SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024

20 lutego 2016

Perfumy Tous Happy Moments (recenzja)

Hiszpańska marka Tous od blisko 100 lat zna sekret szczęścia, poprzez zapach Happy Moments wylansowany w 2015 roku zdradza jak odkryć w sobie te cudowne uczucie i jak z niego korzystać.


Dla mnie najważniejszymi osobistymi wartościami  zawsze będzie życie i zdrowie, wówczas mogę czuć się dobrze, nie muszę uczestniczyć w "wyścigu szczurów" i iść po trupach do celu sprzedając własne szczęście, rodzinę i prywatność. Cenię sobie spokój i bezpieczeństwo, to wystarczający powód do odczuwania szczęścia i wdzięczności.


Tous radzi nam aby myśleć o szczęściu jakby była to prawda, czuć szczęście, być szczęśliwą, cieszyć się małymi rzeczami, wówczas życie dostarczy nam wiele momentów pełnych emocji i w całości przyniesie nam upragnione szczęście. Życie będzie magiczne a szczęście urośnie jeśli posadzisz nasiona - użyjesz perfum Tous Happy Moments.


Marka słynie z dbałości o szczegóły. Tous to przede wszystkim unikalny, nowoczesny design i wyszukane składniki zapachowe. Na białym kartonikowym opakowaniu wytłoczono wzory kwiatów oraz napis, zaś wewnątrz zobaczymy niebieskie kwiaty i słynnego misia w niebieskim kolorze (globalny symbol łagodności i miłości, znak dobrych intencji, aby dawać i otrzymywać). Niebieski to kolor harmonii, optymizmu, radości, jest naturalnie pozytywny, kojarzy się z przyjemnością i wolnością; niebem, spokojnym morzem.. Osoby wybierające barwy niebieskie charakteryzują się kreatywnością i twórczym umysłem choć lubią przy tym spokojne otoczenie.


Już sam flakon przyciągnął moją uwagę, przykryto go matowym tworzywem, gładkim w dotyku, nie widać na nim odcisków palców; wygodnie leży w dłoni. Buteleczkę okala złota kokarda (z kultowym misiem w środku), którą da radę zdjąć i wykorzystać jako ozdobę do włosów i serwetek lub jako bransoletkę dla dziewczynki. Nie widać ile mililitrów pozostało do końca, ale to zaleta, bo flakon zawsze dobrze wygląda.


Życie wg. Tous jest czystą kartką papieru i tylko Ty możesz wybrać jak je udekorujesz. Niepokój jest jedynie myślą, codzienny stres nas męczy, bo mu na to pozwalamy, nauczmy się spokojem i radością bronić się przed nim. Pamiętajmy o fajnych perfumach, używanie ich niech stanie się codziennym rytuałem. Przysłowie japońskie mówi "Doskonałość nie polega na robieniu rzeczy niezwykłych, ale na czynieniu rzeczy zwykłych w sposób niezwykły".


Tous w pachnidle Happy Moments odchodzi od popularnej gamy składników zaczynających się od samych cytrusów i piżma. W nucie głowy rozpoznamy pyszne dojrzałej klementynki i ananasa dające wspaniałą świeżość i nieśmiałą słodycz. Akordy zielonego bluszczu (o chropowatym, wilgotnym zapachu) przełamują powiew słodyczy, w pewnym momencie odnoszę wrażenie, że pachnę smacznymi słonymi pistacjami i cytryną.


W miarę rozwijania się zapachu usłyszymy głębokie nuty serca należące do żółtej stokrotki, białego jaśminu i następujących po sobie: popcornu i niebieskiej orchidei. Zakończenie zapachu może nieco zdziwić, przy wymownym, lekko słodkim początku, poprzez upojne serce pachnidła, nuta bazowa (podstawy) również jest słodka, gdyż poza aromatem złotego piżma i cedru poczujemy białą czekoladę dzięki czemu zapach nabiera zmysłowego i pobudzającego charakteru. Całościowo, pierwsze skrzypce gra zielony bluszcz i mleczno - kokosowa biała czekolada złączona z nieco ostrzejszym i kwaśniejszym akcentem żółtej stokrotki (taka jak jest w smaku).


Woda toaletowa Happy Moments to propozycja radosna, figlarna, szczęśliwa, (dosłownie) smakowita, bliskoskórna, o wyjątkowych i ciekawych składnikach (popcorn i niebieska orchidea - euforia w perfumerii). Ożywcza, energetyczna, słodka i zabawna, kojarzy mi się z czymś niespotykanym, niespodziewanym ; z dzikimi marzeniami i niecodziennymi zachciankami stanowiącymi preludium do wolności i szczęścia. Radość bowiem nigdy nie jest poważna; jest spontaniczna, niewymuszona, prosta, czasem trzeba się jej nauczyć.


