SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

12 kwietnia 2016

Allverne krem do twarzy - cera sucha (recenzja)


Filozofia Allverne

"Inspiruje nas natura, z której czerpiemy roślinne ekstrakty i naturalne składniki o potwierdzonej skuteczności. Tworzymy kosmetyki w oparciu o najnowsze osiągnięcia z zakresu kosmetologii i dermatologii. Ważny jest dla nas komfort trzech zmysłów: wzorku, węchu i dotyku".

O filozofii Allverne wspominałam przy recenzowaniu kilku poprzednich produktów, zestawiając ze swoimi przekonaniami, wspominałam o niej również przy opisywaniu mojego ulubionego kosmetyku do  pielęgnacji ciała czyli aksamitnego żelu pod prysznic Lotos / Jaśmin, który pachnie niemal tak samo jak nie istniejące już dziś perfumy Miss Dior Cherie.


Nauka & Natura

Tematem recenzji jest intensywnie łagodzący krem do twarzy Allverne z serii Science & Nature przeznaczony do stosowania na dzień i na noc, o fizjologicznym pH. Niniejszy produkt odpowiada na najważniejsze potrzeby cery suchej i bardzo suchej, delikatnej, wrażliwej, ze skłonnością do alergii. Odpowiedni również dla osób, które chcą zapobiec powstawaniu zmarszczek.


Opakowanie

Krem znajduje się w 50ml plastikowej buteleczce z dozownikiem, co ułatwia aplikację, ale nie widzimy, ile jeszcze pozostało produktu.

Konsystencja jest biała, aksamitna, odświeżająca, szybko się wchłania, ale ma tendencję do "zastygania" dając "w dotyku" delikatne pudrowe wykończenie. Dobrze nawilża, natłuszcza, tworzy / uszczelnia naturalną barierę ochronną, nie pozostawiając uczucia lepkości przez co nadaje się również pod podkład.

Zapach jest subtelny, świeży, po aplikacji zanika. Kartonikowe opakowanie zawiera wiele przydatnych informacji dotyczących składników, działania i stosowania kremu; również w języku angielskim, zaś wnętrze kryje w sobie podziękowania Allverne za wybór kosmetyku do codziennej pielęgnacji.


Składniki aktywne

Krem zawiera kompleks lipidowy odpowiadający za działanie przeciwzapalne bowiem jest bogaty w kwas linolowy i fitosterole. Kojącym składnikiem nowej generacji jest tetrapeptyd, straszny w swojej nazwie, ale zmniejszający wrażliwość i zwiększający próg tolerancji skóry. Pozostałe istotne ingredienty to ceramidy, allantoina, pantenol, nawilżająca witamina E, oleje roślinne regenerujące: migdałowy, awokado, morelowy, arganowy, bawełniany oraz masło karite.


Działanie

Rozpoczynając stosowanie "niebieskiego" kremu Allverne chciałam przede wszystkim, aby zlikwidował oznaki zmęczenia i stresu, które przez intensywną pracę i bezsenność w ciągu dwóch miesięcy stały się moim największym kosmetycznym "problemem". Opuchnięta twarz, pozbawiona energii, szary koloryt skóry, która w niektórych miejscach była szorstka, z widocznym atopowym zapaleniem skóry.

Nie przypuszczałam, że skoro jest dedykowany skórze delikatnej i wrażliwej czyli ma przede wszystkim łagodzić, przyczyni się do optycznej poprawy mojego wyglądu, wierzyłam jednak, że znakomicie nawilży i zregeneruje skórę. Opakowanie starczyło mi na dwa miesiące, używałam zgodnie z podpowiedzią producenta - rano i wieczorem, natomiast pierwsze efekty uzyskałam po około trzech tygodniach.

Muszę przyznać, że krem od Allverne wyciszył moją skórę; opuchnięcia i szorstkość zostały zniwelowane; odkrył przede mną cerę pełną blasku, świeżą, wypoczętą, wygładzoną (myślę, że zawartość najprostszych składników, tzn. łagodzącego pantenolu, alantoiny i witaminy E grała pierwsze skrzypce). Na tym polega według mnie jego doskonałość, wyjątkowość, uniwersalność, prostota, skuteczność. Zapewne ważny okaże się dla Was również fakt, że nie zapchał porów skóry, nie miałam potrzeby ponownego smarowania się, bo skutecznie zapobiegał ucieczce wody z naskórka.


Jestem skłonna już teraz zaliczyć go do ulubionych wiosennych kremów również za to, że nie wałkował się, dobrze korespondował z pudrem lub podkładem, skóra po kilku godzinach nie łuszczyła się, zaczerpnęła z niego wszystko co najlepsze a efekt wizualny nie był jednorazowy. Pobudził komórki skóry do intensywnej odnowy, przywrócił sprężystość, zrewitalizował i przeciwdziałał podrażnieniom. Jest naprawdę fajny i wygodny w użytkowaniu.


Myślę, że osobom chcącym "zdjąć napięcie" z twarzy, zregenerować ją, nawilżyć oraz zapobiec powstawaniu zmarszczek w przyszłości, opisywany krem bardziej przypadnie do gustu aniżeli chcącym niwelować już powstałe zmarszczki, choć o poprawę jędrności skutecznie on zadba.

Polecam zajrzeć na oficjalną stronę www.allverne.pl oraz przeczytać inne recenzje na moim blogu dotyczące kosmetyków Allverne.

