pełnego a w dodatku pięknego flakonu w przepastnej torbie to zdrada i brak poszanowania dla sztuki - przyzna mi rację koneser. W szybkiej kulturze, kulturze instant mało kto pamięta o kulturze perfumowania się i downspeedingu. Czasem najlepsze pomysły przychodzą nam do głowy, gdy po prostu pozwolimy jej odpocząć. Testowanie zapachów w ciszy, używanie ich jako niewidzialnej biżuterii - te chwile mogą być niezapomniane, bogate w doświadczenia a sztuka jaką jest perfumiarstwo pozwoli inaczej spojrzeć na rzeczywistość. Aby zostać „smakoszem” czasu (i perfum) warto zmienić sposób myślenia, zatęsknić za kreatywnym lenistwem, poszukać tego, co sprawi nam przyjemność. Dla mnie są to perfumy, aplikowanie ich na moje ciało, mówienie o nich. A dla Was?

Gdyby tak na chwilę zatrzymać się i pomyśleć, to jest przecież tyle pachnideł na rynku, które tak naprawdę mają coś więcej do zaoferowania aniżeli sam oczywisty zapach. Cudowny aromat ulubionego pachnidła, po który w zaciszu domowym sięgamy daje nam spokój wewnętrzny, poczucie harmonii, ma moc uwydatniania naszej wartości, nie przeczę, że tworzy nawet fałszywy wizerunek i ma magiczną moc do zmiany naszego zachowania.

Dopiero kiedy z uwagą używamy perfum odkrywamy jego wartość (zmniejszenie dystansu psychicznego między nimi a właścicielem) i jakość, one będą zawierać nasze emocje. Powinny nam sprawiać tyle przyjemności, ile pożytku, użyteczność i piękno idą bowiem w parze. Im więcej, częściej ich używamy pozwalamy im w pewien sposób "dojrzeć", poznajemy ich naturę, przyzwyczajamy się do definiowania gustu i jego przeciwieństwa, nie umyka nam więc ewentualna przeciętność czy bezużyteczność. Dobry zapach jest naszym "opakowaniem" i nie powinniśmy się czuć z tego powodu winni, chcemy przecież tworzyć jak najlepszy wizerunek siebie, w zgodzie ze sobą.

W perfumach istnieje taki składnik jak zielona herbata - świetlisty, "czysty", delikatny, lekki, zwiewny, "nie duszący", oczywisty, minimalistyczny, zawsze chłodny i świetnie współgrający z cytrusami. Rzeczywiście nie męczy otoczenia, myśli nie plączą się w głowie, gdy go czujemy ciało przybiera niezdeformowane pozy, jest w nas witalność i energia. Gdyby tak połączyć akord zielonej herbaty z jaśminem (komponentem o wielu twarzach), upojnym, rozluźniającym, subtelnie słodkim, bardziej intensywnym, wzbogaconym ożywczą zielonością będziemy mieć duet doskonały, elegancki, odświeżający, uniwersalny. To tylko przykład; cierpliwość w testach, wewnętrzny spokój a przede wszystkim chęci i czas pozwoli uniknąć złego wyboru, całkowitemu poddaniu się i posiadaniu dyżurnych perfum, z których nie będziemy zadowoleni.

Nie neguję u Was dyżurnych perfum jeśli rzeczywiście takowe posiadacie, bo wiem, że znamiennym czynnikiem są finanse, nie każdy też ma pamięć do nazw, nie każdy pasjonuje się światem zapachów, ale każdy powinien mieć swój własny zapachowy styl, który inne osoby bez problemu zrozumieją i będą podziwiać. Zacząć można w każdej chwili. 


14 grudnia 2015

5 faktów dlaczego posiadanie dużej ilości perfum jest frustrujące

Moja kolekcja zapachów zazwyczaj oscyluje w granicach 90-105 flakonów różnych marek. Perfumy napływają do mnie same; są prezentami urodzinowymi, gwiazdkowymi, imieninowymi, wygranymi w konkursach, znajduję je w mojej skrytce pocztowej lub pod poduszką jako niespodziankę od ukochanego. Wzbudza to zazdrość i zawiść, zupełnie niepotrzebnie, bowiem z własnego doświadczenia wiem, że posiadanie tak dużej ilości zapachów bywa frustrujące. Absolutnie nie czuję się bogata, choć mogę sprawiać takie wrażenie.

