Zapachy marki Masaki Matsushima zawsze kojarzą mi się z wielkomiejskim stylem, elegancją, klasą, niezależnością - tym lepszym, bo bogatszym światem, za którym niemal wszyscy tęsknimy. Marzę o podróży do Japonii, kto wie, może kiedyś się spełni. Tymczasem w miarę możliwości testuję kolejne zapachy projektanta. Poniżej część pierwsza przeglądu jego pachnideł dla kobiet. Recenzje wybranych znajdziecie na blogu.
Masaki
Jak na razie i od dawna numer 1 dla mnie.
- malina
- magnolia
- róża
- piżmo
Mintea
Wodny, orzeźwiający zapach - droższa wersja Elizabeth Arden - Green Tea.
- zielona herbata
- miętowa herbata
- cytryna
- konwalia
Art
- śliwka ume
- kwiat kwitnącej wiśni
- herbaciana róża
- krystaliczne czyste piżmo
Chocolat Mat;
Mega czekoladowy, bardzo smaczny choć lekko gorzkawy!
- grejfrut
- czekolada
- kakao
- wiórki kokosowe
Fluo
Kontynuacja debiutu Masaki, dla kobiet z wielkiego miasta.
- grejfrut
- peonia
- nektarynka
- piżmo
Shiro
Świeżość i nieskazitelna czystość, bez oznak ciepła i zmysłowości. Konserwatywny.
- bawełna
- róża
- irys
- piżmo
Suu...
Dla aktywnych zawodowo, ale ceniących delikatne zapachy. Poczujcie się młodo!
- mango
- lotos
M for Women
- soczyste cytrusy
- piżmo
SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW
Madame Perfumella Blog o perfumach i kosmetykach 2024
11 lutego 2012
28 stycznia 2012
Perfumy Jennifer Lopez Still
Właśnie trzymam w ręku 100ml flakon zapachu marki Jennifer Lopez - Still. W zależności od kąta nachylenia mieni się dwoma kolorami: pudrowego różu i jasnego brązu, co daje efekt starego złota. Faktura przedniej części buteleczki: trójkąty. Z tyłu gładka, z mianem perfum. Szyjkę atomizera ozdobiono pierścionkiem z oczkiem imitującym brylant. Próbowałam go zdjąć, niestety nie dało się. Korek przezroczysty, kształtem taki sam jak w innych zapachach (np. w Live). 100ml to największa pojemność flakonu; trochę nieporęczna, ale na dłużej Wam starczy. Niemniej jednak całość wygląda estetycznie, minimalistycznie, neutralnie, ładnie prezentuje się na podświetlanej toaletce, ale oczywiście jeżeli zależy nam na jakości, to przechowywanie w kartoniku i w ciemnym miejscu wskazane.
Przypomniały mi się słowa pewnej pani, zasłyszane jeszcze z dzieciństwa: "perfum nigdy nikomu nie pokazuję, zawsze trzymam je schowane głęboko w szafie; to jest moja tajemnica, nie zdradzam jej nazwy". Już wtedy interesowało mnie wszystko co było kolorowe, po prostu piękne. Uwielbiałam nosić kwieciste apaszki mojej Mamy, zawsze cudownie pachniały. Te charakterystyczne aromaty pamiętam do dziś. Trwają we wspomnieniach. Trwają. A Still oznacza trwać, stać bezgłośnie, uciszać się. Charakter zapachu nie odpowiada wg. mnie nazwie. Pachnidło jest zwiewne, orzeźwiające, cytrusowe, kwaskowate. W mojej opinii jest synonimem ulotności chwili, delikatności skóry, ale nie trwania, bezgłosu.
Początkowo wyczuwam bardzo wyraziste nuty pieprzu, mocno zaparzonej herbaty earl grey z nutami mandarynki. Róża, frezja i jaśmin tworzą specyficzny mydlany efekt, który jednoznacznie przegrywa z herbacianym i pieprznym aromatem. Light Blue, Green Tea to perfumy, do których jak dla mnie, potencjalnej klientki, Still jest trochę podobny.
Still wyczuwam w dwojaki sposób. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmiało, coś w tym jest. Na nadgarstkach subtelnie pachnie tylko frezjami i mandarynkami, natomiast na ubraniu bardzo mocno czuję pieprz i gorzką herbatę. Biorąc pod uwagę całokształt tejże kompozycji, poleciłabym Still kobietom po 25tym roku życia; beztroskim, radosnym, zawsze pogodnym dziewczynom dziewczynom oraz paniom na co dzień wykonującym rutynowe prace biurowe. Odrobina świeżości w ciągu dnia nigdy nie zaszkodzi.
