SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW

Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024

16 października 2018

Kosmetyki Vipera i kawałek mojej beauty historii


Kochani, ten post będzie długi, ale dochodzą do mnie wiadomości, że takie najbardziej lubicie. Nie będę go edytować i poprawiać, nie mam na to czasu a chcę jak najwięcej dla Was napisać.  

Chcę się podzielić z Wami kawałkiem mojej beauty historii i dziś pod lupę biorę polskie kosmetyki makijażowe Vipera, które kupiłam w oficjalnym sklepie internetowym i zaznaczam, że nie jest to post sponsorowany czy coś w tym stylu, piszę o tej marce z sentymentu i sympatii. Próbowałam "odwzorować" tamte kosmetyki i tamten czas nabywając kilka produktów. Czytajcie dalej, aby przekonać się czy mi się to udało.


Kosmetyki Vipera poznałam w drugiej połowie lat 90tych, kupowałam je w osiedlowym sklepie w Legionowie (dziś już nie istnieje), później pojawiły się w prywatnej drogerii, w której pracowałam będąc nastolatką i poznawałam świat piękna - piękne szminki, boskie perfumy (królowała wtedy debiutancka woda modelki Naomi Campbell), cudowne kolory lakierów do paznokci, zbierałam i wklejałam porady kosmetyczne z kobiecych magazynów i nie przypuszczałam, że kiedyś nadejdzie era internetu. 


Nieodłącznym elementem mojej ówczesnej kosmetyczki były dwa kolorowe produkty Vipera:

1 Prasowany puder z gąbeczką i lusterkiem. Jeśli dobrze pamiętam to opakowanie było albo ciemnoszare albo granatowe, na pewno prostokątne. Testowałam na sobie wiele kosmetyków i często popełniałam błąd nakładając sam puder w kamieniu na nakremowaną twarz. Dziś wiem, że wybierałam wtedy zbyt ciemny kolor  tego pudru, w sklepie często brakowało jaśniejszych, wobec czego nie zawsze wyglądałam dobrze, choć produkt sam w sobie jak na tamte czasy był dobrej jakości. To był odcień medium. 

Tak czy inaczej, ten puder mogłam mieć zawsze w torebce, by w każdej chwili poprawić makeup i czuć się luksusowo, muszę jeszcze raz podkreślić - jak na tamte czasy. 

Z biegiem lat powstawały w Polsce drogerie sieciowe, znikały te małe prywatne i w moim mieście marka Vipera była trudno dostępna, zaś zakupy internetowe nie były jeszcze takie modne, moja koleżanka kupowała gdzieś te kosmetyki i mi je wysyłała. A ja marzyłam, że zostałam twarzą Vipery, niczym amerykańska celebrytka jeździłam po Polsce i świecie lansując je na eventach a moje fotografie na tle pięknych kosmetyków widziałam w prasie. Jeździłam na różne castingi w nadziei, że tam będą i mnie dostrzegą. Ot, nastoletnie głupiutkie marzenia nie do spełnienia.

W sklepie internetowym w kolekcji na 2018 nie znalazłam chociażby odrobinę podobnego opakowania pudru jakie miał ten z końca lat 90tych. Obecne są okrągłe, np. linia Cashmere Veil, w pudrze mają wytłoczony wzór a zewnętrzna część jest wzorzysta. Kupiłam podkład kompaktowy Camera Photo Make-up w kolorze 03 Dandy i jest sporo ciemniejszy od mojej skóry, kolorem i ostatecznym wykończeniem niebywale podobny do ówczesnego pudru.



2 Pojedyncze cienie do powiek. I tu zaczyna się zabawa. W esklepie znalazłam podobne do tych z dawnych lat i kupiłam kilka (mam na myśli podobne opakowanie). Jest to linia Neo Joy. Kolory, które wybrałam to 912, 949, 955, 968. Z drugiej linii Younique wybrałam numer 212 ciemny zielony mat. Linia cieni Younique najbardziej przypomina mi wspomniane pudry w kamieniu, brzegi opakowania są kanciaste. 