Szkoda wyrzucać tyle pięknych flakonów, żal sprzedawać co się wygrało i co ważne, że nie były podarowane w związku z przeprosinami i nie są przesiąknięte złą energią. Oczywiście nie neguję posiadania nawet 500 buteleczek, ale jeśli czytają ten post rasowi kolekcjonerzy pachnideł niech potwierdzą lub zaprzeczą poniższym faktom. A może nawet ten tekst i ciebie też dotyczy?

5 faktów dlaczego posiadanie dużej ilości perfum jest frustrujące

1 Brak miejsca. Małe mieszkanie, kawalerka, łazienka połączona z toaletą, niewielka kuchnia. Zmieści się szafa, łóżko, komoda pod tv i stolik. Wybranek serca denerwuje się, że wszędzie pełno stojących, leżących perfum, swoisty skład "zabawek", które nawet jak się pięknie ułoży, będą zagracać. Wobec czego lądują w różnych pojemnikach albo na półce w łazience, gdzie szybciej tracą jakość. Nie daj Boże w piwnicy. Denerwujesz się, że niczego nie możesz znaleźć. U zwolenników minimalizmu to fakt nie do zaakceptowania.

2 Gdzie Twój signature scent? Posiadanie ogromnej ilości flakonów daje możliwość wyboru zapachu w zależności od stroju i nastroju, ale nie jest wtedy kwintesencją osoby, która go używa. Frustrujące jest, jeśli nie wiemy co na siebie włożyć a perfumy są jak ubranie, jeśli nie będą do nas pasować, będziemy źle czuli się przez cały dzień. Kto chce być zapamiętany przez otoczenie, kojarzony z profesjonalizmem, z czymś pozytywnym, znanym, lubianym niech wybierze jeden ulubiony zapach, będący jego osobistym podpisem, kodem, znakiem. Jak cię czują, tak cię piszą.

3 Brak cierpliwości. Posiadanie dużej ilości perfum osłabia naszą cierpliwość. Chciałoby się jak najszybciej zużyć ten 100ml flakon, zapachy niektórym z nas szybko się nudzą albo nie są już modne. I odwrotnie, szkoda nam szybko zużyć, w obawie, że nie będziemy mogli sobie pozwolić na kolejne. Koło się zamyka. Oszczędzanie i trzymanie perfum na tzw. "czarną godzinę" w tym przypadku dobre nie jest, zapachy też mają swoją datę przydatności.

4 Uzależnienie. Wydaje się pozytywne, ponieważ znajomi chwalą kolekcję, testują twoje zdobycze, robisz masę fotek i puszczasz na znany serwis społecznościowy, liczysz lajki i gratulujesz sobie, jak masz dobrze. Miałeś z galerii wrócić z nową kurtką na zimę i bucikami dla synka a wracasz z nowymi perfumkami od projektanta. Wychodzisz z założenia, że skoro nie pijesz, nie palisz, nie wydajesz dużo na jedzenie to cię stać, po prostu nie możesz się oprzeć i tyle. Powoli otwierasz pudełeczko z magicznym płynem w środku, psiukasz na nadgarstek i po chwili z rozżaleniem stwierdzasz, że jednak to nie to co chciałeś, jakoś inaczej teraz pachnie. Frustracja i żal, bo to kolejne, setne perfumy, które nie spełniają twoich oczekiwań. Polecam wrócić do punktu nr 2.

5 Lęk. Niech zgadnę; nie zaprzeczysz (jeśli naprawdę kochasz i kolekcjonujesz perfumy), że przynajmniej raz w życiu nie pomyślałeś o tym co byś począł gdyby coś się z nimi stało; kradzież, zdarzenie losowe. Perfumy to niewątpliwie dzieła sztuki, którymi wypada się chwalić, ale trzeba z nich też korzystać póki nie będzie za późno.


06 grudnia 2015

Zalety małego biustu

Mam mały biust, rozmiar A/B (zależy od rozmiarówki danej firmy). Nie narzekam. Łatwo mi z nim żyć. To mój skarb. Ważne, aby był zdrowy i otoczony piękną bielizną.

Jeśli któraś z Was ma mały biust... Przeczytajcie o zaletach, doceńcie co macie zanim będzie za późno. Trochę zdrowego samouwielbienia każdej kobiecie się przyda. Trzeba się przełamać, niech powiedzenie "z przodu plecy, z tyłu plecy, Pan Bóg zrobił mnie dla hecy" wreszcie wyszło z Waszej psyche. Wplotłam w tekst wypowiedzi czytelnika Tomka z Wrocławia.

