SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024

14 lipca 2017

Najlepsze mydło do twarzy? G & H NOURISH+ BY AMWAY

Używam od kilku lat, świetnie zmywa pozostałości po mleczku kosmetycznym i maseczkach. W 2017 roku powraca z bogatszą formułą - kompleksem odżywczym G&H NOURISH+, zapewniającym delikatniejsze oczyszczanie skóry całej rodziny. Poznajcie kultową kostkę myjącą od firmy Amway w nowej, jeszcze lepszej odsłonie.

Zmiękczające i odświeżające mydełko posiada specjalną formułę, która poprawia wygląd i ogólną kondycję skóry, utrzymuje naturalną równowagę wilgoci, po umyciu nie czuję efektu ściągania a subtelny film ochronny.

Unikalna formuła odżywcza składa się z wyjątkowych wygładzających właściwości kwiatu pomarańczy, odbudowującego masła shea i olejku z pestek dyni, chroniącego przed powstaniem uszkodzeń na skutek wpływu czynników zewnętrznych.



Wszystko co chcielibyście wiedzieć o zapachu mydełka


Jako fanka kosmetyków Amway, nie mogłabym nie zwrócić uwagi na kompozycję zapachową. Zapach niniejszego mydełka jest taki sam jak dawniej i bardzo mi to odpowiada, powracaj fajne wspomnienia; jest intensywny, miodowo - landrynkowy, ze świeżym powiewem kwiatu pomarańczy, nieco gorzkawy i orientalny. Przyjemny, uniwersalny, długotrwały.


INSPIROWANE NATURĄ

Mydło z wyglądu przypomina ręcznie robione, na wagę; cukier trzcinowy nadaje mu bursztynowy kolor i lekko słodki zapach w tle kompozycji (aż chciałoby się powiedzieć smak); tworzy delikatną pianę, dobrze oczyszcza, pozostawiając skórę przyjemnie odświeżoną i przygotowaną do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych.

W składzie znajduje się również gliceryna działająca okluzyjnie na zewnątrz. Podczas mycia jest bardzo śliskie, prawdziwie glicerynowe.


Czy regularne stosowanie mydełka G&H NOURISH+ poprawia wygląd cery?

Tak. Stosowane regularnie przyczynia się do wyraźnej poprawy wyglądu skóry, wygładza powierzchnię, eliminuje szorstkość (zawartość miodu), odblokowuje gruczoły łojowe i skutecznie oczyszcza pory skóry, w niewielkim stopniu złuszczając martwy naskórek (ale to przy naprawdę długim codziennym stosowaniu).

Trudno mi przewidzieć jak sprawdzi się w kontakcie z cerą tłustą czy trądzikową, ale zwracając na antybakteryjne i oczyszczające działanie cukru trzcinowego, może warto by było przetestować?



Dlaczego lubię mydełko do twarzy G&H Amway? 

A także kilka ciekawostek:

✔ ciekawie pachnie

✔ wygląda minimalistycznie

✔ dobrze usuwa pozostałości po maseczkach

✔ przyjemnie odświeża o poranku

✔ opakowanie zawierające 3 mydełka starcza mi na około 3 miesiące

✔ formuła biodegradowalna, nie zawiera soli kwasu siarkowego i triklosanu

✔ testowane pod kątem dermatologicznym i alergologicznym

✔ może być stosowanie przez dzieci powyżej 3-go roku życia



Kiedyś a teraz?

Znam zwolenników i przeciwników mycia twarzy mydłem w kostce, w przypadku mojej cery (normalna/sucha) sprawdza się od kilku ładnych lat i do tej pory jest to najlepsze mydło do mycia twarzy jakie miałam do tej pory i dlatego je Wam polecam.

Unikam mycia twarzy w ogóle tylko wtedy, gdy mam atak atopowego zapalenia skóry (na szczęście latem, kiedy słońce raczy mnie witaminą D mam spokój). Porównując tamte sprzed kilku lat, po umyciu nie mam natychmiastowej potrzeby smarowania twarzy kremem, aczkolwiek zawsze to robię uprzednio aplikując tonik lub wodę termalną.