Odpowiada mi jakość dzisiejszych produktów z Vipery. Przedstawione cienie nie osypują się, trzymają się cały dzień, mają mocne barwy, są wygodne w aplikacji, mają poręczne malutkie opakowania i nie zajmują wiele miejsca w kosmetyczce. Nie widzę różnicy w jakości pomiędzy Neo Joy a Younique. Obie linie są tak samo fajne.  

Wybrałam 2 odcienie zieleni, bo mam zielone oczy, kupiłam ostatnio kilka zielonych ubrań, moje spojrzenie będzie tajemnicze i niepokojące. Odcień rdzy nr 955 to typowo jesienny kolor i ładnie się komponuje z ciemnografitowym nr 912. Brąz nr 968 wpada w głęboki odcień śliwkowy i nałożony na środku powieki sprawia, że oczy są wyraziste. 

Obserwujcie moje instastory na instagramie @perfumella - tam często wrzucam zdjęcia kosmetyków i makijażu, jaki mam akurat na sobie i pasujące do tego zapachy.





Kiedyś nie potrafiłam łączyć poszczególnych odcieni i nawet nie próbowałam się za to zabierać. Dziś prawdę powiedziawszy jest podobnie, ale bardziej chodzi mi o czas. Nakładając jeden kolor na powiekę mam zapewniony cały makijaż oczu i mam chyba to szczęście, że jest mi w takim dobrze. 

Dawne odcienie jakie kupowałam z Vipery to ciemne zielenie, jasne kremowe nude oraz grafitowe. Taka była moda moi drodzy. Perła mieszała się z matem. Nakładałam cienie palcami, aby połysk perłowy był wyraźniejszy. W kolejnych latach jasne białe perłowe cienie i w ogóle rozświetlona twarz to był obciach. Od niedawna do łask wróciła połyskująca moda i ludzie zapomnieli, że to lata 90te zapoczątkowały ten trend. Do tego ciemne bordowo - brązowe usta w stylu bohaterek serialu Beverly Hills 90210, fryzura z grzywką na bok a'la Alf, szeroki sweter i martensy i to był super modny look.



Kupiłam również szminkę 04 z linii Just Lips. Kremowa, wygładzająca, kryjąca formuła, przyjemny słodki landrynkowy zapach, fajna trwałość i połysk, jakby wtopiony w usta. Myślę, że w przyszłości skuszę się na inne kolory tych pomadek a na pewno na cienie do powiek. Z wcześniejszych zakupów w drogerii, mam iskrzący perfumowany puder z dozownikiem - pompką, niczym perfumy z dawnych lat. 

Na zamówienie ze sklep.vipera.com.pl czekałam 2 dni i natrafiłam na ofertę - wysyłka za darmo przy zakupach od 100zł. Firma Vipera ma 30 lat, dzięki pojedynczym cieniom powróciłam do lat młodości. Jestem zadowolona z zakupów, ze wszystkich kosmetyków.  

A Wy jakie firmy kosmetyczne pamiętacie z młodości?

06 października 2018

Press Day ARTISTRY STUDIO POLSKA fotorelacja

3 października 2018 miałam okazję uczestniczyć w press day`u makijażowej marki ARTISTRY STUDIO. 



Zaprezentowano linię inspirowaną kolorowym Nowym Jorkiem. ARTISTRY STUDIO NYC Edition, bo tak brzmi pełna nazwa, to gama profesjonalnych kosmetyków do stworzenia dziennego i wieczorowego makijażu. 

Inspiracją do stworzenia tych produktów był miejski styl, jasne światła, blask tętniących życiem ulic Nowego Jorku, po prostu zachwyt pozytywną energią wielkiego miasta, które nigdy nie śpi. 

Spotkanie poprowadził Andrzej Sawicki - ekspert ds. makijażu marki ARTISTRY, przedstawiając sześć produktów, dzięki którym uzyskamy dowolną konfigurację "stylizacji" twarzy w prawdziwie instagramowym charakterze - ekspresyjnym i inspirującym. 

