Serdeczne życzenia dla Was - spełnienia wszystkich marzeń i moc radości w 2020stym! #sylwester2019— Kasia Beauty Fragrances Perfumy Kosmetyki (@kasiazamielska) December 31, 2019
SZUKAJ NAZWY PERFUM LUB KOSMETYKÓW
31 grudnia 2019
2020!
28 grudnia 2019
Lancome Miracle Recenzja damskich perfum
20 lat temu...
Rok 2000 pod względem perfum stał się dla mnie przełomowy.
Wydano bowiem wodę perfumowaną Miracle, używanie której miało nas utwierdzić w
przekonaniu, że żyje się TU i TERAZ, trzeba korzystać z każdej chwili, nie
patrzeć w przeszłość a napawać się teraźniejszością i myśleć optymistycznie o
przyszłości, wówczas nadejdzie dla nas długo wyczekiwany cud. Cud miłości,
szczęścia, radości.
Myślę, że określenie życia w pełnej świadomości bardziej
wpisuje się w moją potrzebę roku 2019 / 2020 niż dwie dekady temu. Rok 2000 to
wciąż ten czas kiedy chodziłam jeszcze do szkoły średniej, nie stać mnie było
na drogie perfumy, za pozwoleniem przyjaciółki perfumowałam się z flakonika jej
mamy. Wtedy kwiatowa kompozycja od Lancome wydawała się dla mnie taka
"dorosła", bogata, nowoczesna, pasująca do kobiet zarabiających duże
pieniądze. Dziś już nieco zapomniana, w perfumerii stoi najczęściej na samym
dole regału sprzedażowego, postanowiłam w tym poście przypomnieć sobie jej
walory i pokrótce opisać nuty zapachowe w niej zawarte.
Wiemy, że pierwsze
wrażenie jest tylko jedno, lecz po tylu latach można ponownie zakochać się w
tych perfumach. Tuż po aplikacji raczę się musującymi i świeżymi akordami
cytrusów i kwiatów. Z biegiem czasu staje się prawdziwie kwiatowy, korzenny,
owocowy, tropikalny, czysty. Szlachetna słodycz owoców doskonale wyważona,
projekcja kilkugodzinna, oaza spokoju, oczarowuje subtelną świeżością,
delikatnością i świeżością.
To perfumy jedyne w swoim rodzaju, nie do pomylenia
z innymi, wciąż nadal modne, stylowe, pod względem charakteru ząb czasu ich nie
ruszył, doskonale wpisują się w aktualne trendy i potrzeby - często szukamy
uniwersalnego zapachu na dzień, do pracy czy spotkanie. Zapach zachwyca,
roztaczając wokół mnie atmosferę piękna i wyjątkowości. Dynamiczny, pikantny,
momentami chłodny, promienny, prawdziwie kobiecy, skrywający pewną magię.
Czuję, że jest to wspomnienie wyjątkowych chwil, kiedy nie martwiłam się o nic,
byłam beztroska i wolna.
W składzie Moi Drodzy poza frezją znajdziemy jeszcze
magnolię, jaśmin, imbir, piżmo, chińską śliwkę liczi, bursztyn, pieprz. Styl
kompozycji nie zmienia się, do dziś nie potrafię uchwycić zmieniających się nut
zapachowych, widocznie tak bardzo harmonijnie przepływają. Czy to dlatego, że
nie potrafię uchwycić chwili? Nadchodzący, nowy 2020 rok będzie dla mnie w 100%
"pod szyldem" TU i TERAZ.
Miracle to perfumy, które podobają mi się
do dziś, chętnie ubieram je wiosną i latem, lubię przypomnieć je sobie również
podczas chłodniejszych dni. Inspirujące, dodające pewności siebie, niezwykle
urocze i radosne, lekko zadziorne za sprawą pieprzu i imbiru. Flakonik klasyczny,
prosty, minimalistyczny.
Gdybym kupiła je w ciemno, na pewno nie byłabym
zawiedziona. Określenia "mdły, duszący, bez wyrazu" są nie na
miejscu. Gorąco polecam przetestować na skórze i ubraniu. Jasnoróżowy płyn czy
jak kto woli juice zamknięty w przezroczystej, dosyć masywnej buteleczce,
symbolizuje energię nowego dnia, dobrego życia, niewinności, początek
niesamowitych niezapomnianych przeżyć. Warto spróbować.
