Woda perfumowana La Panthere marki Cartier była od kilku lat na mojej perfumowej liście must have.
Praktycznie to moje pierwsze perfumy
zakupione w 2019 roku, po okazyjnej cenie, na fajnej promocji mikołajkowej. W
grudniu mam urodziny więc sprawiłam sobie prezent. Jak wiecie, na początku 2019
obiecałam sobie zakupowy minimalizm kosmetyczno - perfumowy i z czystym
sumieniem mogę podsumować, że mi się to udało. Pomijam kosmetyki i zapachy,
które dostałam w prezencie, wygrałam w jakimś konkursie czy pochodzą z wymiany.
Do La Panthere EDP przymierzałam się wiele miesięcy, szukając fajnej ceny,
posiadam flakonik 30 ml, przy tak intensywnym i trwałym zapachu niniejsza
pojemność w zupełności wystarczy.
Cartier zdobył moje serce wersją edp La Panthere, gdyż jest
to kategoria szyprowa, co więcej, świeżo - orientalna, piękna, niezwykle
kobieca, elegancka, zmysłowa.
Mały flakonik 30 ml nie wygląda tak
majestatycznie jak 90 ml, ale przy tak cudownie pachnącej kompozycji zapominam
o braku posiadania dużej wersji. Symbolem kobiety wolnej, energicznej,
dynamicznej, pewnej siebie, bo dla takich dedykowano zapach, jest tutaj tytułowa
pantera, wizerunek głowy dzikiego kota wtłoczono w środek buteleczki.
W składzie zawarto ikoniczny akord gardenii i nuty animalne.
Perfumy La Panthere bywają łagodne i tajemnicze, ostre i
uwodzicielskie, posiadają 1001 obliczy, których nie sposób czasami rozpoznać,
bo za każdym razem się zmieniają. Olśniewające, klasyczne, takie
"dorosłe", tworzą dystans i przyciągają, pełne sprzeczności przez to
intrygujące. Poza wspominaną gardenią i piżmem wyczuwam na sobie (nie podany w oficjalnym
składzie) akcent pudrowej róży i kolokwialnie mówiąc czegoś orientalnego, nieco
przydymionego i ziemistego (aczkolwiek w La Panthere Edition Soir czuję to
bardziej), co więcej, jest tutaj i chłód i ciepło, zależy jak zrozumiemy tą
kompozycję. Z opakowania (ingredients) doczytałam, że jest jeszcze mech dębowy i
kwiat pomarańczy. Wytworna, bogata, pełna blasku, ale i sekretów, to tak jakby
zestawić dwa kolory - czerń i biel, mamy kontrast i tylko od nas samych zależy
czy pokochamy La Panthere edp czy nie.
Dla mnie to jest tzw. "strzał w
10tkę", totalny hit, cieszę się, że wreszcie go mam. Co tu dużo pisać Moi
Drodzy, polecam przetestować na własnej skórze i przekonać się chociażby z
czystej ciekawości jak pachnie La Panthere edp, zaznaczam edp, gdyż wersja edt
jest słodsza i delikatniejsza, to inny styl. Dostępny w większości znanych
drogerii i perfumerii, również online, do kupienia bez najmniejszego problemu.