Warto spróbować szczególnie, jeśli:


✔ jesteście tradycjonalistami

✔ macie uczucie, że mydło w kostce o wiele lepiej oczyszcza twarz niż żel czy pianka

✔ lubicie eksperymentować z nowymi kosmetykami

✔ macie skórę normalną

✔ cenicie minimalizm



GDZIE KUPIĆ MYDEŁKO AMWAY?


Niniejsze mydełko kupuję albo u niezależnych konsultantów Amway albo na stronie internetowej www.Amway.pl

 

https://www.amway.pl/product/118112,mydlo-do-twarzy-g-h-nourish#.WWfQWFHnrIU


Znacie mydełko G&H NOURISH+ by Amway?

Jakimi kosmetykami najczęściej oczyszczacie cerę?

09 lipca 2017

Perpetual Black Pearl Jeanne Arthes recenzja perfum

Jedną z najjaśniejszych i najbardziej subtelnych kart w Tarocie jest Gwiazda. Kryje się w niej mnóstwo wspaniałości, wrażliwości, delikatności.  Wskazuje na nasze talenty, dostrzeganie piękna świata, relacje z osobami, które nas otaczają, potrzebę zmian; na wszystko, co związane jest ze szczęściem… To wszystko kojarzy mi się z aromatem wody perfumowanej Perpetual Black Pearl (z ang. czarna perła wieczności) francuskiej marki Jeanne Arthes.

CZAS JEST WIECZNOŚCIĄ

Zbyt często narzekamy, że nasze życie jest nudne, monotonne, nie potrafimy żyć chwilą, doceniać każdej rzeczy i cieszyć się z każdego nawet najmniejszego sukcesu. A wystarczy tak niewiele …. wystarczy otworzyć serce, nauczyć się cieszyć z najdrobniejszych rzeczy, zacząć cieszyć się z tego, co mamy. I nagle okaże się, że tak naprawdę mamy wiele, a szczęście jest dookoła nas, jest wszędzie.

Czas jest tylko umowny, jest wiecznością, nie ma granic….


Mając na sobie perfumy Perpetual Black Pearl jestem nastawiona na odczuwanie spokoju, przyjmuję wszystko z radością, doceniam uśmiech losu. Otrzymuję od ludzi słowa potwierdzające moje przekonania i nie mówię, że nie zasługuję, po prostu dziękuję.

Podobnie jak karta Gwiazda, która wyznacza, że można poszukiwać, upadać i podnosić się aż do skutku. Negatywne chwile, zaburzające częstotliwość nie oznaczają klęski i straty sensu egzystencji. Są dla mnie podpowiedzią, nowym etapem w życiu, są wskazówką, cenną nauką na przyszłość.



JAK PACHNIE PERPETUAL BLACK PEARL?

Co takiego jest w tym zapachu, że mnie uspokaja i pozytywnie nastraja? Słodycz. Pieszczotliwa, zmysłowa, bezpieczna, stonowana. Taka, która sprawia wrażenie gdzieś już "widzianej, zasłyszanej, uznanej za swoją".

Nuta głowy złożona z bergamotki, maliny, truskawki, gruszki oraz śliwki ujawnia na mnie akord dojrzewającej w pełnym słońcu truskawki i zerwanej z najlepszego drzewa śliwki, zanurzonej w gorącej czekoladzie waniliowej. Być może tylko te składniki chcę czuć. Wytrawności i świetlistości śliwki nie matują kwiaty jaśminu, piwonii i pomarańczy należące do serca kompozycji, wręcz przeciwnie, bardziej ją pogłębiają i uwydatniają. Natomiast w nucie bazy to ziemisto - drzewna paczula przyprószona słodyczą, wibruje pomiędzy krystalicznym piżmem i żywicznym ambroxanem.

Charakter zapachu początkowo jest wyrazisty, musujący, szampański, nie przerysowany. Delektuję się nim bez umiaru, stosunkowo szybko łagodnieje i staje się jakby "drugą skórą". Zuchwałość, nieumiarkowanie, ekstrawagancja - tych słów nie mam na myśli, kiedy opowiadam bliskim o tym pachnidle, zaś nadzieja, wiara, sensualność, równowaga najlepiej oddają jego styl.