27 grudnia 2019
Matowe Kredki do ust Artistry Studio Bangkok Edition Pokaz całej kolekcji
Po limitowanych kredkach do ust z Artistry Studio NYC
Edition zatęskniłam za kosmetykami tego typu, dlatego postanowiłam przetestować
i przedstawić na blogu wszystkie odcienie z najnowszej serii Artistry Studio
Bangkok Edition, inspirowanej ulicznymi targami tego barwnego i radosnego
miasta oraz błyszczącym złotem i żywymi kolorami energetycznej stolicy
Tajlandii.
Kochani, w kolekcji znajdziemy aż 5 kolorów do wyboru, na dzień i na
wieczór, idealne do makijażu codziennego do pracy i na większe wyjście. Produkty
zostały przetestowane dermatologicznie i alergologicznie, nie zawierają
substancji zapachowych i parabenów.
Formuła, działanie, zalety:
- Lekka, kremowa, nawilżająca konsystencja, zastygająca tuż po aplikacji, ale umożliwiająca dobudowanie kolejnej warstwy, by dobrze pokryć wargi. Polecam zastosowanie dwóch warstw, wówczas będziemy mieć pewność, że pomadka pozostanie na swoim miejscu. Zawsze bezpośrednio na usta, bez użycia palców czy pędzelka.
- Dzięki temu, że szybko zastyga, pozostając przy tym lekką, nie obciążającą ust, bardzo dobrze się trzyma, nie waży, nie rozmazuje, nie wychodzi poza obrys - rekomenduję zastosowanie dwuetapowego nakładania kosmetyku czyli najpierw należy obrysować kontur, następnie wypełnić dwa razy środek. Kilka pociągnięć sprawia, że czuję na sobie niezwykłe piękno. Generalnie sam efekt jest taki "plumped", drobne zmarszczki są mniej widoczne, usta optycznie pełniejsze i wygładzone.
- Jest to seria matowych kredek, tylko w jednej - Rose Goddess - wtopiono w formułę nieco perłowego, satynowego, nasyconego pigmentu, co optycznie powiększa usta, odświeża makeup. Żadna kredka nie zawiera drobinek brokatu. Rekomenduję stosować na uprzednio wypielęgnowane usta, np. z użyciem balsamu do ust Artistry Signature Color oraz w sytuacjach wyjątkowy - na lekką warstwę podkładu, aby wzmocnić efekt, wyrazistość i głębię odcienia. W zależności od odcienia odczuwam również nieco pudrowy efekt, nie przesusza ust jakby mogło się wydawać.
- Z łatwością nadamy ustom pożądany kontur, podkreślimy ich piękny kształt, wypełnimy bogatym, żywym, intensywnym, niezwykle trwałym kolorem, odpornym na rozmazywanie się i blaknięcie. Nadmieniam w tym punkcie, aby aplikować ją zawsze z użyciem lusterka, przy wyrazistych kolorach łatwo o pomyłki i niedociągnięcia.
- Pomadka nie klei się, nie ciemnieje ani nie blednie, do demakijażu trzeba użyć dwufazowego płynu. Następnie nałożyć bezbarwny balsam pielęgnacyjny.
- Rozmiar kredki od Artistry Studio nie jest zbyt duży, ale wystarczy na sprawne pomalowanie nawet obfitych warg, w miarę upływu stosowanie kredka zmienia się ze stożkowatej w płaską, ale nie ujmuje to jej skutecznym właściwościom. Dobrze, że nie wymaga temperowania, wystarczy po prostu przekręcić ją, aby wysunąć wkład.
- Pod względem kolorystycznym naprawdę jest w czym wybierać, nawet najbardziej wybredne panie znajdą swój ulubiony odcień. W składzie znajdują się bogate, żywe, wyraziste pigmenty, wygładzający olejek z pestek "króla owoców" czyli mango, mamy również odżywcze masło shea.
- Pełna nazwa to 2 - in - 1 matte lip crayon, każde opakowanie zawiera 1.8 g kosmetyku, kartonikową szatę graficzną zdobi rysunek mieszkanki Bangkoku wykonany przez artystów z Pangnual Studio.