Skład INCI

Podsumowanie:

- doskonałość jego polega na umiejętności nawilżenia, wyciszenia i zregenerowania skóry z uwzględnieniem zapobiegawczego działania przeciwzmarszczkowego

- bogactwo składników naturalnego pochodzenia

- wygodne opakowanie z higieniczną pompką

- delikatna konsystencja

- szybko się wchłania i jest idealny po podkład

- więcej informacji na www.allverne.pl www.sklep.allverne.pl


03 kwietnia 2016

SZAMPON W KREMIE zalety i wady

Mycie włosów bardzo szybko staje się czynnością rutynową, jak mycie zębów. Producenci prześcigają się w oferowaniu nam różnych szamponów - tradycyjnych i suchych (zwanych Minipoo). Pieniący się i mocno pachnący ma dużo zalet - to niezaprzeczalny fakt. Z drugiej strony.. chcemy być EKO a przede wszystkim chcemy stosować jak najzdrowsze kosmetyki więc poszukujemy innych rozwiązań. Ostatnio stały się modne szampony w kremie. Jak działają? Czy warto ich używać? Jakie mają zalety i wady?

Zapytałam kilka osób w różnym wieku o wrażenia po zastosowaniu szamponu w kremie, sama użyłam kilku z różnych marek, efekt w przypadku moich włosów zawsze był taki sam.


NOWATORSKI WYNALAZEK HITEM W USA

Nowatorski sposób mycia włosów wywodzi się z USA. Określenie NO poo (stosowane zamiennie z LOW poo) pochodzi od No Shampoo (czyli bez szamponu; szamponowi mówimy nie) i polecany jest do każdego rodzaju włosów, jednak z uwagi na dużą zawartość składników pochodzenia naturalnego poleca się go głównie osobom o suchej lub wrażliwej skórze głowy. Pierwsze wrażenie podczas zakupu zawsze jest pozytywne, taki kosmetyk pięknie pachnie i obiecuje zdrową pielęgnację.

Andżelika (16) - Pokochałam szampon w kremie od pierwszej chwili. Mogę pochwalić się koleżankom, że mam coś innego na łazienkowej półce. Mam zdrowe włosy, używam różnych szamponów i ten w kremie zastępuje mi wówczas maskę lub odżywkę. Chcę być EKO dla siebie.


TRADYCYJNY SPOSÓB UŻYCIA

Szampon w kremie ma niepieniącą się, gęstą formułę, przez co przypomina odżywkę lub mleczko do ciała i od pierwszej chwili po aplikacji może potęgować wrażenie niewystarczająco umytych lub mocno przetłuszczonych włosów. To czasem mylne wrażenie powoduje, że jakby nieświadomie nakładamy go coraz więcej i więcej przez co nie jest wydajny. Tak naprawdę wystarczy nałożyć go odrobinę na wilgotne włosy (uprzednio rozrobić z ciepłą wodą) od nasady aż po same końce i masować skórę / włosy przynajmniej dwie minuty.

STOP SLS-om!

Dlaczego się nie pieni? Nie zawiera SLSów czyli tanich, pieniących się detergentów, które mogą pozbawić skórę naturalnej, ochronnej bariery lipidowej, tym samym podnosząc ryzyko wystąpienia podrażnień. Należy podkreślić, że szampon w kremie nie zawiera również silikonów, barwników; działa łagodnie na skórę głowy i dobrze oczyszcza włosy, dzięki czemu śmiało można polecać go do codziennego stosowania.

Marian (38) - Absolutnie nie wyobrażam sobie, żeby szampon do włosów nie pienił się. Musiałem dwa razy umyć tym w kremie, bo miałem wrażenie tłustych, brudnych włosów. Może jest to nowatorstwo, ale ja nie mam czasu na takie bajery.


Przykładowe składniki, które używane są do produkcji szamponu w kremie to: roślinna gliceryna, pantenol, emolienty, łagodne niejonowe detergenty, olej sojowy, masło shea, ochronny wyciąg z głogu, lanolina, olej rycynowy, melisa, mocznik, rozmaryn, palczatka wełniasta.

ZAPACH

Zapach szamponu w kremie niczym sie nie różni od tradycyjnych. W zależności od użytych substancji może pachnieć zarówno świeżo jak i słodko, aczkolwiek krótko utrzymuje się na włosach.

Katarzyna (30) - Używam od kilku miesięcy szamponów w kremie różnych marek. Zapach każdego z nich nie utrzymuje się na moich włosach nawet godziny, w połączeniu z zapachem mojej skóry przybiera aromat dziecięcej zasypki. Mimo wszystko lubię go używać, poza tym mam atopowe zapalenie skóry i dodatkowo nie wywołuje podrażnień.

MATOWY EFEKT?

Jest ciekawą alternatywą dla dziecięcych szamponów, które mocno plączą włosy. Dzięki natłuszczającej konsystencji włosy łatwo się rozczesują, stają się miękkie, łatwe do ułożenia, są odporne na szkodliwe działanie czynników zewnętrznych, fryzura o dwa dni dłużej zachowuje świeżość. Faktycznie są odżywione, optycznie zdrowsze, bywają obciążone (wrażenie skorupy na włosach a przy włosach wypadających wrażenie wzmożonego wypadania). Trzeba przyznać, iż doskonale wygładza fryzurę, lekko prostuje, niweluje efekt "siana" na głowie.

Uwaga! Choć szampon w kremie skutecznie radzi sobie z usuwaniem wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń (lakiery utrwalające, pasty i żele modelujące) ma tendencję do szybkiego zmywania farby koloryzującej, matowienia włosów (przypruszania subtelnym białym nalotem, podobnie jak suche szampony), wobec czego nie dodaje blasku ani nie podkreśla koloru.

Marta (25) - Czasem nie mam pomysłu na zmianę fryzury. Sięgam wtedy po sprawdzony szampon w kremie, który wyprostuje mi włosy, zmatuje (bo to jest szalenie na topie) i nie muszę sie martwić, że jutro będę miała siano zamiast włosów.


