SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024

09 listopada 2017

Legionowo Spotkanie z kosmetykami FOREVER

Czy interesuje Was niezależny styl życia? Czy uwielbiacie naturalne produkty dla urody i zdrowia? Chcecie przebywać wśród ciekawych i pozytywnych ludzi?

Jeśli odpowiedzieliście TAK przynajmniej na jedno pytanie, zobaczcie fotki z cyklicznych spotkań, w których rozmawia się na temat zalet produktów amerykańskiej firmy FOREVER LIVING PRODUCTS.

W dniu 7 listopada 2017 w legionowskiej kawiarni Kafka u Leszka przy ul. Batorego 10 odbyło się spotkanie poświęcone naturalnym kosmetykom i suplementom diety FOREVER. Omówiono największe zalety aloesu, kosmetyków do pięlęgnacji dłoni, stóp, ciała oraz produktów dietetycznych. Zajrzyjcie na stronę https://foreverliving.com/ aby dowiedzieć się o firmie.

Jeśli macie jakieś pytania dzwońcie pod numer 720 783 676 do Pani Darii, która jest pomysłodawczynią i organizatorką spotkań z FOREVER.




























05 listopada 2017

Mgiełki do ciała Jacques Battini 2017 / 2018

Po bardzo udanych świeżych, kwiatowych, cytrusowych, owocowych, dosłownie "smacznych" mgiełkach perfumowanych do ciała dla kobiet, o których mieliście okazję przeczytać na moim blogu, firma Jacques Battini powraca z trzema, zupełnie nowymi produktami. Osobiście polecam ja Wam na sezon jesienno - zimowy, w recenzji dowiecie się dlaczego. Poznajcie: LOVE FEVER, VANILLA KISS, SECRET NIGHT.

W tym miejscu warto przypomnieć czym jest mgiełka do ciała? Sama nazwa wskazuje, że jest to MGŁA, czyli coś, co jest lekkie, przewiewne, niemal niezauważalne. Posiada fantastyczne właściwości odświeżające, nawilżające i ochładzające. By utrzymać ten stan i zapach, trzeba często ponawiać aplikację. Co więcej, nie przyklejają się do ubrań ani nie tworzą plam.

Sceptycy uznają pewnie mgiełki zapachowe jako fanaberię, niepotrzebny kosmetyk i wydatek pieniędzy, natomiast miłośniczki kosmetyków i wszystkiego co piękne i pachnące znajdą w mgiełkach coś dla siebie. Czy wobec tego aromat mgiełki zapachowej przywołuje wspomnienia? Jest luksusem?



GORĄCZKA MIŁOŚCI. W Love Fever czuję delikatną inspirację mgiełką White Musk, w której to mocno wyczuwalny był zapach piżma i konwalii, co tworzyło taki "mokry" i świeży efekt na skórze. Love Fever przejął na moment tą rześkość, aczkolwiek tuż za nim podąża owocowa słodycz otoczona już ledwo wyczuwalną wodną świeżością, ciepło i ostrzejszy, nieco drzewny, przydymiony akcent.

Na mnie pachnie gruszką, cytryną, mandarynką, arbuzem z miodem, przypominając tym samym od bardzo starym zapachu z czasów młodości mianowicie Laura by Laura Biagiotti. W rzeczywistości Love Fever rozpoczyna się nutą zimnej bergamotki, soczystej, choć ostrej i cierpkiej niedojrzałej jeszcze w słońcu czarnej porzeczki i zielonego jabłka. Następnie poczujemy zapach cytryny i mandarynki (mandarynka nie daje efektu pudrowego zapachu, raczej słodszego i lepkiego, miodowego) oraz słodkiego arbuza. Nuta głowy bardzo bogata w składniki, dająca zdecydowany, wyrazisty początek. Akordy wodne oraz fiołek zawarte w sercu kompozycji, są tak naprawdę mało wyczuwalne; fiołek z natury jest wątły i delikatny, gdyby zawarto jego liście, byłaby to chyba "mieszanka wybuchowa". Dalej, producent podaje, że baza zapachu należy do piżma, drzewa cedrowego i wanilii. Być może to wanilia sprawia, że na sam koniec trwania mgiełki na skórze, jej woń staje się taka miękka i subtelna.



Love Fever wywołuje u mnie tęsknotę za miłością, za młodością, za tym, co kiedyś było proste a teraz jest skomplikowane. Na szczęście sam zapach skomplikowany w odbiorze nie jest, charakteryzuje się przyjemnymi aromatami owocowymi z nutą świeżości i orientu w tle.




WANILIOWY POCAŁUNEK. Są wśród Was miłośnicy słodkich, waniliowych, ciepłych zapachów? Mgiełka Vanilla Kiss to propozycja zarówno dla kobiet nieśmiałych delikatnych, jak i dla stanowczych i odważnych. Wanilia to symbol przywoływania zdarzeń z przeszłości, bliskości, zmysłowości. W zależności od towarzyszących jej składników, aromat staje się lżejszy, ale słodszy lub mocniejszy, choć ostrzejszy.