Wiosenny, dzienny, nie ma obawy przed "przedawkowaniem". Jeśli szukacie słodyczy, to absolutnie w nim jej nie ma. Still ma swoich zwolenników; pieprz dodaje bowiem wyjątkowego wyrazu i elegancji, jednakże ma także przeciwników, uznających go za zbyt łagodny w późniejszych fazach i nietrwały. W przeciwieństwie do innych propozycji marki Jennifer Lopez, Still krótko utrzymuje się na ubraniach, zwłaszcza tkaninach bawełnianych a dłużej na skórze.
Przypomniały mi się słowa pewnej pani, zasłyszane jeszcze z dzieciństwa: "perfum nigdy nikomu nie pokazuję, zawsze trzymam je schowane głęboko w szafie; to jest moja tajemnica, nie zdradzam jej nazwy". Już wtedy interesowało mnie wszystko co było kolorowe, po prostu piękne. Uwielbiałam nosić kwieciste apaszki mojej Mamy, zawsze cudownie pachniały. Te charakterystyczne aromaty pamiętam do dziś. Trwają we wspomnieniach. Trwają. A Still oznacza trwać, stać bezgłośnie, uciszać się. Charakter zapachu nie odpowiada wg. mnie nazwie. Pachnidło jest zwiewne, orzeźwiające, cytrusowe, kwaskowate. W mojej opinii jest synonimem ulotności chwili, delikatności skóry, ale nie trwania, bezgłosu.
Początkowo wyczuwam bardzo wyraziste nuty pieprzu, mocno zaparzonej herbaty earl grey z nutami mandarynki. Róża, frezja i jaśmin tworzą specyficzny mydlany efekt, który jednoznacznie przegrywa z herbacianym i pieprznym aromatem. Light Blue, Green Tea to perfumy, do których jak dla mnie, potencjalnej klientki, Still jest trochę podobny.
Still wyczuwam w dwojaki sposób. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmiało, coś w tym jest. Na nadgarstkach subtelnie pachnie tylko frezjami i mandarynkami, natomiast na ubraniu bardzo mocno czuję pieprz i gorzką herbatę. Biorąc pod uwagę całokształt tejże kompozycji, poleciłabym Still kobietom po 25tym roku życia; beztroskim, radosnym, zawsze pogodnym dziewczynom dziewczynom oraz paniom na co dzień wykonującym rutynowe prace biurowe. Odrobina świeżości w ciągu dnia nigdy nie zaszkodzi.
Wiosenny, dzienny, nie ma obawy przed "przedawkowaniem". Jeśli szukacie słodyczy, to absolutnie w nim jej nie ma. Still ma swoich zwolenników; pieprz dodaje bowiem wyjątkowego wyrazu i elegancji, jednakże ma także przeciwników, uznających go za zbyt łagodny w późniejszych fazach i nietrwały. W przeciwieństwie do innych propozycji marki Jennifer Lopez, Still krótko utrzymuje się na ubraniach, zwłaszcza tkaninach bawełnianych a dłużej na skórze.
12 stycznia 2012
Perfumy Oriflame City Oasis
Czy potraficie określić w jaki sposób przyswajacie nową wiedzę? Jesteście wzrokowcami, słuchowcami a może kinestetykami tak jak ja? Odsyłam Was do artykułu TUTAJ. Niewątpliwie brzmi jak horoskop, zatem te trzy typy "ucznia" nie odnoszą się tylko i wyłącznie do nauki a do życia codziennego także. Dlaczego zdecydowałam się o tym mówić akurat teraz? Jeżeli jesteście kinestetykami to na pewno na określone zapachy mówicie "prosto z mostu", "cuchnie jak diabli", "śmierdząca robota" albo "pachnie rewelacyjnie". Nazywacie rzeczy po imieniu, swoje stanowisko wyrażacie niezależnie od rodzaju sytuacji, macie niezwykle wyczulony zmysł smaku, dotyku i węchu. Przyznam się Wam, że im jestem starsza, tym bardziej różne rodzaje zapachów dają mi się we znaki, nawet pomimo alergii, która co pewien czas powraca. Cóż, taki urok chemikaliów w potrawach, kosmetykach i no właśnie... w perfumach. Perfumiarz powie, że im więcej składników zapachowych testuje, wącha, tym jego węch jest bardziej czuły. Ja to określam mianem "nadwęchu", co u mnie chyba objawia się coraz bardziej. Ma to, owszem same zalety. Rozpoznacie chociażby ile Wasz partner wczoraj! wypił. Już czuję uśmiech na Waszych twarzach, ale przejdźmy do meritum tego wpisu, mianowicie do recenzji City Oasis.