Zapach Happy Moments pozostawia na skórze delikatny film (olejek), który tak szybko się nie wchłonie, dzięki czemu mam pewność, że jest trwały i dlatego polecam go w tym wpisie. Myślę, że świetnie sprawdzi się o każdej porze roku i każda kobieta znajdzie w nim swoje ulubione nuty. Kompozycja jest bardzo ładna, chętnie wybierana na prezent, zaciekawia przede wszystkim nie często spotykanymi akcentami białej czekolady, niebieskiej orchidei, żółtej stokrotki i zielonego bluszczu.


Czy woda toaletowa Happy Moments to uwodzicielska pułapka, która z kokieterii przerodzi się w uzależnienie? Zajrzyjcie do perfumerii Sephora, bo tylko tam jest dostępna ta woda i przekonajcie się sami!

 

19 stycznia 2016

Allverne Mydełko Korzenne Wanilia Cynamon (recenzja)

Polska firma Allverne co sezon zaskakuje nowościami kosmetycznymi bardzo dobrej jakości, inspirowanymi naturą, w pięknych barwach, co więcej, dostępnymi na każdą kieszeń. Z serii Nature`s Essences i  Sience & Nature możemy wybrać najodpowiedniejsze dla nas produkty pielęgnacyjne. W niniejszym wpisie zaprezentuję korzenne mydełko w kostce z dominującym aromatem wanilii i cynamonu.


Allverne proponuje naturalne korzenne mydełko na bazie oleju palmowego, otrzymywanego z nasion olejowca gwinejskiego. Olej palmowy zawiera m.in.  witaminę E, pomaga odbudować i uregulować wydzielanie sebum, które przez większość mydeł drogeryjnych jest zmywane przez składniki syntetyczne, powodując utratę wilgotności.


ZAPACH. Firma wzbogaciła mydełko o wyjątkowe aromaty cynamonu, imbiru, białego pieprzu, gałki muszkatołowej, wanilii, bergamotki, pomarańczy, karmelu i cukru trzcinowego. Na pierwszy plan wysuwają się chłodniejsze i ostrzejsze nuty nuty imbiru i białego pieprzu w połączeniu z cynamonem tuż za nimi podąża wspomniana wanilia z duetem złożonym z karmelu i cukry trzcinowego.

Te trzy ostatnie składniki zapachowe są tak apetyczne, że powodują natychmiastową chęć (dosłownie) skosztowania mydełka. Gwarantuję, że zapach mydełka przypomni Wam o pysznych maślanych ciasteczkach, pierniczkach, szarlotce, gęstym syropie do kawy. Ta mieszanka tworzy zmysłowy, ciepły klimat, pobudza wyobraźnię, poprawia nastrój. Nawet kostka jest w kolorze herbatnika.


DZIAŁANIE. Mydełko jest poręczne, nie wyślizguje się z mokrej dłoni. Podczas kontaktu z wodą i skórą wytwarza nawilżający olejek, który szybko zamienia sie w delikatną, kremową pianę. Trochę mięknie podczas dłuższej kąpieli, ale nie traci kształtu. Głęboko oczyszcza, odświeża i pozostawia skórę gładką w wyglądzie i w dotyku. Zużywa się dosyć szybko, głównym powodem jest piękny zapach...


PRZYJAZNE DLA AZS. Mam atopowe zapaleniu skóry, które czasem jest nie do opanowania, cieszę się, że mydełko od Allverne sprawdziło się naprawdę bardzo dobrze, nie spowodowało nowych podrażnień ani swędzenia, pieczenia czy przesuszenia. Nie czułam potrzeby nakładania kremu, ale dla własnej wygody i satysfakcji, użyłam dokładnie przetestowanego, nawilżającego lotionu Allverne Lotos / Jaśmin.


MINIMALIZM. Mydła w kostce zawsze kojarzą mi się z minimalizmem, oszczędzaniem, produktem dogłębniej usuwającym bakterie aniżeli w płynie, są takim osobistym, prywatnym kosmetykiem, którego nie mogą używać inni domownicy. Jeśli są dodatkowo wzbogacone o intensywny aromat, ich stosowanie staje się takie sekretne, sprzyja pozytywnemu myśleniu.


Serdecznie polecam Wam korzenne mydełko Allverne Wanilia /Cynamon, świetnie działa a do tego obłędnie, smakowicie pachnie. Zajmuje na mojej liście ulubionych mydeł w kostce wysoką pozycję: za zapach i zawartość dobroczynnego oleju palmowego. Nie pozostaje Wam nic innego jak przekonać się o zaletach niniejszego mydełka. Kosztuje około 3zł (100g).