 


PERŁY WIECZNOŚCI

Porównując to pachnidło z wcześniej wydaną przez Jeanne Arthes wodą perfumowaną Perpetual Pearl, najnowszy zapach Perpetual Black Pearl dedykowany jest na wieczór, gdyż zawiera w sobie szlachetniejsze nuty, symbolizujące elegancję i ponadczasowość.

Flakon Perpetual Black Pearl kształtem jest identyczny jak w pierwszym Perpetual Pearl z tym, że zamiast białego korka - perły, jest czarna. Efektowne, przyciągające wzrok kartonikowe opakowanie to tak naprawdę pudełeczko otwierające się ku górze, dzięki czemu buteleczka zyskuje podstawkę - fajny patent na efektowną ekspozycję. I co najważniejsze - przede wszystkim staje się wspaniałym upominkiem, prezentem na wyjątkowe okazje, dla wyjątkowej osoby.  


Tak jak podpowiada mi karta Gwiazda, dostrzegam aurę wokół ludzi i nie zastanawiam się "dlaczego...?" a pokazuję, że można żyć pełnią życia, intensywnie z niego czerpać co najlepsze.

Wszystko jest wieczne, nawet chwila. Racząc zmysły poprzez Perpetual Black Pearl nie myślę o upływającym czasie, myślę o spektakularnych rzeczach, które osiągnę, nie pogrążam się w smutku, istnieję w równowadze pomiędzy duchem a ciałem. Potrafię zapatrzeć się w naturę - bajecznie zielony las, deszcz, tęczę aż przenikają mnie barwy... Nie ma miejsca na niebezpieczeństwa, ale jest miejsce na łagodność, niewinność, nieskończoność - na Perpetual Black Pearl.


PERFUMY NA PREZENT

Niniejsze perfumy cenię za przyjemny, ujmujący, słodki i smakowity aromat,  który część mojej pamięci - odpowiadającej za pamięć zapachową - niegdyś zanotowała. Są idealne do połączenia kobiecości ze zmysłowością, ale nie łączą klasycznego stylu z ekscentrycznością - są zbyt spokojne i tak naprawdę to ich ogromna zaleta. Choć polecane na wieczór, ja używam ich kilka razy w ciągu dnia, bowiem otulają, ocieplają, pomagają rozładować napięcie.

Jeżeli szukacie przyjemnych, słodkich i upojnych perfum, które mają atrakcyjną cenę i spodobają się od pierwszego powąchania, koniecznie zwróćcie uwagę na Perpetual Black Pearl. Urocze, przyjemne, czarujące - co Panowie powiecie na taki upominek dla Waszej ukochanej? To Gwiazda wśród propozycji Jeanne Arthes.


 
GDZIE KUPIĆ PERFUMY PERPETUAL BLACK PEARL?

Perfumeria Dex Plus jest oficjalnym wyłącznym polskim dystrybutorem perfum Jeanne Arthes. Pod spodem podaję Wam bezpośredniego linka do sklepu internetowego. Tam również znajdziecie informacje o producencie. Jeżeli wolicie kupować perfumy stacjonarnie to zachęcam do odwiedzenia drogerii Hebe.



 
To była powieść o perfumach Perpetual Black Pearl by Jeanne Arthes...

06 lipca 2017

Kosmetyki Dr Irena Eris Provoke do zadań specjalnych (recenzja baz fluidu i pudru)

Kosmetyki Dr Irena Eris Provoke poznałam kiedy pracowałam w drogerii, trochę czasu już minęło, na blogu recenzowałam dla Was szminkę i błyszczyk, wspominałam, że mono-cienia perłowego używam zamiast korektora pod oczy, bo nie uwydatnia mi zmarszczek pod oczami i nie tworzy efektu "pandy". Dziś opowiem....