1. Rose Goddess - Moi Drodzy, to raczej chłodny odcień,
wrzosowo - pudrowy róż, sprawdzi się również jako róż do policzków. W sztucznym
świetle jakby mienił się nieco złotymi refleksami, w dziennym pozostaje
zgaszonym - różowym. Dla przypomnienia - jedynie w tym odcieniu mamy satynowo -
perłowy - metaliczny połysk wtopiony w mat. Będzie dobrze wyglądać na mocno
ukrwionych ustach jak i na delikatnych.
2. Sunset Goddess - To mój ulubiony odcień spośród
wszystkich dostępnych, pasuje na dzień i na wieczór, totalny mat, brzoskwiniowo
- różowy - koralowy, ciepły, najbardziej wygładza usta. Ślicznie prezentuje się
z czarną kredką do oczu i dla kontrastu nałożonym na policzki rozświetlaczem. Najlepiej
wygląda na ustach o naturalnym jasnoróżowym odcieniu. Matowa aczkolwiek na
ustach prezentuje się jakby była o żelowej formule przez co usta nie wyglądają
na przesuszone.
3. Spiced Goddess - Ciepły odcień, naturalny brąz wpadający
w pomarańcz i róż. Pasuje praktycznie do każdego cienia do powiek, sprawdza się
fantastycznie jako kredka do oczu! Podkreśli mocno ukrwione usta, doda
intensywności bardzo jasnym. Bardzo matowa.
4. Fuchsia Goddess - Bardzo chłodny odcień, wyrazisty, wręcz
neonowy, klasyczny mocny róż, podkreślający biel zębów. Nieco gaśnie przy
ciemniejszej karnacji, rozkwita przy bardzo jasnej. Piękny letni kolor. Zdecydowany
mat.
5. Ruby Goddess - Najmocniejszy, najtrwalszy, najbardziej
wyrazisty z całej kolekcji od Artistry Studio. Idealny dla naturalnie
ciemniejszych ust, sam w sobie jest pośredni - ani ciepły, ani chłodny,
idealnie komponuje się z wypoczętą i wypielęgnowaną cerą (polecam przetestować
podkład Artistry Exact Fit i bazę CC Artistry Signature Color), może podkreślać
żółty odcień zębów i nierówności na ustach. Najtrudniejszy w noszeniu, wymaga
staranności.
Uwielbiam kredki do ust od Artistry Studio ze względu na
ciekawe kolory, długotrwałość, szybkość aplikacji, możliwość wyboru odcienia w
zależności od potrzeby. W przypadku tych produktów dokładne nałożenie jest
istotne, nie ma miejsca na półśrodki. W przeciwnym razie makijaż ust będzie
jakby niedokładny, niedokończony, niestaranny.
Cieszę się, że mogłam
przetestować całą gamę, wybrać ulubieńca a przede wszystkim opisać Wam ich
zalety. Polecam serdecznie, przynajmniej jedna kredka powinna zagościć moim
zdaniem w Waszej kosmetyczce, bowiem jest to świetny produkt, dzięki któremu w
oka mgnieniu odświeżymy swój wizerunek. Poza tym pisałam już mnóstwo razy, że
szminka to mój ulubiony kosmetyk do makijażu więc tym bardziej moja ekscytacja
tymi produktami i chęć ich polecania się nie kończy.
Gdzie kupić kredki do ust Artistry Studio Bangkok Edition?
Wszystkie
informacje o omawianych kredkach znajdziecie w oficjalnym sklepie internetowym
www.Amway.pl i u niezależnych przedsiębiorców firmy - kontakt do nich jest
podany również na stronie producenta. Przetestujcie koniecznie i dajcie znać
jak kredki się u Was sprawdziły!!
Skład:
ISODODECANE, MICA, SYNTHETIC FLUORPHLOGOPITE, SYNTHETIC WAX, CAPRYLYL
METHICONE, DIISOSTEARYL MALATE, POLYBUTENE, SILICA, PENTAERYTHRITYL
TETRA-DI-T-BUTYL HYDROXYHYDROCINNAMATE, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER,
MANGIFERA INDICA (MANGO) SEED OIL. MAY CONTAIN / PEUT CONTIENIR / PUEDE
CONTENER +/- TITANIUM DIOXIDE (CI 77891), IRON OXIDES (CI 77491), IRON OXIDES
(CI 77492), IRON OXIDES (CI 77499), CARMINE (CI 75470), YELLOW 5 (CI 19140),
YELLOW 6 LAKE (CI 15985), RED 6 (CI 15850), RED 30 (CI 73360), RED 7 (CI
15850), RED 7 LAKE (CI 15850), RED 28 LAKE (CI 45410)
26 grudnia 2019
Giorgio Armani Si Intense edp Recenzja damskich perfum
Giorgio Armani nie wymaga długich wstępów, jest to przecież znany na cały świat producent ekskluzywnej odzieży, kosmetyków pielęgnacyjnych i makijażowych oraz pięknych perfum damskich i męskich.
