CZY PERFUMY NAOMI CAMPBELL BOHEMIAN GARDEN SĄ TRWAŁE?
CO KRYJE SIĘ W PERFUMACH NAOMI CAMPBELL BOHEMIAN GARDEN?
Czy faktycznie o to nam zwykle chodzi?
Flakonik nie jest zbyt fotogeniczny, odbija się w nim wszystko ciężko było zrobić mi dobrą fotkę.
Flakonik nie jest zbyt fotogeniczny, odbija się w nim wszystko ciężko było zrobić mi dobrą fotkę.
Nie chcę rozpisywać felietonów, bo wiem, jak bardzo mało czasu ma każdy z nas, poza tym długie maratony słowne nie mają w dzisiejszych czasach sensu, stają się niemodne (teraz na topie są 2 sekundowe filmiki na tiktoku lub reels na insta), po co więc przewijać tekst poszukując grubej czcionki, skupię się zatem tylko na konkretach.
P.S. I nie mówi się "dzień perfumy/perfumu" tylko Dzień Perfum.
Na początku lat 80tych ub. wieku producenci perfum ustanowili ten dzień, gdyż chcieli uczcić fakt, że zapach perfum poprawia nasze samopoczucie i generalnie życie. Dopiero w obecnych latach, poprzez "wirusowe" udostępnianie info w mediach społecznościowych data stała się viralowa.
Niemniej jednak zapach ma swoją historię, nie tylko w Biblii, gdzie pisano o zapachach i "mazidłach" olejkowych złożonych z płynnej mirry, galbanum, onycha, olibanum (aż 54 razy wspominane w księdze) posiadających znamienite właściwości dla każdego poziomu rozwoju człowieka - duchowego, emocjonalnego i fizycznego.
Perfumy z tymi komponentami dostępne są na wyciągnięcie ręki, warto spróbować i przekonać się "na własnej skórze" czy posiadają "magiczne" właściwości.
Co więcej, pierwszym zarejestrowanym chemikiem na świecie był twórca perfum - Tapputi, natomiast najstarsza perfumeria świata została odkryta na Cyprze, pochodząca z epoki brązu.
#nationalfragranceday
najpopularniejszy dziś hashtag na instagramie.
Darujmy sobie palenie świeczek, przesiadywanie przy płomieniu i kontemplację... Szkoda czasu. To idealny dzień na pójście do sklepu i zakup nowego flakonika, a wieść niesie, że te, kupione dziś w ciemno bardzo się spodobają. Ktoś sprawdzał? Dajcie znać w komentarzach.
Perfumy Jacques Battini Dolce Aria zawierają w sobie zmysłowe i słodkie nuty, przywodzące na myśl upalne lato i gęsty pomarańczowy gaj. W nucie głowy pojawia się dojrzała pomarańcza, brzoskwinia i bergamotka, serce otwiera aromat kokosa, wyczujecie akordy eleganckiej magnolii i drzewa sandałowego. Baza należy do upojnej wanilii i karmelu otulonych wonią piżma.
Flakonik udekorowano perłą Murano.
Z jęz. włoskiego Dolce Aria oznacza Słodkie Powietrze. ❤
Post nie jest sponsorowany.
Sposobów na pachnącą odzież jest mnóstwo, jednakże niektóre zawodzą lub są bardzo kosztowne i czasochłonne w przygotowaniu.
Dawno dawno temu, kiedy używałam tylko proszku do prania, nie wiedziałam o istnieniu kapsułek czy płynów do prania, wlewałam swoje perfumy do bębna pralki, aby nadać bieliźnie pięknego aromatu, tak samo robiłam pod koniec prania ręcznego. Nie zauważyłam zniszczeń na ubraniach więc długo stosowałam ten patent.
