Woda perfumowana Yves Saint Laurent Mon Paris Floral wygrała
w ankiecie na moim profilu na instagramie, wobec czego, tak jak obiecałam,
piszę dla Was recenzję. Na chwilę obecną w swojej kolekcji nie posiadam żadnej
innej wersji Mon Paris, zatem Floral nie będę porównywać do pozostałych. Od
razu powiem, że oto stoicie przed 100% kwiatowym i w dodatku grzecznym zapachem
od YSL.
Jak pachnie Mon Paris Floral?
"Perfumy dla młodej dziewczyny, coś radosnego i
uwodzicielskiego, niezbyt ciężkiego, wiosennego, letniego. Żeby miały w sobie
wszystko o czym mówię" - te słowa często słyszę wśród moich klientek,
szukających zapachu na prezent. Wtedy rekomenduję przetestować szyprowe Mon
Paris Floral. Początek, środek i finał kompozycji brzmi tak samo - romantycznie,
świeżo, słodko, soczyście, rozkwitająco, co akurat wychodzi jej na dobre.
Intensywnie kwiatowa, z domieszką owoców i otulającego ją chłodu. Od momentu
aplikacji ta sama intensywność przez cały czas, ten sam styl, linearny,
jednostajny, mając na sobie Mon Paris Floral nieco dłużej, mimochodem można jednak wychwycić
jeden moment, kiedy staje się inny...
Nie znam kobiet, które nie lubią dostawać
kwiatów, będących symbolem szacunku, sympatii, miłości, osobiście - mając wybór
- wolałabym zamienić je na perfumy, aby na dłużej zachować same pozytywne
emocje. Wyobraźcie sobie ogromny pąk różowego kwiatu, słońce raczy go
promieniami, po kilku godzinach rozwija się, ukazując swoje pełne, cudowne
oblicze. Nagle zmiana dekoracji - świat chowa się za chmurami i na nasz
rozpostarty niczym skrzydła motyla kwiat spadają ogromne krople zimnego deszczu.
Zastanawia mnie skąd dobiega wspomniany chłód, przydymiona świeżość zawarta w
głębi zapachu, aczkolwiek wciąż jakby otoczona słodyczą owoców i miękkimi płatkami
kwiatów. Pozostaje "bliżej przyjrzeć się" składnikom zawartym w Mon
Paris Floral. Różowa woda we flakoniku świetnie odwzorowuje charakter zapachu,
dziewczęcy, niewinny, nie ciężki, nie duszący, świetlisty, ciepły, słodki.
Zawarto w nim esencję z bergamotki, brzoskwinię, malinę, daturę, jaśmin, kwiat
pomarańczy, magnolię, piwonię, paczulę, piżmo i kaszmir. Podejrzewam, iż lekko
dymna świeżość dobiega do mnie za sprawą paczuli połączonego z kaszmirem,
spoczywających na subtelnej, krystalicznej, "czystej" piżmowej bazie.
Napiszcie jeśli się mylę.
Pewnie zapytacie: Jak pachnie datura? Niezwykle
upojnie, słodko, kremowo, kokosowo, woń niknie wraz ze wschodem słońca. Zobaczcie
Kochani, mamy w Mon Paris Floral przepiękny bukiet najbardziej kobiecych
kwiatów, począwszy od klasycznego jaśminu, przez esencjonalną magnolię, nie
zapominając o daturze - najbardziej podkreślanym składniku w kampanii
reklamowej.
Choć moje pierwsze spotkanie z Mon Paris Floral nie było ciekawe, bowiem
przetestowałam te perfumy ze starego testera, przez co kompozycja była po
prostu słaba, "zgniła", dosłownie przeterminowana, to każde kolejne
nowe spotkanie (nowa buteleczka) utwierdziło mnie w przekonaniu, że zapach posiada jednak sporo zalet.
Czasami sięgam po niego ze względu na świeżość,
odpowiada mi używanie go tuż po prysznicu niczym mgiełkę do ciała, ewentualnie
dla odświeżenia w ciągu dnia, natomiast kompletnie nie pasuje mi na wieczór
mimo, że datura i jaśmin pachną upojnie właśnie wieczorem. Wydaje się
nielogiczne, lecz tak niestety lub stety to odczuwam.
Niemniej jednak to zdecydowanie
perfumy na dzień, pasujące do zwiewnego stroju, nie rozwiną się w zimnej
temperaturze, potrzeba im dosłownie ciepła, aby w pełni pokazały jak są
wyjątkowe. Każda kolejna aplikacja utwierdza mnie w przekonaniu, że choć nie
jest to do końca zapach, który do mnie całkowicie pasuje chociażby jak nie tak
dawno wydany Libre, to jednak sięgam po niego z przyjemnością i warto go
przedstawić na blogu, bo świetnie się miesza z bardziej zdecydowanymi,
oudowymi, korzennymi perfumami - polecam testy.