Podsumowanie:

- poręczna kostka, wymiary 6,5x6,5cm

- mydełko  dokładnie oczyszcza, nie podrażnia, zmiękcza naskórek

- po kontakcie z wodą i skórą wytwarza delikatny olejek nawilżający

- skóra jest wygładzona optycznie i w dotyku

- zawiera olej palmowy, glicerynę

- atrakcyjna cena

- informacje produktach na stronie oficjalnej: www.allverne.pl

18 stycznia 2016

Esencja do kąpieli Kneipp Totalny Relaks i Głęboki Odpoczynek (recenzja)


Od 1891 roku niemiecka firma Kneipp oferuje kosmetyki oparte na roślinnych czynnikach pielęgnacyjnych, skuteczność ich została potwierdzona badaniami i zadowoleniem klientów.

Filozofia Kneipp związana jest z ochroną środowiska i zasobami naturalnymi, poza tym produkty nie zawierają olejów mineralnych, silikonowych i parafinowych; są opracowane i kontrolowane przez doświadczonych naukowców i dermatologów, co zapewnia najwyższą jakość.


W niniejszym wpisie chcę przekonać Was do zastosowania aromatycznych esencji do kąpieli Kneipp: Głęboki Odpoczynek i Totalny Relaks. Jesienna i zimowa aura sprzyja znużeniu, zmęczeniu, stresom, choć wiosną i latem też lubimy wylegiwać się w wannie i relaksować w chłodniejszej wodzie. Często z niewyspania jest nam zimno i najchętniej siedzielibyśmy pod kocem, z kubkiem mocnej kawy w ręku. Jak najbardziej polecam tę opcję, ale lepszą alternatywą na rozgrzanie się oraz poprawę nastroju jest aromatyczna kąpiel.


Esencja Kneipp jest silnie skoncentrowanym (pod względem składników i aromatu) olejkiem do kąpieli o właściwościach odprężających. Opakowania są szklane, wygodne i minimalistyczne czyli takie jak lubię, przypominają syropy (aromaterapeutyczne lekarstwo dla duszy), nie potrzebują pompki, wlewamy zawartość pod strumień bieżącej wody.


Jak najlepiej dozować/stosować? Sprawdziłam, że do zabarwienia wody wystarczy nawet pół nakrętki (są bardzo wydajne), ale zależało mi na intensywnym i długotrwałym zapachu w łazience (do kilku godzin po kąpieli) więc wlewałam jedną pełną nie martwiąc się oszczędzaniem. Wytworzona piana jest delikatna i rzadka, znika po chwili, nie ma właściwości myjących, czasem dolewałam bezzapachowego mydła w płynie, by ukryć się przed światem...

Woda zabarwiona przez olejek nie brudzi skóry zaś olejek nałożony na skórę jak tradycyjny żel pod prysznic, owszem. Tak nie robimy, na tym nie polega działanie niniejszej esencji, ślady na skórze znikną po pilingu. Przetestowałam specjalnie dla Was, konsystencja w dotyku jest delikatna, nawilżająca, "glicerynowa".


Autosugestia. Moim zdaniem działanie aromaterapeutyczne esencji zależy też od naszego nastawienia. Jeżeli jesteśmy pozbawieni uprzedzeń do orientalnych czy kwiatowych aromatów produktów kosmetycznych (panuje mylące przekonanie, że są niesamowicie drażnią nozdrza) a bezwzględnie pragniemy totalnego relaksu to musimy poddać się tej chwili, którą Kneipp nam upiększa.


Esencja kąpielowa Totalny relaks. Zawiera w sobie cytrynową melisę indyjską, działającą odprężająco. W tej propozycji charakter zapachu możemy łatwiej rozpoznać, jako cytrynowo - kwiatowo - miodowy na pograniczu owocowej słodyczy, pudru, nafty kosmetycznej (w nucie bazowej). Bardziej odważna niż Głęboki Odpoczynek, bo mocniejsza, energetyczna; producent poleca zażywać kąpieli maks 15 - 20 minut.

Skład produktu:  Polysorbate 20, Aqua (Water), Cymbopogon Nardus (Citronella) Oil, Geraniol, Citronellol, Melissa Officinalis Leaf Extract, Limonene, Citral, Linalool, Eugenol, Tocopherol, CI 47005, CI 15985.


Esencja kąpielowa Głęboki Odpoczynek. Odkrywa przed nami wyraziste orientalne oblicze, bo świeże, ostre, przydymione, pikantne, żywiczne. On sprawia, że powietrze staje się tak samo szybko parne co lekkie, jakby skutecznie pogrywał z naszymi uczuciami i wymagał, abyśmy trudzili się, by go jednoznacznie określić,  co tak się nie da. Dla ułatwienia, dominujące są w nim drzewo sandałowe (łagodne i uspokajające) i paczula (dodaje wspomnianej ostrości, ma działanie odprężająco - stymulujące). Bardzo przyjemny, sprzyjający rozmyślaniu nad sobą i tym, kim a może czym jesteśmy w świecie. Głęboki odpoczynek nie musi  być jedynie rezultatem  gorącej kąpieli, przekonajcie się latem jak ciekawie zapach będzie się rozwijać jeśli weźmiemy chłodną kąpiel. Mój faworyt.