W przypadku mgiełki od Jacques Battini, wanilia zawarta w nucie bazowej sprawia, że kompozycja jest taka miękka, słodka, karmelowa, pachnąca ciasteczkami, kawą z mlekiem, budyniem. Kojarzy się z beztroską, jest taki oczywisty, zapamiętywalny. Zielone jabłko, brzoskwinia, jaśmin, morski akcent, wanilia to najbardziej wyczuwalne składniki w tej mgiełce. Początek jest świeży, zielony, ale wraz z nadejściem słodkiego, soczystego, gładkiego zapachu brzoskwini, staje się coraz bardziej waniliowy, dosłownie jadalny.



Wypróbujcie, jeśli szukacie słodkich a zarazem eleganckich zapachów, lub w deszczowy dzień chcecie się poczuć jak w słonecznym wesołym miasteczku czy w baśniowej krainie albo inaczej, podobnie jak ja macie chęć na ciastko (choć wiecie, że nie możecie sobie pozwolić) to sam zapach zaspokoi tę potrzebę (rozpylcie w powietrze i wejdźcie w chmurę zapachową). Jest to bardzo zagadkowy zapach, w buteleczce pachnie czerwonym, wytrawnym winem i zielonym jabłkiem, na skórze niemalże 100% wanilią (mam na myśli jego całkowite rozwinięcie się).







NOC PEŁNA TAJEMNIC. Trzecia mgiełka z Jacques Battini zatytułowana Secret Night jest najbardziej intensywna i trwała, jako jedyna w formule zawiera subtelnie mieniące się złote drobinki brokatu. Czerwone jagody, kwiat pomarańczy, fiołek alpejski, brzoskwinia, róża, bursztyn, piżmo i wanilia - porównując z zapachem Vanilla Kiss, gdzie wanilię ukazano jako słodką, miękką, ciepłą, w Secret Night przybiera nieco ostrzejszego, bardziej drapieżnego charakteru.

Początkowo najbardziej wyczuwam cierpkie, niedojrzałe czerwone jagody, stłumione przez dymny, pudrowy, świeży aromat kwiatu pomarańczy, który czasem przypomina mandarynkę. Dalej jest słodko, radośnie, wciąż ostrzej jak w poprzedniej mgiełce.
 


Secret Night jest najbardziej energetyczna i zwracająca uwagę, fajne jest w niej to, że jakby rozdziela się na dwie części. Albo wyczujemy w niej ostrą świeżość albo totalną słodycz, wręcz taką karmelową, toffie. Od Was będzie zależeć w jaki sposób ją odczytacie, moim zdaniem jest najbardziej ciekawa z wszystkich trzech, ładnie rozwija się na skórze, faktycznie dłużej się trzyma, dlatego właśnie po nią pierwszą polecam Wam sięgnąć.





Zauważcie, że nawet kolory buteleczek odpowiadają rodzajom zapachów, jakie się w nich kryją. Różowa Love Fever jako symbol miłości i zmysłowości, Vanilla Kiss odpowiada żółtej barwie kwiatu wanilii, zaś niebiesko - fioletowa Secret Night odzwierciedla pewność siebie, ale i tajemnicę, taką mroczną stronę duszy. Tak przynajmniej ja to interpretuję, trzeba by zapytać firmę Jacques Battini jaka jest prawda.




Formuła mgiełek od Jacques Battini:

- zimna rosa przyjemnie odświeża skórę, choć same kompozycje rozgrzewają zmysły
- delikatnie nawilża
- w miejscu aplikacji przez pewien czas daje subtelny efekt świetlistej skóry
- bardzo wydajna, zawiera 200ml płynu
- producent podaje, że nie zawiera alergenów a posiada ochronę przeciwsłoneczną (nie należy używać ich bezpośrednio na słońcu a co najmniej 30 minut przed - uwaga - nie służą do opalania)











Jeśli nie lubicie zbyt mocnych perfum, zawsze można zacząć od mgiełki. Jak wspomniałam na początku postu, kiedyś miałam już mgiełki z Jacques Battini, nawet opisywałam je na blogu, były typowo wiosenno - letnimi, odświeżającymi kompozycjami, z tego co wiem, nadal są w sprzedaży w atrakcyjnych cenach.

Opisane wyżej mgiełki do kupienia stacjonarnie w sieci drogerii Hebe na terenie całej Polski, jeśli wolicie przez internet to tylko w oficjalnym sklepie sklep.jacques.battini.pl

29 października 2017

EyeConic Scandalust Marc Jacobs paleta cieni dopowiek

W moim makijażu oczu cienie do powiek i dobry tusz do rzęs tworzący teatralny efekt są obowiązkowe. Najbardziej lubię mocno podkreślone tęczówki (najczęściej jednym kolorem) i delikatne, stonowane, matowe lub lekko błyszczące usta.