Woda perfumowana Si
Intense przyszła do mnie w listopadzie 2019, miesiąc po pierwszych testach to
moim zdaniem odpowiedni czas na napisanie recenzji zwłaszcza, że zapach towarzyszył
mi w pracy i poza pracą. Po wersjach "intense" spodziewam się lepszej
trwałości, dłuższego rozwijania się składników, wykwintniejszych nut
zapachowych i ogólnie efektu "wow".
Od premiery klasyka Si edp minęło
już kilka lat, zużyłam kilka flakoników (zazwyczaj miałam 30ml lub 50ml), z
miłą chęcią sięgnęłam po "czarną owcę" Armaniego 100ml. Patrząc na
flakonik wyobrażałam sobie esencjonalny, ostry, przydymiony, ciężki,
orientalny, "duszący", mroczny zapach a nie słodki jak faktycznie
jest. Jedynie początek opisywanej woni, tuż po aplikacji jest intensywny,
niczym likier z czarnych porzeczek z dodatkiem wanilii. Następnie dosłownie "gaśnie",
staje się balsamiczny, ciepły, drzewny, spokojny, przez który momentami
przepływa owocowa świeżość i nutka mokrego mchu. Słodycz pochodzi z dojrzałej
czarnej porzeczki i miękkich kwiatów waniliowych.
Choć niemalże w 100% jest podobny do pierwszego Si, to i tak nie sposób go polubić od razu. Potrzeba czasu.
Wszystko przez
długi czas rozwijania się wszystkich nut i tej specyficznej aurze kojarzonej z
czerwonym wytrawnym winem, co nie każdemu z klientów odpowiada. Ostatecznie
wychodzi to Si Intense na dobre, gdyż zwiększa się jego trwałość porównując do
klasyka.
Pamiętam moment, kiedy zakochałam się w pierwszym Si, reklamy leciały
wszędzie, prasa oszalała na punkcie tych perfum, szybko stały się kultowe,
czarne Si Intense jest przyjemnym powrotem do przeszłości, potwierdzeniem, że
kompozycja nadal mi się podoba, wywołuje miłe wspomnienia, jest uniwersalna (na
dzień i na wieczór). Zauważyłam jednak, że czarne stały się już nieco
zapomniane, bo prym wiedzie obecnie Si Passione.
Będę ich nadal używać, może nie już z taka ekscytacją jak kiedyś Si edp, lecz z pewnością będę sięgać po nie często.
Jestem niemalże pewna, że osobom dopiero rozpoczynającym przygodę z
perfumami, Si Intense edp "objawi się" jako ucieleśnienie luksusu i
kwintesencja totalnej ekskluzywności, więc nie pozostaje podarować sobie
czarnej buteleczki tajemniczego eliksiru. Cudownie prezentuje się na toaletce,
natomiast wyjątkowo brzydko wygląda na zdjęciach, wszystko odbija się w szkle,
nawet jak fotografia wykonana jest z daleka, zatem wybaczcie mi znikomą ilość
zdjęć, obok Si Passione to praktycznie najgorszy z mojej kolekcji, który
kompletnie nie nadaje się do amatorskich fotek.
Jeszcze słówko o zawartości, zapach
nie tworzy dystansu, jest zmysłowy, uroczy, trzyma sie blisko skóry, wprawia w
dobre samopoczucie, choć słodki to "nie duszący", zdecydowany i
mocny, lecz miły i łagodny jednocześnie. Zapewniam niedowiarków, są dalekie od
wszystkich rozwodnionych "świeżaków", pudrowców, alkoholowych tanich
odpowiedników, królujących na drogeryjnych półkach i podróbkach oferowanych w
internecie. Przekonajcie się sami. Dedykowane kobietom, które chcą mieć
wszystko.