NIE EKONOMICZNY

Najlepiej sprawdza się na włosach krótkich i do ramion, jest bowiem trudny i czasochłonny do spłukania zwłaszcza po nałożeniu sporej porcji. Zazwyczaj pojemność opakowania wynosi 200ml i kosztuje nawet ponad 20zł więc przy codziennym stosowaniu przy bardzo długich włosach nie jest to zbyt opłacalny zakup, poza tym zużyjemy więcej wody.

Jak widzicie, szampon w kremie posiada tyle zalet co i wad. Jeśli zależy Wam na intensywnym nawilżeniu, łatwym rozczesywaniu, wygładzeniu i... zmatowieniu włosów, no i podobnie jak  Andżelika, chcecie "być EKO dla siebie" i uciec od chemikaliów - sięgnijcie po tę innowacyjną propozycję, zaś jeśli nie macie przekonania co do właściwości oczyszczających - pozostaje zaufać własnym przyzwyczajeniom. Używacie szamponu w kremie? Jakie jest Wasze zdanie?

02 kwietnia 2016

Maseczka w płacie Artistry Hydra-V by Amway (recenzja)


POTRZEBA Szczerze powiedziawszy stać by mnie było na pójście do kosmetyczki chociażby raz w miesiącu, ale zwyczajnie nie mam na to czasu, bo jeszcze więcej pracuję niż w poprzedniej firmie. A praca to przecież nasz drugi dom, zabiera mnóstwo czasu, łącznie z dojazdami, wobec czego po powrocie marzę o wypoczynku w domowym zaciszu.

Z pomocą ponownie przychodzi do mnie amerykańska marka ARTISTRY i serwuje relaks z dbaniem o urodę w jednym -  nawilżającą maseczkę do twarzy z serii HYDRA-V. Na blogu recenzowałam już dla Was tonik z tej linii, zajrzyjcie do archiwum. Uwielbiam kosmetyki firmy Amway, zaczęłam używać ich w latach 90tych, z wielką radością wyczekuję kolejnych nowości.


OPAKOWANIE Niebieskie kartonikowe opakowanie kryje w sobie 5 jednorazowych, gabarytowo dosyć dużych maseczek do twarzy wykonanych z mikrofibry, solidnie nasączonych przyjemnie pachnącym (rześko) serum nawilżającym. Taki rodzaj maseczek jest dla mnie nowością, na forach internetowych coraz więcej osób deklaruje chęć użycia takowej lub już używa, co staje się modne. Łatwość stosowania połączona ze specjalną formułą (składniki wymieniam niżej) to nowy trend w dziedzinie nawilżania skóry. W opakowaniu znajduje się ulotka w języku polskim.


Każda maseczka zapakowana jest oddzielnie; stosujemy w zależności od potrzeby. Wycięto w niej otwory na oczy, nos i usta. Trzeba ją delikatnie a zarazem szybko wyjmować, aby się nie skleiła a serum nie spłynęło, od razu nakładać na uprzednio oczyszczoną skórę. Warto poprosić bliską osobę, aby pomogła w aplikacji. Spokojnie leżąc (a przy tym oczywiście relaksując się) będziemy mieli pewność, że tkanina nie zsunie się z twarzy a płyn nie dostanie się do oczu.





SKŁADNIKI AKTYWNE W jednym płacie maseczki HYDRA-V zawarto 30g silnie skoncentrowanej esencji nawilżającej, w której znajduje się kwas hialuronowy (zwany "magnesem wilgoci") i liposomy ARTISTRY HYDRA-V na bazie wody z fiordów norweskich.

Inne istotne składniki, niektóre mniej znane w Polsce to odbudowująca arginina, gliceryna, ekstrakt z konwalnika japońskiego, soliród stymulujący produkcję mocznika w skórze, mocznik, algi, zmiękczający olejek rycynowy.


SPOSÓB UŻYCIA Moim zdaniem dobrze dobrana maseczka to obowiązek w codziennej pielęgnacji twarzy. Przy stosowaniu omawianego typu nie musimy martwić się, że zastygnie na skórze, przybierając postać trudnej do usunięcia skorupy.

Sposób użycia jest bardzo prosty. Po otwarciu saszetki i wyjęciu produktu, usuń małą siateczkę znajdującą się po wewnętrznej stronie maseczki, następnie nałóż na skórę stroną bez siateczki i dopasuj maseczkę w sposób, który zapewni jej najlepsze ułożenie. Kolejnym krokiem jest usunięcie grubszej siateczki. Po 20 minutach poleca się zastosowanie ulubionego programu pielęgnacyjnego.

Uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby potrzymać ją co najmniej 10 minut dłużej, skóra nie przyzwyczaja się do składników, czerpie z nich to, co najlepsze. Na koniec wyciskałam z płata pozostały jeszcze płyn i wklepywałam delikatnie w drobne linie.


DZIAŁANIE I EFEKT Maseczka ARTISTRY HYDRA-V działa błyskawicznie, zapewniając mojej skórze odpowiedni poziom nawilżenia (efekt utrzymuje się nawet do 8 godzin), zdrowy wygląd i komfort. Skóra pod wpływem aktywnych składników stała się elastyczna, miękka, delikatna, promienna, jaśniejsza, taka dotleniona i dosłownie odstresowana;  niewielkie zaczerwienienia zostały wyciszone, obrzęk zmniejszony.

Podczas wspomnianych 20 minut maseczka była chłodna, co potęgowało efekt odświeżenia, z każdą kolejną minutą czułam jak skóra się napina. Płat maseczki nie miał tendencji do dziurawienia się, ale przy powolnej aplikacji czasem się sklejał, trzeba było nakładać ją energicznie. Ale nie uważam tego za wadę. Ważne, że wszystkie składniki tkanina równo rozprowadzała na skórze. Zniwelowała uczucie ściągnięcia i wypełniła na zewnątrz drobne zmarszczki spowodowane wysuszeniem skóry, chroniąc ją przed ponowną utratą wody.