Skład produktu: Polysorbate 20, Aqua (Water), Glycerin, Parfum (Fragrance), Pogostemon Cablin Oil, Pterocarpus Soyauxii Wood Extract, Styrax Tonkinensis Resin Extract, Geraniol, Coumarin, Citronellol, Limonene, Linalool, Sodium Levulinate, Sodium Anisate, Citric Acid, Tocopherol, CI 28440, CI 42051, Benzoic Acid


Komu polecam? Jeżeli jesteś nowicjuszem w kwestii aromaterapeutycznych kąpieli i nie domyślasz się jak Twój organizm zareaguje na dany zapach, zacznij od ciepłej kąpieli stóp i mniejszej dawki esencji (np. pół łyżeczki od herbaty). Już wtedy poczujesz działanie, ale subtelniejsze a przy okazji przygotujesz stopy do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych.

Jeśli jesteś miłośnikiem kąpieli w wannie i  marzysz, aby "zapomnieć o bożym świecie", o lękach i stresie towarzyszących w ciągu dnia, pragniesz nowych doznań zapachowych i inspiracji, chcesz pobyć sam na sam i uzyskać wewnętrzną podpowiedź co zrobić dalej ze swoim życiem, jakie podjąć decyzje czy po prostu wyciszyć się i pomyśleć, przemyśleć pewnie sprawy - sięgnij po dowolną z wymienionych esencję od Kneipp i zanurz się w świecie spokoju.

Polecam serdecznie wszystkim miłośnikom ciekawych produktów i nietuzinkowych aromatów, nie zapomnijcie esencji Kneipp dołączyć do swojego domowego SPA.


Podsumowanie:

- niniejsze esencje to naturalne produkty na oparte na roślinnych czynnikach pielęgnacyjnych

- zawierają naturalne olejki eteryczne

- sugestywne, nietuzinkowe zapachy, które zapadną w pamięci na długo (możliwość wyboru świeżego lub orientalnego)

- esencje dają natychmiastowe ukojenie, odprężenie, wystarczy chcieć

- regularne stosowanie (najlepiej jednego wariantu) pomaga w odzyskaniu wewnętrznego spokoju

- dobroczynne, bo relaksujące przy wyczerpaniu i stresie

- więcej informacji na oficjalnej stronie www.kneipp.pl


08 stycznia 2016

Dyżurnym zapachom mówmy NIE

Zdarzyło mi się zapytać celebrytkę, sąsiadkę, znajomą, znajomą znajomej... jakich perfum używa. Wszystkie panie wymieniły "chyba madmłazel jakoś tam, coś tam w tej zielonej buteleczce" jako zapach numer jeden, który zawsze mają w torebce, używają go jak im się przypomni, dokładnej nazwy tak naprawdę nie pamiętają, nie zastanawiają się jak pachnie, po prostu pachnie, albo noszą, aby coś nosić a i tak ich nie lubią. To takie dyżurne perfumy, co "krzywdy" właścicielce nie zrobią czyli nie nabawi się w jednej chwili bólu głowy. Zadowoli się przeciętnością, która rzekomo zaspokoi jej rzeczywiste pragnienia. Udowodniono, że nieustanne  życie wśród przedmiotów, które wywołują u nas irytację, powodują powstawanie toksyn w organizmie zaś doskonała rzecz daje poczucie ulgi. Zastanawia mnie czy to z lenistwa boimy się doskonałości czy brak nam pomysłu na życie?

Noszenie pełnego a w dodatku pięknego flakonu w przepastnej torbie to zdrada i brak poszanowania dla sztuki - przyzna mi rację koneser. W szybkiej kulturze, kulturze instant mało kto pamięta o kulturze perfumowania się i downspeedingu. Czasem najlepsze pomysły przychodzą nam do głowy, gdy po prostu pozwolimy jej odpocząć. Testowanie zapachów w ciszy, używanie ich jako niewidzialnej biżuterii - te chwile mogą być niezapomniane, bogate w doświadczenia a sztuka jaką jest perfumiarstwo pozwoli inaczej spojrzeć na rzeczywistość. Aby zostać „smakoszem” czasu (i perfum) warto zmienić sposób myślenia, zatęsknić za kreatywnym lenistwem, poszukać tego, co sprawi nam przyjemność. Dla mnie są to perfumy, aplikowanie ich na moje ciało, mówienie o nich. A dla Was?