Na oficjalnych spotkaniach nie rozpraszam nikogo. Jestem poważnie traktowana przez mężczyzn, podczas rozmowy słuchają mnie i nie gapią się w dekolt; nikt nie zwraca na mnie niepotrzebnej uwagi, nie prawi sztucznych komplementów, nie zadaje dziwnych pytań "znowu przytyłaś?". Jeśli ktoś na ulicy patrzy na mnie to instynktownie czuję, że spojrzenia nie świadczą o szyderstwie lub aprobacie. Właściwie to wszystko jedno które, oba zawstydzają.

Tomek: Wiesz, powiem Ci tak.. każdy facet będzie mimo woli wpatrywać się w duży biust, to takie.. jakby to powiedzieć.. zakodowane i nikt mi nie powie, że jest inaczej. Zapominamy powoli o przyjemności i zbliżeniu, tylko na pokazaniu jakie duże mam, albo patrz jakiego dużego mam.

Seksowna bielizna. Dobór bielizny jest łatwiejszy, pasują na mnie seksowne komplety i gorsety, ramiączka nie wrzynają się bezlitośnie w ciało. Mam możliwość zmian, jednego dnia mogę założyć stanik z większymi wkładkami, drugiego mogę założyć tradycyjny. Nie wiem co to letnie odparzenia i nie bolą mnie plecy po długim spacerze.

Przed miesiączką. Przed okresem mały biust robi się nieznacznie większy, u mnie maksymalnie do jednego rozmiaru. Wiele moich znajomych, właścicielek obfitych biustów, podczas ciąży było przerażonych, modliły się, aby jak najszybciej się zmniejszył.

T: Duży biust nie zawsze prezentuje się ładnie bez biustonosza, a małe zawsze (myślę) wzbudzają pożądanie.

Fizyka... Grawitacja moim piersiom nie szkodzi. Z roku na rok widzę, że nie dzieje się z nim nic złego. Nawet bez biustonosza wyglądam ładnie, akceptuję siebie w 100%, również partner to zauważa. Nic nie przeszkadza, nie muszę całą noc spać na plecach czy na boku. Nie planuję powiększania biustu, bałabym się.

T: Powiększanie piersi moim zdaniem tak naprawdę źle wygląda, bo wystarczy inna pozycja ułożenia ciała i wyglądają jak porażka.

Mniejsza ilość kosmetyku. W przeciwieństwie do znajomych zużywam mniej kosmetyków, najczęściej są to olejki do całego ciała.

T: O mniejsze piersi lepiej można się zatroszczyć.

Oszczędność. Mam mniejszy wydatek na biustonosze. Kupuję często w sieciówkach, wiele znanych marek produkuje małe rozmiary i robi super przeceny, płacę czasem niewiele ponad 20zł. Uprawiam jogging bez sztywnego sportowego stanika, nie odczuwam dyskomfortu nawet podczas wykonywania ćwiczeń. Zawsze chodzę wyprostowana.

T: Odpowiednio dobrany biustonosz jest jak dobrze dobrany zapach.

Nie jestem spadochronem. Nie muszę się oszukiwać, bo zapinam się na linii biustu, koszulka nie okazuje się za krótka, nie wglądam wyzywająco, nawet jak założę tunikę XXL to nie wyglądam jak spadochron. Mam w czym wybierać, plisy, falbanki, drapowania, drobne wzorki, marszczenia i żaboty - optycznie powiększają piersi. Mogę też wkładać kreacje do pępka i w najmniej oczekiwanej chwili nie wyskoczą.

T: W rzeczywistości, jak już przyjdzie co do czego, nie rozmiar a kształt się liczy. Mały biust jest taki naturalny, uroczy i nie krępuje ruchów. Jestem pewien, że nie jeden "Kowalski" z rozkoszą by się pobawił tym biuścikiem. Ludzkie oczy wodzą za liniami i dają się łatwo oszukać.

Bezpieczny seks. Jeśli ktoś mnie podrywa, najpierw podobam się mu ja a nie moje piersi. Seks ze mną nie jest niebezpieczny... partner nie ryzykuje, że podczas miłosnych uniesień wybiję mu zęba albo przypadkiem przyduszę a nie daj Boże podbiję oko.

Ten tekst napisałam ze swojej perspektywy. Ciekawi mnie co o tym sądzicie. Mile widziane wypowiedzi panów. Pamiętajmy, najważniejsze jest by każdy biust był zdrowy, wówczas będzie zawsze piękny.