Maseczkę HYDRA-V zapisuję na liście produktów luksusowych i korzystnie wpływających na moją skórę. Uważam, że po ciężkiej pracy lub nieprzespanej nocy skóra zasługuje na takie ekspresowe "doładowanie". Maseczka jest niesamowicie wygodna w życiu, przydatna również w podróży a co najważniejsze daje szybki i długotrwały rezultat, tak pożądany w aktywnym i niekoniecznie zdrowym trybie życia jaki prowadzimy. Czułam się jakbym korzystała z profesjonalnego zabiegu w SPA, daje relaks i odprężenie z dbałością o urodę.

Bardzo ją polubiłam, polecam Wam poznać jej dobroczynne właściwości i przekonać się na własnej skórze jak szybko potrafi dostarczyć cennych składników, zrelaksować i poprawić nastrój. Warto podarować takie maseczki na prezent, opakowanie przyciąga uwagę; będą świetną alternatywą dla tradycyjnych kremów czy nietrafionych perfum. Nie ważne, że będziecie wyglądać w niej zabawnie - będziecie dbać o siebie.

Zachęcam do zapoznania się z całą ofertą produktową z serii HYDRA-V, zaopatrzyć się w pełny program pielęgnacyjny dopasowany do danego rodzaju cery i cieszyć się pięknym rezultatem.

PODSUMOWANIE:

- maseczka ARTISTRY HYDRA-V natychmiastowo nawilża, wygładza, zmiękcza skórę

- silnie działająca formuła o właściwościach zatrzymujących wilgoć sprawia, że skóra zyskuje zdrowy wygląd

- chłodzi, odświeża, napina, promuje niezrównanie jedwabiście gładką cerę na długo

- odbudowuje, wzmacnia naturalne funkcje obronne skóry, eliminuje oznaki stresu

- każda maseczka zapakowana jest oddzielnie i solidnie nasączona esencją nawilżającą

- pozostawia przyjemny chłód i dodaje energii

- polecana do każdego rodzaju cery, przywracając równowagę i zadbany wygląd

- wszelkie informacje nt. serii HYDRA-V marki ARTISTRY znajdziecie na oficjalnej stronie www.amway.pl

15 marca 2016

Perfumy Yves Rocher Naturelle Osmanthus (recenzja)



MOJA HISTORIA ZWIĄZANA Z YVES ROCHER

W roku 2010 używałam wody toaletowej Pur Desir de Lilas - cudownego zapachu wiosennego bzu, emanującego urokliwą słodyczą i ciepłem. Zapach ukryto w zgrabnym, fioletowym, matowym flakonie, przypominającym kwiat. Wtedy starałam się o etat w atelier Yves Rocher w Warszawie, ale na próżno. Dopiero za piątym podejściem, po sześciu latach zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną i przyjęta do pracy na okres próbny. Poznałam nowości zapachowe i szybko znalazłam swoich ulubieńców, jednym z nich jest woda toaletowa Naturelle Osmanthus. Także kochani, trochę historii jest. Niniejszą recenzję dedykuję mojej koleżance z pracy - Nince, która również uwielbia te perfumy. Zachęcam do odwiedzin w warszawskiej Arkadii.



O historii francuskiej firmy Yves Rocher przeczytacie na stronie oficjalnej www.yves-rocher.pl. Podpowiem tylko, że pierwszy butik kosmetyczny w Polsce powstał w 1991 roku przy ul. Chmielnej w Warszawie i stanowił prawdziwy powiew luksusu dla Polek.



CIEKAWY FLAKON

Szklany, dosyć masywny aczkolwiek wygodny w użytkowaniu flakon Naturelle Osmanthus przyciągnął mój wzrok od pierwszych chwil, ma gładką fakturę z drobnymi wtłoczeniami załamującymi światło i kształt przypominający liść, ale to ciekawa kolorystyka ombre (przenikanie się kolorów zielonego, żółtego i pomarańczowego) najbardziej zachęca do przetestowania zapachu, by przekonać się na ile kolory buteleczki zgrane są z charakterem pachnidła. Myślę, że te barwy odpowiadają nutom zapachowym, choć ja bym porównała je z porami roku (wiosną, latem i jesienią). Cień, jaki daje buteleczka na zrobionych przeze mnie zdjęciach kojarzę z morską roślinnością.


SKŁADNIKI ZAPACHOWE

Twórcą Naturelle Osmanthus jest światowej sławy perfumiarz Michel Girard. Chciał stworzyć kompilację świeżych składników, wobec czego zawarł w niej olejek eteryczny z cytryny, absolut jaśminu sambac, absolut osmanthusa oraz olejek eteryczny z cedru. Na opakowaniu zawarto myśl perfumiarza, który ukazuje przed nami kompozycję totalnie świeżą dopełnioną subtelną zmysłowością, w tle wyczuwalną spokojną kwiatowo - owocową słodyczą.


CHARAKTER ZAPACHU

Niebywałą zaletą opisywanej wody jest jej lekkość, dynamizm i świeżość, przez co staje się propozycją uniwersalną, na każdą okazję, na każdą porę roku. Orzeźwiająca i dodająca ostrości nuta cytryny pięknie rozwija się w cieplejszych warunkach, stanowi żywiołowy duet z tytułowym osmantusem, którego aromat przywołuje zapach dojrzałych, soczystych brzoskwiń i moreli. Kwiaty Osmantusa stosunkowo rzadko stosowane są w przemyśle perfumiarskim ze względu na swoją rzadkość i kruchość. Absolut upajającego jaśminu sambac dodaje gładkości i spokoju dla Naturelle Osmanthus, zaś drzewo cedrowe owija całość balsamiczną, kojącą wonią.