Cytując Oriflame: "(...) zapach, w którym kryje się potęga życia i moc natury! Pulsujący, wibrujący, budzi w Tobie zew przygód. Owocowy koktajl śliwkowo-jabłkowy z dodatkiem toffi to nieprzerwany strumień radości i energii", nie trudno przyznać im rację. Producent ma rację, dodałabym jeszcze, że jest to bardzo słodkie, subtelne, ale i rozgrzewające zmysły codzienne pachnidełko. Mieszanka: śliwko - jabłko - toffi przypomina mi smak wielokwiatowego miodu z nutą delikatnego orzeźwienia zimnego jabłkowego soku, aczkolwiek toffi dopiero czuję w fazie końcowej. Niektórym paniom City Oasis przywodzi na myśl smak lodów owocowych. W nadmiarze nieco mdłe, infantylne, niezbyt trwałe na skórze, ale za to bardzo trwałe na ubraniach. Niemniej jednak warto zaopatrzyć się już teraz, by powitać wiosnę i lato z promiennym, radosnym, pozytywnym zapachem. Ja zużyłam bez przykrości i zbytniego zachwytu, bo nie są to moje "klimaty". Mimo, że perfumy są słodkie, wydały mi się niedojrzałe. Przetestowałam, nie licząc na fajerwerki. Faktura flakonu przypomina luksfery.
06 stycznia 2012
Oriflame - Eclipse
Początek, tj. nuta głowy - dosłownie czuć sam alkohol i zioła. "Szczypie" w nosie. Później rozpoznajemy właściwe aromaty: pomarańczy, melonów, piżma. Dominują akordy wodne, owocowa soczystość w subtelnej dozie. Utrzymuje się krótko, jednakże za cenę, nawet 15zł za 30ml nie powinniśmy oczekiwać zbyt wiele. Mała pojemność pozwala szybko zużyć tę wodę i zmienić na inną. Rehabilitując się po dokonaniu niezbyt przychylnej oceny, pragnę Wam nadmienić, że wg. mnie Eclipse i tak jest najładniejszym, najprzyjemniejszym z całej serii, w skład której wchodzi jeszcze: Sun oraz Moon. Flakon zwyczajny, bez logo i nazwy. Poręczny, z łatwością zmieści się w Waszych małych torebkach, o ile małe nosicie.. :-)
12 grudnia 2011
Jak używać perfum? Babcine porady z kalendarza
Niemal każdy z nas posiadał kiedyś kalendarz "zdzierak" lub już zakupił na 2012r. Moja Mama, wierna swoim przyzwyczajeniom, takowy już posiada i oto co znalazłam nt. perfum. Na wstępnie nadmienię tylko, iż Babcia Alina - najbardziej znana autorka współczesnych polskich poradników - po kilku latach nieobecności postanowiła się przypomnieć i powrócić do Czytelników. Jest z nami od 1985r. W Internecie znalazłam tylko jedną ilustrację.
Foto ze strony potrawyregionalne.pl
Zatem w kalendarzu na 2012r. "Tajemnice zdrowia i urody" czytamy (fragment):
"Najłatwiej i najpełniej wyczarujemy swój własny zapach, jeśli wonności wcierać będziemy w kark, skórę za uszami, w zgięciu łokci, wierzch dłoni, wewnętrzną stronę przegubu oraz pod kolanami". Pondato, Babcia Alina poleca, aby nie perfumować odzieży, "(...) z wyjątkiem chusteczki do nosa". Co więcej, "trzeba bardzo uważać, aby zapach dezodorantu i lakieru do włosów nie kłócił się z zapachem perfum" i "o podstawowej zasadzie stałego kontaktu z wodą i mydłem przed stosowaniem pachnideł, pisać nie wypada". Babcia Alina nadmienia, iż "erotyzujące działanie przypisuje się wszystkim perfumom" a tym samym wyjaśnia, że "różnica między perfumami a wodą toaletową polega na stężeniu, w jakim występuje koncentrat zapachowy". To znaczy "perfumy zawierają od 1 do 20 procent esencji zapachowej, wody od 8 do 10 procent". Dalej czytamy zalecenia: "jeśli nie stać nas na dobre perfumy, kupujmy mniej kosztowne wody toaletowe; zawsze lepiej się odrobinę "niedoperfumować" niż uperfumować przesadnie; elegancką panią otaczać powinna subtelna mgiełka zapachu, nic ponadto".