Jestem właścicielką zielonych oczu i czuję się wyjątkowo, gdyż niewiele procent ludzi na świecie ma taki kolor i panuje przekonanie, że nie jest doceniany przez firmy kosmetyczne. W najnowszej kolekcji marki Marc Jacobs Beauty na jesień 2017 znalazłam fajną paletkę Eye-Conic zatytułowaną Scandalust, aby uzyskać spojrzenie rodem z pokazów haute couture i dodać wyrazistości zielonemu spojrzeniu. Choć sama nie odważyłabym się wykonać takiego makijażu, musicie zobaczyć, że sprawdzi się nawet dla początkujących.





Paletka z dołączonym lusterkiem zawiera aż 7 jedwabistych cieni, umożliwiających różne wykończenia czyli tekstury (matowe, jedwabiste, błyszczące, opalizujące).

Każdy odcień posiada przypisaną funkcję aczkolwiek nie ma reguły, aby się do tego koniecznie stosować, dzięki czemu możliwe jest upiększanie spojrzenia w dowolny sposób, wyrażając jednocześnie siebie perfekcyjnie podkreślonymi oczami.

Scandalust jest częścią wielkiej rodziny Eye-Conic, jest jeszcze 5 innych wariantów tej linii oczywiście o chwytliwych nazwach, tj. Provocouture, Glambition, Edgitorial, Smartorial i Frivoluxe.





I tak, np. kolor o kontrowersyjnej nazwie HOT PANTS świetnie sprawdzi się jako baza pod pozostałe albo tylko w zestawieniu z kredką bądź eyelinerem lub jako rozjaśnienie powieki w przypadku użycia ciemnego cienia. Pamiętajmy o rozcieraniu cieni poprzez połączenie kilku różnych odcieni w zagłębieniu powieki z użyciem miękkiego pędzelka i cienia opalizującego.

Efekt "POP" można wykonać, dodając odrobinę wesołego koloru na środkową część powieki a następnie pociągnąć całość którymś z najbardziej błyszczących odcieni.



W niniejszym wpisie postanowiłam przedstawić najprostsze zastosowanie paletki, czyli w sposób, jaki ja jej używam tak naprawdę najczęściej, ten makijaż sprawdza się u mnie nawet na co dzień.

Cienie dają mnóstwo możliwości, w zależności od potrzeb, nałożone tradycyjnie lub na mokro zawsze wyglądają pięknie. Jest tu przewaga ciemniejszych kolorów, w takich najlepiej się czuję, często właśnie tych ciemnych używam do rysowania kreski, zamiast kredki do oczu czy eyelinera.

Używam po jednym każdego dnia, dzięki czemu nie jestem znudzona kolorystyką.


Na fotkach dłoni najlepiej widać jak prezentują się poszczególne odcienie.





 


Kilka faktów o palecie Marc Jacobs Beauty Eye-Conic Scandalust:

✔ wykonacie każdy rodzaj makijażu, od dziennego, biznesowego po wieczorowy, wyzywający

✔ świetnie podkreślają zieloną tęczówkę, ale umiejętnie dobrane odcienie i zmiksowanie ich upiększy każdą

✔ luksusowe formuły, tekstury, przyjemna, równomierna aplikacja

✔ odcienie dobrze się łączą, lekko rozcierają małym pędzelkiem, nawet początkujący będzie zadowolony z rezultatu (wciąż czuję się jakbym dopiero rozpoczynała swoją przygodę z makijażem, gdyż jak wcześniej wspomniałam raczej stawiam na jeden kolor na powiekach)

✔ wyraziste odcienie, odporność na blaknięcie, nie widać prześwitów podczas nakładania czy w ciągu dnia

✔ wysoka trwałość, mój makijaż trzyma się aż do wieczora

✔ opakowanie paletki nie zabiera dużo miejsca w kosmetyczce i nie musimy nosić dodatkowego lusterka





26 października 2017

Jak wygląda mój typowy dzień? + Suplementy i kosmetyki Amway

W wiadomościach na fb pytaliście jak ostatnimi czasy wygląda mój typowy dzień? Ile czasu poświęcam na aktywność fizyczną i pielęgnację? Czekałam na odpowiednią okazję na opisanie mojego zwyczajnego dnia, jestem pewna, że nie różni się za wiele od Waszego, jednak wszystko po kolei...