Kosmetyki posiadają kilka wariantów kolorystycznych, dla każdego z nich przewidziane jest kilka sposobów zastosowań a (nie będę oryginalna) ogranicza nas tylko wyobraźnia. 

ARTISTRY STUDIO to linia dedykowano pasjonatkom - niezwykłym kobietom, wychodzącym naprzeciw swoim marzeniom i pragnieniom, dla których każdy dzień i chwila jest cenna. Kiedyś mówiliśmy, że kobieta robi sobie makijaż, dziś mówimy, że tworzy autorską kreację makijażową... 

Produkty ARTISTRY STUDIO NYC Edition to: tusz do rzęs 3 w 1 (modyfikujemy kształt szczoteczki) - na stałe w kolekcji, wielofunkcyjna paleta (trzy odcienie różu i trzy odcienie cieni do powiek) - na stałe w kolekcji, limitowany rozświetlający puder w kompakcie z lusterkiem i ledowym światełkiem, kredki do oczu 2 w 1 - limitowane, szminki 2 w 1 w postaci kredki - limitowane, pozwalającej osiągnięcie efektu ombre oraz koloryzującego balsamu do ust - na stałe w kolekcji.  

Rozświetlacz oraz balsam do ust 212 Pink to dwa moje ulubione produkty z ARTISTRY STUDIO. Wspominałam to już parokrotnie na instagramie. Od siebie chciałam dodać, że ten rozświetlacz jest naprawdę wspaniały. Zaczęłam go stosować nie tylko do rozświetlenia twarzy, ale także na powieki jako cień, usta, ciało, natomiast balsam do ust nie dość że nawilża, wygładza powierzchnię ust to nadaje piękny kolor. Fajne jest w nim to, że krycie kolorem możemy stopniować i każda kolejna warstwa nie będzie źle wyglądać a wręcz przeciwnie, usta będą pełne, soczyste i porządnie odżywione. Na moim insta IGTV znajduje się filmik jak 212 Pink prezentuje się na ustach.

Zobaczcie zdjęcia z tego fajnego eventu a po opisy kosmetyków zaglądajcie na oficjalną stronę www.amway.pl i na mój blog oraz na insta @perfumellablog 




























24 września 2018

Mleczko perfumowane Yves Rocher Comme Une Evidence (recenzja)


Perfumowane mleczka do ciała zawsze omijałam szerokim łukiem, testowałam, ale nie kupowałam. Raz, że to raczej droga "impreza" a dwa, nawilżenie nie jest tak dobre jak w przypadku nawet najprostszych balsamów witaminowych. 



Przypadkiem zaczęłam używać Comme une Evidence z Yves Rocher. Dostałam je do zakupów w butiku tej firmy, cena regularna wynosi ponad 60zł za 200ml. Buteleczka nie zawiera pompki i myślę, że ze względu na "lejącą się" konsystencję mleczka jest to dobre rozwiązanie. 

Mleczko jest wodniste, szybko się rozprowadza a jeszcze szybciej wchłania, nie dając mi poczucia solidnego nawilżenia (mam na ciele skórę suchą) i miękkości w dotyku (to obiecywał producent). Z pewnością po kilku nałożonych warstwach to by było realne, ale nie o to chodzi. 

Olej ze słodkich migdałów i emolienty zawarte w składzie kosmetyku nie przyniosły mi oczekiwanej ulgi, ukojenia, nawilżenia, nie czułam wyraźnego ochronnego "filmu" na powierzchni skóry. Po nałożeniu skóra jest gładka i matowa. Jednym taki efekt może faktycznie pasować.



Więc po co pokazuję na blogu ten produkt skoro jego działanie mi nie odpowiada? Wyjątkiem jest nieziemski zapach. Czułam go w momencie aplikacji i długo potem, idealne odwzorowanie perfum Comme une Evidence. 