Gdyby tak na chwilę zatrzymać się i pomyśleć, to jest przecież tyle pachnideł na rynku, które tak naprawdę mają coś więcej do zaoferowania aniżeli sam oczywisty zapach. Cudowny aromat ulubionego pachnidła, po który w zaciszu domowym sięgamy daje nam spokój wewnętrzny, poczucie harmonii, ma moc uwydatniania naszej wartości, nie przeczę, że tworzy nawet fałszywy wizerunek i ma magiczną moc do zmiany naszego zachowania.

Dopiero kiedy z uwagą używamy perfum odkrywamy jego wartość (zmniejszenie dystansu psychicznego między nimi a właścicielem) i jakość, one będą zawierać nasze emocje. Powinny nam sprawiać tyle przyjemności, ile pożytku, użyteczność i piękno idą bowiem w parze. Im więcej, częściej ich używamy pozwalamy im w pewien sposób "dojrzeć", poznajemy ich naturę, przyzwyczajamy się do definiowania gustu i jego przeciwieństwa, nie umyka nam więc ewentualna przeciętność czy bezużyteczność. Dobry zapach jest naszym "opakowaniem" i nie powinniśmy się czuć z tego powodu winni, chcemy przecież tworzyć jak najlepszy wizerunek siebie, w zgodzie ze sobą.

W perfumach istnieje taki składnik jak zielona herbata - świetlisty, "czysty", delikatny, lekki, zwiewny, "nie duszący", oczywisty, minimalistyczny, zawsze chłodny i świetnie współgrający z cytrusami. Rzeczywiście nie męczy otoczenia, myśli nie plączą się w głowie, gdy go czujemy ciało przybiera niezdeformowane pozy, jest w nas witalność i energia. Gdyby tak połączyć akord zielonej herbaty z jaśminem (komponentem o wielu twarzach), upojnym, rozluźniającym, subtelnie słodkim, bardziej intensywnym, wzbogaconym ożywczą zielonością będziemy mieć duet doskonały, elegancki, odświeżający, uniwersalny. To tylko przykład; cierpliwość w testach, wewnętrzny spokój a przede wszystkim chęci i czas pozwoli uniknąć złego wyboru, całkowitemu poddaniu się i posiadaniu dyżurnych perfum, z których nie będziemy zadowoleni.

Nie neguję u Was dyżurnych perfum jeśli rzeczywiście takowe posiadacie, bo wiem, że znamiennym czynnikiem są finanse, nie każdy też ma pamięć do nazw, nie każdy pasjonuje się światem zapachów, ale każdy powinien mieć swój własny zapachowy styl, który inne osoby bez problemu zrozumieją i będą podziwiać. Zacząć można w każdej chwili. 


14 grudnia 2015

5 faktów dlaczego posiadanie dużej ilości perfum jest frustrujące

Moja kolekcja zapachów zazwyczaj oscyluje w granicach 90-105 flakonów różnych marek. Perfumy napływają do mnie same; są prezentami urodzinowymi, gwiazdkowymi, imieninowymi, wygranymi w konkursach, znajduję je w mojej skrytce pocztowej lub pod poduszką jako niespodziankę od ukochanego. Wzbudza to zazdrość i zawiść, zupełnie niepotrzebnie, bowiem z własnego doświadczenia wiem, że posiadanie tak dużej ilości zapachów bywa frustrujące. Absolutnie nie czuję się bogata, choć mogę sprawiać takie wrażenie.

Szkoda wyrzucać tyle pięknych flakonów, żal sprzedawać co się wygrało i co ważne, że nie były podarowane w związku z przeprosinami i nie są przesiąknięte złą energią. Oczywiście nie neguję posiadania nawet 500 buteleczek, ale jeśli czytają ten post rasowi kolekcjonerzy pachnideł niech potwierdzą lub zaprzeczą poniższym faktom. A może nawet ten tekst i ciebie też dotyczy?

5 faktów dlaczego posiadanie dużej ilości perfum jest frustrujące

1 Brak miejsca. Małe mieszkanie, kawalerka, łazienka połączona z toaletą, niewielka kuchnia. Zmieści się szafa, łóżko, komoda pod tv i stolik. Wybranek serca denerwuje się, że wszędzie pełno stojących, leżących perfum, swoisty skład "zabawek", które nawet jak się pięknie ułoży, będą zagracać. Wobec czego lądują w różnych pojemnikach albo na półce w łazience, gdzie szybciej tracą jakość. Nie daj Boże w piwnicy. Denerwujesz się, że niczego nie możesz znaleźć. U zwolenników minimalizmu to fakt nie do zaakceptowania.

