Giorgio Armani nie wymaga długich wstępów, jest to przecież znany na cały świat producent ekskluzywnej odzieży, kosmetyków pielęgnacyjnych i makijażowych oraz pięknych perfum damskich i męskich.
Woda perfumowana Si
Intense przyszła do mnie w listopadzie 2019, miesiąc po pierwszych testach to
moim zdaniem odpowiedni czas na napisanie recenzji zwłaszcza, że zapach towarzyszył
mi w pracy i poza pracą. Po wersjach "intense" spodziewam się lepszej
trwałości, dłuższego rozwijania się składników, wykwintniejszych nut
zapachowych i ogólnie efektu "wow".
Od premiery klasyka Si edp minęło
już kilka lat, zużyłam kilka flakoników (zazwyczaj miałam 30ml lub 50ml), z
miłą chęcią sięgnęłam po "czarną owcę" Armaniego 100ml. Patrząc na
flakonik wyobrażałam sobie esencjonalny, ostry, przydymiony, ciężki,
orientalny, "duszący", mroczny zapach a nie słodki jak faktycznie
jest. Jedynie początek opisywanej woni, tuż po aplikacji jest intensywny,
niczym likier z czarnych porzeczek z dodatkiem wanilii. Następnie dosłownie "gaśnie",
staje się balsamiczny, ciepły, drzewny, spokojny, przez który momentami
przepływa owocowa świeżość i nutka mokrego mchu. Słodycz pochodzi z dojrzałej
czarnej porzeczki i miękkich kwiatów waniliowych.
Choć niemalże w 100% jest podobny do pierwszego Si, to i tak nie sposób go polubić od razu. Potrzeba czasu.
Wszystko przez
długi czas rozwijania się wszystkich nut i tej specyficznej aurze kojarzonej z
czerwonym wytrawnym winem, co nie każdemu z klientów odpowiada. Ostatecznie
wychodzi to Si Intense na dobre, gdyż zwiększa się jego trwałość porównując do
klasyka.
Pamiętam moment, kiedy zakochałam się w pierwszym Si, reklamy leciały
wszędzie, prasa oszalała na punkcie tych perfum, szybko stały się kultowe,
czarne Si Intense jest przyjemnym powrotem do przeszłości, potwierdzeniem, że
kompozycja nadal mi się podoba, wywołuje miłe wspomnienia, jest uniwersalna (na
dzień i na wieczór). Zauważyłam jednak, że czarne stały się już nieco
zapomniane, bo prym wiedzie obecnie Si Passione.
Będę ich nadal używać, może nie już z taka ekscytacją jak kiedyś Si edp, lecz z pewnością będę sięgać po nie często.
Jestem niemalże pewna, że osobom dopiero rozpoczynającym przygodę z
perfumami, Si Intense edp "objawi się" jako ucieleśnienie luksusu i
kwintesencja totalnej ekskluzywności, więc nie pozostaje podarować sobie
czarnej buteleczki tajemniczego eliksiru. Cudownie prezentuje się na toaletce,
natomiast wyjątkowo brzydko wygląda na zdjęciach, wszystko odbija się w szkle,
nawet jak fotografia wykonana jest z daleka, zatem wybaczcie mi znikomą ilość
zdjęć, obok Si Passione to praktycznie najgorszy z mojej kolekcji, który
kompletnie nie nadaje się do amatorskich fotek.
Jeszcze słówko o zawartości, zapach
nie tworzy dystansu, jest zmysłowy, uroczy, trzyma sie blisko skóry, wprawia w
dobre samopoczucie, choć słodki to "nie duszący", zdecydowany i
mocny, lecz miły i łagodny jednocześnie. Zapewniam niedowiarków, są dalekie od
wszystkich rozwodnionych "świeżaków", pudrowców, alkoholowych tanich
odpowiedników, królujących na drogeryjnych półkach i podróbkach oferowanych w
internecie. Przekonajcie się sami. Dedykowane kobietom, które chcą mieć
wszystko.