Zauważyłam, że perfumy do prania zaczęły cieszyć się popularnością, widocznie ludziom nie wystarczał zapach zwykłego płynu do płukania jaki oferują supermarkety. Liczyć się musimy z tym, że taki specyfik ubrań nam nie zmiękczy a przesiąkając je, (ładniej ujmując) przenikając przez włókna uwalnia się stopniowo przez długi czas i podąża za każdym naszym skinieniem. Na rynku istnieje już wiele marek specjalizujących się "w tym temacie" i ich produkty przystosowane są do wszystkich rodzajów tkanin, odświeżają je; często są to ekologiczne specyfiki, nie szkodzą środowisku a także ulegają szybkiej biodegradacji czyli przyjazne są dla przydomowych oczyszczalni ścieków. Poza tym są testowane dermatologicznie i nie wywołują podrażnień. Co więcej, wiele z nich stworzonych jest na zasadzie piramidy zapachowej, najpierw otwiera się nuta głowy, następnie serca i na koniec bazowa.
Wystarczy wlać perfumy do prania, np. 10 ml do pralki w miejsce klasycznego płynu do płukania lub dodać do prania ręcznego. Na opakowaniu powinno być przedstawione dozowanie.
To na koniec jeszcze ważne info, jak niedopuścić do tego, by odzież nie była zawilgocona. Należy rozszczelnić okna na czas suszenia lub zostawić otwarte drzwi. Po wyschnięciu prania pomieszczenie należy dobrze przewietrzyć a następne pranie na miarę możliwości wywiesić w innym pomieszczeniu.
Przykładowy skład perfum do prania.
Cześć, witajcie w kolejnej recenzji perfum. Post nie jest sponsorowany.
https://www.perfumellablog.pl/2020/06/guerlain-passiflora-recenzja.html
Najpierw zacznę od flakonika, wyjątkowo niefotogeniczny, wszystko się w nim odbija i nie lubi pomieszczeń bez naturalnego słonecznego oświetlenia co widać na załączonych zdjęciach. Ale patrząc jak stoi na półce można tylko podziwiać.
Zapach "nie zawrócił" mi w głowie, zniknął ze skóry / ubrania tak szybko jak się pojawił i nie wywołał uczucia "wow" jak wspomniany Passiflora. Oceniam go po prostu jako "fajny i przyjazny", jednakże bez wodotrysków. Jest taki "rozmyty", jakby zamglony, subtelny niczym mgiełka do ciała, nieco pudrowy, "zielony", pozostaje w tle, nie podkreśla mojej osobowości, nie podąża za mną jak cień. Być może Paniom ceniącym delikatne, totalnie stonowane nuty zapachowe spodoba się styl tego pachnidełka, bowiem jest całkowicie neutralny i niedrażniący. Użyję go lub nie – to nie zrobi różnicy, jest jak aura, której nie widać, choć uroczy a nuty są zbalansowane i ładnie się przenikają, testowałam już wiele podobnych perfum.
Ma wprawdzie dwie zalety; pierwsza - wspaniale chłodzi, niesamowicie na moment odświeża, kryje w sobie akordy chłodnej bergamotki i kruchego kwiatu wiśni (ukazany jako cierpki aromat, co mnie nieco zdziwiło, bo zwykle w perfumach czy kosmetykach jest albo słodki albo "maślany"), następnie mamy owoce nashi i arbuza (też nie ma słodyczy, ale jest ujmijmy to soczystość i świeżość), w ostatniej fazie nuta drzewna i fiołkowa, najbardziej wyczuwalna, pudrowa, ziemista, "zielona" – te słowo już się pojawiło w recenzji.
Drugą zaletą jest formuła oparta na naturalnym składzie. Cytując ze strony Guralain.com "Mocny symbol zaangażowania Guerlain na rzecz planety, zapachy Aqua Allegoria zawierają do 95% pochodzenia naturalnego*. Francuski alkohol buraczany stosowany w ich recepturach pochodzi z sieci zaangażowanej w odpowiedzialne rolnictwo. *90% do 95% składników pochodzenia naturalnego, zgodnie z normą ISO 16128, w przeliczeniu na wodę".