Śpię zazwyczaj 6 - 8 godzin, bywają noce kiedy męczy mnie totalna bezsenność lub zasypiam na chwilę i budzę się o 3:15, potem odsypiam ile mogę, ale na szczęście są te ekstremalne przypadki odkąd zmieniłam pracę na stabilną i blisko domu. Wstaję o 6, zaparzam zioła, herbatę owocową lub piję ciepłą wodę z odrobiną cytryny i otwieram laptopa, by pisać dla Was nowe posty na bloga (przez przynajmniej 1,5 godziny). Nie jem śniadania zaraz po wstaniu z łóżka, głód daje o sobie znać średnio po godzinie czy nawet dwóch.

Mój dzień pod względem diety jest wreszcie godzinowo ustabilizowany, jadam co trzy do czterech godzin niewielkie porcje i nigdy późno. Śniadanie o 8, np. kanapka z sałatą i jajkiem. Na aktywność fizyczną mogę sobie pozwolić właściwie tylko przed pracą, około godziny na szybki spacer z przyjaciółką albo po prostu taniec wraz z lekkimi ćwiczeniami. Nie jest to nic wyjątkowego, ale zawsze i naprawdę mobilizuję się 5 dni w tygodniu.





Pół godziny przed tym wypijam napój energetyczny, np XS ENERGISE Pre-Workout Drink o smaku limonki, aby mieć mocny start, poprzez zwiększenie energii, co za tym idzie dobry nastrój przez cały dzień, nie zniechęcić się po kilku minutach (nie pozwalam hormonom zapanować nade mną). W moim przypadku działa przez cały dzień, w pracy nie jestem śpiąca, nie czuję konieczności picia kawy, ponadto zmniejsza mi apetyt, nie czuję się ociężała.

Posiada zapach i smak cytrynowo - limonkowy, nie mdły a mocno odświeżający, pobudzający, nieco kwaskowaty, musujący, przypomina oranżadkę z dzieciństwa, bardzo czuć limonkę w smaku a cytrynę w zapachu. Zawartość rozpuszczam w dużej szklance (300ml) z wodą o temperaturze pokojowej (w celu odświeżenia - w zimnej) i wypijam całość w ciągu pięciu minut, pół godziny przed planowaną aktywnością. Nie polecam pić na pusty żołądek ani na przejedzony. Generalnie warto spróbować stosować taką suplementację, jeśli brakuje Wam witamin, bo w jakiś sposób organizm nie chce przyswajać ich z pożywienia lub tak jak ja - macie uczulenie na niemal wszystko (pisałam o tym w poście apropo biorezonansu magnetycznego), ewentualnie znudziło Wam się picie w kółko wody mineralnej czy herbatek owocowych i potrzebujecie odmiany.

Kilka ciekawostek oraz dlaczego wybrałam napój XS ENERGISE Pre-Workout Drink?

✔ przygotowuje do aktywności fizycznej, nawet zwykły taniec staje się ekscytujący

✔ dostarcza organizmowi niezbędnych składników odżywczych

✔ zmniejsza uczucie znużenia, poprawia nastrój, odświeża (najbardziej za to go lubię)

✔ chroni komórki przed skutkami stresu oksydacyjnego dzięki zawartości cynku oraz witamin: C i E

✔ witaminy z grupy B skutecznie opóźniają pojawienie się uczucia zmęczenia i zniechęcenia a w moim przypadku eliminują je na długo

✔ szybki w przygotowaniu i bardzo smaczny, taki uniwersalny cytrusowy smak

✔ wypełnia żołądek, powodując zmniejszenie apetytu (ten stan również mi bardzo odpowiada)

✔ kompleks Triple Energy Blend natychmiast dostarcza energii i stymuluje proces jej produkcji - więcej informacji na ten temat przeczytacie na oficjalnej stronie Amway.pl - polecam szczególnie osobom korzystającym z siłowni zapoznać się z opisem

✔ moim zdaniem można wypić napój również w ciągu dnia, kiedy dopada nas znużenie i kiepski nastrój, oczywiście przestrzegając zbilansowanej odżywczo diety i zdrowego trybu życia, jednakże aby uzyskać optymalne rezultaty działania, należy przyjmować go przed ćwiczeniami fizycznymi

Po zakończeniu aktywności fizycznej, zostaje mi zazwyczaj 30-40 minut na pielęgnację oraz szybki makijaż do pracy. Po umyciu twarzy wykonuję szybki piling, np. ARTISTRY a potem aplikuję dużą dawkę serum z witaminą C oraz krem nawilżający, aby zlikwidować szary koloryt, rozświetlić, przywrócić miękkość. Podkład, tusz do rzęs, korektor, cienie do powiek i oczywiście pomadka. Na makeup musi mi wystarczyć 15 minut.