2 Gdzie Twój signature scent? Posiadanie ogromnej ilości flakonów daje możliwość wyboru zapachu w zależności od stroju i nastroju, ale nie jest wtedy kwintesencją osoby, która go używa. Frustrujące jest, jeśli nie wiemy co na siebie włożyć a perfumy są jak ubranie, jeśli nie będą do nas pasować, będziemy źle czuli się przez cały dzień. Kto chce być zapamiętany przez otoczenie, kojarzony z profesjonalizmem, z czymś pozytywnym, znanym, lubianym niech wybierze jeden ulubiony zapach, będący jego osobistym podpisem, kodem, znakiem. Jak cię czują, tak cię piszą.

3 Brak cierpliwości. Posiadanie dużej ilości perfum osłabia naszą cierpliwość. Chciałoby się jak najszybciej zużyć ten 100ml flakon, zapachy niektórym z nas szybko się nudzą albo nie są już modne. I odwrotnie, szkoda nam szybko zużyć, w obawie, że nie będziemy mogli sobie pozwolić na kolejne. Koło się zamyka. Oszczędzanie i trzymanie perfum na tzw. "czarną godzinę" w tym przypadku dobre nie jest, zapachy też mają swoją datę przydatności.

4 Uzależnienie. Wydaje się pozytywne, ponieważ znajomi chwalą kolekcję, testują twoje zdobycze, robisz masę fotek i puszczasz na znany serwis społecznościowy, liczysz lajki i gratulujesz sobie, jak masz dobrze. Miałeś z galerii wrócić z nową kurtką na zimę i bucikami dla synka a wracasz z nowymi perfumkami od projektanta. Wychodzisz z założenia, że skoro nie pijesz, nie palisz, nie wydajesz dużo na jedzenie to cię stać, po prostu nie możesz się oprzeć i tyle. Powoli otwierasz pudełeczko z magicznym płynem w środku, psiukasz na nadgarstek i po chwili z rozżaleniem stwierdzasz, że jednak to nie to co chciałeś, jakoś inaczej teraz pachnie. Frustracja i żal, bo to kolejne, setne perfumy, które nie spełniają twoich oczekiwań. Polecam wrócić do punktu nr 2.

5 Lęk. Niech zgadnę; nie zaprzeczysz (jeśli naprawdę kochasz i kolekcjonujesz perfumy), że przynajmniej raz w życiu nie pomyślałeś o tym co byś począł gdyby coś się z nimi stało; kradzież, zdarzenie losowe. Perfumy to niewątpliwie dzieła sztuki, którymi wypada się chwalić, ale trzeba z nich też korzystać póki nie będzie za późno.


06 grudnia 2015

Zalety małego biustu

Mam mały biust, rozmiar A/B (zależy od rozmiarówki danej firmy). Nie narzekam. Łatwo mi z nim żyć. To mój skarb. Ważne, aby był zdrowy i otoczony piękną bielizną.

Jeśli któraś z Was ma mały biust... Przeczytajcie o zaletach, doceńcie co macie zanim będzie za późno. Trochę zdrowego samouwielbienia każdej kobiecie się przyda. Trzeba się przełamać, niech powiedzenie "z przodu plecy, z tyłu plecy, Pan Bóg zrobił mnie dla hecy" wreszcie wyszło z Waszej psyche. Wplotłam w tekst wypowiedzi czytelnika Tomka z Wrocławia.

Na oficjalnych spotkaniach nie rozpraszam nikogo. Jestem poważnie traktowana przez mężczyzn, podczas rozmowy słuchają mnie i nie gapią się w dekolt; nikt nie zwraca na mnie niepotrzebnej uwagi, nie prawi sztucznych komplementów, nie zadaje dziwnych pytań "znowu przytyłaś?". Jeśli ktoś na ulicy patrzy na mnie to instynktownie czuję, że spojrzenia nie świadczą o szyderstwie lub aprobacie. Właściwie to wszystko jedno które, oba zawstydzają.

Tomek: Wiesz, powiem Ci tak.. każdy facet będzie mimo woli wpatrywać się w duży biust, to takie.. jakby to powiedzieć.. zakodowane i nikt mi nie powie, że jest inaczej. Zapominamy powoli o przyjemności i zbliżeniu, tylko na pokazaniu jakie duże mam, albo patrz jakiego dużego mam.

Seksowna bielizna. Dobór bielizny jest łatwiejszy, pasują na mnie seksowne komplety i gorsety, ramiączka nie wrzynają się bezlitośnie w ciało. Mam możliwość zmian, jednego dnia mogę założyć stanik z większymi wkładkami, drugiego mogę założyć tradycyjny. Nie wiem co to letnie odparzenia i nie bolą mnie plecy po długim spacerze.

Przed miesiączką. Przed okresem mały biust robi się nieznacznie większy, u mnie maksymalnie do jednego rozmiaru. Wiele moich znajomych, właścicielek obfitych biustów, podczas ciąży było przerażonych, modliły się, aby jak najszybciej się zmniejszył.