REKOMENDACJA

Jeśli lubicie zwiewne, lekkie, ujmujące cytrusowo - kwiatowym charakterem kompozycje i potraficie wprowadzać się w szczęśliwy stan fantazjowania to sięgnijcie po Naturelle Osmanthus z Yves Rocher bez zastanowienia. Jest niczym wonne marzenie, w którym nie ma miejsca na gorzkie zmartwienia. W owym zapachu świeżość stapia się z ciepłem, słodycz z goryczką, zaś delikatność staje się intrygującym zakończeniem.

14 marca 2016

Kryształki do kąpieli Kneipp (recenzja)

Kryształki do kąpieli Kneipp

Od niemal roku stosuję relaksujące kryształki do kąpieli od Kneipp. Dedykowane są do pielęgnacji całego ciała, w nowym mieszkaniu nie mam wanny, zatem stosuję je do stóp lub przed wykonaniem manicure. Dotychczas najczęściej wybierałam zapach melisy Totalny relaks (w niebieskim opakowaniu), tym razem, kierując się intuicją  sięgnęłam po kolejne trzy propozycje, tj. Radosna chwila relaksu, Źródło młodości, Prowansalskie sny lawendowe. Poznajcie mojego faworyta.

Potrzeba relaksu

Żyję w biegu, ciągle pracuję, od świtu do nocy, każdy dzień wygląda niemal tak samo, tj. dom - praca, praca - dom. Wydawałoby się, że nie mam czasu dla siebie, jednakże postanowiłam wygospodarować dziennie te 15 minut tylko dla siebie i moich przyzwyczajeń, zachcianek i ważnych potrzeb czyli relaksu i kontemplacji, bycia sam na sam ze sobą.



Opakowanie

Każda saszetka zawiera 60g produktu, starcza mi na maksimum 6 razy (do stóp), zaś do wanny (jak sugeruje producent) wsypujemy całość. Chciałabym, aby w przyszłości firma Kneipp zmieniła opakowanie na niezbyt duże, ale szklane, wtedy widać byłoby jakiego koloru jest zawartość. Czas pokaże, póki co saszetki mi wystarczają, zapach nie wietrzeje a kryształki nie blakną. Woda zostaje zabarwiona, ale nie barwi skóry. Zdecydowanie wolę niniejszy kosmetyk aniżeli sztuczne musujące pastylki pełne chemikaliów.

Pochodzenie

Bazę kryształów od Kneipp stanowi naturalnie czysta, unikalna sól termalna z Saliny Luisenhall, jedynej pozostałej (w Europie) warzelni panwiowej (zakład przemysłowy produkujący sól warzoną). Solanka wydobywana jest na powierzchnię z głębokości ponad 460 metrów, zaś sól pozyskiwana jest w ramach kilkusetletniego tradycyjnego procesu polegającego na odparowaniu wody morskiej umieszczonej w panwiach. Jest wolna od negatywnych wpływów środowiska i nie zawiera chemicznych dodatków. Kneipp podkreśla, że kryształki solanki termalnej mają karbowaną strukturę, co daje wyjątkowo skuteczne wchłanianie naturalnych olejków eterycznych, bez dodatków chemicznych. Warto dodać, że sól termalna jest bogata w minerały i mikroelementy korzystnie wpływające na kondycję skóry.



Zalety i działanie

Muszę Wam się do czegoś przyznać. Uwielbiam po ciężkim dniu w pracy (pracuję na stojąco) zanurzyć obolałe i spuchnięte stópki w ciepłej wodzie wzbogaconej o tę wartościową sól, której każdorazowo towarzyszy zdecydowany i intensywny zapach dzięki dodatkom olejków eterycznych, które mają zbawienny wpływ na ciało, psychikę, nastrój, działają odprężająco, kojąco, regenerują siły, przywracając witalność. Tak niewiele potrzeba, aby właśnie wtedy docenić to, że żyjemy, jesteśmy na tym świecie, oddychamy, potrafimy się wyciszyć i podziękować z wdzięcznością za tę chwilę.



Inne przeznaczenie produktu?

Czasem zdarza mi się rozgnieść w palcach trochę kryształków (na palcach pozostaje subtelnie nawilżający film, mocniejsze rozgniatanie brudzi skórę) i lekko natrzeć miejsca, w których zazwyczaj się perfumuję (kark, miejsca za uszami). Pod wpływem ciepła skóry czuję przyjemny zapach. Co ciekawe, odrobinę kryształków wsypuję do małych szklanych naczyń i rozstawiam w różnych miejscach, piękny zapach momentalnie odświeża nawet duże mieszkanie, również maskuje dym z papierosów.


Totalny relaks - Melisa

Pamiętacie jak recenzowałam olejek kąpielowy Totalny relaks? Aby wzmocnić działanie wsypuję odrobinę kryształków i cieszę się zapachem dłużej, zawierają bowiem olejek eteryczny z melisy indyjskiej i ekstrakt z melisy cytrynowej. Intensywny gorzkawo - pudrowy aromat doskonale odgania zmęczenie, dodaje energii, pobudza do działania. Woda nabiera przyjemnego dla oka, morskiego koloru.


Radosna chwila relaksu - Czerwony mak i konopie

Jak wyobrażacie sobie wesoły zapach? Świeży, nastrojowy, kremowy i pudrowy na zmianę, trochę orientalny i tajemniczy, hipnotyzujący - taki jest właśnie aromat kryształków Radosna chwila relaksu zawierających naturalne olejki z czerwonego maku i konopi. Odprężają duszę po całym dniu stresów. Woda nabiera bordowo - fioletowego koloru.


Prowansalskie sny lawendowe - Lawenda

Ta propozycja Kneipp zawierająca kompozycję soli solankowej z naturalnym olejkiem eterycznym lawendowym pozwala w wyobraźni oddalić się od trosk codziennego dnia, obowiązków, które nie zawsze przynoszą zadowolenie. Daje nam możliwość odetchnięcia śródziemnomorskim klimatem i chociaż na chwilę można bezkarnie oddać się marzeniom, przenosząc się w magiczną podróż do urokliwych krajobrazów Prowansji. Aromat lawendy zna niemal każdy. Lawenda od Kneipp kojarzy się z czystością, jest chłodna, nieco miętowa, relaksująca i kojąca zmysły. Woda nabiera fioletowego koloru.