Dziś opowiem Wam jak sprawdziły się u mnie 3 inne kosmetyki tej marki, mianowicie baza pod podkład z kwasem hialuronowym Light Radiance Base, fluid matujący nr 210 Ivory oraz puder w kamieniu Compact Powder nr 110 Light Touch z witaminą E. Poznacie również mojego ulubieńca.




PROVOKE LIGHT RADIANCE BASE

Podczas aplikacji niniejszej bazy najbardziej zaskoczyła mnie nawilżająco - odświeżająca formuła oraz wyrazisty zapach przypominający perfumy Coco Chanel Mademoiselle.

Najczęściej stosuję ją pod podkład, aby zwiększyć trwałość makijażu, dobudzić skórę, wygładzić ją, nawilżyć, jednakże potem efektu rozświetlenia nie ma. Dopiero ponownie nałożona na matujący podkład i puder ładnie choć subtelnie konturuje twarz, podkreśla rysy, rozświetla złocistymi drobinkami przywracając młodzieńczy wygląd. Aplikuję opuszkami palców, delikatnie wklepując, aby nie naruszyć podkładu.


 

Właściwości


✔ kwas hialuronowy nawilża, wygładza, napina skórę - po prostu udoskonala ją

✔ lekka, nie zapychająca porów skóry formuła, wraz z regularnym stosowaniem wpływa na poprawę jędrności skóry

✔ przyjemnie się rozprowadza, kryje drobne linie, zawiera cząsteczki rozpraszające światło dodające cerze naturalnej świetlistości i promiennego, zdrowego blasku

✔ odcień uniwersalny, w złoto - brązowej tonacji, dopasowuje się do karnacji, ładnie się wtapia, zawiera złote drobinki i perłę, nadaje się również do naturalnego makijażu powiek

✔ usuwa oznaki zmęczenia, odświeża, tworzy subtelny ochronny film na skórze, zabezpieczając przed wpływem niekorzystnych czynników zewnętrznych

✔ nie podkreśla suchych skórek

✔ formuła testowana dermatologicznie

Moim zdaniem najbardziej przypadnie do gustu paniom o cerze normalnej i suchej, pozbawionej blasku, gdyż w przypadku tłustej niepotrzebnie zwiększy efekt błyszczenia. Tubka zawiera 30ml produktu, ale wystarczy naprawdę niewiele do pokrycia (jeśli trzeba) nawet całej twarzy.



PROVOKE MATT FLUID

Matujących podkładów używam najczęściej latem, kiedy szykuje się dłuższy dzień w pracy lub kiedy w planach mam robienie fotek. Podkład Provoke Matt Fluid utrzymuje się na mojej skórze cały dzień, czuję się komfortowo, aczkolwiek nie nawilża mi skóry tak jak rozświetlający. Jak wspomniałam wyżej, lubię łączyć go z bazą, gdyż nałożony sam podkreśla zmarszczki.

Polecany jest do cery tłustej i mieszanej, bo nadaje aksamitnie matowy wygląd oraz krycie z możliwością stopniowania. Zawiera wyciąg z algi atlantyckiej, odpowiedzialny za ochronę i właściwości kojące, posiada średnią ochronę przeciwsłoneczną SPF 15.

Numer prezentowanego podkładu to 210 Ivory, wpada w odcień różowy. Lepiej wybrać jaśniejszy niż idealnie dopasowany, na twarzy nieco ciemnieje.


 

Właściwości


✔ formuła kremowa, gęsta, lekko chłodząca, odświeżająca, beztłuszczowa, szybko zastygająca, pachnie również podobnie jak perfumy Coco Mademoiselle

✔ szybko stapia się z cerą, wygładza powierzchnię, skóra w dotyku jest taka cieniutka, jakby papierowa

✔ zmniejsza wydzielanie sebum, niweluje nadmiar dzięki specjalnej innowacyjnej technologii MATT˙PRECIO™, wzbogaconej o MattPowder Complex, aby wzmacniać efekt matujący

✔ nie zauważyłam działania nawilżającego, ale czuję się komfortowo, bo trzyma się cały dzień i jest odporny na ścieranie (czasem mimowolnie dotykam dłonią twarzy)