Kochani, jestem na tak, polecam, chętnie używam tego zapachu i zachęcam do przetestowania i porównania z pozostałymi z linii Si, dedykowanej nowoczesnym kobietom. Mój flakonik pochodzi z perfumerii Douglas.
10 grudnia 2019
Mydło Artistry Studio Parisian Style Edition
Uwierzycie lub nie, ale po raz pierwszy stosuję mydło w kostce z pilingiem. Zazwyczaj oddzielnie używałam pilingu do ciała i żelu pod prysznic, postanowiłam spróbować korzystniejszego rozwiązania.
Odkryłam kompleksowe perfumowane mydło Artistry Studio Parisian Style Edition.
Mydło jest duże, znacznie większe niż standardowa kostka z
drogerii. Dzięki wypustkom z jednej strony świetnie sprawdza się podczas delikatnego
masażu pod prysznicem, używając gładkiej strony stworzymy kremową pianę, bardzo
dobrze oczyszcza, złuszcza martwy naskórek, odżywia skórę, stymuluje
regenerację, przy okazji perfumuje ją.
Mamy zatem aż 5 korzyści dla ciała i zmysłów.
Spłukuje się bez zarzutu, nie pozostawia lepiącej warstwy, daje
przyjemne odświeżenie. Składniki aktywne zawarte w mydle od Artistry Studio to
nawilżająca gliceryna, wygładzająca i odżywcza witamina A, C, E oraz
sproszkowane łupiny orzechów włoskich, działające pilingująco i wygładzająco.
Kompozycja zapachowa niniejszego mydła zawiera trzy luksusowe
nuty zapachowe, tak samo jak w perfumach.
Dla miłośników słodkich, kremowych,
intensywnie pachnących kwiatów.
Nuta głowy: bergamotka, cytryna
Nuta serca: jaśmin, orchidea, peonia, ylang - ylang, kwiat
pomarańczy, tuberoza
Nuta bazy: piżmo, ambra, akordy drzewne
Mydło nie zawiera parabenów, siarczanów i ftalanów,
testowane alergologicznie i dermatologicznie.
Produkt jest limitowany, dostępny
jedynie na stronie Amway.pl.
Polecam przetestować, działanie i multifunkcyjność
bardzo mi odpowiada.
09 grudnia 2019
Cartier La Panthere EDP Recenzja Damskich Perfum
Woda perfumowana La Panthere marki Cartier była od kilku lat na mojej perfumowej liście must have.
Praktycznie to moje pierwsze perfumy
zakupione w 2019 roku, po okazyjnej cenie, na fajnej promocji mikołajkowej. W
grudniu mam urodziny więc sprawiłam sobie prezent. Jak wiecie, na początku 2019
obiecałam sobie zakupowy minimalizm kosmetyczno - perfumowy i z czystym
sumieniem mogę podsumować, że mi się to udało. Pomijam kosmetyki i zapachy,
które dostałam w prezencie, wygrałam w jakimś konkursie czy pochodzą z wymiany.
Do La Panthere EDP przymierzałam się wiele miesięcy, szukając fajnej ceny,
posiadam flakonik 30 ml, przy tak intensywnym i trwałym zapachu niniejsza
pojemność w zupełności wystarczy.
Cartier zdobył moje serce wersją edp La Panthere, gdyż jest
to kategoria szyprowa, co więcej, świeżo - orientalna, piękna, niezwykle
kobieca, elegancka, zmysłowa.
Mały flakonik 30 ml nie wygląda tak
majestatycznie jak 90 ml, ale przy tak cudownie pachnącej kompozycji zapominam
o braku posiadania dużej wersji. Symbolem kobiety wolnej, energicznej,
dynamicznej, pewnej siebie, bo dla takich dedykowano zapach, jest tutaj tytułowa
pantera, wizerunek głowy dzikiego kota wtłoczono w środek buteleczki.
W składzie zawarto ikoniczny akord gardenii i nuty animalne.