T: Duży biust nie zawsze prezentuje się ładnie bez biustonosza, a małe zawsze (myślę) wzbudzają pożądanie.

Fizyka... Grawitacja moim piersiom nie szkodzi. Z roku na rok widzę, że nie dzieje się z nim nic złego. Nawet bez biustonosza wyglądam ładnie, akceptuję siebie w 100%, również partner to zauważa. Nic nie przeszkadza, nie muszę całą noc spać na plecach czy na boku. Nie planuję powiększania biustu, bałabym się.

T: Powiększanie piersi moim zdaniem tak naprawdę źle wygląda, bo wystarczy inna pozycja ułożenia ciała i wyglądają jak porażka.

Mniejsza ilość kosmetyku. W przeciwieństwie do znajomych zużywam mniej kosmetyków, najczęściej są to olejki do całego ciała.

T: O mniejsze piersi lepiej można się zatroszczyć.

Oszczędność. Mam mniejszy wydatek na biustonosze. Kupuję często w sieciówkach, wiele znanych marek produkuje małe rozmiary i robi super przeceny, płacę czasem niewiele ponad 20zł. Uprawiam jogging bez sztywnego sportowego stanika, nie odczuwam dyskomfortu nawet podczas wykonywania ćwiczeń. Zawsze chodzę wyprostowana.

T: Odpowiednio dobrany biustonosz jest jak dobrze dobrany zapach.

Nie jestem spadochronem. Nie muszę się oszukiwać, bo zapinam się na linii biustu, koszulka nie okazuje się za krótka, nie wglądam wyzywająco, nawet jak założę tunikę XXL to nie wyglądam jak spadochron. Mam w czym wybierać, plisy, falbanki, drapowania, drobne wzorki, marszczenia i żaboty - optycznie powiększają piersi. Mogę też wkładać kreacje do pępka i w najmniej oczekiwanej chwili nie wyskoczą.

T: W rzeczywistości, jak już przyjdzie co do czego, nie rozmiar a kształt się liczy. Mały biust jest taki naturalny, uroczy i nie krępuje ruchów. Jestem pewien, że nie jeden "Kowalski" z rozkoszą by się pobawił tym biuścikiem. Ludzkie oczy wodzą za liniami i dają się łatwo oszukać.

Bezpieczny seks. Jeśli ktoś mnie podrywa, najpierw podobam się mu ja a nie moje piersi. Seks ze mną nie jest niebezpieczny... partner nie ryzykuje, że podczas miłosnych uniesień wybiję mu zęba albo przypadkiem przyduszę a nie daj Boże podbiję oko.

Ten tekst napisałam ze swojej perspektywy. Ciekawi mnie co o tym sądzicie. Mile widziane wypowiedzi panów. Pamiętajmy, najważniejsze jest by każdy biust był zdrowy, wówczas będzie zawsze piękny.

05 grudnia 2015

Baza BB Perfecting Primer Artistry Exact Fit (recenzja)

Po kremy BB sięgam kiedy moja skóra bywa wyjątkowo zmęczona, nie chcę robić mocnego makijażu, mam mało czasu a muszę dobrze wyglądać lub chcę mieć dodatkową ochronę przeciwsłoneczną (zazwyczaj kremy BB zawierają wysokie filtry). Bywa, że stosuję też silikonową bazę, aby fluid lepiej się rozprowadzał i dłużej trwał na skórze, pory skóry były mniej widoczne, aby po prostu makijaż lepiej się prezentował. Szukałam takiego produktu, który zastąpi krem BB i bazę, jednocześnie będzie lżejszy i miał w dotyku pudrowe wykończenie. Nie mogłam zabronić sobie spotkania z Artistry Exact Fit Beauty Balm Perfecting Primer czyli z upiększającą bazę pod makijaż, bo czułam, że spełni moje oczekiwania.


SKŁADNIKI AKTYWNE Kompleks ARTISTRY Exact Fit zrównoważony perłami z Tahiti i cząsteczkami pryzmatycznymi delikatnie odbija światło zaś czysta woda z fiordów norweskich nawilża powierzchniowe komórki skóry.

OPAKOWANIE Opakowanie (tuba) niniejszej bazy BB zawiera 30ml produktu, nie trzeba nakładać jej tak dużo jak fluidu, dzięki czemu cieszymy się wydajnością. Spiczasty aplikator umożliwia higieniczne stosowanie. Czarny kolor jest trudny w utrzymaniu estetyki, pyłki przyczepiają się do tuby bez opamiętania.