05 grudnia 2015

Baza BB Perfecting Primer Artistry Exact Fit (recenzja)

Po kremy BB sięgam kiedy moja skóra bywa wyjątkowo zmęczona, nie chcę robić mocnego makijażu, mam mało czasu a muszę dobrze wyglądać lub chcę mieć dodatkową ochronę przeciwsłoneczną (zazwyczaj kremy BB zawierają wysokie filtry). Bywa, że stosuję też silikonową bazę, aby fluid lepiej się rozprowadzał i dłużej trwał na skórze, pory skóry były mniej widoczne, aby po prostu makijaż lepiej się prezentował. Szukałam takiego produktu, który zastąpi krem BB i bazę, jednocześnie będzie lżejszy i miał w dotyku pudrowe wykończenie. Nie mogłam zabronić sobie spotkania z Artistry Exact Fit Beauty Balm Perfecting Primer czyli z upiększającą bazę pod makijaż, bo czułam, że spełni moje oczekiwania.


SKŁADNIKI AKTYWNE Kompleks ARTISTRY Exact Fit zrównoważony perłami z Tahiti i cząsteczkami pryzmatycznymi delikatnie odbija światło zaś czysta woda z fiordów norweskich nawilża powierzchniowe komórki skóry.

OPAKOWANIE Opakowanie (tuba) niniejszej bazy BB zawiera 30ml produktu, nie trzeba nakładać jej tak dużo jak fluidu, dzięki czemu cieszymy się wydajnością. Spiczasty aplikator umożliwia higieniczne stosowanie. Czarny kolor jest trudny w utrzymaniu estetyki, pyłki przyczepiają się do tuby bez opamiętania.


Konsystencja przypomina lekki płynny podkład w kolorze kości słoniowej (ivory), po rozsmarowaniu dopasowuje się do karnacji. Aby się nie rozwarstwiała, przed użyciem trzeba porządnie wstrząsnąć. Nie zauważyłam, aby opisywany kosmetyk rozjaśniał mi cerę czy przyciemniał (nie ma takich właściwości) czyli jak nie raz mówimy "utleniał się" pod wpływem ciepła dłoni. Wspomnę też od zapachu, który tak naprawdę jest ledwo wyczuwalny (pudrowy), nie koliduje z innymi preparatami.


STOSOWANIE Aby uzyskać jak najbardziej naturalny efekt bazę BB delikatnie wklepywałam ku górze, unikałam mocnego wcierania w skórę. Najskuteczniejszą i najefektowniejszą metodą okazało się stosowanie bazy na krem nawilżający a okazjonalnie z serum (w dalszej części recenzji dowiecie się z jakim). Zależnie od pogody (posiada wysoki filtr) okazjonalnie można używać zamiast kremu, na serum, wymieszać ze zbyt ciemnym fluidem, ewentualnie poprawiać makijaż w ciągu dnia, np. okolice ust. Szkoda produktu, by nakładać go pędzlem czy gąbeczką.


DZIAŁANIE Po każdorazowym zastosowaniu bazy BB Exact Fit widziałam i czułam, że skóra twarzy jest taka "czysta", wygładzona a koloryt został wyrównany. Posiada właściwości nawilżające, doskonale się rozprowadza, ale trzeba to dosyć szybko robić, gdyż szybko wnika i "zastyga". Gołym okiem widać, że pięknie stapia się z tonacją, zapewnia naturalny wygląd, tj. promienny blask i pudrowe matowe wykończenie. Widziałam też efekt u koleżanek, tuszuje drobne zaczerwienienia (w tym widoczne naczynka krwionośne) oraz świetnie niweluje poranne zmęczenie. Nie sposób zapomnieć o świetnym odświeżeniu skóry, o wspaniałej transparentnej, ultralekkiej, niezapychającej porów skóry formule. Zauważyłam również, że świetnie sprawdza się jako baza pod cienie do powiek, wydobywając ich barwę, zapobiegając kruszeniu lub rozmazywaniu się.


KORZYŚCI Warto przetestować, gdyż natychmiastowo poprawia wygląd (jeśli mamy mało czasu na przygotowanie się przed wielkim wyjściem), przedłuża trwałość podkładu / pudru, zawiera wysoki filtr SPF 35 chroniący przed promieniami UV, wolnymi rodnikami; dostępna w uniwersalnym odcieniu, odpowiedni do upiększania i pielęgnacji każdego rodzaju cery, również wrażliwej. Luksusowy produkt, który ze względu na opakowanie i działanie przyciągnie uwagę na długo.

Baza BB Exact Fit to magiczny sposób na to, by optycznie odżywić, wygładzić skórę a od wewnątrz chronić ją przed niekorzystnymi czynnikami środowiskowymi. Jeśli zrezygnujemy z podkładu czy pudru, nałożona samodzielnie nie będzie spływać i nie pozostawi śladów na ubraniach.