W pracy jem drugie śniadanie, obiad i podwieczorek. Podwieczorek to zazwyczaj coś naprawdę małego, ale sycącego. Dla przykładu, może być to banan, jabłko, ewentualnie energetyczny batonik wysokobiałkowy (po trzech czy czterech kęsach jestem najedzona). Próbowałam produktów z kilku marek, najbardziej przypadł mi do gustu XS RECHARGE Protein Bar o smaku czekoladowym. Muszę Wam napisać najpierw o jego zapachu i smaku. Miłe zaskoczenie, jest bardzo dobry, niezbyt słodki, smakuje i pachnie dosłownie jak piernik nasączony winem i dodatkiem aromatu śliwek w czekoladzie. Producent podaje, iż należy spożywać go tuż po treningu, aby wesprzeć proces regeneracji organizmu i wspomagać proces budowy i utrzymania beztłuszczowej tkanki mięśniowej, osobiście wolę zjeść go na koniec wyczerpującego dnia w pracy, by "doładować baterie" - batonik nie posiada dodatku cukru, jest bogaty w błonnik (50% RWS) i w selen, pomagający chronić komórki przed stresem oksydacyjnym. Sycący do tego stopnia, że pozwala mi zrezygnować z kolacji (jeśli jem to jest to minikanapka), i od razu przypomina mi się powiedzenie "Śniadanie zjedz jak król, obiad jak mieszczanin a kolację oddaj wrogowi". Pozwalam sobie na taki batonik tylko raz dziennie i raczej nie codziennie, większa dawka spowolniłaby pracę wątroby i nerek oraz przyczyniłaby się do zakwaszenia organizmu. Także wszystko z umiarem - dieta i legalny doping.







XS RECHARGE batonik proteinowy...

✔ wspomaga proces regeneracyjny po wysiłku fizycznym

✔ dobrze smakuje i pozwala przezwyciężyć "trudne dni"

✔ zawsze pod ręką kiedy potrzebuję wsparcia dla organizmu

✔ z wyglądu, smaku i konsystencji przypomina piernik, zaś w środku "blok czekoladowy" jaki kiedyś robiły nasze mamy

✔ zewnętrzna warstwa pokryta płatkami zbożowymi

✔ zawiera składniki odżywcze, kluczowe witaminy oraz 20g wysokiej jakości białka - sprawdźcie oficjalną stronę Amway.pl, aby dowiedzieć się więcej informacji oraz przeanalizować skład




Po pracy wychodzę do kina, na spacer, na zakupy, robię fotki do bloga, spotykam się ze znajomymi, po prostu prowadzę normalny tryb życia jak "statystyczny Kowalski". Zdarza mi się pójść na jakiś event, ale wybieram tylko te najciekawsze i związane z moimi zainteresowaniami.

I uwierzcie mi, ale zwyczajne życie jest najpiękniejsze, zrozumiałam to dopiero po latach prowadzenia tej strony. Pasja liczy się bardzo, miłość do ludzi również. Wtedy naprawdę świat jest piękniejszy, chce się żyć! Oczywiście podczas dnia kilkakrotnie spryskuję się perfumami, jakżeby inaczej :)



Który z przedstawionych produktów XS wzbudził Wasze zainteresowanie? Jak wygląda Wasz typowy dzień?

17 października 2017

Jak pachną męskie perfumy Ice Man by Jimmy Choo?

Na pograniczu jawy, snu, hipnozy i deja vu pojawił się ON. Zmieniał bieg historii kiedy tylko chciał. Dynamiczny, bezwzględny...? A może delikatny i spokojny? Ot wyobraziłam sobie zapach i kiedy go powąchałam w realu od razu postanowiłam go opisać i polecać.

Marzenia i koszmary... Śniło mi się, że leciałam na białych skrzydłach, uciekałam przed problemami. Po niemal 15 latach ja i mój partner rozstaliśmy się. Każdy poszedł w swoją stronę, zostałam na tej gorszej pozycji, on miał kogoś od pewnego czasu - ja nie. Były łzy, smutek i wątpiłam czy jeszcze odzyskam wenę do pisania. Postanowiłam jeszcze raz poddać się 7 minutowej autohipnozie i sprawdzić, w którym momencie popełniłam błąd. I w tym momencie, w moich myślach ukazał mi się mężczyzna o magicznej sile przyciągania - nazywał się ICE. Przychodził do mnie od kilku miesięcy (pierwszy raz ukazał się zimą zeszłego roku), za każdym razem w ten sam sposób.


Ten kuglarz powinien nosić czarodziejską różdżkę, był pełen samoświadomości i sądził, że łatwo znaleźć drogę do wtajemniczenia. Jednakże tworzył dziwne lub problemowe sytuacje dla samej potrzeby sprawdzenia siebie; miał odpowiedź na wszystko, dużo myślał, ale nie analizował, działał zawsze spontanicznie udając nieomylnego guru od "tych spraw". Jego nastrój zmieniał się jak w kalejdoskopie, ujawniał się jako bestia i wrażliwiec w jednym, zaś w chwilach totalnej słabości i niemocy kierował energię na własną lub czyjąś zgubę.