Perfumy są drogie, mimo to przepadamy za nimi, natomiast prezent w tej postaci jest bardzo wytworny. Babcia Alina pamiętać każe, iż istnieją ogólne zasady, tj. "osoby bardzo młode używać powinny perfumy delikatne i lekkie". Do brunetek pasują pachnidła "zdecydowane i lekko gorzkawe", a do blondynek "subtelne i słodkie". Oczywiste jest, aby przy wyborze perfum, zwłaszcza na prezent, uwzględnić temperament, styl życia i indywidualność osoby obdarowanej. Perfumy towarzyszyły i będą towarzyszyć miłości a węch to iście prymitywny zmysł, który wówczas nie łatwo poddaje się świadomej kontroli.
Foto ze strony potrawyregionalne.pl
Zatem w kalendarzu na 2012r. "Tajemnice zdrowia i urody" czytamy (fragment):
"Najłatwiej i najpełniej wyczarujemy swój własny zapach, jeśli wonności wcierać będziemy w kark, skórę za uszami, w zgięciu łokci, wierzch dłoni, wewnętrzną stronę przegubu oraz pod kolanami". Pondato, Babcia Alina poleca, aby nie perfumować odzieży, "(...) z wyjątkiem chusteczki do nosa". Co więcej, "trzeba bardzo uważać, aby zapach dezodorantu i lakieru do włosów nie kłócił się z zapachem perfum" i "o podstawowej zasadzie stałego kontaktu z wodą i mydłem przed stosowaniem pachnideł, pisać nie wypada". Babcia Alina nadmienia, iż "erotyzujące działanie przypisuje się wszystkim perfumom" a tym samym wyjaśnia, że "różnica między perfumami a wodą toaletową polega na stężeniu, w jakim występuje koncentrat zapachowy". To znaczy "perfumy zawierają od 1 do 20 procent esencji zapachowej, wody od 8 do 10 procent". Dalej czytamy zalecenia: "jeśli nie stać nas na dobre perfumy, kupujmy mniej kosztowne wody toaletowe; zawsze lepiej się odrobinę "niedoperfumować" niż uperfumować przesadnie; elegancką panią otaczać powinna subtelna mgiełka zapachu, nic ponadto".
Perfumy są drogie, mimo to przepadamy za nimi, natomiast prezent w tej postaci jest bardzo wytworny. Babcia Alina pamiętać każe, iż istnieją ogólne zasady, tj. "osoby bardzo młode używać powinny perfumy delikatne i lekkie". Do brunetek pasują pachnidła "zdecydowane i lekko gorzkawe", a do blondynek "subtelne i słodkie". Oczywiste jest, aby przy wyborze perfum, zwłaszcza na prezent, uwzględnić temperament, styl życia i indywidualność osoby obdarowanej. Perfumy towarzyszyły i będą towarzyszyć miłości a węch to iście prymitywny zmysł, który wówczas nie łatwo poddaje się świadomej kontroli.
03 grudnia 2011
Oriflame - Precious Moments
Jeżeli dysponujesz kwotą do 30zł, co więcej, uwielbiasz zapach Kenzo - Flower i zwyczajnie nie stać Cię na niego - zapisz się TUTAJ do klubu Oriflame i sięgnij po łudząco podobny Precious Moments tejże właśnie firmy.