Komu szczególnie polecam? Myślę, że świetnie sprawdzi się wśród posiadaczy skóry mieszanej / tłustej bowiem daje półmatowe pudrowe wykończenie z subtelnym rozświetleniem. Osoby mające cerę suchą odkryją w niej właściwości zapewniające komfort i nawilżające. Nawet nie wyobrażacie sobie, jakie było moje zdziwienie, gdy użyłam jej bezpośrednio na serum do twarzy HYDRA-V. Nie chcę się za bardzo przechwalać, ale ta kombinacja produktów / składników parokrotnie uratowała mnie po nieprzespanej nocy. Natrafił swój na swojego. Generalnie, baza sprawdziła sie u mnie znakomicie, jedynie dobre produkty recenzuję na blogu.


Baza BB Exact Fit z Artistry jest świetną propozycją na prezent dla fanów makijaży i osób, które rozpoczynają przygodę z makeupem. To uniwersalny kosmetyk, który powinna mieć każda kobieta, by w szybki, prosty, naturalny sposób podkreślać swoje piękno. Ponadto usuwa zmęczenie, twarz staje staje się promienna, "wyspana". Ale kto powiedział, że mogą jej używać tylko kobiety...?


PODSUMOWANIE:

- odświeża, nawilża, dając matowe pudrowe wykończenie z lekkim rozświetleniem

- skóra staje się miękka i wygładzona

- natychmiastowo upiększa; luksusowa

- przedłuża trwałość makijażu, nadaje się również jako baza pod cienie do powiek

- ma ledwo wyczuwalny pudrowy zapach, nie kolidujący z innymi kosmetykami

- posiada wysoki filtr przeciwsłoneczny SPF 35

- dostępna na stronie www.amway.pl

 

03 grudnia 2015

JAK WYBRAĆ PERFUMY NA PREZENT?

Perfumy choć należą do sfery intymnej, mogą być prezentem, który zadowoli każdego - rozpieszczą oko i pobudzą zmysł węchu, ale pod warunkiem, że zapach będzie przemyślany. Odpowiednie przygotowanie się do wyboru pachnidła pozwoli uniknąć nietaktu i obustronnego rozczarowania. Flakony wiele mówią o zapachu, skierowane są do konkretnej grupy osób, w pewnym sensie odpowiadają na pytanie "Pokaż mi swoje perfumy a powiem Ci kim jesteś".

Portret Większość ludzi kieruje się kryterium: butelka perfum musi dobrze wyglądać na toaletce. Na początku warto w nasze starania włożyć trochę serca i stworzyć w myślach portret osoby, którą chcemy obdarować. To podejście na pograniczu psychologii, lecz charakterystyka danej osoby, tzn. wiedza o tym, co lubi, jaki ma sposób bycia i styl ubierania się, jak spędza wolny czas, jakiej muzyki słucha, co robi zawodowo, zdecydowanie ułatwi pracę konsultantce, którą poprosimy o pomoc. Profesjonalistka dokona profilowania zapachowego, wartościując typ tej osoby. Przyjrzyj się propozycjom klasyfikacji.

Fashionista

To człowiek umiłowany w trendach. Bywa w modnych miejscach i wśród wpływowych ludzi, głodny komplementów, żądny akceptacji, przyciąga uwagę nietuzinkowym strojem, specyficznym zachowaniem oraz niebanalnym zapachem, tworząc wysublimowany styl. Termin fashionista nie powinien kojarzyć się z obsesją na punkcie zakupów zmieniających system wartości, ale z osobą świadomą możliwości osiągnięcia sukcesu za sprawą swojej atrakcyjności. Podczas kupowania perfum na prezent zwróć uwagę na niesztampowe kształty flakonów, ciekawe faktury i barwną zawartość. Eklektyzm, awangarda, optymizm to przydatne określenia kojarzone z fashionostą, a zawody kojarzone z takim typem człowieka to modelka, aktor, specjalista ds. public relations. Polecane nuty zapachowe: kwiatowo - owocowe podszyte orientem.