Muszę przyznać, że jest to najbardziej pachnące mleczko perfumowane do ciała jakie kiedykolwiek testowałam, najbardziej trwałe i nie zmieniające swojego charakteru w ciągu dnia. Świetne dopełnienie perfum, stosuję je również jako bazę. Tylko pod Comme une Evidence edp. Tak naprawdę mogłabym się obyć bez perfum. 

Producent podaje iż woń mleczka jest delikatna, oczywiście nie zgadzam się z tym. Zapach jest intensywny, kwiatowy, ale nie drażniący, towarzyszy mi przez cały dzień. Poprawia mi nastrój, czuję sie elegancko, działa relaksacyjnie. Piękny. Jestem nim zachwycona, więc jeśli szukacie bardzo trwałych perfumowanych mleczek do ciała, ale nie oczekujecie super nawilżenia, przetestujcie, które opisuję. Zawsze można użyć jakiegoś tłustszego bezzapachowego balsamu z apteki a dopiero później perfumowanego. Nie używam go na noc. Utrudnia mi zaśnięcie, zapach jest zbyt mocny, w ciągu dnia świetny. 



Pod względem trwałości zapachu, omawiane mleczko jest na wysokim poziomie, natomiast pod względem nawilżenia (podkreślam jeszcze raz - mam suchą skórę) to nawilżenie jest niewystarczające, ale da radę tą niedogodność obejść. Zważywszy na działanie perfumujące ciało mleczko Comme une Evidence jest bardzo wydajne, wystarczy niewielka ilość, żeby wokół nas powstała cudowna aura zapachowa.

23 września 2018

ARTISTRY Intensive Skincare serum z witaminą C i kwasem hialuronowym

Kochani, dziękuję Wam za komentarze, wiadomości na instagramie i maile. Dużo piszecie o kosmetykach firmy Amway. Pytacie o kolejne recenzje. Dziś przychodzę do Was z recenzją wyjątkowego serum do twarzy. 

Kwas hialuronowy w połączeniu z witaminą C to od dobrych kilku lat moje dwa ulubione składniki w kosmetykach do pielęgnacji twarzy. Pielęgnacji codziennej i jak to mówię "bankietowej", w przypadku tej drugiej, stężenie tych składników musi być nieco większe, aby działanie było szybsze i spektakularne. Ostatnio odkryłam zaawansowane serum do twarzy z ARTISTRY, jest to linia Intensive Skincare. 




Pełna nazwa to ARTISTRY INTENSIVE SKINCARE Advanced Vitamin C + HA Treatment a w tłumaczeniu na język polski: Zaawansowana kuracja z witaminą C i kwasem hialuronowym ARTISTRY INTENSIVE SKINCARE.

Skuszona obietnicą natychmiastowego spłycenia zmarszczek mimicznych wokół ust, a także tzw. "kurzych łapek" wokół oczu i linii na czole przystąpiłam do stosowania (choć muszę przyznać, że bardziej zależało mi na efekcie odświeżenia i zniwelowania zmęczenia, co więcej, byłam przekonana, że witamina C zawarta w opisywanym produkcie, najbardziej przyczyni się do osiągnięcia rezultatów).

Poczułam się jak mały chemik; przed użyciem produktu należy go najpierw aktywować w następujący sposób:
 
+ "Zdjąć zakraplacz z buteleczki zawierającej serum i nałożyć na nią nakrętkę aktywacyjną. Aby ułatwić sobie korzystanie z produktu, zakraplacz należy umieścić w wycięciu opakowania na czas wykonania kolejnych kilku kroków.

+ Mocno nacisnąć przycisk u góry nakrętki, aby uwolnić 100% czystej witaminy C do serum.

+ Wstrząsać przez 30 sekund do całkowitego rozpuszczenia proszku.