✔ stopniowanie krycia: od średniego do mocnego

✔ testowany dermatologicznie, nie wywołał u mnie podrażnień czy uczulenia (generalnie moja skóra dobrze toleruje kosmetyki)






MATUJĄCY PUDER W KAMIENIU Compact Powder

Pudru w kamieniu używam  zdecydowanie najrzadziej, wolę w ekstremalnych przypadkach ponownie zastosować fluid lub rozświetlacz, jednakże niezastąpiony okazuje się być przy sesjach zdjęciowych czy przed ważnym spotkaniem. Szczególnie ten w puderniczce.

Opakowanie pudru Provoke wygląda elegancko i zmieści się w kopertówce. Podczas rozprowadzania staje się delikatny, jedwabisty, stapia się ze skórą, wygładza i najbardziej lubię go aplikować pędzlem do różu (oszczędniej niż dołączoną gąbeczką). Numer przedstawiony na zdjęciu to 110 Light Touch.


 

Właściwości


✔ nałożony na matujący fluid zwiększa efekt krycia i matowienia

✔ idealny dla każdego rodzaju skóry, jeśli jest odpowiednio dobrany pod względem odcienia pięknie wykańcza makijaż, nie odznaczając się od pozostałych partii skóry, nie tworzy efektu maski

✔ ma przyjemny, kremowo - świeży zapach

Wybór ulubieńca


Spośród przedstawionych trzech produktów moim ulubieńcem jest rozświetlająca baza Provoke Light Radiance Base. Tak naprawdę to wielofunkcyjny kosmetyk, którego nie może nigdy zabraknąć w mojej kosmetyczce. Spróbujcie zmieszać ją z błyszczykiem, kremem nawilżającym czy nałożyć samą na powieki (jeśli lubicie delikatne makijaże w japońskim stylu) lub na ramiona i dekolt, jest po prostu świetna, cudownie mieni się w promieniach słońca.


Gdzie kupić przedstawione kosmetyki Dr Irena Eris Provoke?

Poniżej podaję Wam bezpośrednie linki do sklepu internetowego, ale jeśli wolicie stacjonarnie to kierujcie się, np. do perfumerii Douglas.





05 lipca 2017

Na tropie koloru lakieru do paznokci z dawnych lat

Moje pierwsze lakiery do paznokci na przełomie lat 80tych i 90tych były w kolorach perłowych - różowych i srebrnych.

Najbardziej podobały mi się różowe, niby takie delikatne a odbijały się lustrzanym blaskiem. Przykrywały nawet niestaranny manicure, jak odpryskiwały to nie było tego znacząco widać, podkreślały jednak zagłębienia na paznokciach, nie były trwałe jak dziś. Odcienie uniwersalne, pasowały do każdego stroju i makijażu. Ja na tropie lakierów do paznokci z dawnych lat... Czy udało mi się znaleźć ten właściwy?

Poszperałam w swoim zbiorze lakierów i nic podobnego nie znalazłam, udałam się więc do najbliższej drogerii, z nadzieją, że jeszcze taki kolor jest produkowany. Były białe pół-perłowe, bladoróżowe, ale nic z tego, to nie to czego szukam - pomyślałam wtedy. Chciałam wydać nawet te 100zł na coś ekstra luksusowego - też nie.


Lakier do paznokci z Biedronki...., nie może być...., naprawdę?

Poszłam więc do Biedronki, tam w koszach, niczym na targowisku, można czasem wypatrzeć jakieś perełki. Stał sobie mały, biedny kartonik z mini-lakierami do paznokci i nagle ujawnił mi się lakier polskiej firmy Delia S-size nr 5.11. To było dokładnie to, czego szukałam, spodobał mi się od "pierwszego wejrzenia", "zbudowany" jakby z dwóch odcieni, perłowego jasnego-różu na zewnątrz i ciemniejszego wewnątrz. Na wszelki wypadek zaopatrzyłam się w dwa egzemplarze, bowiem takie kolory to są dosłownie niszowe.