Tradycjonalista

Jest wierny swoim przekonaniom i nawykom. Jest dla niego to coś naturalnego, bo tak został wychowany. Lubi pachnidła eleganckie, o sprawdzonych nutach. Nie stroni od zmysłowości, romantyzmu. Klasyka prostota, przystępność, zrozumiałość, to określenia kojarzone z tradycjonalistą. Tradycjonalista z domieszką nowoczesności modernizuje swoje zachowanie, wciąż jednak pozostaje wierny przyzwyczajeniom. Jest jednak zadowolony z małych urozmaiceń. Specjalizacje kojarzone z typem tradycjonalisty to urzędnik, dyrektor, polityk. Nuty zapachowe kwiatowe, piżmowe, drzewne.

Poszukiwacz

Lubuje się w nowościach, ciekawych opakowaniach, niestereotypowych nutach zapachowych. Jego życie jest burzliwe, pełne niespodzianek, a mimo wszystko cechuje go poczucie szczęścia, niezależności i wyjątkowości. Poszukiwacz zadaje pytania i analizuje sytuacje. Zaskoczenie, eksploracja, dynamika to terminy kojarzone z takim człowiekiem, zaś zawody dziennikarz, podróżnik, artysta. Nuty zapachowe: sugestywne, wodne, ozonowe.

Skojarzenia i emocje Znajomość obowiązujących trendów może pomóc w doborze, rozstrzygnąć ewentualne wątpliwości. Ciepła szukamy nie tylko w ubraniach i jedzeniu. W przemyśle perfumiarskim, podobnie jak w 2013 roku, sezon jesień - zima należy do aromatów słodkich, korzennych, ciężkich, otulających, ogrzewających, kontrastujących z zimnym krajobrazem, przynoszących ukojenie. Akordy, których warto poszukać w pachnidłach to przede wszystkim wanilia, jaśmin, czekolada, ambra, piżmo (w damskich) oraz kardamon, wetyweria, pieprz (w męskich). Potem możesz zrobić ich zestawienie z ulubionymi aromatami osoby, której chcesz kupić perfumy zatem pamiętaj o skojarzeniach i emocjach związanych z tą osobą; dyskretna obserwacja i wnikliwa analiza będą niezastąpione. Podpowiedzi znajdziesz w jej słowach, czynnościach, gestach.


02 grudnia 2015

Puder sypki ARTISTRY Exact Fit (recenzja)

KAWAŁEK HISTORII Kosmetyki firmy Amway poznałam w latach 90tych. Już wtedy używałam sypkiego pudru z marki Artistry. Był bardzo jasny, ale odpowiedni dla mojej karnacji. Zapamiętałam jego skuteczne właściwości, najbardziej utkwiła mi w pamięci jego wydajność (miałam go ponad dwa lata), delikatny pudrowy zapach i miękka pluszowa gąbeczka.


NOWA SPECJALNA FORMUŁA Ucieszyłam się, że firma udoskonaliła tamten puder pod względem poziomu intensywności kolorytu skóry i formuły. Zatem nowy puder sypki Artistry Exact Fit posiada specjalną formułę zmniejszającą poziom sebum, zapewnia naturalnie matowy wygląd skóry. Dodatkowo produkt zawiera kompleks o tytułowej nazwie Exact Fit (z ang. dokładne dopasowanie) zrównoważony z perłami z Tahiti oraz cząsteczkami pryzmatycznymi, co ostatecznie daje efekt wygładzonej i rozświetlonej cery. Nie mylcie rozświetlenia z przetłuszczaniem, błyszczeniem się skóry.


DUŻE OPAKOWANIE Co ciekawe materiał z jakiego została wykonana gąbeczka nie zmienił się. Powiększono opakowanie, umożliwiające higieniczne i bezpieczne stosowanie produktu. Jest jednorazowe. Ma tendencję do rozsypywania się w podróży, gdy wyjeżdżam przesypuję go do małego pudełeczka. Wieczko w szybkim tempie zbiera pyłki kurzu, żeby utrzymać je w nienagannym wyglądzie trzeba co chwilę je przecierać. Ale tu tak naprawdę nie chodzi o opakowanie tylko o efekt. Puder sypki Exact Fit nakładany za pomocą dużego pędzla osiada na twarzy w postaci niewyczuwalnej mgiełki, będąc niczym druga skóra.


PA++ Dostępny jest w dwóch odcieniach: light i medium (na zdjęciach: medium). Zawiera filtr SPF 5 chroniąc skórę przed szkodliwym działaniem promieni UVA/UVB. PA++ w Japonii oznacza średnią ochronę przed słońcem.