Konsystencja przypomina lekki płynny podkład w kolorze kości słoniowej (ivory), po rozsmarowaniu dopasowuje się do karnacji. Aby się nie rozwarstwiała, przed użyciem trzeba porządnie wstrząsnąć. Nie zauważyłam, aby opisywany kosmetyk rozjaśniał mi cerę czy przyciemniał (nie ma takich właściwości) czyli jak nie raz mówimy "utleniał się" pod wpływem ciepła dłoni. Wspomnę też od zapachu, który tak naprawdę jest ledwo wyczuwalny (pudrowy), nie koliduje z innymi preparatami.


STOSOWANIE Aby uzyskać jak najbardziej naturalny efekt bazę BB delikatnie wklepywałam ku górze, unikałam mocnego wcierania w skórę. Najskuteczniejszą i najefektowniejszą metodą okazało się stosowanie bazy na krem nawilżający a okazjonalnie z serum (w dalszej części recenzji dowiecie się z jakim). Zależnie od pogody (posiada wysoki filtr) okazjonalnie można używać zamiast kremu, na serum, wymieszać ze zbyt ciemnym fluidem, ewentualnie poprawiać makijaż w ciągu dnia, np. okolice ust. Szkoda produktu, by nakładać go pędzlem czy gąbeczką.


DZIAŁANIE Po każdorazowym zastosowaniu bazy BB Exact Fit widziałam i czułam, że skóra twarzy jest taka "czysta", wygładzona a koloryt został wyrównany. Posiada właściwości nawilżające, doskonale się rozprowadza, ale trzeba to dosyć szybko robić, gdyż szybko wnika i "zastyga". Gołym okiem widać, że pięknie stapia się z tonacją, zapewnia naturalny wygląd, tj. promienny blask i pudrowe matowe wykończenie. Widziałam też efekt u koleżanek, tuszuje drobne zaczerwienienia (w tym widoczne naczynka krwionośne) oraz świetnie niweluje poranne zmęczenie. Nie sposób zapomnieć o świetnym odświeżeniu skóry, o wspaniałej transparentnej, ultralekkiej, niezapychającej porów skóry formule. Zauważyłam również, że świetnie sprawdza się jako baza pod cienie do powiek, wydobywając ich barwę, zapobiegając kruszeniu lub rozmazywaniu się.


KORZYŚCI Warto przetestować, gdyż natychmiastowo poprawia wygląd (jeśli mamy mało czasu na przygotowanie się przed wielkim wyjściem), przedłuża trwałość podkładu / pudru, zawiera wysoki filtr SPF 35 chroniący przed promieniami UV, wolnymi rodnikami; dostępna w uniwersalnym odcieniu, odpowiedni do upiększania i pielęgnacji każdego rodzaju cery, również wrażliwej. Luksusowy produkt, który ze względu na opakowanie i działanie przyciągnie uwagę na długo.

Baza BB Exact Fit to magiczny sposób na to, by optycznie odżywić, wygładzić skórę a od wewnątrz chronić ją przed niekorzystnymi czynnikami środowiskowymi. Jeśli zrezygnujemy z podkładu czy pudru, nałożona samodzielnie nie będzie spływać i nie pozostawi śladów na ubraniach.

Komu szczególnie polecam? Myślę, że świetnie sprawdzi się wśród posiadaczy skóry mieszanej / tłustej bowiem daje półmatowe pudrowe wykończenie z subtelnym rozświetleniem. Osoby mające cerę suchą odkryją w niej właściwości zapewniające komfort i nawilżające. Nawet nie wyobrażacie sobie, jakie było moje zdziwienie, gdy użyłam jej bezpośrednio na serum do twarzy HYDRA-V. Nie chcę się za bardzo przechwalać, ale ta kombinacja produktów / składników parokrotnie uratowała mnie po nieprzespanej nocy. Natrafił swój na swojego. Generalnie, baza sprawdziła sie u mnie znakomicie, jedynie dobre produkty recenzuję na blogu.


Baza BB Exact Fit z Artistry jest świetną propozycją na prezent dla fanów makijaży i osób, które rozpoczynają przygodę z makeupem. To uniwersalny kosmetyk, który powinna mieć każda kobieta, by w szybki, prosty, naturalny sposób podkreślać swoje piękno. Ponadto usuwa zmęczenie, twarz staje staje się promienna, "wyspana". Ale kto powiedział, że mogą jej używać tylko kobiety...?


PODSUMOWANIE:

- odświeża, nawilża, dając matowe pudrowe wykończenie z lekkim rozświetleniem

- skóra staje się miękka i wygładzona

- natychmiastowo upiększa; luksusowa

- przedłuża trwałość makijażu, nadaje się również jako baza pod cienie do powiek

- ma ledwo wyczuwalny pudrowy zapach, nie kolidujący z innymi kosmetykami

- posiada wysoki filtr przeciwsłoneczny SPF 35

- dostępna na stronie www.amway.pl