+ Zdjąć nakrętkę aktywacyjną i założyć zakraplacz" - Amway.pl





Rozmiar: 12 ml płynu + 0,61 g proszku

Serum aplikowałam zgodnie z zaleceniami czyli maksymalnie 5 kropli, ale nie codziennie, tylko wtedy, kiedy moja skóra potrzebowała wyjątkowo szybkiego rozbudzenia, była zszarzała, zmęczona, pozbawiona witalności, co dodawało mi lat a klientki w pracy pytały "co się stało Pani Kasiu?". Tak się dzieje, kiedy pracuję 7 dni w tygodniu i nie mam czasu na spokojny sen. Z pomocą przychodzą kosmetyki takie jak ten.
Kwas hialuronowy nawilża, rewitalizuje, działa jak wypełniacz, po dłuższym stosowaniu pomaga odbudować włókna kolagenowe - ich niedobór powoduje powstawanie zmarszczek. Natomiast witamina C sprzyja osobom borykającym się z przebarwieniami potrądzikowymi i walczącymi ze zmarszczkami. Posiada właściwości antyoksydacyjne - zwalcza wolne rodniki i wzmacnia ochronę przeciwsłoneczną. W niniejszym serum witamina C pochodzi z owoców aceroli (bardzo bogate źródło witaminy C), pochodzących z największej farmy aceroli na świecie, należącej do firmy Amway. 





Podoba mi się efekt miękkiej, gładkiej, zagęszczonej skóry i taka specyficzna bariera ochronna na skórze. To wszystko zapewnia mi serum ARTISTRY INTENSIVE SKINCARE.

Kiedy pracowałam w drogerii miałam do czynienia z różnymi typami klientów. Proponowałam kremy z kwasem hialuronowym, bo wydawało mi się, że skoro pomogły mojej skórze, pomogą również skórze klientów. Pewna pani dosłownie straszyła mnie, że po zakończeniu kuracji kwasem hialuronowym, moja skóra stanie się cienka jak pergamin, będzie sina, sflaczała (dosłownie tak powiedziała), zmarszczki się pogłębią, pojawi się milion nowych, będę musiała zwiększać dawki kremów czy serum i zwyczajnie nie poradzę sobie. 

Oczywiście to nie prawda, nic takiego się nie wydarzyło a wręcz przeciwnie, moja skóra jest w dobrej kondycji, chwalicie mnie w wiadomościach prywatnych, w odpowiedziach na instastory za co serdecznie Wam dziękuję. 
Oceniam na blogu i instagramie kosmetyki, które sprzyjają moje skórze, jak widzicie nie recenzuję wszystkiego co mam na półce w łazience, niektóre produkty są po prostu nie warte opisywania i nigdy po nie ponownie nie sięgnę. Kosmetyki firmy Amway znam i stosuję od początku lat 90tych jak tylko pojawiły się w Polsce, do tej pory nigdy mnie nie zawiodły, dlatego lubię je tu pokazywać, recenzować, "brać pod lupę", cieszyć się nimi, cieszyć się z efektów. Mam też marzenie związane z firmą, chciałabym kiedyś reklamować ich piękne damskie perfumy (pamiętacie reklamę zapachu Flora Chic?). Na pewno firma będzie istnieć jeszcze wiele wiele lat i prawdopodobnie uda mi się to w następnym wcieleniu... 

Odbiegłam trochę od tematu, chciałam, żeby ten post był bardzo osobisty, zatem wracając do serum to według opisu na stronie Amway.pl:

+ "Klinicznie udowodniono, że optycznie spłyca wszystkie najważniejsze zmarszczki mimiczne, w tym kurze łapki, linie uśmiechu, zmarszczki poziome czoła /„zmarszczki zmartwienia”, zmarszczki międzybrwiowe /„lwie zmarszczki” oraz 11 innych rodzajów zmarszczek.

+ W widoczny sposób ujędrnia skórę i przywraca jej objętość, nadając twarzy młodzieńczy, atrakcyjny wygląd.

+ Zapobiega powstawaniu widocznych zmarszczek mimicznych spowodowanych czynnikami środowiskowymi, zapewniając skuteczną ochronę antyoksydacyjną".