Obawiał się jednak otworzyć swoje serce, okazać prawdziwe uczucia, uciekał raczej w uzależnienia, był opętany seksem. Niezwykle atrakcyjny, intrygujący, momentami frapujący i grający na moich emocjach, roztapiał mnie swoim wdziękiem i pasjonującą, silną osobowością. Jeśli nawet odgrywał twardziela używającego manipulacji w celu osiągnięcia własnych korzyści, pod cielesną powłoką kryła się cudowna, wspaniała dusza. Wolał jednak roztapiać i topić wszystko bez litości i zamykać kolejne rozdziały; w tym całą nadzieję, że odnajdę właściwą odpowiedź.

Bo ICE Man od projektanta Jimmy Choo tuż na wstępie aż prosi się o ustąpienie miejsca dla delikatności i świeżości, takiej morskiej, kojarzonej z wolnością i niewymuszoną łagodnością. Stwarza pozory, że zawsze taki będzie; bowiem akordy cytrusowe, tj. mandarynka, bergamotka i cytron (gatunek roślin wieloletnich z rodziny rutowatych) należą do ulotnych, ale przy tym w znaczący sposób zaznaczają swoją obecność - niosą chłód i orzeźwienie.

Dalej wychwytuję nutę dojrzałego jabłka, nadającego słodyczy kompozycji, która jednak dosyć szybko znika pod wpływem esencji z ziołowej, dymnej paczuli, wetiweru nie potrafiącego jakby zdecydować się, czy ma odświeżać czy rozgrzewać oraz drzewa cedrowego nadającego solidnej mocy dla Ice Man`a (w pewnym momencie odniosłam wrażenie zawartości czarnego pieprzu). Na zakończenie tej boskiej melodii, zmysłowy ślad pozostawia piżmo, mech oraz ambra.


Wodę toaletową Ice Man zamknięto w dosyć masywnym, ale zachowującym klasyczny, męski styl flakonie. Na samą myśl o charakterze kompozycji mam ciarki, bowiem najbardziej mrozi mnie początek, ta świeżość jest lodowata, ostra, ale jeśli ktoś ją przetrwa to potem odkrywają się cieplejsze, bardziej przystępne nuty. Ogólnie bez cytrusów te perfumy by nie istniały, decydują jakby za nas czy chcemy dalej w to brnąć czy nie. Przyznaję, jest do czego.

Choć to bardzo komercyjne pachnidło (użyto popularnych składników i istnieje znaczne podobieństwo, że spodoba się naprawdę wielu osobom), to wychodzi mu na dobre, dłuższe z nim "przebywanie" pozytywnie nastraja i dodaje energii, zresztą na każdej skórze rozwinie się inaczej. Nie jest "szary", smutny, "duszący". Trwałość naprawdę zaskakująca, pozostawia za mężczyzną tą intrygującą mgłę zapachu.


Pan ICE w Tarocie jest kartą MAG; nadużywa mocy, umiejętnie wyraża siebie, ma skłonności do ryzyka, jest niezależny, niekonwencjonalny, wykraczający poza schematy, bystry, igrający z życiem, balansujący na krawędzi a przy tym ujmujący, podejmujący inicjatywę, konsekwentnie dążący do wyznaczonego celu. Właśnie z takim mężczyzną kojarzą mi się te perfumy i założę się, że Wy Panowie znajdziecie w opisie wspólne cechy...


Gdzie kupić perfumy Jimmy Choo Ice Man? Jeśli jesteście zainteresowani tymi perfumami, zajrzyjcie do najbliższej stacjonarnej perfumerii Sephora, natomiast kupującym zapachy w ciemno polecam odwiedzić internetowy sklep Sephora.pl po więcej informacji.

10 października 2017

ARTISTRY Piling wygładzający do twarzy recenzja

Piling skóry twarzy wykonany minimum raz w tygodniu to sekret młodej i zadbanej cery. Usuwa zanieczyszczenia, obumarłe komórki zewnętrznej warstwy naskórka, pobudza skórę do wytwarzania nowych komórek, uelastycznia i odświeża, odkrywając naturalne piękno, które na pozór wydaje się być nieosiągalne. Nigdy więcej takich myśli. Marka ARTISTRY proponuje piling kremowy wygładzający z granulkami jojoby i olejkiem z kokosa.

Ciągle chodzi mi po głowie pytanie "dlaczego skóra się starzeje?". Geny, unikanie czynników negatywnie wpływających na stan skóry, np. nadmierne wystawianie się na działanie promieni słonecznych, złe odżywianie się - wszystko już wiemy o tej profilaktyce, tylko czy nie zapominamy o prawidłowej pielęgnacji? O oczyszczaniu, tonizowaniu, nawilżaniu, regenerowaniu, masażach relaksacyjnych?