Tylko i aż tyle jestem w stanie napisać o wodzie toaletowej Guerlain Flora Cherrysia, według mnie nie jest przesiąknięty poezją i nie czuję w nim inspiracji święten Hanami; jeśli jesteście fanami perfum to "obowiązkiem" jest przetestować tenże zapach i porównać z innymi z całej serii. Mi ogromnie podoba się Passiflora i na ten moment zdania nie zmieniam. Flora Cherrysia znika w szybkim tempie, nie oddziaływuje na moje zmysły w sposób jaki robi to Passiflora. Mimo, że na moim instagramowym profiku kilka razy ta kompozycja pojawiała się jako "zapach dnia", nic nie przywórci wspomnienia o Passiflora. Sprawdźcie i dajcie znać jak oceniacie Flora Cherrysia a jak Passflora.
Szukałam w swojej kolekcji zbliżonych perfum, jedyne przychodzące mi na myśl to Elizabeth Arden White Tea.
https://www.perfumellablog.pl/2019/07/recenzja-elizabeth-arden-white-tea.html
Kilka lat zajęło mi, żebym dojrzała do napisania recenzji perfum YSL Black Opium EDP i odrazu zaznaczam, że nie jest to wpis sponsorowany. Słyszałam wiele opinii na ich temat typu: "nijakie", "dziecinne", "nudne", "bez polotu" itp. itd. Dotychczas opisywałam dla Was kilka zapachów z marki Yves Saint Laurent, które możecie przeczytać pod zbiorczym odnośnikiem:
https://www.perfumellablog.pl/search?q=yves+saint+laurent
Nawet ostatnio obawiałam się, że napisanie może nie dojść do skutku; kiedy jestem wyczerpana energetycznie / mentalnie, to nic dobrego z tego nie wyniknie, ale "ostatkiem" sił witalnych postanowiłam kilka słów, może nieco chaotycznych, napisać. Ponadto recenzja perfum jaką zwykle pisałam na stronie, nie ważne czy drogich czy tych z niżej półki, powinna wyglądać podobnie jak scenariusz filmowy czyli najpierw ekzpozycja, następnie konflikt, wzrost akcji, punkt kulminacyjny, spadająca akcja a na końcu rezulucja... Jednakże tego dziś nie zastosuję, bo mam chaos myślowy, wszystko chciałabym naraz Wam powiedzieć. Niech wiosna w końcu przyjdzie, zima mnie totalnie przygnębia. Z całą pewnością testowanie raz po raz Black Opium EDP poprawiło mi nastrój, bo ten zapach mimo mrocznej nazwy jest radosny i stosowanie jest zawsze czystą przyjemnością.
O wodzie perfumowanej Black Opium zrobiło się głośno w 2014, stały się przełomem w dziedzinie perfum, bo chyba nikt tak mocno nie ukazał wanilii i kawy w orientalny sposób, racząc nas słodyczą od początku do końca. Niemniej jednak przez odbiorców nie jawił się jako szczyt sztuki perfumiarskiej a towarem mainstreamowym, przereklamowanym. Nie ma nic wspólnego z dawnym, klasycznym Opium, zresztą nadal dostępym na rynku.
Otwarcie kompozycji jest dosadne, oczywiste, słodkie, kawowo – waniliowe, ciepłe, gładkie, momentami wręcz infantylne, znacznie mocniejsze niż przedstawiana kiedyś na blogu woda toaletowa. Świeżość, której probówałam się doszukiwać, przychodziła późno albo wcale. Gruszka dodaje minimalnie świeżości, trudnej do uchwycenia, raczej sprawia, że kompozycja jest pudrowa, "sucha", najszybciej wyczuwam poza oczywistą kawą i wanilią także gorzki migdał, kaszmirowe miękkie drewno i wszechobecną ostatnio paczulę nadającą nieco "podmokłego", piwnicznego akcentu. Taka jest właśnie paczula, nieobliczalna i dziwna. Najlepiej wplątuje się w orientalne aromaty, dodając niekiedy chłodu całości.