Mam w tej chwili natłok myśli, o wszystkim chciałabym Wam napisać, ale trzeba wszystko zebrać w jedną całość i wybrać najważniejsze fakty. Zaczynając od opakowania. Moment, w którym otworzyłam zafoliowane pudełko i zaaplikowałam kroplę tego pachnidła, uważam za przełomowy. Powrócił zapach starych dobrych czasów, wówczas królowały perfumy Flower. Owszem, dziś nadal są "niezniszczalne", chociaż może nieco zapomniane. Niemniej jednak Precious Moments początkowo jest niemalże taki sam jak Flower. Ta sama świeżość, soczystość, chłód. Kiedyś pisałam Wam, że w sklepach sprzedawano odpowiednik Flower zwany po prostu Eau de Tokyo. Powstaje więc pytanie: czy Oriflame ma coś wspólnego z firmą Blue up? Gdyby ktoś zakrył mi oczy mogłabym przysiąc, że Eau de Tokyo i Precious Moments to jedno i to samo.
Oriflame proponuje używać Precious Moments zimą, w okresie karnawału. Ja uznaję to pachnidło jako świetną "broń" przed upalnym latem. Jak wspominałam jest to zapach bardzo zimny, rześki, soczysty, nawet nieco gorzki, pozbawiony elegancji, wyrafinowania. Nie kojarzy mi się z wytwornymi przyjęciami do białego rana jak sugeruje reklama. To ratunek dla rozgrzanego ciała, moment wytchnienia w ciągu gorącego dnia, chwila dla wyciszenia zmysłów. Chwila, rzekłam... Precious Moments nie jest trwałym zapachem, co pozwala na częstsze jego używanie. Na dnie flakonika widzimy biały pyłek diamentowy, gdy potrząśniemy flakon (przypomni się Wam śnieżna kula z Mikołajem od wujka z Ameryki :-) i spryskamy opaloną skórę, włosy, czarną sukienkę lub czarne rajstopy, otoczymy się srebrzystymi, błyszczącymi, brokatowymi drobinkami. Pewne nowatorstwo, aczkolwiek trzeba pamiętać, aby lepiej nie nosić tych perfum w torebce. Pyłek może przedostać się do dozownika i zablokować możliwość aplikacji. A gdybyśmy przypadkiem zapomniały założyć błyskotki, flakon ma w zanadrzu regulowany srebrny pierścionek w kształcie kwiatu. Niektóre panie myślą, że to czterolistna koniczyna. Kto wie, może przyniesie szczęście.
Tak więc Precious Moments to propozycja 3 w 1. Perfumy, ozdoba ciała diamentowymi drobinkami i biżuteria. W składzie mamy czarną porzeczkę, jeżynę, poziomkę, magnolię, jaśmin oraz piżmo i karmel. Mimo, iż wymieniłam poziomkę i karmel, nie ma w tym zapachu żadnej nuty słodyczy. Zdecydowanie polecam na lato. Raczej tylko młode panie uznają go za "swój", nieinwazyjny, przyjazny. Starsze uznają brokat i pierścionek za totalną tandetę a zapach jako mało zauważalny, nie innowacyjny. Do miana "przebojowy" wiele mu brakuje, ale w końcu nie jest to propozycja z najwyższej półki. Tylko buteleczka i diamentowy pył przywodzi na myśl zimę i Święta Bożego Narodzenia. Czy warto kupić? Na wstępie wspomniałam o podobieństwie do Kenzo oraz o niewielkiej kwocie. Za 50ml, jako konsultantki zapłacimy nawet 23zł, natomiast klientka zapłaci nawet 99zł.
Mam w tej chwili natłok myśli, o wszystkim chciałabym Wam napisać, ale trzeba wszystko zebrać w jedną całość i wybrać najważniejsze fakty. Zaczynając od opakowania. Moment, w którym otworzyłam zafoliowane pudełko i zaaplikowałam kroplę tego pachnidła, uważam za przełomowy. Powrócił zapach starych dobrych czasów, wówczas królowały perfumy Flower. Owszem, dziś nadal są "niezniszczalne", chociaż może nieco zapomniane. Niemniej jednak Precious Moments początkowo jest niemalże taki sam jak Flower. Ta sama świeżość, soczystość, chłód. Kiedyś pisałam Wam, że w sklepach sprzedawano odpowiednik Flower zwany po prostu Eau de Tokyo. Powstaje więc pytanie: czy Oriflame ma coś wspólnego z firmą Blue up? Gdyby ktoś zakrył mi oczy mogłabym przysiąc, że Eau de Tokyo i Precious Moments to jedno i to samo.