 

Tylko dopowiem, że bez odpowiednio zbilansowanej diety, pozytywnego nastawienia, pozbycia się stresów dnia codziennego (a przynajmniej próby pozbycia się..), żadna pielęgnacja kosmetyczna nie będzie miała szansy w pełni zadziałać. Co z tego, że użyjemy luksusowego kremu, jeśli uprzednio nie oczyścimy skóry..? 




Jak długo stosować serum ARTISTRY INTENSIVE SKINCARE? Hmm moim skromnym zdaniem nie ma tu reguły. Tak długo jak tego potrzebujemy. Albo codziennie, albo przed ważnym dla nas wyjściem, kiedy chcemy wyglądać wyjątkowo dobrze. Stosowanie tego preparatu lepiej dostosować do wieku, potrzeb skóry, warunków w jakich przebywamy. Może to być pielęgnacja zarówno doraźna jak i codzienna. 



 

Dlaczego polecam Serum ARTISTRY INTENSIVE SKINCARE? Bo polubiłam je ze względu na:

- fajny sposób przygotowania kosmetyku do użycia, dzięki czemu mamy świeży produkt (należy jednak zużyć go w ciągu maksymalnie 4 miesiące od przygotowania, aby witamina C i kwas hialuronowy nie straciły swoich cennych właściwości)

- subtelny, przyjemny zapach

- pipetka jako higieniczna metoda aplikacji

- 100% witaminy C i kwas hialuronowy czyli podwójne działanie przeciwzmarszczkowe

- natychmiastowe działanie, ulga dla skóry, co więcej, świeży, zdrowy wygląd zaledwie po kilku minutach

- delikatnie rozjaśnia skórę zmniejszając ilość przebarwień, wyrównuje koloryt, rozświetla, daje ochronę przeciwstarzeniową

- utrzymuje jędrność skóry i nadaje zdrowszy, bardziej młodzieńczy wygląd

- przygotowuje skórę do stosowania dalszych kosmetyków pielęgnacyjnych

- w opakowaniu widać ile zostało kosmetyku

- to taki "hialuronowo - witaminowy potężny zastrzyk" dla skóry a efekt utrzymuje się cały dzień

Gdzie kupić serum ARTISTRY INTENSIVE SKINCARE?

Jedyny oficjalny sklep internetowy znajduje się na stronie Amway.pl Pytajcie prywatnych przedsiębiorców o możliwość przetestowania i zakupu serum. Informacje znajdziecie na dole strony Amway.pl.

https://www.amway.pl/uroda 


P.S. Gdyby nie dobre kosmetyki, nigdy nie odważyłabym się pójść do pracy bez makijażu. 

06 września 2018

Pędzle do makijażu ARTISTRY Recenzja

Halo halo... to będzie dosyć długi i szczegółowy post, nigdy nie pisałam na temat pędzli do makijażu, poczytajcie o moich przemyśleniach na podstawie zestawu ARTISTRY.




Perfekcyjny czyli długotrwały i modny makijaż to nie tylko zasługa dobrych a co za tym idzie odpowiednio dobranych do naszych potrzeb kosmetyków kolorowych, ale także pędzli do ich aplikacji. 

Od kilku lat posiadam dwa zestawy pędzli do makijażu ARTISTRY i Beauty Cycle wylansowane przez firmę Amway. Tak, dobrze czytacie, od kilku lat! Sprawdzają się znakomicie, ale też dbam o nie, żeby były w dobrym stanie. Za pomocą tych pędzelków uczyłam się rozświetlania twarzy i nakładania pudrów bronzujących. Do mycia używam sprawdzonego dziecięcego mydełka w płynie, suszę rozłożone na ręczniku papierowym w chłodnym miejscu, uprzednio nadając odpowiedni kształt włosiu. Ewentualnie suszę pędzle włosiem do dołu, to zapobiega odkształcaniu się włosia.