Tak szybciutko garść informacji na temat właściwości:


☑ wysoki, perłowy połysk, kolor nadaje się na każdą okazję

☑ średnio-gęsta konsystencja, mocny jakby miętowy zapach

☑ myślę, że ten lekki, "perłowy styl" powoduje, że nie tworzą się grudki

☑ miniaturowa buteleczka o pojemności 5ml

☑ jak dla mnie trochę za cienki pędzelek (namoczony wydaje się na zdjęciu szeroki), mógłby być ciut większy, mam szerokie paznokcie i pomalowanie zajęło mi trochę więcej czasu, ale w żaden sposób nie odebrało frajdy z malowania

☑ paznokcie najładniej wyglądają pomalowane dwa razy, lepiej nałożyć kremową bazę wyrównującą płytkę paznokciową

☑ wysycha do 10 minut

☑ miejsca pod odpryśniętym lakierze łatwo zamalować i nie widać granicy między poprzednią warstwą a nową

☑ nie zawiera toluenu, formaldehydu, parabenów

☑ cena niska, około 3zł w Biedronce

☑ ponoć jest 120 odcieni, fajnie byłoby mieć je wszystkie, wyglądałyby uroczo na półce z kosmetykami i problem jakim sobie by tu dziś pomalować zostałby rozwiązany!



Tak czy Nie?

Zrobiłam mały eksperyment, nikt z moich znajomych nie zgadł, że ten produkt jest w tak kolosalnie niskiej cenie. Na paznokciach wygląda estetycznie i o to chodzi. Podobnie jak z kosmetykiem do makijażu - nie wiem czy ktokolwiek rozpozna czy szminka czy cień jest za 5zł czy za 250zł.

Moje polowanie na lakier do paznokci z dawnych lat uważam za udane. Zostawiam Was z fotkami i decyzją: kupić czy nie kupić? Moim zdaniem nie zastanawiajcie się długo i wybierzcie opcję na TAK.














04 lipca 2017

Szminki Kat Von D Skandalicznie powiększające usta

Szminki? Uwielbiam. Kocham. Jestem uzależniona.


Na blogu przedstawiałam Wam fotorelację z oficjalnej premiery produktów makijażowych Kat Von D w Polsce, dostępnych na wyłączność perfumerii Sephora. Miałam okazję przetestować trzy wyraziste, mega - kryjące i super-trwałe odcienie. Zdjęcia ust skandaliczne, bez retuszu, a co tam! Klikasz / oglądasz dalej na swoją odpowiedzialność!

Mocne barwy wymagają ostrożności w aplikacji i noszeniu, aby uniknąć wulgarnego lub śmiesznego wyglądu rezerwuję je na wieczór, wówczas nie podkreślą ewentualnych niedoskonałości cery, np. zmarszczek i ogólnie lepiej prezentują się w sztucznym, ciepłym świetle. Generalnie preferuję jasne kolory szminek do ciemnego makijażu oczu, spotkanie z Kat Von D było interesującym wyzwaniem.
Mam bardzo asymetryczne usta (szczególnie prawa strona dolna i górna), na niepomalowanych ta asymetria nie rzuca się tak mocno w oczy. A i tak to moja ulubiona część ciała.

Specjalnie do zdjęć nie użyłam konturówki, gdyż nie miałam ani nude ani ciemnej a ponadto wiele z nas żyje w biegu i zapomina o podstawowych zasadach malowania ust. Zdjęcia ust nie wygładzane, prosto z aparatu. Pewnie ktoś pomyśli: skandal, żeby tak bez retuszu pokazywać, tak z bliska. Ale, co tam, jak szaleć to szaleć.