Piling wykonuję co trzy - cztery dni, zawsze wieczorem, po zmyciu makijażu, zaś po nim nakładam nawilżającą maseczkę w płacie albo w kremie, np. ARTISTRY. Po takim zabiegu serum, kremy i podkłady nie wałkują się, nie zbierają się w niektórych partiach twarzy, lepiej się wchłaniają i trzymają.

Piling ARTISTRY zamknięto w wygodnej dużej tubie o pojemności 125ml, posiada słodko - świeży, lekko kokosowy zapach połączony jakby z wonią kwiatu pomarańczy, konsystencja gęstego olejku, zawiera białe ziarenka delikatnie złuszczające dzięki czemu można go używać nawet codziennie, podczas aplikacji formuła kosmetyku staje się kremowa (nie mieszam z wodą), biała, natłuszczająca, ale dosyć łatwa do spłukania, aczkolwiek zawsze używam żelu do mycia twarzy, ostatecznie płynu micelarnego (ale nie przyniesie takich rezultatów co żel).

Po zmieszaniu z wodą (tak sugeruje producent) dopiero nakładać, uzyskując wówczas konsystencję piany i lepszy poślizg, umożliwi to delikatniejszy masaż niż mechaniczne tarcie. Wybaczcie mi kolokwializm, akurat mi bardziej odpowiada mój sposób aplikacji niż podany w instrukcji. Po prostu delikatnie wmasowuję go w wilgotną skórę. Daje wrażenie lepszego oczyszczenia.


Produkt zawiera naturalne składniki jak olej z kokosa i granulki jojoby łagodnie eksfoliujące, działające jednak szybko i intensywnie, doprowadzając do poprawy kondycji skóry, poprzez świetny efekt wygładzenia, zmiękczenia, nawilżenia.

Dokładne oczyszczenie i wrażenie oczyszczenia, rozjaśniona i rozświetlona skóra, poprawa struktury i tonacji skóry, uczucie komfortu - to wszystko sprawia, że pielęgnacja jest naprawdę przyjemna.

Kremowy piling wygładzający od ARTISTRY polecany jest do każdego rodzaju skóry, w tym wrażliwej. Osobiście poleciłabym ten piling osobom o cerze normalnej i suchej a w tym poszarzałej, pozbawionej energii, z oznakami starzenia; nawet po spłukaniu nie czułam potrzeby nakładania toniku czy kremu, zaś przy mieszanej i tłustej usunie nadmiar sebum.

Składniki pozostałe o których również należy wspomnieć to nawilżająca gliceryna, ekstrakt z chmielu (z żeńskich kwiatów) posiadający wysokie stężenie flawnoidów opóźniających procesy starzenia, ponadto łagodzący wyciąg z rumianku, odświeżający aloes oraz panthenol. Pełny skład znajdziecie <<<TUTAJ>>>.


Dlaczego wybrałam i polecam piling do twarzy ARTISTRY 
jako podstawę nowej jesiennej pielęgnacji?

✔ ma przyjemny, łagodny, zachęcający zapach

✔ poza solidnym oczyszczeniem działa energetyzująco

✔ długotrwałe uczucie wygładzenia i nawilżenia

✔ nie zatkał porów skóry a zwęził i zmniejszył wydzielanie sebum (jedynie na nosie pory skóry były widocznie zablokowane)

✔ rozświetla, odświeża, rezultaty widoczne i wyczuwalne w ciągu kilku sekund

✔ nie podrażnia mojej skóry (przetestowany alergologicznie, ale z uwagi na ryzyko powstania podrażnień w związku z atopowym zapaleniem skóry, przed pierwszą aplikacją wykonałam test)

✔ działa regenerująco i odświeżająco

✔ nie pozostawia żadnych osadów po spłukaniu

✔ wydajne opakowanie = oszczędność pieniędzy




Po użyciu pilingu ARTISTRY Polishing Exfoliant 
proponuję zastosować odpowiednio 
dobrany kosmetyk z silnie 
nawilżającej linii HYDRA-V lub 
regeneracyjno - przeciwzmarszczkowej 
SUPREME LX.

Jeśli szukacie luksusowego kosmetyku, ale takiego, który nie skończy się Wam i nie znudzi przy trzecim czy czwartym użyciu, ponadto efekt i wrażenie czystości jest na pierwszym planie, zajrzyjcie do sklepu internetowego Amway.pl. Tam również znajdziecie więcej informacji na temat tego produktu.

Myślę, że docenią go osoby, które do tej pory rezygnowały z pilingów, ze względu na podrażnienia wywołane zbyt grubymi drobinkami ścierającymi.

05 października 2017

Perfumy Allvernum Iris Patchouli Najseksowniejszy zapach Allverne

Allverne na jesień proponuje ultraseksowne perfumy, nakłaniające do realizacji naszych najskrytszych cielesnych marzeń. Jaki jest najnowszych zapach Allverne? Nie mogłam się powstrzymać, aby nie zdradzić Wam szczegółów.