Źródło młodości - Granat i olejek amarantowy

Mój absolutny faworyt pod względem zapachu i skuteczności. Kryształki Kneipp Źródło młodości zawierają wysokowartościowy ekstrakt granatu i naturalne olejki eteryczne. Zapach jest konkretny, bo pikantny, świeży, pobudzający (czujemy akord niedojrzałego granatu połączonego z amarantusem), a w dalszej fazie, kiedy temperatura wody słabnie - słodki (dojrzały granat) i wyciszający, rozpieszczający zmysły. Pielęgnujący olejek amarantowy zapewnia gładkie, nawilżone i miękkie odczucie skóry, nie czuję natychmiastowej potrzeby nakładania kremu do stóp, choć z przyzwyczajenia zawsze to robię. Żaden z wyżej omówionych wariantów kryształków Kneipp nie przynosi mojej skórze stóp tak mocnego ukojenia, cudownego zapachu, porządnego odświeżenia niż Źródło młodości - Granat i olejek amarantowy. Woda nabiera różowo - czerwonego koloru.

Przykładowy skład produktu

Sodium Chloride, Polysorbate 20, Linalool, Parfum (Fragrance), Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Lavandula Hybrida Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Extract, Lavandula Latifolia (Lavender) Oil, Lavandula Hybrida Extract, Camphor, Limonene, Sodium Carbonate, Sodium Methyl Oleoyl Taurate, Aqua (Water), Tocopherol, CI 28440.

Rekomendacja

Jestem tutaj po to, aby powiedzieć Wam w twarz, znajdźcie codziennie chwilę tylko dla siebie i rozkoszujcie się wspaniałymi zapachami naturalnych kryształków do kąpieli od Kneipp, bo nikt Wam nie zwróci tych pozytywnych momentów, jeżeli ich odpowiednio nie wykorzystacie. Aktywizujcie swoje ciało i duszę dla nowych sił witalnych.

Polecam serdecznie niniejsze produkty Kneipp, gdyż przekonałam się na własnej skórze o mocy jaką mi dają. Może brzmi to kolokwialnie, ale ja potrafię się rozkoszować chwilą i jestem zwolenniczką filozofii "tu i teraz". Więcej informacji o kosmetykach Kneipp znajdziecie na stronie oficjalnej www.kneipp.pl

Podsumowanie

- na polskim rynku dostępne są cztery warianty zapachowe kryształków do kąpieli Kneipp, tj. Totalny relaks (Melisa), Radosna chwila relaksu (Czerwony mak i konopie), Prowansalskie sny lawendowe (Lawenda), Źródło młodości (Granat i olejek amarantowy)

- niniejszy kosmetyk zawiera tylko naturalne składniki

- intensywne, sugestywne zapachy o właściwościach odprężających lub pobudzających (w zależności od wariantu zapachowego)

- saszetka wystarcza na jedną kąpiel w wannie, na 6 razy do kąpieli stóp

- prosty sposób użytkowania: wsypać kryształki do wanny / miski z ciepłą wodą o temperaturze około 36 - 38 stopni Celsjusza i rozpuścić je całkowicie. Optymalny czas kąpieli to 15 - 20 minut

- więcej informacji na www.kneipp.pl

09 marca 2016

Sensilis Eternalist Elixir (recenzja rewitalizującego olejku do twarzy)

WIECZNE PIĘKNO WEDŁUG SENSILIS

Hiszpańska luksusowa marka Sensilis wprowadzając na rynek kosmetyczny serię Eternalist zwróciła uwagę na potrzeby skóry dojrzałej, która przechodzi zmiany hormonalne; nie rzadko staje się sucha i odwodniona, zszarzała i cienka (może to być sygnał o nierównowadze hormonów). Prawdę powiedziawszy suchą, odwodnioną, szorstką skórę posiada również wiele młodych osób. Czy mając 35 lat znalazłam w tej linii coś dla siebie?

Dodam, że na blogu recenzuję produkty, które w znacznej mierze przyczyniły się do uzyskania rezultatu zgodnego z moimi potrzebami i po które ponownie sięgnę w przyszłości; nie recenzuję po to, by przedstawiać same wady. Liczę, że moja recenzja okaże się dla kogoś pomocna, że rozwieję wszelkie wątpliwości.


MOJA POTRZEBA

Prowadzę aktywny tryb życia, często pracuję przy komputerze do późnych godzin nocnych, potem nie mogę zasnąć; przebywam w klimatyzacji. Te czynniki powodują, że chwilami wyglądam na wiecznie zmęczoną, niewyspaną, chorą i smutną. Pamiętam, że dieta to też pielęgnacja, lecz nie zawsze mam na nią czas. Miałam. Zmieniłam swoje nawyki, żeby nie było za późno, żeby być wobec siebie fair.

O ile dobra dieta, której się stale przestrzega oraz nawadnianie organizmu od wewnątrz w zgodzie z potrzebami wieku, wagą, stylu życia przynosi pewne rezultaty, nie mogłam zapomnieć o pielęgnacji kosmetykami. Wybrałam odżywczy eliksir rewitalizujący Eternalist w postaci olejku. Zależało mi na rozświetleniu, przywróceniu naturalnego blasku, nawilżeniu, usunięciu zmęczenia, gdyż moja zestresowana, zmęczona skóra twarzy zasługiwała i zawsze będzie zasługiwać na specjalne traktowanie. Nigdy nie boję się sięgać po produkt z półki zarezerwowanej dla wyższej / niższej grupy wiekowej, gdyż skóra człowieka zachowuje się inteligentnie - czerpie z kosmetyku to, czego najbardziej potrzebuje w odpowiednim tempie. Nie każdy zgodzi się z moją teorią, ale niech każdy używa takich kosmetyków, które są dobrze tolerowane. Niniejsza recenzja eliksiru Eternalist jest próbą przekonania Was, że warto stosować serum pod krem na dzień i na noc, aby szybciej zauważyć upragnione efekty. Dedykowany jest skórze dojrzałej, ale również suchej, odwodnionej, pozbawionej blasku.


