Gdy na zewnątrz chłodno, odruchowo sięgamy po perfumy
ciepłe, słodkie, otulające, mocniejsze, korzenne, orientalne. Zapomnianym
składnikiem kompozycji zapachowych wydaje się być kakao, a przecież to
najbardziej znany afrodyzjak na świecie, działający pobudzająco i poprawiający
samopoczucie.
Szukałam ciekawych kakaowych perfum wydanych w ciągu kilku
ostatnich lat czy miesięcy a jednocześnie przypominających mi dawne dobre
czasy, chciałam z sentymentem wrócić myślami do przeszłości. Wybór padł na
markę Hugo Boss i wodę perfumowaną The Scent Private Accord, na moim instastory
pojawiło się najwięcej głosów na tę propozycję a konkurencją była Jennifer
Lopez Promise.
Jak pachnie kakao? Jak pachną perfumy o zapachu kakao?
Jeśli te
pytania pozostają bez odpowiedzi, po prostu trzeba przetestować wodę The Scent
Private Accord i przekonać się na własnej skórze czy takie słodkie, zmysłowe,
wyraziste, lekko w tle pudrowe nuty nam się podobają i uznamy je za "takie
nasze".
Ale po kolei.
Kampania reklamowa opisywanego zapachu skupiała się
na parze kochanków, którzy żyją w wirtualnym świecie, gdzie kontakt z drugim
człowiekiem ogranicza się praktycznie do obserwacji ekranu.
Zadaniem perfum The
Scent Private Accord edp jest spotkanie się w realu te parze, zbliżenie się do
siebie, wszystko za sprawą afrodyzjakalnego i sensualnego aromatu kakao. Tylko
bezpośrednie spotkanie, w odpowiedniej oprawie może pobudzić nasze najbardziej
wrażliwe zmysły a piękny zapach perfum wzbudzić pożądanie, zgodzicie się ze
mną?
Słówko o flakoniku. Klasyka miesza się z nowoczesnością.
Barwy brązowe sugerują, że mamy do czynienia z perfumami słodkimi, cięższymi, w
których musimy spodziewać się wyrazistych nut.
Recenzowany zapach od samego
początku raczy mnie mandarynką oblaną w czekoladzie, posypaną kakao. To kolejna
kompozycja pachnąca niczym pomarańczowe delicje szampańskie, smakowita, trwała,
seksowna, idealna na randkę, prawdziwie zimowa, sensualna.
Moim zdaniem to
ideał dla fanów czekoladowych pachnideł, znudzonych szlagierami typu Angel
Muglera czy Harem z LR Health & Beauty. Przez cały czas wyczuwalna jest
czekolada, absolut kakao, następnie nieco mniej, ale również słodka, dojrzała,
soczysta mandarynka natomiast wspominany przez producenta kwiat osmanthusa i
prażona fasola tonka tylko czasami czuć na sam koniec trwania zapachu, dodają
nieco świeżości, niepostrzeżenie przenikającej i znikającej, więc raczej są
jako baza dla całości.
Wydawałoby się, że są to perfumy w stylu Ariany Grande,
gdzie ulepkowe, dla niektórych osób mdlące nuty grają pierwsze skrzypce, tutaj
mamy faktycznie dużo słodyczy, jednakże jest ona bardziej wyrafinowana, elegancka,
przyjemna, nie dusząca, "dojrzała".
Jakby podświadomie czułam, że The
Scent Private Accord mi się spodoba, lubię słodkie perfumy, czasami po prostu
nachodzi mnie chęć na coś innego niż klasyczne kwiatowe, drzewne czy cytrusowe.
Jeśli mam sprawiać sobie drobne przyjemności każdego dnia to jedynie w postaci
perfum.
Dla kogo ten zapach?
Dla miłośniczek czekolady, kakao, słodkich, wręcz
"smacznych" kompozycji, otulających, intensywnych, ciepłych, do tego
nieskomplikowanych. Nie naiwne, nie infantylne perfumy, intymne, choć
oczywiste, bo proste w składzie, namawiające do dalszego poznawania ich i oczywiście
właścicielki.
Polecam przetestować przed zakupem, nie każdy dobrze toleruje
czekoladowe nuty, dla mnie jest to fajny zapach, na dobry nastrój, wieczorowy
poprawiacz humoru.