Perfumy La Panthere bywają łagodne i tajemnicze, ostre i
uwodzicielskie, posiadają 1001 obliczy, których nie sposób czasami rozpoznać,
bo za każdym razem się zmieniają. Olśniewające, klasyczne, takie
"dorosłe", tworzą dystans i przyciągają, pełne sprzeczności przez to
intrygujące. Poza wspominaną gardenią i piżmem wyczuwam na sobie (nie podany w oficjalnym
składzie) akcent pudrowej róży i kolokwialnie mówiąc czegoś orientalnego, nieco
przydymionego i ziemistego (aczkolwiek w La Panthere Edition Soir czuję to
bardziej), co więcej, jest tutaj i chłód i ciepło, zależy jak zrozumiemy tą
kompozycję. Z opakowania (ingredients) doczytałam, że jest jeszcze mech dębowy i
kwiat pomarańczy. Wytworna, bogata, pełna blasku, ale i sekretów, to tak jakby
zestawić dwa kolory - czerń i biel, mamy kontrast i tylko od nas samych zależy
czy pokochamy La Panthere edp czy nie.
Dla mnie to jest tzw. "strzał w
10tkę", totalny hit, cieszę się, że wreszcie go mam. Co tu dużo pisać Moi
Drodzy, polecam przetestować na własnej skórze i przekonać się chociażby z
czystej ciekawości jak pachnie La Panthere edp, zaznaczam edp, gdyż wersja edt
jest słodsza i delikatniejsza, to inny styl. Dostępny w większości znanych
drogerii i perfumerii, również online, do kupienia bez najmniejszego problemu.
Mathilde Laurent, kreatorka zapachu podkreśla "Każda kobieta ma kocią stronę a każdy kwiat ma ukrytą esencję zwierzęcą".
08 grudnia 2019
Cienie do powiek Artistry Signature Color Cała Kolekcja
Jak dobrze pamiętam to poczwórne paletki Artistry Signature Color weszły do sprzedaży wczesną jesienią 2015. W 2016 roku gościły na nowojorskim tygodniu mody, później na rozdaniu Oscarów i tym sposobem zostały rozsławione na cały świat.
W
tym roku uzupełniłam swoją kolekcję makijażową o dwa nowe odcienie, na które
czekałam szczerze powiedziawszy najbardziej czyli Natural Glow i Spice Bronze -
naturalny i pikantny brąz.
Z pozostałych wariantów mamy Smokey Eye, tj, szarość
z delikatnymi podszeptami niebieskości, następnie fioletowo - śliwkowe
Plumberry i czekoladowo - różowe Pink Chocolate.
Uwielbiam te paletki za wydajność, klasyczne kolory, obłędne
złoto - czarne niezwykle eleganckie opakowania, trwałość, łatwość łączenia
poszczególnych odcieni.
Wraz z makijażem brwi stanowią ramę dla oka,
wydobywając głębię, piękno oka, podkreślając tęczówkę, dodając wyrazistości spojrzeniu.
Odbijająca światło specjalna technologia umożliwia tworzenie makijażu oka o
połyskującym, metalicznym i matowym wykończeniu, bardziej naturalnym lub
zdecydowanym.
Cienie nie osadzają mi się w załamaniu powieki, są odporne na
blaknięcie, ścieranie, maluję się nimi praktycznie codziennie do pracy i
utrzymują się przez wiele godzin.
Ciemniejszymi kolorami rysuję kreski zamiast eyelinera,
stosuję również w linii wodnej i tuż pod nią. Dzięki zaledwie jednej palecie
wykonamy przepiękny, klasyczny, profesjonalny dzienny i wieczorowy makijaż oczu
i to w zaledwie kilka minut. Cenię je za kremową, drobno zmieloną formułę, nie
przesuszają powiek, są bezzapachowe, nie wywołują alergii. Nakładam je palcami i dołączoną do zestawu gąbeczką.
Kilkakrotnie próbowałam stosować na mokro, uzyskałam wówczas bardzo wyrazisty
efekt, zarezerwowany na specjalne okazje. Trzeba wypracować sobie swój własny
styl, sposób ich aplikacji.
Otrzymuję komplementy, kobiety pytają o markę, niewątpliwie cienie
zwracają uwagę swoją naturalnością a tym samym wytworną kolorystyką. W składzie kosmetyku znajdziemy ultralekkie mikrogranulki
pudru, zapewniające bezproblemową aplikację cieni, mikroskopijne pigmenty
dające idealne odwzorowanie koloru, perły wzmacniające odbijanie refleksów
światła, wosk z kwiatu lawendy chroniący wrażliwe powieki.