OPAKOWANIE

Szklane opakowanie zawiera 30ml olejku o złotej barwie, wygodny i higieniczny aplikator tzw. "pipetkę" ułatwiający oszczędne dozowanie. Jego zapach jest niewątpliwie zaskakujący; przypomina aromat / smak szampańskich delicji, cytrusów aż wreszcie oleju ze słonecznika; jest słodki i pudrowy, maślany i świeży na przemian, dzięki czemu przyjemnie się aplikuje. Widzimy ile zostało jeszcze produktu, w kartoniku znajdziemy ulotkę w języku polskim, produkt przetestowano dermatologicznie, wyśmienicie sprawdza się przy wykonywaniu wieczornego relaksacyjnego masażu twarzy gdyż nie wchłania się w ekspresowym tempie, zapewniając palcom "poślizg" i zabezpieczając skórę przed rozciąganiem. Dzięki takim masażom z użyciem dobrego kosmetyku poprawia się krążenie, zmniejsza napięcie skóry, składniki aktywne lepiej się wchłaniają.

 
SKŁADNIKI AKTYWNE

Olejek zawiera m.in. witaminę C rozpuszczalną w lipidach, zapewniając najwyższą asymilację, dzięki czemu skóra zyskuje jednolity koloryt i elastyczność. Kluczowe działanie odżywcze, nawilżające, przeciwstarzeniowe należy również do NNKT, olejku z kwiatu japońskiej wiśni (dotleniający i pobudzający do regeneracji), witaminy E i A, oleju z nasion słonecznika (wzmacnia naturalną barierę ochronną naskórka), lecytyny (odżywcza) oraz bisabobolu z rumianku (właściwości kojące, łagodzące, zwiększa przenikanie pozostałych składników przez warstwę rogową naskórka).



ZALETY

Na swojej stronie wiele razy podkreślałam, że lubię kosmetyki, które zostawiają na skórze długo wyczuwalny ochronny "film", który daje mi poczucie nawilżenia, komfortu, odżywienia. Tak właśnie działa na moją skórę eliksir z Sensilis i jestem mu za to wdzięczna, tego wymagałam. Stosowałam go rano pod krem na dzień Sensilis Glacier Essence do cery suchej oraz na noc pod krem i dwa razy w tygodniu samodzielnie, wówczas nakładałam kilka kropli więcej. Kocham ten "film", to absolutny hit!

Olejek Eternalist bardzo łatwo się aplikuje (wystarczą maksymalnie trzy krople na pokrycie twarzy, szyi i dekoltu), potrzebuje czasu aby się dobrze wchłonąć, podczas masażu twarzy z użyciem niniejszego olejku za każdym razem czuję się zrelaksowana i zadbana. Pierwsze efekty zauważyłam już po pierwszej aplikacji, skóra stała się delikatna, miękka i gładka w dotyku, optycznie elastyczna i napięta, taka spójna. W kolejnych tygodniach rozpoczął się proces solidnego odżywienia, regeneracji, wygładzenia skóry. Skóra na nosie przestała się łuszczyć, blizna po zadrapaniu dzięki bogactwu składników i masażom ewidentnie się zmniejszyła, koloryt został wyrównany, blask przywrócony a zmęczenie zniwelowane. Od zakończenia kuracji eliksirem Eternalist nie towarzyszy mi na szczęście uczucie ściągnięcia i dyskomfortu (zwłaszcza na policzkach).


Jeśli kontrola wydzielania sebum, zaczerwienienia z wypryskami, redukcja plam pigmentacyjnych, przywrócenie owalu twarzy czy lifting macie głównie na celu, rekomenduję sięgnąć po inną serię kosmetyków www.sensilis.pl, natomiast jeżeli Waszym głównym zamiarem jest przywrócenie bariery ochronnej skóry, naturalnego blasku, nawilżenie, poprawienie elastyczności, jeśli lubi solidnie odżywcze kosmetyki, z powodzeniem niech zainteresuje się omawianym preparatem, który dodatkowo wzmocni działanie codziennie używanego kremu. Jest naprawdę fajny i prosty w użytkowaniu, stosunkowo szybko można dostrzec poprawę wyglądu a to się ceni. Polecam zaopatrzyć się w ten ekskluzywny olejek (dostępny w wybranych aptekach i sieci hebe, szczegóły na stronie www.sensilis.pl), by cieszyć młodziej wyglądającą, odświeżoną, nawilżoną i pełną blasku skórą. Zadbana cera to wizytówka naszego stylu życia.


PODSUMOWANIE:

- nowoczesna i wygodna forma aplikacji

- choć dedykowany skórze dojrzałej, znajdzie zainteresowanie wśród posiadaczy cery zszarzałej, suchej, odwodnionej i napiętej

- bogactwo składników, łatwa aplikacja, miłe dla oka opakowanie

- wzmacnia działanie kremu, ale może być też stosowany samodzielnie. np. na noc

- sprzymierzeniec skóry suchej, szorstkiej, zszarzałej, z widocznymi suchymi skórkami

- piękny zapach

- idealny do odstresowującego masażu twarzy, poprawiającego krążenie i napięcie skóry

- natłuszcza, nawilża, odżywia, rozświetla

- zostawia na skórze przyjemny, ochronny film a cera jest wygładzona i miękka w dotyku

- efektywne działanie gwarancją pięknego wyglądu i dobrego samopoczucia

- dostępny w wybranych aptekach i sieci hebe (szczegóły na stronie oficjalnej) www.sensilis.pl

20 lutego 2016

Perfumy Tous Happy Moments (recenzja)

Hiszpańska marka Tous od blisko 100 lat zna sekret szczęścia, poprzez zapach Happy Moments wylansowany w 2015 roku zdradza jak odkryć w sobie te cudowne uczucie i jak z niego korzystać.