Pierwsze pytanie każdego kolejnego klienta o dany zapach powtarzane od wielu wielu lat to "czy te perfumy są trwałe?" może sprzedawcę doprowadzić do granic wytrzymałości. W Polsce w latach 90-tych był wysyp podróbek perfum światowych marek stąd nie powinno takie pytanie dziwić. Odpowiadając na owe pytanie muszę przyznać, że Black Opium EDP ma średnią trwałość, na mojej skórze i generalnie ubraniu nie utrzymuje się wystarczająco długo, znika średnio po 4 godzinach i stosuję je ponownie.
BO EDP to świetna propozycja prezentowa dla miłośników kawy – od rozpuszczalnej po latte z waniliowymi dodatkami, do tego trochę migdałowych pralinek i można czuć się jak smakowity deser. Zapach polecany do noszenia jesienią i zimą, ale sprawdźcie Kochani w upalne lato – albo ból głowy gwarantowany, bo to "broń masowego rażenia" albo radość, że rozwinął się najpiękniej jak tylko mógł. Można go kochać albo nienawidzieć, podobnie jak perfumowego szlagiera takiego jak Angel czy Alien, nie wspominając o Minotaur. Nie wiem czy wszechobecne wówczas reklamy czy mój gust – stwierdzam, iż nie jest to zapach super elegancki, dojrzały, szlachetny, jest za to dosłownie "smakowity", otulający, dymny, choć prosty w odbiorze, ale za to "treściwie" kawowy. Nie próbuję Was przekonywać do tego pachnidła, ostateczną ocenę pozostawiam Wam.
Dajcie znać czy jest to Wasz ulubiony zapach "ze stajni" Yves Saint Laurenta czy wolicie coś bardziej energetycznego i świetlistego jak chociażby Mon Paris? Czekam na Wasze komentarze, również na instagramie.
Mamy 2023 rok! Witam wszystkich kosmetycznych minimalistów i tych, co uwielbiają zakupy. Mój blog jest urodowym pamiętnikiem, zatem przychodzę do Was z pierwszym postem odnośnie - nazwijmy to - mojej bazowej kosmetyczki, jaką mam w łazience. Przez cały 2022 rok nie zmieniałam za bardzo moich urodowych rytuałów, przyzwyczajeń, nawyków, stworzyłam z kilku; kilkunastu produktów te, po które sięgam codziennie do teraz. Jak się okazało, nie potrzebowałam dziesięciu kremów do ciała czy piętnastu kremów do rąk, po pierwsze dużo pracując nie miałabym kiedy tego zużywać, bo jedyne o czym myślę po przyjściu do domu z wieczornej zmiany to szybki prysznic i sen, po drugie minąłby termin ważności. Nowy Rok to dobra okazja na kontynuację dobrych nawyków, lepsze zadbanie o swoje ciało i podtrzymywanie dobrego nastroju.
Do tego typu postu będę wracała w kolejnych miesiącach, z aktualizacjami używanych kosmetyków i opiniami, co Wy na to?
Pierwszym produktem do pielęgnacji twarzy jest kremowa pianka do mycia twarzy, żel myjący, klasyczne mleczko kosmetyczne. Najskuteczniejszym produktem (pod względem działania i wydajności) z trzech zaprezentowanych na zdjęciu poniżej jest naturalna kremowa pianka Rituals z kolekcji Namaste o delikatnym a zarazem świeżym aromacie lotosa. Dobrze usuwa makijaż z twarzy (pomijam oczy) i zmiękcza skórę. Tak naprawdę do mycia twarzy wystarczy mi tylko ten jeden produkt, z pewnością kupię go ponownie, ale pozostają jeszcze dwa pozostałe do zużycia - standardowe mleczko do oczyszczania twarzy z marki Isana i żel do mycia twarzy z kwasem hialuronowym L`oreal Hyaluron Specialist (jest fajny do używania rano, nie aplikujcie za dużo - może trudniej sie przez to spłukiwać).