JAK STOSOWAĆ? Czy warto używać pudru sypkiego? Jeśli zależy nam na utrwaleniu podkładu, przedłużenia jego trwałości, na naturalnym wykończeniu makijażu to puder sypki jest doskonałym rozwiązaniem. Artistry Exact Fit dedykowany jest do każdego rodzaju skóry, również wrażliwej. Posiadam cerę normalną, gdzieniegdzie jest przesuszona, zimą bywa zaczerwieniona od alergii. Omawiany sypki puder stosuję przede wszystkim ze względu na satynowe rozświetlenie (często aplikuję na środkową część twarzy, pozostawiając jej zewnętrzne krawędzie delikatnie lśniące). Muszę przyznać, że trzyma się cały dzień, nie spływa, nie zmienia odcienia skóry, nie podrażnia, nie podkreśla zaczerwienionych okolic, zapewnia uczucie komfortu. Przy swoich znaczących matujących właściwościach odcień Medium według mnie jest transparentny, łatwo osiągnąć z nim efekt eleganckiego, perfekcyjnego makijażu. Trudno mi powiedzieć jak zachowa się na skórze bardzo przetłuszczającej się, ale chcę zapewnić, że formuła jest bardzo lekka, nie komedogenna, pozwala skórze "oddychać".


Jeśli głównym celem jest optyczne niwelowanie niedoskonałości, polecam wypróbować podkłady z Artistry, gdyż opisywany puder nie posiada mocnych właściwości kryjących trądzik czy naczynka krwionośne, aczkolwiek jeśli występuje problem z widocznością porów skóry, sprawdza się naprawdę bardzo dobrze, o ile nałożymy go dłońmi (trzeba nasypać kosmetyk na dłoń, delikatnie rozetrzeć, następnie przycisnąć do twarzy i delikatnie wklepać). Ja stosowałam w tradycyjny sposób, z użyciem pędzli Amway z serii Artistry i Beauty Cycle.


INNE ZASTOSOWANIA... Sypki puder Extact Fit może być stosowany bezpośrednio na serum, krem lub tradycyjnie na fluid. Możliwości, metod jest wiele. Ważne, że nie osadza się na drobnych zmarszczkach, nie podkreśla ich, kreuje twarz wypoczętą i aksamitnie gładką w dotyku, nie widać go gołym okiem, jest dobrą "bazą" pod brokat do twarzy / ciała lub ratunkiem dla zbyt mocnego makijażu oczu (rozjaśni intensywne cienie do powiek).


PODSUMOWANIE:

- doskonale utrwala makijaż

- oferuje satynowy blask a zarazem matowe i transparentne wykończenie

- nie kryje niedoskonałości, ale zmniejsza widoczność porów skóry i nie podkreśla nawet głębokich zmarszczek

- niewyczuwalny, wyjątkowo lekki w formule i poziomie krycia

- niemalże bezzapachowy

- niesamowicie wydajny

- polecany do każdego rodzaju skóry, również wrażliwej

- daje komfort i naturalny wygląd

- zawartość może rozsypać się podczas podróży

- najlepiej nakładać go dużym pędzlem, by kontrolować stopień matowienia cery

- dostępny wyłącznie na www.amway.pl


26 listopada 2015

Krem do twarzy na dzień i na noc Yochimu by Jacques Battini (recenzja)


Polska firma Jacques Battini Cosmetics kilka lat temu zadziwiła mnie zapachem Night Dream, który do dziś noszę na sobie z przyjemnością, zbieram komplementy, ludzie pytają czym pachnę, bo długo nimi pachnę, czuję się w nim dobrze. Trwałość ma znakomitą i byłabym skłonna zapłacić za nie więcej niż w rzeczywistości kosztuje.


Podobnie jest z kosmetykami do twarzy, które firma wypuściła w 2015r. Chcę żebyście wiedzieli, że na tym blogu prezentuję produkty spełniające moje oczekiwania, nie recenzuję bubli. Używam wielu kosmetyków, ale jedynie te najszybciej działające a co za tym idzie najskuteczniejsze mają szansę zaistnieć na łamach tej strony.

Seria kosmetyków Yochimu by Jacques Battini inspirowana urodą azjatyckich kobiet, ich codziennymi rytuałami piękna i generalnie filozofią wschodu również przypadła mi do gustu dzięki fajnym, funkcjonalnym opakowaniom, łatwym w aplikacji teksturom produktów (chodzi mi o szybkie wchłanianie się) i generalnie miłym uczuciom towarzyszącym codziennej pielęgnacji.

W serii Yochimu oprócz roll-onu na okolice oczu i serum do twarzy, które testowałam kupimy kremy na dzień i na noc, również zawierające kompleks przeciwzmarszczkowo - nawilżający czyli: ekstrakt z wąkroty azjatyckiej i hydranov.