W 2017 roku na rynek weszła nowa wersja pędzli ARTISTRY, również w zestawie, w eleganckim pikowanym etui przypominającym torebkę - kopertówkę. Etui ozdobiono złotą literą A jak  ARTISTRY. W środku znajduje się kieszonka na suwak, do której można włożyć mały portfelik czy telefon komórkowy a w miejsce pędzli - szminkę w formie kredki lub konturówkę ARTISTRY, lusterko, długopis, mały notes itp. W etui znajdziemy ulotkę informacyjną w języku polskim, zawierającą spis pędzli i ogólne zasady pielęgnacji tych pędzli. Po czym rozpoznać włosie naturalne i nylonowe? Naturalne jest półmatowe / półbłyszczące, twardawe, ostrzejsze, zaś nylonowe aksamitnie miękkie, delikatne i bardzo błyszczące (aczkolwiek to też nie jest do końca regułą).

Zestaw zawiera 7 różnych profesjonalnych pędzli, dzięki którym wykonamy pełny makijaż twarzy, oczu i ust lub dokonamy poprawek w ciągu dnia. Na każdym pędzelku widnieje logo ARTISTRY oraz oznaczenie do jakiego kosmetyku jest najlepszy. Wykonano je z naturalnego włosia kóz i kucyków oraz z wysokiej jakości nylonu.



Największy pędzel Powder Brush (włosie naturalne) moim zdaniem najlepiej sprawdzi się do nakładania pudru sypkiego, wieńczącego makijaż. Muszę ponownie przekonać się do pudru tradycyjnego w kamieniu. Końcówka opisywanego pędzla jest ścięta na półokrągło, włókna łagodnie rozchodzą się ku górze. Szybkim ruchem omieciemy twarz trzema, czterema ruchami. Sprawdzi się dobrze przy cerze tłustej, naturalne włosie jest nieco twardawe przez co mocniej "wbija" puder w skórę, makijaż będzie trwalszy.




Drugi, mniejszy i bardziej płaski pędzel Blush Brush (włosie naturalne) zalecany jest do nakładania różu, aczkolwiek ja używam go również do aplikacji bronzera i rozświetlacza w kamieniu. Końcówka również ścięta na półokrągło. Jest to mój ulubiony pędzel z całego zestawu. Idealnie dopasowuje się do dłoni, końcówka jest mniejsza, delikatniejsza, wykonanie makijażu twarzy naprawdę sprawnie mi wychodzi. Dokonanie szybkich poprawek makeupu w ciągu pracowitego dnia z jego pomocą to czysta przyjemność. We wcześniejszej edycji (pamiętacie aksamitne czarne wiązane etui??) pędzel do różu był również moim ulubieńcem. Nowa wersja jest udoskonalona pod każdym względem.







Trzeci, mały pędzel Liquid Foundation Brush (nylonowy) służący do nakładania płynnego podkładu, posiadający płaską krawędź, sprawdzi się także przy stosowaniu różu, rozświetlacza czy bronzera w kremie. Z pomocą tego pędzla najlepiej stosować podkład jakby "wtłaczając" go w skórę a nie "smarując" jak krem. Nałożymy wówczas mniej kosmetyku, efekt będzie bardziej naturalny. Przydaje się również do przypudrowania ust lub zagłębienia przy nosie.



Czwarty, płaski pędzelek Medium Shading Brush - gęsty i wielofunkcyjny. Bardzo delikatny i miękki, krawędź półokrągła. Do cieni w kamieniu, sypkich i kremowych. Raczej do nakładania pojedynczego koloru (coś dla minimalistek) i pokrycia całej powieki niż do blendowania. Spróbujcie nałożyć nim również korektor pod oczy i na twarz. 



Piąty pędzelek Small Shading Brush (naturalne włosie) polecam do nakładania cieni na górnej (zamiast eyelinera) i dolnej linii rzęs, rozświetlania wewnętrznego kącika oka lub miejsca tuż pod brwiami, precyzyjnego nakładania kilku odcieni na powiekę i dokładne rozblendowanie ich (naturalne włosie pozwala na pokrycie nawet najmniejszych załamań na powiece). Mam pełne usta, wyobraźcie sobie, że ten pędzelek sprawdza się bardzo dobrze przy nakładaniu mocnych, wyrazistych pomadek - najpierw obrysowuję nim kontur warg, następnie nakładam nim szminkę.