Jesień kojarzy mi się z jabłkami, kasztanami i zbieraniem grzybów. To też pora szybko obezwładniającego mnie mroku i wieczorów spędzanych przy kominku w drewnianym domku na działce. Jesienne dni samotnie spędzane są pełne tajemnic; przy płonącym ognisku, otulona kocem rozmyślam nad swoim życiem, w pewnym sensie oczyszczam swoją duszę, mam mnóstwo godzin na przemyślenia.

Niektórym jesień kojarzy się z przemijaniem, utratą wszystkiego, co było idealne. Dla mnie, niczym karta Śmierć z Tarota, ta pora roku jest zakończeniem pewnego etapu w życiu a rozpoczęciem nowego, lepszego, pewniejszego.

To również moment wyboru nowych perfum, których będę używać przez co najmniej trzy miesiące. Na pewien czas odstawiam dynamiczne, lekkie perfumy na rzecz cięższych, słodszych, mrocznych, ciepłych, zmysłowych, które wcale nie muszą być smutne.




Na jesienny sezon 2017 wybrałam wodę perfumowaną Allvernum Iris & Patchouli i jest to czwarta, ostatnia recenzowana przeze mnie zapachowa propozycja od Allverne w 2017 roku. Muszę się Wam do czegoś przyznać, wszystkie cztery zapachy Allvernum wywołują u mnie określone uczucia, nakłaniają do przemyśleń, rozbrajam je na czynniki pierwsze i staram zrozumieć, co firma poprzez te pachnidła chciała nam przekazać. Czuję podświadomie, że nie będzie to moje ostatnie spotkanie z Allverne.



Allvernum Iris & Patchouli to kompozycja dedykowana prawdziwym miłośniczkom "jadalnych" składników wykorzystywanych w kuchni, fankom orientu i mocnych perfum, takich z powerem. 

Ten zapach jest manifestem wolności, ukrytych pragnień; to, co obce, zakazane, należące do kogoś innego jest najbardziej pociągające. Bo na co dzień brak nam czułości, radości, jesteśmy przygnębieni nudnym życiem, brakiem ekscytacji. Może nie potrafimy tego okazywać, powiedzieć, co nam w duszy gra a niespełnione obietnice, niedomówienia, niechęć nasilają się smutną porą roku. 

Allverne projektując ten zapach chce przekazać złotą myśl: każda kobieta powinna zaakceptować swoje pragnienia i okazywać je światu. Miłości słowami określić się nie da, przychodzi znienacka. Ups, chodziło mi o pożądanie. Ten zapach do tego namawia. Do złego? Do przekraczania granic w każdym razie, do wyjawiania o sobie prawdy. Mroczny i bardzo seksowny!




Słodko gorzka neroli, zimna bergamotka i kremowy kokos w nucie głowy to świeży i aromatyczny początek stanowiący idealne tło dla dalszej części zapachu, który z każdą kolejną chwilą staje się bardziej słodszy, orientalny, pudrowy, wyrazistszy.

Tytułowy irys w towarzystwie róży i jaśminu nie jest chłodny czy marchewkowy (jak powinien być), jest delikatnie wyczuwalny, metaliczny, gdyż tuż za nim snuje się zdecydowana, drzewna, ziemista woń paczuli (znana z właściwości pobudzających seksualnie), która wydobywa bardziej zapach kwitnącego nocą jaśminu (upojny, słodki, kremowy) albo - w zależności od temperatury - karmelu i gorzkiej czekolady.


Symfonia apetycznych nut zawiera w sobie gęsty, dymny powiew, niknący w obecności karmelu choć bardzo lubi się z czekoladą. Takie zapachy działają na mnie zarówno pobudzająco jak i relaksująco. Tylko ode mnie zależy jak chcę je rozumieć. Nęci, zniewala i kusi do przekraczania granic. Gdzieś tam jednak zdrowy rozsądek nie pozwala, powstrzymuję się w momencie kiedy zapach całkowicie znika z mojej skóry. Utrzymuje się bardzo długo, zresztą składniki orientalne, korzenne z domieszką kwiatów słyną ze znakomitej trwałości.



O ile świeże, subtelne, dzienne zapachy są w dosłownym znaczeniu rześkie, mokre, to wyżej opisany jest suchy (dzięki woni karmelu), szorstki, z każdym tchnieniem cieplejszy, lecz nawet na końcu niepokojący.







Jeżeli preferujecie zapachy lekkie, niewinne, świeże wybierzcie, np. Allvernum Lilly of the Valley & Jasmine, ale paniom potrzebującym wyjątkowych doznań, kochającym słodkie, mroczne, ciężkie klimaty sugeruję jak najszybciej zapoznać się z Iris & Patchouli. Do kupienia w sieci drogerii hebe lub w oficjalnym sklepie internetowym sklep.Allverne.pl