Oriflame proponuje używać Precious Moments zimą, w okresie karnawału. Ja uznaję to pachnidło jako świetną "broń" przed upalnym latem. Jak wspominałam jest to zapach bardzo zimny, rześki, soczysty, nawet nieco gorzki, pozbawiony elegancji, wyrafinowania. Nie kojarzy mi się z wytwornymi przyjęciami do białego rana jak sugeruje reklama. To ratunek dla rozgrzanego ciała, moment wytchnienia w ciągu gorącego dnia, chwila dla wyciszenia zmysłów. Chwila, rzekłam... Precious Moments nie jest trwałym zapachem, co pozwala na częstsze jego używanie. Na dnie flakonika widzimy biały pyłek diamentowy, gdy potrząśniemy flakon (przypomni się Wam śnieżna kula z Mikołajem od wujka z Ameryki :-) i spryskamy opaloną skórę, włosy, czarną sukienkę lub czarne rajstopy, otoczymy się srebrzystymi, błyszczącymi, brokatowymi drobinkami. Pewne nowatorstwo, aczkolwiek trzeba pamiętać, aby lepiej nie nosić tych perfum w torebce. Pyłek może przedostać się do dozownika i zablokować możliwość aplikacji. A gdybyśmy przypadkiem zapomniały założyć błyskotki, flakon ma w zanadrzu regulowany srebrny pierścionek w kształcie kwiatu. Niektóre panie myślą, że to czterolistna koniczyna. Kto wie, może przyniesie szczęście.
Tak więc Precious Moments to propozycja 3 w 1. Perfumy, ozdoba ciała diamentowymi drobinkami i biżuteria. W składzie mamy czarną porzeczkę, jeżynę, poziomkę, magnolię, jaśmin oraz piżmo i karmel. Mimo, iż wymieniłam poziomkę i karmel, nie ma w tym zapachu żadnej nuty słodyczy. Zdecydowanie polecam na lato. Raczej tylko młode panie uznają go za "swój", nieinwazyjny, przyjazny. Starsze uznają brokat i pierścionek za totalną tandetę a zapach jako mało zauważalny, nie innowacyjny. Do miana "przebojowy" wiele mu brakuje, ale w końcu nie jest to propozycja z najwyższej półki. Tylko buteleczka i diamentowy pył przywodzi na myśl zimę i Święta Bożego Narodzenia. Czy warto kupić? Na wstępie wspomniałam o podobieństwie do Kenzo oraz o niewielkiej kwocie. Za 50ml, jako konsultantki zapłacimy nawet 23zł, natomiast klientka zapłaci nawet 99zł.
23 listopada 2011
Oriflame M by Marcel
M by Marcel to propozycja dla kobiet dobiegających czterdziestki i starszych, świadomych swojej urody i stylu (również w ubiorze). Idealna na jesień i zimę, zdecydowanie wieczorowa, ciężka, odważna. Dama (bo jakże inaczej nazwać kobietę, która używa tego zapachu) emanuje pewnością siebie, charyzmą, wolnością; jest muzą. M by Marcel zachwycają, intrygują a noszą w sobie nuty róży tureckiej, delikatnych akordów kadzidła, absyntu. W składzie mamy także daktyl, irys, zamsz, paczulę i ambrę. Wszystkie elementy tworzą niezwykle kobiecą, "pieprzną" woń a do tego bardzo trwałą. Aż chciałoby się ponarzekać, lecz ja, jako zwykła konsumentka, nie mam na co. To pachnidło kojarzy mi się z bogactwem, mega luksusem a poniekąd nawet z konserwatyzmem, bowiem gdzieś w tle czuję chłód i niedostępność...
Ten fascynujący zapach, utrzymujący się na drugim miejscu wśród oferty Oriflame, zamknięto w gustownym, nowoczesnym, modnym flakonie. Powrót do odcieni starego złota. Fakt faktem, o ile wnętrze trwałe o tyle korek dosyć szybko traci swą barwę (ściera się, matowieje), zwłaszcza podczas noszenia w torebce. Nie ma co "wycierać" tak ciekawego flakonu w czeluściach naszego "mini - centrum dowodzenia", lepiej postawić je w widocznym dobrze oświetlonym miejscu w naszej ulubionej części domu - czyli w sypialni/łazience, na toaletce.
Serdecznie polecam. Idealne perfumy na Sylwestra jak znalazł. Zupełnie odmienna propozycja perfumeryjna od wcześniejszych z Oriflame. Cena: około 90zł za 50ml.
Uwaga: Na dzień 06.04.2014 zapach w sklepie Oriflame nie jest już dostępny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)