Zobaczcie zatem wszystkie 5 wariantów paletek Artistry
Signature Color i napiszcie w komentarzach, który odpowiada Wam najbardziej.
Dodam, iż w każdej znajdują się aż cztery odcienie przeznaczone do
rozświetlania, konturowania, akcentowania i podkreślania wszystko po to, by
stworzyć idealny makijaż oczu. Artistry poprzez proponowanie tych 5ciu palet ośmiela
kobiety na całym świecie, aby nie bały sie eksperymentować z makijażem.
Mając 5 propozycji, wyselekcjonowane kolory sprawiają, że znalezienie
idealnej jest łatwe i bym powiedziała, że nawet przyjemne, bowiem malując się
tworzę jakby własne niepowtarzalne dzieło sztuki. Dysponując aż pięcioma
wariantami mogę każdego dnia tworzyć inny wizerunek, bez wysiłku idealnie
wyglądać.
Natural Glow - paletka dla miłośniczek klasycznych chłodnych
brązów i kremowych odcieni beżu. Największy cień, bazowy, subtelny, kremowy (sugeruję
nakładać go palcami) służy do rozświetlania powieki, następnie mieniący się i
połyskujący brąz nadaje się do konturowania, kolejny, środkowy, promienny i
przywołujący na myśl kolor metalicznego cynamonu służy do akcentowania, zaś
matowy, głęboki brąz espresso podkreśli nasze oko, nadaje się również zamiast
eyelinera. Moja ulubiona paleta z całej linii cieni Artistry Signature Color.
Spice Bronze - propozycja dla Pań, które chcą dodać
klasycznym brązom nieco pikanterii. Paleta złożona jest z połyskującego,
lekkiego, złotawego beżu do rozświetlania, ciepłego i metalizującego
klasycznego brązu, bursztynowego miedzianego oraz głębokiego średniego brązu
również z połyskiem.
Plumberry - największy podłużny cień to perłowy róż, idealny
jako baza i do rozświetlenia powieki, kolejny, przygaszony róż z delikatnym połyskiem
zawiera domieszkę fioletu, środkowy fiolet jest nieco miedziany, metaliczny,
zaś nasycony odcień matowej śliwki pięknie podkreśli linię wodną.
Pink Chocolate - to była moja pierwsza paletka cieni z
Artistry i myślę, że najlepsza do samodzielnej nauki makijażu oczu. Największy
cień oczywiście stosujemy jako bazę pod pozostałe, kolejnym kolorem jest
metaliczny cafe au lait do konturowania powieki, mamy także metalizujący, delikatny
róż oraz czekoladowy brąz z metalizującym miedzianym połyskiem.
Smokey Eye - dla miłośniczek szarości, ten styl makijażu
nigdy nie wyjdzie z mody, mamy w paletce połyskujący odcień bieli ze złotymi
refleksami, następny to przygaszony lecz świetlisty odcień niebieskawej
szarości, ponadto metalizująca odsłona srebra i głęboka połyskująca klasyczna
szarość do podkreślania linii wodnej i linii na górnej powiece tuż przy
rzęsach.
Podsumowując wpis, stosując paletki cieni do powiek od
Artistry nie zrobicie błędów podczas makijażu, łatwo można dodać każdy kolejny
odcień, mniej lub bardziej zaakcentować oczy, co więcej, jedwabista, sferyczna
formuła produktu została nasycona optymalnym poziomem perłowych i opalizujących
pigmentów, aby idealnie łączyły się z matowymi odcieniami. Jak widzicie cienie
dają wielowymiarowe wykończenie, od matowego po metaliczny, od połysku po
satynę i myślę, że każda z nas znajdzie najlepsze dla siebie rozwiązanie.
Może zabrzmi to nieco kolokwialnie, ale
cienie przylegają cały dzień do skóry, nie osypują się, nie zmieniają swojego
koloru, "nie ważą się", zapewniają długotrwały kolor, który pozostaje
prawdziwy.
Gdzie kupić ciebie do powiek Artistry Signature Color?
Dostępne są przez internet tylko na stronie Amway.pl lub u
prywatnych przedsiębiorców firmy Amway. Kochani, polecam serdecznie
przetestować te cienie, gdyż nie znajdziecie takich w żadnej stacjonarnej drogerii
czy perfumerii, w ogóle zachęcam do zapoznania się z marką.
Subskrybuj:
Posty (Atom)