Słoiczek dziennego kremu oznaczono kolorem czerwonym, nocnego niebieskim. Oba prezentują się naprawdę zachęcająco, wiadomo co jest do czego, zaś w kartoniku, tuż po jego otwarciu zamieszczono informację "wejdź do świata kosmetyków Jacques Battini", co dodatkowo potęguje zainteresowanie produktem. Całość prezentuje się bardzo ładnie, estetycznie.


Ekstrakt z wąkroty azjtyckiej (Centella Asiatica) – zawarty w nim m.in. azjatykozyd pobudza syntezę kolagenu i elastyny, działając przeciwzmarszczkowo i nawilżająco.

Hydranov – naturalny surowiec otrzymywany z czerwonej algi, będący aktywatorem epidermalnego kwasu hialuronowego. Testy In-vivo udowodniły szybsze i skuteczniejsze działanie Hydranov w sferze nawilżenia skóry w porównaniu do samego kwasu hialuronowego. Nawilżenie skóry po dwóch tygodniach stosowania jest wówczas trzykrotnie bardziej efektywne.


Krem na dzień oprócz tych dwóch kluczowych składników zawiera w składzie także rozjaśniającą, rozświetlającą i odświeżającą witaminę C, witaminę E zwaną witaminą młodości, naturalny olej kokosowy i awokado odpowiadające za głębokie działanie przeciwzmarszczkowe i regenerujące, glicerynę tworzącą lekką nawilżającą okluzję na skórze oraz orzech włoski, masło shea, nieszpułkę zwyczajną i sól morską przyczyniające się do odżywienia i wyczuwalnego odświeżenia skóry. Dodatkowo zawiera filtr SPF15 chroniący skórę przed działaniem szkodliwych promieni UV.


Konsystencja dziennej wersji kremu Yochimu w opakowaniu wygląda na bardzo gęstą, ale w momencie nabierania na opuszek palca okazuje się lekka, miękka, odświeżająca. Rozsmarowuje i wklepuje się wyśmienicie, wchłania bardzo szybko (nie powoduje efektu ściągania skóry na skutek użycia niewystarczającej dawki kosmetyku) aczkolwiek z uprzednio nałożonym serum do twarzy Yochimu ten proces nieco się wydłuża, niemniej jednak w obu przypadkach skóra otulona jest przyjemnym, subtelnym naturalnym zapachem orzecha. Istnieje poczucie, że jest odpowiednio nawilżona i przygotowana na dalsze zabiegi upiększające. Nie mogłabym pominąć efektu wizualnego, wygładzenie, rozświetlenie i odświeżenie skóry jest natychmiastowe. Krem nadaje się również pod makijaż.

Wersja nocna służy solidnemu odżywieniu, głębokiemu zregenerowaniu skóry; zawiera bowiem omówioną formułę azjatycką, witaminę C (dodać trzeba, że zwalczającą wolne rodniki opóźniającą proces starzenia) i odżywczą witaminę E, glicerynę, masło shea, olej z awokado i kokosowy, olej z krokosza barwierskiego, nieszpułkę zwyczajną, soję, orzech włoski, algi. Zawartość bogatsza, zaś konsystencja podczas aplikacji bardziej wodnista, po chwili staje się gęstsza, ekspresowo wchłania się, nie tworzy efektu ciężkiej maski. Zapach nocnego kremu jest nieco mocniejszy niż w dziennym; przyjemny, orzechowy.


Rozumiemy już, że dzienny i nocny krem Yochimu dedykowany jest osobom, które mają skórę normalną lub suchą; również zmęczoną i zszarzałą, pozbawioną witalności i taką, która wymaga korekcji drobnych zmarszczek, brakuje jej elastyczności i sprężystości, potrzebuje głębokiej regeneracji i odżywienia.


Mimo tak bogatego składu omówione produkty nie zatykają porów skóry, nie obciążają jej. Przekonajcie się sami jak silnie nawilżają, zapewniając poprawę jędrności, spłycając zmarszczki i zapobiegając pojawianiu się nowych.


Firma Jacques Battini oferuje nam kremy w atrakcyjnej cenie; kremy zawierające podstawowe i zaawansowane składniki, które dzięki systematycznemu stosowaniu dają zadowalające rezultaty.

Zajrzyjcie do sklepu internetowego firmy oraz wejdźcie na oficjalną stronę (zobaczcie też fajne perfumy) po więcej informacji nt. inspirującej serii kosmetyków do twarzy Yochimu by Jacques Battini. Bardzo POLECAM.