Szósty pędzelek, dwustronny Double - ended Brow Brush wykonano z nylonu. Nadaje kształt brwiom, rozczesuje je, ułatwia aplikację tuszu do brwi lub eyelinera w płynie czy nawet cieni do powiek na linii rzęs. Końcówka przypominająca szczoteczkę od tuszu do rzęs rozczesuje brwi i rzęsy, przygotowując do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych, np. nałożenia odżywki. W porównaniu do wymienionych poprzednich zestawów pędzli do makijażu - opisywany posiada najbardziej miękki pędzelek do brwi. Nieco twardszy i większy, tak naprawdę moim zdaniem najlepszy zawarto w secie do brwi ARTISTRY SIGNATURE EYES.



Siódmy, nylonowy pędzelek Lip Brush o zaokrąglonej krawędzi dedykowany jest do precyzyjnego nakładania i rozprowadzania pomadki i poprawiania jej w ciągu dnia. Pamiętacie scenę z filmu Kevin sam w domu, kiedy matka Kevina poprawiała usta w samolocie? Warto go mieć w torebce, dostępny z ochronną zakrętką, umożliwiającą utrzymanie go w czystości. Używam go też do mieszania kilku kolorów błyszczyków, w celu uzyskania fajnego odcienia.

Myślę, że 7 pędzli do makijażu to wystarczająca ilość do stworzenia dziennego i wieczorowego looku, jak widzicie, w moim przypadku niemalże wszystkie mają więcej niż jedno zastosowanie. Pierwszą rzeczą, która mnie urzekła było połączenie czerni i złota, pędzle wykonano starannie, są eleganckie i wygodne w trzymaniu. Kosmetyki podczas czyszczenia wypłukują się bez problemu, podobnie jak w poprzednich wersjach, do czyszczenia omawianych pędzli także używam dziecięcego mydełka w płynie. Nie stosowałam nigdy specjalnych płynów do pędzli, może polecicie mi jakieś? 

Dużym zaskoczeniem dla mnie było pojawienie się małego pędzla do podkładu, dotychczas przyzwyczajona byłam do płaskich i niezbyt grubych pędzli, ale widzę, że marka ARTISTRY podążając za światowymi trendami postanowiła zmienić nieco styl, co jest super. W tym miejscu muszę przyznać, że niestandardowe jego zastosowanie czyli aplikacja różu lub rozświetlacza w kremie daje ciekawy efekt, kosmetyki są równomiernie nałożone (polecam fankom delikatnego makijażu).



Zestaw pędzli do makijażu ARTISTRY serdecznie Wam polecam, podoba mi się bardzo, jestem zadowolona z posiadania go, porównując z wcześniej wydanymi, ten okazuje się być najlepszym, pozytywnie mnie zaskoczył pod względem funkcjonalności - zwłaszcza wspomniany pędzel do fluidu, oraz estetyki - etui w postaci torebki / kopertówki. Myślę, że przyda się każdej kobiecie interesującej się makijażem. Zauważyliście, że nazwa marki ARTISTRY posiada tak na prawdę w sobie 3 wyrazy ArtIsTry czyli w dosłownym tłumaczeniu z jęz. angielskiego Sztuka to próba... czy raczej Każdy definiuje sztukę na swój sposób? Jedno jest pewne, ja z pomocą ARTISTRY definiuję swoje oczy, cerę, usta....a więcej informacji na temat omówionego zestawu znajdziecie na oficjalnej stronie Amway.pl. Pytajcie o zestaw prywatnych przedsiębiorców Amway. Ułatwię Wam zadanie i podam bezpośredni link do sklepu internetowego:

https://www.amway.pl/uroda/makijaz#.W5GZT8IwjIU