Do demakijażu oczu muszę mieć osobny płyn i najczęściej kupuję dwufazowy L`oreal, kiedyś niebieskie opakowanie, dziś z serii Hyaluron Specialist. Na styczeń 2023 mam już zakupione nowe opakowanie. Kupuję od ponad 20 lat, wcześniej był w kolorach błękitnych.
Pewnie zapytacie - dlaczego nie używasz toniku, serum tylko odrazu krem? Dlaczego nie używasz pilingu do twarzy? Wszystkie czynniki, które wymieniłam na początku a do tego brak potrzeby składają się na zaprzestanie stosowania serum. Swego czasu uwielbiałam i recenzowałam jeszcze w zeszłym roku bardzo dobre kosmetyki, np. z moim ulubionym składnikiem jakim jest kwas hialuronowy, jednakże na styczeń 2023 postawiłam na brak toniku, brak serum, brak pilingu, brak kremu pod oczy, ale nie zaprzeczam - w przyszłości do nich z pewnością wrócę. "To jest karygodne" powiedziałaby profesjonalna kosmetyczka lub ekspertka od urody. Powiedzmy sobie szczerze, czy ktoś na podwójnym etacie spędza po kilka godzin dziennie w łazience? Hahha! Już widzę ten nagłówek: "Autorka bloga Perfumellablog.pl nie dba o swoją urodę!".
Raz - dwa razy w tygodniu stosuję maseczkę do twarzy na tkaninie lub kupuję w tubce. Na ten miesiąc przygotowałam sobie kilka maseczek już wcześniej sprawdzonych, np. Korika nawilżająca Pomegranate.
Podczas jesienno - zimowego sezonu używam półtłustego kremu Oceanic AA (uwielbiam go od mniej więcej około 2000 roku). Jest bezzapachowy, ma świetną konsystencję, pasuje pod każdy podkład jaki używam a przypomnę, że mam cerę normalną / suchą; na przełomie tylu lat zmieniał swoją szatę graficzną i (czułam, że zmieniał) odrobinę formułę.
Jeśli chodzi o prysznic i pielęgnację po kąpieli to wybrałam żel Yochimu i olejek z tej samej marki - formuła naturalna, produkty wegańskie. Wspominałam o nich podczas opisywania całej kolekcji Yochimu White Snow Tea. Posiadam również mały balsam do ciała w tubce z Rituals Sakura, który stosuję jako krem do rąk. Na styczeń został mi do zużycia mały piling do ciała cukrowy z tej samej marki.
Na zdjęciu poniżej przedstawiam dezodorant w kremie Secret - pomyłkowo kupiłam a chciałam w sztyfcie. Dobry antyperspirant; fajnie, że wrócił do sprzedaży w polskich sklepach po latach. Kiedy byłam nastolatką, podjęłam swoją pierwszą pracę w drogerii, w latach 90tych, Secrety były bardzo modne, konkurencja dla kulkowych Fa.
Pielęgnacja włosów na ten miesiąc jest również u mnie minimalistyczna - szampon Isana i mgiełka perfumowana do włosów (i ciała) Rituals Sakura. Mgiełka jest na bazie wody, nawilża ciało i włosy, nadając subtelny zapach.
Ponoć trendy kosmetyczne 2023 mówią o tym, że najważniejsza jest czysta skóra i ochrona UV, ale także o tym, że mniej znaczy więcej. Nie odważyłam się póki co zastosować trendu zwanego slugging czyli nakładania zwykłej wazeliny kosmetycznej (jako kluczowego etapu pielęgnacji twarzy) na standardowy krem do twarzy.
Moi Drodzy, kończę na razie, dajcie znać w komentarzach co sądzicie o tych kosmetykach, jakie są Wasze kosmetyczne plany na 2023, co chcieliyście kupić a z czego zrezygnować? Pozdrawiam serdecznie i do przeczytania w kolejnym wpisie.
Kasia