Dla mnie najważniejszymi osobistymi wartościami  zawsze będzie życie i zdrowie, wówczas mogę czuć się dobrze, nie muszę uczestniczyć w "wyścigu szczurów" i iść po trupach do celu sprzedając własne szczęście, rodzinę i prywatność. Cenię sobie spokój i bezpieczeństwo, to wystarczający powód do odczuwania szczęścia i wdzięczności.


Tous radzi nam aby myśleć o szczęściu jakby była to prawda, czuć szczęście, być szczęśliwą, cieszyć się małymi rzeczami, wówczas życie dostarczy nam wiele momentów pełnych emocji i w całości przyniesie nam upragnione szczęście. Życie będzie magiczne a szczęście urośnie jeśli posadzisz nasiona - użyjesz perfum Tous Happy Moments.


Marka słynie z dbałości o szczegóły. Tous to przede wszystkim unikalny, nowoczesny design i wyszukane składniki zapachowe. Na białym kartonikowym opakowaniu wytłoczono wzory kwiatów oraz napis, zaś wewnątrz zobaczymy niebieskie kwiaty i słynnego misia w niebieskim kolorze (globalny symbol łagodności i miłości, znak dobrych intencji, aby dawać i otrzymywać). Niebieski to kolor harmonii, optymizmu, radości, jest naturalnie pozytywny, kojarzy się z przyjemnością i wolnością; niebem, spokojnym morzem.. Osoby wybierające barwy niebieskie charakteryzują się kreatywnością i twórczym umysłem choć lubią przy tym spokojne otoczenie.


Już sam flakon przyciągnął moją uwagę, przykryto go matowym tworzywem, gładkim w dotyku, nie widać na nim odcisków palców; wygodnie leży w dłoni. Buteleczkę okala złota kokarda (z kultowym misiem w środku), którą da radę zdjąć i wykorzystać jako ozdobę do włosów i serwetek lub jako bransoletkę dla dziewczynki. Nie widać ile mililitrów pozostało do końca, ale to zaleta, bo flakon zawsze dobrze wygląda.


Życie wg. Tous jest czystą kartką papieru i tylko Ty możesz wybrać jak je udekorujesz. Niepokój jest jedynie myślą, codzienny stres nas męczy, bo mu na to pozwalamy, nauczmy się spokojem i radością bronić się przed nim. Pamiętajmy o fajnych perfumach, używanie ich niech stanie się codziennym rytuałem. Przysłowie japońskie mówi "Doskonałość nie polega na robieniu rzeczy niezwykłych, ale na czynieniu rzeczy zwykłych w sposób niezwykły".


Tous w pachnidle Happy Moments odchodzi od popularnej gamy składników zaczynających się od samych cytrusów i piżma. W nucie głowy rozpoznamy pyszne dojrzałej klementynki i ananasa dające wspaniałą świeżość i nieśmiałą słodycz. Akordy zielonego bluszczu (o chropowatym, wilgotnym zapachu) przełamują powiew słodyczy, w pewnym momencie odnoszę wrażenie, że pachnę smacznymi słonymi pistacjami i cytryną.


W miarę rozwijania się zapachu usłyszymy głębokie nuty serca należące do żółtej stokrotki, białego jaśminu i następujących po sobie: popcornu i niebieskiej orchidei. Zakończenie zapachu może nieco zdziwić, przy wymownym, lekko słodkim początku, poprzez upojne serce pachnidła, nuta bazowa (podstawy) również jest słodka, gdyż poza aromatem złotego piżma i cedru poczujemy białą czekoladę dzięki czemu zapach nabiera zmysłowego i pobudzającego charakteru. Całościowo, pierwsze skrzypce gra zielony bluszcz i mleczno - kokosowa biała czekolada złączona z nieco ostrzejszym i kwaśniejszym akcentem żółtej stokrotki (taka jak jest w smaku).


Woda toaletowa Happy Moments to propozycja radosna, figlarna, szczęśliwa, (dosłownie) smakowita, bliskoskórna, o wyjątkowych i ciekawych składnikach (popcorn i niebieska orchidea - euforia w perfumerii). Ożywcza, energetyczna, słodka i zabawna, kojarzy mi się z czymś niespotykanym, niespodziewanym ; z dzikimi marzeniami i niecodziennymi zachciankami stanowiącymi preludium do wolności i szczęścia. Radość bowiem nigdy nie jest poważna; jest spontaniczna, niewymuszona, prosta, czasem trzeba się jej nauczyć.


Zapach Happy Moments pozostawia na skórze delikatny film (olejek), który tak szybko się nie wchłonie, dzięki czemu mam pewność, że jest trwały i dlatego polecam go w tym wpisie. Myślę, że świetnie sprawdzi się o każdej porze roku i każda kobieta znajdzie w nim swoje ulubione nuty. Kompozycja jest bardzo ładna, chętnie wybierana na prezent, zaciekawia przede wszystkim nie często spotykanymi akcentami białej czekolady, niebieskiej orchidei, żółtej stokrotki i zielonego bluszczu.


Czy woda toaletowa Happy Moments to uwodzicielska pułapka, która z kokieterii przerodzi się w uzależnienie? Zajrzyjcie do perfumerii Sephora, bo tylko tam jest dostępna ta woda i przekonajcie się sami!

 

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024