Kat Von D Studded Kiss Lipstick Underage Red


✔ klasyczna forma, ciekawe opakowanie z logo marki na szczycie, mające symbolizować ulubioną bransoletkę autorki kolekcji

✔ intensywna czerwień o nazwie Underage Red z niebiesko - różowymi pigmentami

✔ pachnie słodko, jak cukier wanilinowy czy Creme Brule, na ustach raczej bez smaku

✔ wydajna, wystarczy odrobina do pomalowania ust

✔ dokładne krycie za jednym pociągnięciem, wtapia się w usta

✔ totalnie matowe wykończenie, zero połysku, trzeba dosyć szybko malować gdyż szybko zastyga

✔ wymaga użycia konturówki, wówczas nie wyemigruje poza obrys

✔ poleciłabym do ciemniejszej karnacji i niebieskich lub brązowych oczu

✔ nie zawiera parabenów

 









Druga propozycja, Kat Von D Everlasting Liquid Lipstick czyli długotrwałe pomadki płynne


✔ opakowanie w formie błyszczyka

✔ kolor Lolita: średnio-ciemny brąz, to bardzo ciekawy odcień, bo wpatrując się w niego widzę i brązowe barwy i trochę pomarańczu i  czerwieni (zdjęcia nie oddają tego uroku)

✔ kolor Exorcism: ciemno-fioletowy, buraczkowo-czarny, najbardziej powiększający usta

✔ kremowa, średnio-gęsta, wygładzająca formuła, nawilżająca, początkowo jest błyszcząca a kiedy zastyga staje się matowa, najlepiej wygląda przy dwóch warstwach

✔ zawartość witaminy E i oleju z nasion słonecznika

✔ trwalsza niż klasyczna, lepiej się rozprowadza, choć moim zdaniem też wymaga konturówki

✔ wrażenie delikatnych, papierowych ust

✔ Lolita fajnie będzie się prezentować w towarzystwie ciemnej cery i brązowych oczu, zaś Exorcism również przy ciemniejszej skórze i zielonych oczach, także miłe Panie - opalajmy się

✔ praktycznie bezzapachowa i bez smaku, nie zawiera parabenów









Porady "przed nałożeniem ciemnej szminki"


Tak jak napisałam na początku postu, do przygotowania makijażu ust nie używałam konturówki, przez co szminki znacznie podkreśliły asymetrię ust. Nigdy więcej tego nie zrobię, bo wargi przez to zniekształcają się i wydają się zbyt płaskie i szerokie. Moment aplikacji szminek był czasochłonny, ale ostateczny efekt mocno zwracający uwagę i powodujący pytania: te pozytywne i te negatywne, w każdym razie efekt WOW gwarantowany.

Tuż przed zastosowaniem warto nałożyć jakieś serum liftingująco - nawilżające, aby napiąć, nawilżyć, po prostu poprawić kondycję skóry, wówczas zagłębienia na ustach będą mniejsze i skórki nie będą widoczne, warto zrobić piling ust, np. Sephora.


Ulubiona szminka Kat Von D

Spośród trzech pokazanych pomadek, najbardziej spodobała mi się fioletowa Exorcism. Usta dzięki niej wyglądają najpełniej. Jeśli chodzi o opakowanie to zdecydowanie ładniejsze ma Underage Red. To było ciekawe doświadczenie móc przetestować takie ciekawe kolory, dotychczas najciemniejsze jakie miałam to w odcieniach fuksji.




Cechy idealnej pomadki


Oszałamiająca trwałość, wysoka i nasycona pigmentacja, pełne krycie z możliwością stopniowania to cechy idealnych formuł szminek. Kat Von D dokładnie takie są. Bez parabenów, wegańskie (nie testowane na zwierzętach), zawierają silne kompleksy antyoksydantów, składniki pochodzenia naturalnego.


Gdzie kupić kosmetyki Kat Von D?


Muszę zajrzeć do Sephory po 22 września 2017 i zainteresować się jaśniejszymi kolorami, takimi na co dzień, gama kolorystyczna przyprawia o pozytywny zawrót głowy i pod względem trwałości i komfortu noszenia będą super. Oceniam na wielki, wielki plus. Zdecyduję się na poradę makijażystki Sephory i porównam z moimi przekonaniami i przyzwyczajeniami.


Znacie kolorówkę Kat Von D? Który odcień pokazany na zdjęciach spodobał się Wam najbardziej? Lubicie ciemnie czy jasne kolory na ustach?